Sprobuje podsumowac nasze etyczne debaty, moze mi sie uda.
Mysle, ze wszyscy skupilismy sie na fotografii dziecka z sepem. Zestawienie fotografii zalinkowanych przez mazka jest niejednoznaczne i nie pozwala wyrobic sobie obiektywnej oceny, co kazdy przyjal do wiadomosci.
MOIM ZDANIEM sprawa jest prosta - dobrze, ze sa ludzie pokazujacy tragedie innych, bo ci, ktorym sie powodzi lepiej moga zareagowac (wprawdzie osobiscie mam dosc zalewu katastrof, wojen, kryzysow finansowych, dziur ozonowych itd. itp. etc. i chcialbym byc informowanym o czyms innym, ale to odrebna kwestia. Moze zeby nie dostac depresji trzeba po prostu kupowac tylko Scientific American, Nature i pokrewne, nie wiem). Niemniej powinny (dla zdrowej emocjonalnie sredniej ludzkiej) definiowac nas zachowania czlowiecze, a nie jakosc zdjec i tyle. Co innego, gdyby nasz korespondent sfotografowal sytuacje, zeby pokazac jak zle sie dzieje i wzial tego 5-kilogramowego malucha pod pache i zaniosl do punktu zywnosciowego, 10 minut spacerem, ale on spakowal manatki i sobie poszedl. Cywilizowani i wrazliwi ludzie tak nie robia, z reszta tyle razy zostal juz zganiony - moze dajmy nieboszczykowi spokoj, czul sie na pewno skrajnie fatalnie, skoro doprowadzilo go to do samobojstwa i pomimo, ze opinie o jego czynie mam bardzo nieprzystojna, to dla mnie jest rozgrzeszony. Moze gdyby umial analizowac jak Cetarian jeszcze by zyl, kto wie.
Olu - w zwiazku z powyzszym nie proponuje ksztaltu etyki dla zawodu fotoreportera, tylko zachowywanie jakis czlowieczych odruchow niezaleznie od zawodu i tyle. Proste.
PS. skopiowane z linkowanej rozmowy:
ignac#: Czy fotografując wojny, staje Pan przed wyborem: ratować kogoś czy robić zdjęcie?
Najpierw należy ratować kogoś, a potem robić zdjęcie. Taka jest kolej rzeczy. Jeśli jest wystarczająca liczba ratujących, wtedy moja pomoc byłaby przeszkodą, ale jeśli widzę, że ratujący nie potrafią sobie z tym poradzić, to wtedy przejmuję kontrolę nad sytuacją.