Autor Wątek: Właśnie zobaczyłem...  (Przeczytany 1417918 razy)

liv

  • Global Moderator
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 6612
    • Zobacz profil
Odp: Właśnie zobaczyłem...
« Odpowiedź #1635 dnia: Kwietnia 23, 2009, 09:28:03 am »
Nie rozumiem dlaczego tak bardzo sie odzegnujecie od oceniania i wartosciowania tych reporterow. Czy ocena moralna zdarzenia badz czlowieka to jakies faux pas? Nie trendy? Dla mnie typ, ktory robi takie zdjecie (te z sepem) i potem pakuje graty i odjezdza to smiec i tyle. Ja go oceniam i krytykuje. Moglby zrobic zdjecie, kopnac sepa i zawiezc dzieciaka do obozu UN. Daleko nie mial. Dopiero po czasie ruszylo go sumienie.
Nie oceniam, bo widzę jakowąś pulę dobra w tej sytuacji. I nie jestem w stanie wyważyć, co przeważa. Dlatego osoba fotografa wywołuje we mnie niechęć, ale sam fakt zaistnienia zdjęcia już nie. A to jest powiązane. Podobnie mam zresztą z myśliwymi. A tak na marginesie. Zdjęcie mogłoby mieć tytuł "Umierające dziecko i dwa sępy". Pierwszego się nie czepiam, był głodny i czekał na swoją kolejkę przy stole. Drugi, niewidoczny też pewnie chciał zaspokoić jakowąś potrzebę.  Jaką? Oto jest pytanie. Ciekawe co myślał naciskając na spust? Biedne dziecko?Ale mam ujecie?Za tą fotkę kupie sobie nowe Ferrari?Ja to mam szczęście?Poruszę sumienie świata?I co zrobił chwilę po. Odgonił sępa? poszedł sobie na spoczynek?Zaniósł dziecko do obozu?Rzucił mu 10 dolców?A może oddał mu swoją kanapkę i bidon z piciem. Hmmm.
P.
Obecnie demokracja ma się dobrze – mniej więcej tak, jak republika rzymska w czasach Oktawiana

olkapolka

  • YaBB Administrator
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 6997
    • Zobacz profil
Odp: Właśnie zobaczyłem...
« Odpowiedź #1636 dnia: Kwietnia 23, 2009, 01:33:05 pm »
Nie rozumiem dlaczego tak bardzo sie odzegnujecie od oceniania i wartosciowania tych reporterow. Czy ocena moralna zdarzenia badz czlowieka to jakies faux pas? Nie trendy? Dla mnie typ, ktory robi takie zdjecie (te z sepem) i potem pakuje graty i odjezdza to smiec i tyle. Ja go oceniam i krytykuje. Moglby zrobic zdjecie, kopnac sepa i zawiezc dzieciaka do obozu UN. Daleko nie mial. Dopiero po czasie ruszylo go sumienie.

Ja nie odzegnuje sie od oceniania jesli mam do tego podstawy.Historia  sep -dziecko...zostawil je...nie ma o czym dyskutowac-smiec.
Ale my po prostu nie wiemy jak sie zachowal np fotograf z mazkowego linka.Wiec co tu oceniac?Na jakich podstawach?Ze wyborcza wybiórczo poukladala zdjecia?Wg mnie mozna tylko tak jak juz napisalam - miec nadzieje ze swietuje nagrode za swoja prace (ktora jest przeciez spolecznie akceptowalna).
Poza tym lektura Kapuscinskiego daje tez pewne pojecie jak dzialaja fotoreporterzy.
Prosze nie wrzucajcie mnie do worka pt "Broni wszystkich reporterow"...chodzi mi tylko o obiektywizm i podstawy do wydawania sadow o innych ludziach.

NEXUS6

  • Juror
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 2878
  • MISTYK WYSTYGŁ, WYNIK: CYNIK
    • Zobacz profil
Odp: Właśnie zobaczyłem...
« Odpowiedź #1637 dnia: Kwietnia 23, 2009, 04:07:59 pm »
Zeby uscislic: Chodzilo mi tylko o tego od sepa. A co zrobil reporter po zrobieniu zdjecia bylo napisane: Zebral sie i poszedl.

olkapolka

  • YaBB Administrator
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 6997
    • Zobacz profil
Odp: Właśnie zobaczyłem...
« Odpowiedź #1638 dnia: Kwietnia 23, 2009, 06:11:38 pm »
Cytuj
Nie rozumiem dlaczego tak bardzo sie odzegnujecie od oceniania i wartosciowania tych reporterow.
Nex to oki...ja zrozumialam ze piszesz nie o tym jednym.Uzyles liczby mnogiej;)

liv

  • Global Moderator
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 6612
    • Zobacz profil
Odp: Właśnie zobaczyłem...
« Odpowiedź #1639 dnia: Kwietnia 24, 2009, 04:33:58 pm »
Liv,
Moim zdaniem nawet jeśli reporter myślał o Ferrari, nie mamy prawa go potępiać
Przecież nie potępiłem. Nawet nie oceniłem (no, może pośrednio). Wyraziłem tylko swoją ciekawość, cóż możne myśleć reporter w takim momencie.
Starsze pokolenie, lepiej pamiętające koszmary ostatniej dużej wojny, zadawało kiedyś retoryczne z gruntu pytanie - Gdzie był wtedy Bóg? Po obejrzeniu tego zdjęcia, stanęło mi ono w głowie ,razem z odpowiedzią - fotografował.
P.
Obecnie demokracja ma się dobrze – mniej więcej tak, jak republika rzymska w czasach Oktawiana

dzi

  • Juror
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 3114
  • Profesja: Negat Charakter: Neutralny neutralny
    • Zobacz profil
Odp: Właśnie zobaczyłem...
« Odpowiedź #1640 dnia: Kwietnia 25, 2009, 12:14:41 am »
Ogólnie napiszę że Cetarian opisuje to co miałem na myśli pisząc o zbyt złożonych zależnościach i konsekwencjach czynu bym mógł go ocenić.

This user possesses the following skills:

liv

  • Global Moderator
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 6612
    • Zobacz profil
Odp: Właśnie zobaczyłem...
« Odpowiedź #1641 dnia: Kwietnia 25, 2009, 01:07:56 am »
No i jednak napisałeś:
„osoba fotografa wywołuje we mnie niechęć”    
 
Subiektywnie można lubić bądź nie lubić kogo się chce, ale ja rozumiem naszą dyskusję w ten sposób, że próbujemy wypracować jakieś rzeczowe kryteria oceny.

I tylko w tej konwencji pytam:

Za co właściwie go nie lubisz?
Za to, że dobrze wykonał swoją pracę?
Rozumiem, że gdyby w ogóle nie pojechał do Afryki, to by się na to nielubienie nie naraził, ale czy od tego głodujące afrykańskie dzieci miałyby więcej mleka?
Moim zdaniem miałyby sporo mniej.
Wbrew pozorom, dużej różnicy miedzy nami nie ma. Może tylko w sferze wrażliwości. Nie jestem Golemem czternastym czy tym bardziej Zacną Anią. Nie potrafię w takich sytuacjach precyzyjnie oddzielać obiektywnego od subiektywnego i dać ostateczną, jednoznaczną ocenę. Nie lubię gotowanych buraczków...i nie wiem dlaczego. Nie lubię niektórych ludzi i czasem wiem dlaczego. Dlatego starałem się (może za słabo) wyrazić osobistą niechęć, ale też zauważyć obiektywne korzyści całego zajścia. Zresztą niechęć do faktu medialnego, bo przecież gościa nie znam a wszystko mogło być zupełnie inaczej (ta nieufność do mediów z czasów "głębokiego komunizmu").
A, czy dobrze wykonał swoją pracę? Czy dobrze wykonali swoją pracę twórcy amerykańskiego programu kosmicznego, z pochodzenia Niemcy, którzy podstawy wiedzy zdobywali testując więźniów w KL? (interesujące doświadczenia nad wytrzymałością organizmu człowieka w próżni). Obiektywnie dobrze, Amerykanie w kosmos polecieli. Czy mam ich lubić? Hmmm.
Co do pozostałych argumentów pełna zgoda. Nie zaszkodził, a pewnie nawet per saldo pomógł. Ale co ja mogę, że dalej go nie lubię. Pewnie zresztą ma to wpisane w dochód. Na byciu symbolem niechęci "zwykłych" ludzi też się nieźle zarabia (taka u nas kultura). Dlatego, ważne dla mnie było, co myślał robiąc to zdjęcie, choć wiem, że głupio to wygląda. I tak w tyle głowy siedzi mi, że ostatnia jego myśl przed naciśnięciem spustu -  "żeby tylko sęp nie odleciał". Cóż, widać jestem antropesymistą.
Jeżeli masz jakieś rzeczowe kryteria na takie sytuacje to przedstaw ,bo ja przyznam, jestem bezradny.
P.
Obecnie demokracja ma się dobrze – mniej więcej tak, jak republika rzymska w czasach Oktawiana

maziek

  • YaBB Administrator
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 13635
  • zamiast bajek ojciec mi Lema opowiadał...
    • Zobacz profil
Odp: Właśnie zobaczyłem...
« Odpowiedź #1642 dnia: Kwietnia 25, 2009, 08:18:49 am »
prowadzą prostą drogą do (absurdalnego) stwierdzenia, że wypada pojechać do Afryki wyłącznie jako wolontariusz.
Caterian, ale racjonalizowanie uczuć prowadzi donikąd. Z punktu widzenia sprawności nie ma znaczenia, czy lekarz przejmuje sie chorym, czy zupełnie nie. Ba, można postawić tezę, że w pewnych sytauacjach jego sprawność może być odwrotnie proporcjonalna do współczucia. Ale prawdopodobnie racjonalnie wiedząc o tym uczuciowo nie będziesz mógł się pogodzić z traktowniem osoby jak przedmiotu.

Można oczywiście postawić tezę, że więcej dla Afryki robią ci, którzy chcą tam zarobić na ferrari, niż ci, którzy z serca chcą tam pomóc. Co jednak nie powstrzyma nikogo przed uczuciami, na które (przyczynek do Golema) wpływu żadnego nie mamy.

Na marginesie - ewolucja tak nas ukształtowała, że pomoc dziecku jest imperatywem. Dlatego zresztą to zdjęcie wywołuje takie emocje. Kiedy myślimy o przekraczaniu instynktów zwykle myślimy o gwiazdach, a tu mamy życiowy przykład.
Człowiek całe życie próbuje nie wychodzić na większego idiotę niż nim faktycznie jest - i przeważnie to mu się nie udaje (moje, z życia).

Q

  • Juror
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 16546
  • Jego Induktywność
    • Zobacz profil
Odp: Właśnie zobaczyłem...
« Odpowiedź #1643 dnia: Kwietnia 25, 2009, 09:40:14 am »
Abstrahując metodą strusi-piłatową od wszelkich własnych ocen, powiem tylko, że czytając tą - toczącą się już od jakiegoś czasu - dyskusję, miałem przed oczami te dwa cytaty:

Cytuj
Pochyliłem się nad aparatem i cicho — bo nie chciałem, żeby malec mnie słyszał — powiedziałem sakramentalne słowa:
— Uwaga! Człowiek w niebezpieczeństwie!
Powtórzyłem to trzy razy i czekałem. W głębi głośniczka coś drgnęło. Rosła tam cisza, zataczając coraz szersze kręgi, jakby ktoś kamień rzucił w bezkresną wodę. Dziesiątki tysięcy głosów milkło, rozlegały się sygnały oczekiwania:
— Odbiór! — mówiono. — Uwaga, odbiór!
Jeszcze ktoś o coś pytał, jeszcze tu i ówdzie rozlegały się szybkie serie impulsów nadawczych, a tymczasem moje słowa przekazywały stacje translacyjne dalej i dalej; zdawało się, że słyszę echa własnego głosu, który w ułamku sekundy obiegł całą kulę ziemską, a potem, skupiony w emitorach kierunkowych, został rzucony w przestworza. Odezwały się stacje kosmodromiczne sztucznych satelitów i Księżyca, pracujące z jednosekundowym opóźnieniem, przyjęły wezwanie i przeszły na odbiór, aż cała wewnętrzna sfera panowania człowieka zamarła i delikatny szmer głośniczka w teleranie przerywał już tylko nigdy nie ustający tykot atomowych zegarów obserwacyjnych. Naraz jakiś pilot księżycowy odezwał się, pytając, co się stało. Jakiś gruby głos kazał mu się natychmiast wyłączyć i nastała cisza. To było w piątej sekundzie po moim wezwaniu. A w szóstej, tak jak było trzeba, zacząłem krótko i rzeczowo mówić: Odnaleziono dziecko, nazywa się Pao, ma trzy i pół roku, orzechowe oczy i tak dalej. Potem znów nastała cisza, przestrzelona krótkimi gwizdnięciami stacji translacyjnych, i naraz dwie odezwały się równocześnie: oznajmiały, że mają zanotowane zgłoszenie rodziców i już od pięciu godzin czekają wieści. A potem — w dwudziestej drugiej sekundzie — wszystkie przerwane połączenia wznowiono, wszystkie stacje okrętów i rakiet odezwały się, automaty kończyły wypowiadanie urwanych w połowie zdań, ludzie się śmiali i rozmawiali, i znowu burzliwy gwar przelewał się w miniaturowym głośniku.

i

Cytuj
Przykładem uchwytu tematycznego, który w innym niż fantastyczny regionie przywodzi, tj. pozwala narracyjnie zamknąć to, co prima facie nieprzywiedlne, może być w prozie realistycznej Herzog Saula Bellow. Cierpieniem tak obywatela, jak pisarza naszej epoki jest monstrualny rozziew pomiędzy informacją o sprawach świata, wciąż tłoczoną w nas masowymi środkami przekazu, a osobniczą potencją reakcji adekwatnej. Im więcej się wie o bezliku plag padających na gatunek i im mniej można tę wiedze zużyć jako przesłankę skutecznych czynów, tym boleśniejszy narasta stress — jako rozdarcie sumienia i działania. Co się sumienia tyczy: aby mogło rozpocząć swą gryzącą robotę, zwaną jego wyrzutami, pierwej musi otrzymać odpowiednią po temu informację. W tym zakresie warunki wstępne spełnia prasa, radio, telewizja światowa każdego dnia; trudno wszystkie tryskające tak źródła zaczopować, nie zdając sobie sprawy z nikczemnej unikowości takiej obrony. W tym zakresie mogło dawnymi czasy sumienie spać dlatego, ponieważ ignorancja nie była wynikiem eskapistycznego wysiłku, lecz normą. Albowiem zarazy, plagi i wojny kąsały ciało ludzkości wiekami, lecz jakże często nikt prócz tak doświadczanych o tym nie wiedział. Ostatnio znowu przyszedł jeszcze z pomocą obraz; w efekcie nie można się już schronić w słodkiej niewiedzy, chociażby ktoś nie wiedzieć jak tego właśnie chciał.
/.../
A ponieważ nie można by żyć, mając stale świadomość aż do pęknięcia wypełnioną wiadomościami o stu naraz ogniskach świata, na których się los ludzki podpieka, trzeba te wiadomości, jak śmieci, w kąty głowy pousuwać i ukrywać niejako przed samym sobą. One jednak trwają tam dalej po swojemu; jak zdać jednak artystycznie sprawę z tego zjawiska? Otóż cały pomysł Herzoga, dający się w paru słowach zamknąć, to zadanie rozwiązuje. Zapewne: normalny człowiek nie będzie pisał do prezydenta Eisenhowera, do znakomitych filozofów, do mężów stanu, nie przeznaczy swego życia na epistolografię kasandryczną, to tylko mógłby uczynić wariat. Jakoż Herzog tylko dopóki jest odrobinę „trącony” — pisze te wszystkie listy (lecz nie jest aż taki obłąkany, żeby je do tego jeszcze wysyłać). Powstaje tedy obraz niezmiernie przewrotny w swoim głębszym sensie: tylko wariat może dzisiaj jeszcze naprawdę w pełnym wymiarze poczuwać się do osobistej odpowiedzialności za losy świata! Normalny człowiek udaje czy też — urabia siebie tak, aby utrzymać psychiczną równowagę, bo czyż inaczej można by żyć?

Pierwszy z naiwnie optymistycznego "Obłoku...", drugi z "Fantastyki i futurologii". I dodam, że pierwszy jakoś bardziej mi się podoba...

Edit:
Natomiast co do reportera: w pierwszej chwili pomyślałem sobie: nie oczekujmy od ludzi heroizmu, ale podwiezienie tego dzieciaka heroizmu nie wymagało, więc reporter zwykła świnia. A potem zacząłem się zastanawiać czy reporter (który przecież niedługo potem się zabił) był w owym momencie jeszcze w pełni poczytalny, bo może nadmiar napotkanych nieszczęść już na tym etapie zrobił coś dziwnego z jego psychiką. Ale wiem jedno - jeśli już w Afryce trafiłbym na takie dziecko, i wiedział gdzie podwieść, to bym podwiózł.
« Ostatnia zmiana: Kwietnia 25, 2009, 10:06:03 am wysłana przez Q »
"Wśród wydarzeń wszechświata nie ma ważnych i nieważnych, tylko my różnie je postrzegamy. Podział na ważne i nieważne odbywa się w naszych umysłach" - Marek Baraniecki

Evangelos

  • Juror
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 639
  • Mistyk! Wierzy, ze istnieje.
    • Zobacz profil
Odp: Właśnie zobaczyłem...
« Odpowiedź #1644 dnia: Kwietnia 25, 2009, 11:04:09 am »
Cetarianie, maziek nieco mnie ubiegl, ale pozwol, ze i ja wtrace swoje trzy grosze

Moim zdaniem nawet jeśli reporter myślał o Ferrari, nie mamy prawa go potępiać
Dlaczego nie? Zgadzam sie z Nexusem, nie widze powodu, dlaczego mialbym nie wyrazic swojej opinii. Oczywiscie na szubienice bym go nie wyslal, ale mam prawo uwazac go za smiecia i dyskutowac dlaczego tak uwazam. I to niezaleznie od tego co sobie myslal przyciskajac spust migawki - tego nie wiem, ale to najmniej istotne.

czy oddał kanapkę i bidon? – załóżmy, że nie oddał kanapki i bidonu, ale dlaczego to on właśnie miał oddać, a nie ja lub ty?
On przynajmniej pojechał w tą niebezpieczną podróż, a my siedzimy wygodnie przy komputerach.

Po czwarte: dziecko na zdjęciu jest w takim stanie, że już chyba nie byłoby w stanie ugryźć kanapki, potrzebne jest co najmniej mleko, a być może kroplówka.

Czy reporter ma podróżować karetką reanimacyjną?
Od tego są organizacje pomocowe.
On jest od robienia zdjęć.

Po piąte: ile dzieci i dorosłych może nakarmić jeden reporter swoimi kanapkami?

Chodzi o to, Cetarianie, ze we wspolczesnej zachodniej cywilizacji wzorcem zachowania jest pomaganie innym w najtrudniejszych sytuacjach, gdy tylko mozna. Pomijajac nawet ludzka wrazliwosc jest wymog prawny, by komus, kto ulegl na przyklad wypadkowi komunikacyjnemu, udzielic pierwszej pomocy do czasu nadjechania karetki.

Pozwol, ze zastosuje Twoj styl myslenia w jednym z Europejskich miast (sam nosze aparat przy sobie zawsze, wiec bedzie mi latwiej). Widac starsza pania, ktora zlapala sie za klatke piersiowa na wysokosci serca i upadla na beton, gdzies w bramie:

O kurcze, pewnie dostala zawal albo jakis zator. No ale co ja zrobie, pogotowie niby kilometr stad, ale zanim ich zawolam, poza tym co oni moga - babcia jest w takim wieku, ze operacji i tak nie przeprowadza. Poza tym dlaczego ja mam pomoc, a nie ktos inny? Malo osob przechodzi obok? Ja przynajmniej zauwazylem, ze cos z nia nie tak, a oni co?  Poza tym malo ich umiera codziennie na rozne niewydolnosci? Pewnie z 1000 dziennie w calym kraju, trudno, zebym latal za kazda babcia i wzywal karetke, co ja jestem, pielegniarka? Ja sie na fotografii znam. Niech lezy, lepiej zdjecie jej zrobie. Ujecie dobre, sprzeda sie niezle i jeszcze bedzie mozna napisac artykul w gazecie o spolecznej znieczulicy. Same plusy, to ostatnie na pewno da niektorym do myslenia i wiecej osob bedzie pomagalo babciom na chodniku. Dobra, zaraz, obiektyw, wlacz, przeslona, gdzie ten guzik, zeby tylko nie przykleknal ktos kolo niej, bo po zdjeciu, aa, dobra, jest, cyk, pstryk. No, to zrobione. To wesolych swiat i narazie.

Rozumiesz Cetarianie? Zdrowy emocjonalnie czlowiek nie jest fotografem, ktory sie zajmuje robieniem zdjec, tylko przede wszystkim czlowiekiem, istota wspolczujaca takze, ktora fotografuje, gdy ma szanse, ale pamietajmy o kolejnosci jednak.

Poza tym ani w jednej ani w drugiej sytuacji nie wymaga sie bohaterstwa i powstrzymywania 50 rebaliantow z kalachami przed rozstrzelaniem kogos - wystarczy sie pochylic.

olkapolka

  • YaBB Administrator
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 6997
    • Zobacz profil
Odp: Właśnie zobaczyłem...
« Odpowiedź #1645 dnia: Kwietnia 25, 2009, 02:09:33 pm »
Nie uwazam zeby swiat mial zamykac oczy na zdarzenia z fotografii...w takim sensie te zdjecia sa potrzebne.I w takim sensie rozumiem ze jest to nagroda za dobrze wykonana prace.A nie ze udalo mu sie za wszelka cene sfotografowac upodlenie ludzkie i masz swoje ferrari.Kwestia: czy media maja nas bombardowac takimi zdjeciami bez ustanku czy juz winno sie powiedziec stop bo swiat zwrocil juz swoja uwage na te problemy?

Dokladnie.Jaka psychike maja fotoreporterzy robiacy tego typu zdjecia?Napewno nie podlegajaca jednoznacznej ocenie.
Jednoznaczna ocena jest mozliwa...wg mnie ...tylko w poszczegolnych przypadkach a nie w odniesieniu do calej braci fotoreporterskiej.Dlatego nie boje sie oceniac reportera sepa a nie oceniam tego z mazkowego linka.Nie wiem po prostu w jakich okolicznosciach powstaly jego zdjecia...jak sie zachowal itp.Bo jesli uwierzymy ze kazdy fotoreporter to sęp to trzeba kliknac esc i wylaczyc sie trwale z medialnego smietniska.Nie tylko z ogladania zdjec ale i wiadomosci...filmow dokumentalnych itp...bo w tle zawsze bedzie ferrari (nic osobistego liv).
Chyba ze uznamy iz kazdy... niezaleznie od pobudek i innych dzialan ktore podejmuje...rabiacy takie zdjecia to godny potepienia sep.Ale dla mnie jest tu jakis zgrzyt.Dostrzegam swiatelko w tym marazmie fotoreporterskim.

liv

  • Global Moderator
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 6612
    • Zobacz profil
Odp: Właśnie zobaczyłem...
« Odpowiedź #1646 dnia: Kwietnia 25, 2009, 03:03:05 pm »
Ech, szanowni państwo .
Porozumienia nie będzie, gołym okiem to widać. Obiektywnych kryteriów też, bo niby skąd. Zależnie czy patrzymy na sytuację przez pryzmat dziecka (jak ja - może jestem kobietą ;), wychodzi saldo ujemne. Jak przymniemy optykę reportera, lekki plus. W sumie, od obu natura wzięła zapłatę tyle, że w różnych walutach.
Zresztą, przypomniała mi się stara lektura Twaina "Tajemniczy przybysz". I pomyślałem sobie, że z tego dziecka mógłby wyrosnąć jakiś Mobutu ,albo inny Hajle, tudzież bezimienny młody zabijaka, w których Afryka wszak obfituje. Więc może dobrze się stało?
Jak dla mnie  - raczej finito w temtemacie.
Obecnie demokracja ma się dobrze – mniej więcej tak, jak republika rzymska w czasach Oktawiana

olkapolka

  • YaBB Administrator
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 6997
    • Zobacz profil
Odp: Właśnie zobaczyłem...
« Odpowiedź #1647 dnia: Kwietnia 25, 2009, 03:23:31 pm »
A ja stracilam grunt pod...bo liv uciekajac sie do argumentu "moze jestem kobieta" postawil mnie w dosyc podlym swietle.Poza tym stracilam juz orient...czy mowimy w ogolnosci o pracy fotoreportera czy o szczegolnym przypadku tego ze zdjecia nexowego.Dla mnie to roznica.to troche tak jakby nauczyciel mial oceniac klasowki tylko po odpowiedziach...nie znajac pytan.

ANIEL-a

  • Juror
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 701
  • a może tak pomóc dzieciakom? kliknij ikonkę IE ;)
    • Zobacz profil
Odp: Właśnie zobaczyłem...
« Odpowiedź #1648 dnia: Kwietnia 25, 2009, 05:13:52 pm »
Ciekawa dyskusja, włączę się, choć trochę po czasie: moim zdaniem, Ceterianie takich trochę demagogicznych argumentów użyłeś na obronę tego reportera:


Po drugie: generalnie dążenie do sukcesu jest słuszne, w tym równie do posiadania Ferrari.
 

Nawet jeżeli dążenie do sukcesu jest słuszne (ale wg kogo? do jakiego sukcesu?), to nie za wszelką cenę!!! Jak można porównywać uratowanie komuś życia z sukcesem zawodowo-finansowym?


Po trzecie: czy oddał kanapkę i bidon? – załóżmy, że nie oddał kanapki i bidonu, ale dlaczego to on właśnie miał oddać, a nie ja lub ty?
On przynajmniej pojechał w tą niebezpieczną podróż, a my siedzimy wygodnie przy komputerach.


No i co z tego, że pojechał w niebezpieczną podróż? To jest lepszy? A może ja nie jeżdżę w niebezpieczne podróże, bo sprzedałam bidon i dałam pieniądze na pomoc dla Afryki...? Osobista odwaga nie jest wyznacznikiem bycia dobry człowiekiem.

Po czwarte: dziecko na zdjęciu jest w takim stanie, że już chyba nie byłoby w stanie ugryźć kanapki, potrzebne jest co najmniej mleko, a być może kroplówka.

Czy reporter ma podróżować karetką reanimacyjną?
Od tego są organizacje pomocowe.
On jest od robienia zdjęć.
 

Tu już ci nieźle Evangelos odpowiedział: po pierwsze jest człowiekiem. Robienie zdjęć to jego zajęcie, a nie to, co go określa.


Po piąte: ile dzieci i dorosłych może nakarmić jeden reporter swoimi kanapkami?


To, że nie możesz uratować wszystkich, nie oznacza, że możesz nie ratować nikogo...



Po szóste: Sądzę, że dzięki temu, że to zdjęcie (a nie na przykład zdjęcie baletnicy stojącej na jednym palcu) wygrało World Press Photo, dziesiątki tysięcy ludzi wpłaciło po kilka złotych/dolarów/euro/funtów na fundusze rozmaitych organizacji pomocowych, dzięki czemu mleka i ryżu dla innych głodnych dzieci jest trochę  więcej.


Jasssssne. Przypuszczam, że właśnie tak próbował oszukać swoje sumienie. Czysta hipokryzja. Bo NIE WIESZ, czy ktoś z powodu tego zdjęcia dał złamany grosz więcej.


I problem powiązany, bardzo poważny i wręcz kluczowy dla pomocy humanitarnej w Afryce i nie tylko.

Często pieniędzy na mleko i ryż jest całkiem sporo, ale nie można z nią dotrzeć, bo na przeszkodzie stoją działania wojenne, w tym ŚWIADOME działania walczących stron polegające na blokowaniu pomocy dla cywilów strony przeciwnej.


To racja. A jednak nie usprawiedliwia to nieudzielenia pomocy w danej sytuacji. To tak jakbyś nie pomógł w czasie pożaru sąsiadowi, mówiąc, że tu nie chodzi o pomożenie jednej osobie, tylko o wprowadzenie narodowego programu zapobiegania pożarom. A tu i teraz niech kogoś trafi szlag.

Generalnie: nie widzę powodu, żeby zdjęcia reporterskie w konkursach oceniać tylko na zasadzie "czy są dobre w swojej kategorii". Jeżeli nie podoba mi się gra, to mam prawo też potępiać tych, którzy do niej przystępują. Zwłaszcza, że robią to dobrowolnie. I jeżeli są najlepsi w tej grze, to  z mojego punktu widzenia - są najgorsi.

Oczywiście: nie poępiiam wszystkich fotoreporterów w czambuł, ale jednak uważam, że ich praca nie jest warta takiego splendoru i pochwał, jakimi jest otaczana. I tak, lepiej by było, gdyby pojechało tam kilku wolontariuszy więcej, a fotoreporterzy nie przeznaczali absurdalnych sum na drogi sprzęt (jakie maja za znaczenie jakieś niuanse w kolorach zdjęć, jak są one przeznaczone do drukowania w gazetach?) i przekazali te pieniądze na pomoc... Mimo, że mam świadomość, że to nie rozwiąże wszystkich problemów Afryki

olkapolka

  • YaBB Administrator
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 6997
    • Zobacz profil
Odp: Właśnie zobaczyłem...
« Odpowiedź #1649 dnia: Kwietnia 25, 2009, 05:55:12 pm »
Cytuj
Generalnie: nie widzę powodu, żeby zdjęcia reporterskie w konkursach oceniać tylko na zasadzie "czy są dobre w swojej kategorii". Jeżeli nie podoba mi się gra, to mam prawo też potępiać tych, którzy do niej przystępują. Zwłaszcza, że robią to dobrowolnie. I jeżeli są najlepsi w tej grze, to  z mojego punktu widzenia - są najgorsi.

W ogole nie ma co oceniac wartosci artystycznej takich zdjec.Co do prawa do oceny gry-zgadzam sie. Ale...sa lepsi bo sa gorsi...cos a la Rozmowy Kontrolowane.ANIEL-u jesli potrafisz udowodnic taka zaleznosc: najlepszy fotograf = najgorsza swinia a co za tym idzie najgorszy = ?  to prosze.Ja nie mam na to dowodow.I dla mnie dyskusje zamknalby taki dowod.Na to czekam.

Znalazlam taki zapis czatowej rozmowy z fotoreprterem Reutera.Nie szkodzi ze sprzed kilku lat.Pomijajac glupie pytania internatow.Chyba ze uznamy ze nie ma w tym zawodzie etyki a to co on mowi to tylko na pokaz a zdjecia rzadza.Mam nadzieje ze uda mi sie zalinkowac.

http://czat.gazeta.pl/czat/1,48880,1684301.html?as=1&startsz=x

Jesli nie ma etyki zawodu fotoreportera( cos na ksztalt hierarchii waznosci proponowanej przez Evangelosa) to ja sie wycofuje w proponowany przez was czarno-bialy swiat potepien wszystkich fotoreporterow.W koncu jaki mam powod zeby ich bronic przed uogolnieniami?Chyba tylko taki zeby swoja...i tak porzadnie zachwiana...wiare w wartosc czlowieka szczatkowo ocalic.