hm... zdaje się, że doszło tu do pewnego nieporozumienia. Ja nikogo nie przekonuję, żeby oglądac filmy, które wyglądają jak ,Piątek z Pankracym' tylko dlatego, że uważam je za wartościowe.
Pisałem o 'Diunie', ponieważ mam wielki szacunek do tego cyklu powieściowego; uważam zatem, że jeśli ktoś jest zainteresowany książką, to obejrzenie filmu mu nie zaszkodzi. Oczywiście nie mamy tu sytuacji jak we 'Władcy Pierścieni' (który kosztował tyle co nakłady na pięcioletnią pracę polskiej służby zdrowia), gdzie wyobrazenia są realizowane w sposób doskonały (btw: z innego podwórka: uważam że innym przykładem takiego przeniesienia jest Harry Garncarz (abstrahując od ogólnej mody na Pottera i poziomu artystycznego książki. Podaję to tylko i wylącznie jako przykład.)).
Zatem wracając do sedna: owszem, nowa 'Diuna' nie wygląda jak mogłaby. Ba, nawet ta Lynchowska, choc 20 lat starsza, wygląda lepiej. Dlatego też kto wie... byc moze jesli rozpatrujemy nową 'Diunę' jako film samodzielny, kinowy, to istotnie nie może ona konkuowac z superprodukcjami.
Przy okazji: z takowymi nie moze takze konkurowac np. 'Test Pilota Pirxa' produkcji polskiej, lub przedtawienie teatralne 'Solaris' wystawiane koło Berlina (vide forum anglojęzyczne).
A j e d n a k piszemy tu i tam o dwóch powyższych tworach. Znaczy to, ze są tego warte. Widział ktoś 'Żołnierzy Kosmosu'? Podobno Verhoven popełnim tym filmem gwałt na książce; której film był ekranizacją. Ja nie przeczytałem tej ksiązki. Film wywołał na mnie wrażenie złe. Mimo, iż wygladal cudownie. I mimo, iż jego realizacja stała na poziomie wówczas najwyższym etc. Kto wie, może gdybym czytał rzekomą książkę, na której film był oparty, to stanowiłby on dla mnie coś więcej, ale tak było to nieprzyjemne doświadczenie.
I tak, z pewnych powodów może byc bardziej w a r t o s c i o w y m obejrzenie filmu gorzej zrealizowanego, któremu jednak przyświeca jeden jedyny cel: wiernośc książce.
Myślę, że z racji charakteru tego forum nie powinniśmy zapominac, jak cenne są ekranizacje. Kto wie, ilu Amerykańców więcej usłyszało o Lemie dzięki Sodenbergowi.
Oczywiście nowa 'Diuna' była realizowana jako serial TV. (Nie jak 'Wiedzmin', lecz w drugą stronę.) Potem odcinki sklejono i wydano na dvd (nie był to film kinowy, o ile wiem). A zatem nie można go porównywac z takowymi.
Dodam jeszcze, że 'Diuna' jako cykl powieściowy nie jest ,,spektakularna wizualnie'' (w sensie, że książka ma fabułę osnutą wokół intryg politycznych , opartych na rozmowach i myślach postaci, na interakcji osób). Mało tu miejsca na rozmach. Toteż brak rozmachu nie wydaje siętak krzywdzący.
,,Władcy pierścieni'' w takim wydaniu, oczywista, nie chciałbym zapewne nawet widziec.
A jeśli chodzi o krytykę kina niezależnego, to oczywiście równośc, niezależny==wybitny jest bzdurna.
Ale jeszcze większy ładunek debilizmu towarzyszy równościom:
znany==dobry;
sławny==wybitny;
popularny==wartościowy;
wysokobudżetowy==udany;
modny==wartościowy
...
etc.
Oczywiście że często kino niezależne to kicha. Ale bywa też inaczej. Czasem ktoś kto jeszcze się nie wybił (albo nie ma zamiaru) tworzy rzeczy bardzo dobre (nawet obiektywnie).
Jest wiele wartościowych rzeczy niezależnych.
Oczywiście jest ich statystycznie mało.
Ogólnie rzecz biorąc namawiam do jak najbardziej otwartej postawy.
A i jeszcze jedno. Porównanie 'Diuny' do "Xeny' czy 'Herkulesa' - no niestety jestem już nie tych lat, i widziałem z 'X' czy 'H' około 10 sekund łącznie (jedząc kolację odwróciłem się w stronę telewizora). Było to przedstawienie przypominające ekranizację He-Mana. Nie ma sensu, żebyśmy brudzili sobie dyskusję takimi obscenizmami.
Ja też nie lubię cukierkowości i superkolorów, dlatego napiszę już jednoznacznie: lżyjcie sobie szlachta na 'Diunę', lecz osoba, która chce zorientowac się w tym cyklu książkowym nie znajdzie lepszego do tego celu filmu.