Evangelos - mogę Cię troszkę ściągnąć na Ziemię
? O ile mi wiadomo to doświadczenie polegało na zsyntetyzowaniu istniejącego w naturze genomu jednej bakterii, a następnie "wprawieniu go" w komórkę innej dość blisko spokrewnionej. Przełomowość polega więc nie na tym, że stworzono coś sztucznego (co ożyło) tylko, że połączono krótkie odcinki DNA zgodnie z planem w całą nić. Następnie z cytoplazmy żywej komórki bakteryjnej usunięto jej własne DNA a wprowadzono to sztuczne (będące kopią istniejącego w naturze). Do tej pory, od 1983 roku owszem umiano syntetyzować cała nić, ale potrzebowano "kopyta", czyli jednej kopii nici, która miała być powielona (PCR). Tutaj mamy "montaż z podzespołów" plus drobne udoskonalenia (zespół powpisywał tam w jakimś alfabecie rozmaite zabawne rzeczy
. Oczywiście w miejsca niekodujące).
Nie chcę tu podważać zegarmistrzowskiego mistrzostwa w manipulowaniu makromolekułami, ale trudno uznać to za stworzenie życia, syntetycznego życia, nowego gatunku itd (oczywiście nominalnie ta bakteria, będąc hybrydą jest nowym gatunkiem). Jeśli uznać, że istotą DNA jest informacja, to żadna nowa informacja nie powstała (no, poza tymi nr komórek, znaczy swoich telefonów, które oni tam wpisali
). Przy tym to jest bakteria, gdzie współpraca DNA- cytoplazma jest stosunkowo prosta, u jądrowców są histony i inne "podtrzymywacze DNA" i ta współpraca DNA z opakowaniem jest niezwkle skomplikowana.
Co do możliwości istnienia innego kodu raczej nikt nie stawia tezy, że sposób kodowania jest jedyny możliwy. Dominuje pogląd, że przypisanie aminokwasów do trójek nukleotydów jest całkowicie przypadkowe, podobnie jak przypadkowe jest to, że DNA używa właśnie takich a nie innych zasad azotowych (a RNA jednej innej np.). Natomiast nieprzpadkowe jest to, że własnie trzy zasady kodują (mniejsza ilość, czyli 2 nie pozwoliłaby zakodować wszystkich aminokwasów, a większa jest... zbędna). To już jest efekt działania ewolucji - kod został ewolucyjnie udoskonalony i ślady tego tkwią wciąż w organizmach różnego szczebla). Pamiętacie Murchison? Znaleziono w nim zasadę azotową nie wchodzącą w skład DNA ani RNA - ksantynę. Dzienniki napisały o "kodzie, który spadł z nieba" i inne bzdury ale chodziło tak naprawdę o potwierdzenie, że związki organiczne, które tworzą się w kosmosie mogą bezpiecznie spaść w meteorycie na Ziemię. To jest tzw. hipoteza lodówki - wiadomo, że te związki w kosmosie są i że musiały być obecne w bryłach materii, z której skleiła się Ziemia (planetozymali). Tylko że Ziemia zaraz po sklejeniu na skutek kolapsu grawitacyjnego rozpaliła się dobrze ponad 100 stopni C., czego nie mogły przetrwać żadne związki organiczne zawleczone na planetozymalach. Skąd więc wzięły się w pierwotnej zupie? Zakłada się, że spadły na maeteorytach (których wówczas spadało niepomiernie więcej niz dziś), kiedy planeta już ostygła.
Czy możliwe jest życie oparte na kodzie zbudowanym na innym podłozu niż kwasy nukleinowe? Przeważa pogląd, że raczej nie (ze względu na brak związku o podobnej pojemności informatycznej). Podobnie jak neguje się życie oparte o krzem zamiast węgla (że wytwarza za mało związków). Oczywiście to są gdybania. Część naukowców szuka alternatywnego życia, które mogło powstać równolegle z "naszym" ale zostało zdominowane przez świat RNA a później DNA i chowa się gdzieś po kątach.
Czy życie oparte na innym (syntetycznym) kodzie mogłoby nam zagrozić? Uważa się, że jeśli chodzi o drobnoustroje to nie. One są świetnie dopasowane do żywiciela i korzystają z tych samych mechanizmów biologicznych. Najłatwiej wykazać to na wirusach.
Oczywiście jakaś duża forma życia z uzębioną paszczą, oparta na innym, syntetycznym kodzie XNA mogła by nas brutalnie zeżreć po prostu, ale prawdopodobnie okazalibyśmy się niestrawni
.