Nie bójcie się Remuszko, będziecie żyć wiecznie. Zapewniam Was, że wiem dobrze, że 20 listopada 1997 Wasze papiery poszły par avion do piekła, żeby kocił był rozgrzany na czas. Diabły zaczęły w trwodze klepać pacierze, że założycie jakiś związek zawodowy czy klub osiedlowy i zaczniecie wszystkich nękać, żeby nie stukać kopytami i nie dostawiać więcej kotłów, bo Wasze kotły są perfekcyjnie rozstawione a z hałdy węgla na środku diablęta mogą zjeżdżać na łopatach. Odesłały więc te kwity czym prędzej do nieba pod pretekstem, że niby znaczek przyklejony był na wodę święconą.
W niebie, wiem to dobrze, św. Piotr pił na umór dwa dni. Bał się, że Wasza dociekliwość i wrodzona Wam delikatność w dyskusji oraz uprzejme zwracanie uwagi na zasady, jakie podczas niej obowiązują, doprowadzi anioły do szewskiej pasji z użyciem 5 wyrazów z fleksją oraz tłuczka do kartofli. Trzeciego dnia, kiedy św. Piotr wpatrywał się w korespondencję wzrokiem seryjnego mordercy zauważył, że znaczek przyklejony jest do góry nogami, co uznał za znak Szatana i doskonały pretekst. Poczta poszła z hukiem z powrotem i do dzisiaj krąży - bo trwoga jaka napełnia dusze istot potępionych i doskonałych, kiedy widzą Wasze nazwisko jest mniejsza jedynie od Waszego uporu. Bóg Ojciec wie o wszystkim, ale ponieważ jest wszechmocny, to zapomniał!
Tak że żyjcie sobie spokojnie. Nawet jak wykitujecie, to Wszechmocny Was czym prędzej zmartwychwstanie.