Może jeszcze - że się wetnę - Heinlein, którego w kategorii pierwszorzędych-drugorzędnych Lem nad Asimova stawiał, może Brown czy Bester również przez Mistrza cenieni... Tak, czy siak dojdzie nam tylko umarłych do rachunku, a godnych następców nie widać...
(Zgadzam się z olą, że tylko UKLG nam została, co zresztą "u swoich" też napisałem. No może jeszcze Pohl, również starzec nad grobem stojący...)