Jeśli zaś chodzi o moje prywatne preferencje, to Carda, Heinleina, a może i Asimova z Herbertem bym wywalił w cholerę ;) (choć wszystko to dobrze się czyta)Yes, yes, yes:)
Wieczny Grunwald Twardocha (za inną przestrzeń no i prawdziwie polskie s-f.Czyli nie tak dawno porzuciłeś czytanie s-f;)
Czy możemy przyjąć zasadę, że wybieramy tylko 1 książkę każdego autora?Jasne - inaczej jeden geniusz zajmie całą ławkę. Czy może dla geniuszy dwie pozycje przyznać? Wyjątkowo.
Ray Bradbury "Kroniki marsjańskie"? Pamiętam, że zrobiły na mnie niezwykłe wrażenie.Też pamiętam - fajna była. Klimat pamiętam miała...ziemsko-ludzki i jednocześnie marsjański. :)
Ray Bradbury "Kroniki marsjańskie"? Pamiętam, że zrobiły na mnie niezwykłe wrażenie.
Czy możemy przyjąć zasadę, że wybieramy tylko 1 książkę każdego autora?Jasne - inaczej jeden geniusz zajmie całą ławkę.
Czy może dla geniuszy dwie pozycje przyznać? Wyjątkowo.
I z tego cyklu marsjańskiego plus transcośtam - jeszcze "Człowiek plus" Pohla.
Cofam Golema XIV.
Dodaję: Cieplarnię
Jesteś czepialska niesłusznie. Ja bym przyczepił się do słowa-wytrychu: "określonego", do logiczności frazy "mimo to" oraz do przecinka po niej :-)Fraza się komplikuje wraz z kolejnym zdaniem...mniejsza.
Nie przejmuj się, w moim wypadku chodzi już pewno raczej o to, że nie ma górnej granicy ;) ...Żeby górnej...mnie wyszło, że my już nie żyjemy...nie ma takiej opcji...to już tylko fantomatyka i luźne kabelki;)
Tym niemniej, skoro wszechczasów - to żadna ale to żadna później, nie zrobiła na mnie, chłopcu, większego wrażenia niż "20 tysięcy mil podmorskiej żeglugi". No, może jeszcze "Tajemnicza wyspa".
Nautilusa bym dorzucił.
Dwa - nie widzę na liście, też tej linkowanej przez Q, "Zaginionego świata" A.C.D. To już niemal archetyp.
Niesamowicie szybko "starzeją się" niektóre książki.
Tym niemniej, skoro wszechczasów - to żadna ale to żadna później, nie zrobiła na mnie, chłopcu, większego wrażenia niż "20 tysięcy mil podmorskiej żeglugi". No, może jeszcze "Tajemnicza wyspa".
Nautilusa bym dorzucił.
Dwa - nie widzę na liście, też tej linkowanej przez Q, "Zaginionego świata" A.C.D. To już niemal archetyp.
I jeszcze...z tym rozpustnym nasieniem ja poważnie 8)
Książka wielce aktualna, choć stara. Ale nie aż tak stara, jak powyższe. :)
http://lubimyczytac.pl/ksiazka/34383/rozpustne-nasienie-powiesc (http://lubimyczytac.pl/ksiazka/34383/rozpustne-nasienie-powiesc)
Komiksy się liczą?
A komiks to co słowo grabione? ;DKomiksy się liczą?
sam nie wiem, ale raczej nie, zostańmy wyłącznie przy słowie pisanym
A komiks to co słowo grabione? ;DKomiksy się liczą?
sam nie wiem, ale raczej nie, zostańmy wyłącznie przy słowie pisanym
Komiks – sekwencyjna historia obrazkowa, często z dodanym tekstem, publikowana w prasie lub w formie osobnych zeszytów, która wykształciła się jako odrębna forma wydawnicza na przełomie XIX i XX wieku z gazetowej grafiki satyrycznej.
stanowi znacznie bardziej aluzyjny komentarz polityczny, niż SF sensu strictoTak samo jak Limes Inferior. Poza tym co nam po świecie SF który naprawdę byłby poprawny Science skoro jego treść merytoryczna miała by się jak pięść do oka do naszej rzeczywistości?
Przypuszczam, że Twoje kryteria/um są/jest "nieco odmienne" :-)
Tak samo jak Limes Inferior.
Poza tym co nam po świecie SF który naprawdę byłby poprawny Science skoro jego treść merytoryczna miała by się jak pięść do oka do naszej rzeczywistości?
można taką listę złożyć nie na zasadzie "jak teraz to widzę" tylko nieco OT na zasadzie "co mnie kiedyś bardzo ruszyło"
moja lista (najpierw napisałem autorów, ale potem zobaczyłem że ma być ksiązek i skasowałem) tak brzmi:Nie widzi mi się łgarz najlepszą książką Dicka, za to jedyną jaką znam, która potrafiła zmienić rzeczywistość.
1. Philip K. Dick - Wyznania łgarza (to najlepsza ksiażka jaką napisał, niestety też nie jest sf,
więc w zastępstwie wybieram tryglogię 'valis', 'trzy stygmaty palmera eldrichta' oraz 'ubik',
ewentualnie 'przez ciemne zwierciadło' lub 'człowiek z wysokiego zamku')....
W sumie od triady "Neuromancer" - 1984, "Fiasko" - 1986 i benfordowa "Wspaniała gwiezdna rzeka" (nierówna powieść z arcynierównego cyklu drugorzędnego, w sumie, autora, ale miejscami miała rzecz powiew prawdziwej - może przewyższającej Lema w Jego literackim, nie filozoficznym, wydaniu - wybitności*) - 1987 nic takiej miary nie wyszło.Nie znam, ale zainteresowany opisem poszukałem recenzji i...taka się trafiła...z odniesieniem do Lema...to o tej książce piszesz?
A ja uważam że jednak dogmatyzm ma tutaj dużo do rzeczy. Bo jak inaczej wyjaśnić to że proponowany jest w zasadzie standardowy zestaw tytułów?Nie boj nie bój - i ty zostaniesz dogmatykiem :)
CytujW sumie od triady "Neuromancer" - 1984, "Fiasko" - 1986 i benfordowa "Wspaniała gwiezdna rzeka" (nierówna powieść z arcynierównego cyklu drugorzędnego, w sumie, autora, ale miejscami miała rzecz powiew prawdziwej - może przewyższającej Lema w Jego literackim, nie filozoficznym, wydaniu - wybitności*) - 1987 nic takiej miary nie wyszło.Nie znam, ale zainteresowany opisem poszukałem recenzji i...taka się trafiła...z odniesieniem do Lema...to o tej książce piszesz?
http://lubimyczytac.pl/ksiazka/47586/neuromancer/opinia/32724877#opinia32724877 (http://lubimyczytac.pl/ksiazka/47586/neuromancer/opinia/32724877#opinia32724877)
Nie widzi mi się łgarz najlepszą książką Dicka, za to jedyną jaką znam, która potrafiła zmienić rzeczywistość.
Przynajmniej w moim przypadku; otóż, żona przeczytała przytargany kiedyś przeze mnie egzemplarz i od tego czasu przestała zlecać mi pewien zakup, za co jestem Dickowi wielce wdzięczny - że tak potrafił przemówić do... 8)
Cieszę się, że ten wątek nosi tytuł prawidłowy logicznie i rzeczowo (choć niepoprawny gramatycznie). Skoro są wszechświaty, powinny być i wszechczasy. Od lat to forsuję, (podobnie jak Mistrz swoje "dlatego, bo" - z tym, że ja mam rację z "wszechczasami", a Mistrz błądził w kwestii "dlatego, bo")."Wszech czasy" jednak nadal pisze się rozdzielnie, bo to co najmniej 3* różne kierunki a wszechświat jest ogólniejszy od świata.
R.
Zamiatin "My".
Gibson
Zarówno Lem jak i Rosjanie są w zasadzie nieuwzględniani.
Bilenkin
Czemu Ballarda nie uwzględnili ?
I bodaj fakt, że sam "Głos..." na żadnej - poza jedną, ułożoną przez ostatnich sprawiedliwych ze starej "NF" - z przytoczonych list nie figuruje (podczas gdy straszą na nich rozmaite pokupne gnioty) stanowi tej smutnej prawdy najlepsze potwierdzenie.
Gdyby było odwrotnie, to byłoby to zastanawiające.
Rafał Ziemkiewicz, dziennikarz i pisarz sf, wyznaje o tej powieści, że "w czasach młodości próbowałem przeczytać ze trzy razy"
Kolejny ranking, według dość ciekawego algorytmu ułożony (choć czy wiele wart, skoro Lema na nim tak mało?):
https://classicsofsciencefiction.com/classics-of-science-fiction-list/by-rank/
(...)
Data wydania hamerykańskiego.
Piszesz, że "zawodowy krytyk (...) powinien mieć kwalifikacje do odbioru i tzw. "trudnej" prozy".Za młodu, kiedy nie był zawodowym i nie był krytykiem, tylko był bezkrytyczny. Nie spodziewał się w treści tego, co go tam wstrzymało na wiele dekad.
Tak, powinien. Ale jak widać taki Ziemkiewicz miał problem z przeczytaniem "Głosu Pana".
Piszesz, że "zawodowy krytyk (...) powinien mieć kwalifikacje do odbioru i tzw. "trudnej" prozy".Za młodu, kiedy nie był zawodowym i nie był krytykiem, tylko był bezkrytyczny. Nie spodziewał się w treści tego, co go tam wstrzymało na wiele dekad.
Tak, powinien. Ale jak widać taki Ziemkiewicz miał problem z przeczytaniem "Głosu Pana".
Nawet rachubę lat we vlogu pomylił (rocznicę śmierci S.Lema). Nie ścisły :)