Z tymi okularami miałam gorzej - mała olka myślała, że on jest niewidomy...i bez to te okurary...tylko nie wiem jak godziłam to w głowie, że dawał radę oglądać filmy
Dzisiaj dojechałam - fajnie było - bez żadnych zadęć i wzdęć...
Dokument, jak dokument - całe życie trzeba było przyciąć do niecałej godziny. Ładne zdjęcia - Janicki na tle biblioteczki - z rzucającym się w oczy Szwejkiem (zresztą mówił wczoraj i dzisiaj i w filmie, że nie traktuje prawie niczego z powagą - maj hiroł:) - wczoraj nawet dwa razy zaznaczał, że teraz będzie poważniej;) ). To, co opowiadał - odtwarzane. Zgrabnie.
Film może będzie kiedyś w programie Kino Polska....zobaczycie albo nie, ale ja o jednym tylko. Taka pętelka okołolemowa - w filmie Janicki mówi: cięcie - wyjechaliśmy do Lwowa (ze Śląska). 1939 rok. I później historyjka jak stali we Lwowie wiele godzin (na zmianę) po chleb, który nie nadjeżdżał. I koniec o Ukrainie - znowu w Polsce. Życie się toczy.
Myślałam, że mi się ten Lwów przesłyszał. Ale nie. Postanowiłam podrążyć temat - nie sąziłam, że uda mi się u źródła;)
Po projekcji - jak już ludzie rzucili się do jadła i picia, a Jedna Pani od Filmów Doc uwolniła pana Janickiego - się mi zebrało na śmiałość i zapytałam go o ten Lwów.
Wyjechali na Ukrainę z ciocią i bratem - do wsi Palikrowy - 150 km od Lwowa - powtórzył kilka razy, że mam sprawdzić, bo taka wieś jest - na wschód od Lwowa:
http://pl.wikipedia.org/wiki/Zbrodnia_w_PalikrowachJak zaczęło się robić niebezpiecznie - rodzinnie wykoncypowali Lwów - jako - tak powiedział - bezpieczniejsze miejsce. On miał chyba z 6 lat wtedy, więc raczej mało konceptował:).
Nie spodziewałam się, że będzie miał chęć na opowiadanie (chociaż w Rialcie mówił, że gaduła:) ) powiedział, że ma stamtąd takie wspomnienie, o którym opowiedział Tusiewiczowi, ale to akurat wycięli...
- na to wmieszała się Starsza Wielbicielka Ciemnych Okurarów: apaniestanisławiegdziepanmateokularyaautografikagratulujędziękujęatenpanafilmobraciachwidzialagopani?nietylkotenkawalekaleteokulary (powiedziała to na wdechu - serio)...więc teraz z całą pewnością mogę powiedzieć, bo usłyszałam z ust panstanisławowych: okulary były, bo wtedy Pan J. miał -7 dioptrii i reflektory go powalały, bo były takie mocne...powiedział, że teraz ma tylko -5, a oświetlenie się poprawiło;)
...już myślałam, że się nie dowiem co za wspomnienie filmowo amputowali, ale widać temat dlań ważny, bo kontynuował:) Lwów zapisał mu się - oprócz stania po chleb - obchodami rocznicy wiadomej rewolucji. Małe dziecko, bez rodziców, ucieczka za ucieczką, kłopoty z jedzeniem - a tu nie dosyć, że obce miasto, w nim tramwaje, to jeszcze tramwaje oplakatowane wielkimi twarzami, kwiaty muzyka, girlandy. Show must go on. Dziecku wbiło się w pamięć - na ponad 70 lat.
Zwłaszcza, że z tego Lwowa znowu musieli uciekać - powiedział, ze paradoksalnie ułatwił im to (też mi kazał sprawdzać, że mówi prawdę) Pakt Ribbentrop - Mołotow z zapisem o urodzonych na terenach obecnej Rzeszy: mogli wrócić do domu. Stanęli przed wyborem radziecko - niemieckim. Wybrali Śląsk. A ciocia podobno woziła - przez te wszystkie miesiące - odznaczenia wujka z powstań śląskich i nie chciała ich ostawić. I tyle o paradnym Lwowie.
Nie przypominam sobie - już teraz nie będę sprawdzać - może jutro - albo może ktoś z Was - czy Lem wspominał ( w Wysokim Zamku? Rozmowach...?) o tych rewolucyjnych obchodach? Był starszy - dorosły już - inna perspektywa.
Jedno z moich najstarszych telewizyjnych wspomnień
Moje chyba też - dlatego zupełnie niewiarygodne wydaje mi się to, że dzisiaj mogłam go zapytać o ten Lwów;)) Nic mi się nie zgadza na planie czasowym;))
A z tego filmu już - takie info - program
W starym kinie mu zdjęli i nie wie do końca dlaczego - mówił, że było zebranie w tivi i proponowali mu różne - odnowione warianty programu - miarka się przebrała - jak mu kerownictwo postawiło warunek, iż w starym kinie nie może puszczać czarno-białych filmów...
Pstrykadła nie wzięłam - i dobrze - dosyć pstrykaczy było - jak co do mnie dotrze, to się podzielę.
Tak naprawdę to jestem zaskoczona - nie tą kulturą, jasnością umysłu itd., ale jednak - dystansem i poczuciem humoru. I cierpliwością - do ludzi. Serio fajny, zwykły-nie-zwykły pan:)