Autor Wątek: Akademia Lemologiczna [Wizja lokalna]  (Przeczytany 337958 razy)

olkapolka

  • YaBB Administrator
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 7005
    • Zobacz profil
Odp: Akademia Lemologiczna [Wizja lokalna]
« Odpowiedź #75 dnia: Czerwca 04, 2010, 02:55:51 pm »
Alez tu ruch...jak na Marszalkowskiej;)
Hmm...jak sie powiedzialo A to trzeba powiedziec Z;)

Doktryna Trzech Swiatow/ Per viscera ad astra
-Niemoznosc kontaktu: to pierwsze co nasuwa mi sie po wstepie o angelologii i rozmnazaniu.Nieprzystawalnosc pojec ktora jest nie do przeskoczenia.Doslownosc idiomow...wlasciwie to roznice na poziomie miedzykulturowym a nie cywilizacyjnym: tak mogliby rowniez rozmiawiac Ziemianie z roznych kregow jezykowych/kulturowych.
-Złochłonnosc etykosfery...czy rzeczywiscie odbywa sie bez wartosciowania uczynkow?jest przeciez zasada "minimum zla".Ponadto programowanie bystrow wiec jednak wartosciuje sie ich dzialanie. "Wprawienie praw etyki w prawa fizyki" jest  imponujace (abstrahujac oczywiscie od technicznych mozliwosci) ale i przerazajace ze rzeczywiscie wszyscy musza sie takiej etyce poddac.Nie ma ucieczki.Malo tego: owe prawa etyki dzialaja wbrew prawom fizyki (modyfikuja je!) np nie mozna spasc z  wysokosci.
Oczywiscie pojawia sie pytanie: Co z tymi ktorzy programuja ?Kto zapewni ich rownowage?"Dwoistosc" programatorow utrzymujacych "wlasciwa" podaz dobra i zla to droga do tego?:A czy Bog, gdyby chcial, moglby stworzyc drugiego Boga, takiego samego - przeciez jest wszechmocny [Witkacy];)
-Bystrowanie laczy mi sie z Powrotem z gwiazd: betryzacja co prawda dziala na zupelnie innych zasadach ale efekt: swiat bez agresji, w tym sensie ze bezpieczny dla jego mieszkancow: podobny.Tylko czy nie prowadzi do czlowieka - bezwolnej kluchy?Nie moge tu ustalic jednoznacznej opinii: czy cena ograniczenia wolnosci osobistej za bezpieczenstwo zewnetrzne jest cena dumpingowa czy wygorowana?
-Ponadto : czy etykosfera nie chroni siebie?Skoro czyni wiecej niz sie po niej spodziewano czy nie wypracowala sobie mechanizmow obronnych?
Chociaz w koncowce rozdzialu odnioslam wrazenie ze Lem sprowadzil owe pytania do pytania o wladze.W istocie nikomu nie dzieje sie zle ale panikuja bo niewiadomo kto/co za tym stoi.Kto decyduje: bystry czy Encjanie?Nasuwa mi sie tutaj cytat:
Coz, ze automatyczni ludzie przyszlosci beda szczesliwi i nie beda wiedziec o swoim upadku?My wiemy teraz za nich i powinnismy ich od tego uchronic.
[przepraszam...ale to Witkacy;))]
-Czy etykosfera hamuje rozwoj?Rozwoj nauki, kultrury itp?Wg mnie tak.Paradoksalnie bo sama jest zaawansowana technologia.
-Gdyby to bylo takie proste: pojsc na pustkowie "do granic wlasnego zla"...to psychoanalitycy poszliby...z torbami;)
Pobyt w kurdlu:czy Luzanie nie bystruja Kurdlandii aby prawem kontrastu (podczas wizyt u sasiadow) obywatele docenili zdobycze techniki?Albo zeby sprawdzic zasieg dzialania bystrow.
Rozwianie tajemnicy Ka -Undrium ktore okazuje sie byc Błogosfera...czyli zwycieza bystrzejszy;)
Q coz tam za cytaty jeszcze chowasz w zwiazku z ulubionym rozdzialem?;)

Q

  • YaBB Moderator
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 16573
  • Jego Induktywność
    • Zobacz profil
Odp: Akademia Lemologiczna [Wizja lokalna]
« Odpowiedź #76 dnia: Czerwca 07, 2010, 07:47:37 pm »
No wreszcie. Zabrałem się za ciąg dalszy "Wizji...".

Najpierw socjomaty. Ta wizja zrealizowała się b. szybko, gdy Sid Meier wypuścił na rynek (w 1991 roku) Cywilizację, przy czym pierwsze prace nad grą rozpoczęto już ok. roku 1980. Pytanie: czy Lem o tym wiedział?

Teraz wspominki z przeszłości Encji - najciekawsze, czyli wątek bakterii, już wyłuskałaś. Mi pozostaje zwrócić uwagę na podobieństwo wizji encjańskiego przedbystrowego chaosu do wizji cyber- i postcyberpunkowych, a także wcześniejszych filmów Veerhoevena ("RoboCop") i Carpentera. (Pytanie dodatkowe: w jakim stopniu powszechność tych lęków oznacza ich realność, w jakim zaś jest tylko dowodem na krążenie tych memów, co to ich nie ma? ;)) Motyw opancerzonych samochodów z kolcami powraca "na żywca" w "Siłach rynku" Richarda Morgana:

"Zawył alarm zbliżeniowy.
Dostrzegł przyspieszający kształt w poza tym pustym wstecznym lusterku i automatycznie odbił w prawo. Przejechał na sąsiedni pas i przyhamował. Odprężył się, gdy drugi pojazd się z nim zrównał. Samochód był poobijany i pomalowany w brązowe łaty – podobnie jak jego robiony na zamówienie, ale nie przez kogoś, kto miał pojęcie o walkach drogowych. Z przedniego zderzaka sterczały masywne stalowe kolce, a przednie koła osłaniał ciężki stalowy pancerz, sięgający aż do drzwi. Tylne koła miały szerokie opony by zapewnić większą stabilność przy manewrach, ale ze sposobu w jaki poruszał się pojazd było jasne, że jest zdecydowanie za ciężki.
Bezfirmowiec.
Tak jak piętnastoletni bandyci z wydzielonych stref, tacy byli często najgroźniejsi, bo mieli najwięcej do udowodnienia i najmniej do stracenia. Kierowca ukryty był za osłoniętymi listwami bocznym oknem, ale Chris dostrzegł ruch. Wydawało mu się, że zauważył jasną skórę. Na boku samochodu świecącą żółtą farbą wymalowano numer kierowcy. Westchnął i sięgnął do nadajnika.
– Kontrola ruchu – odpowiedział anonimowy męski głos.
– Tu Chris Faulkner z Shorn Associates, prawo jazdy numer 260B354R, na M11 w stronę Londynu, za skrzyżowaniem dziesięć. Mam tu możliwe wyzwanie bezfirmowca numer X23657.
– Sprawdzam. Proszę poczekać.
Chris zaczął powoli przyspieszać, żeby bezfirmowiec nadążał za nim nie przechodząc w tryb walki. Do chwili, gdy odpowiedział mu kontroler pędzili już obok siebie z prędkością stu czterdziestu kilometrów na godzinę.
– Potwierdzone, Faulkner. Wyzywający to Simon Fletcher, niezależny analityk prawny.
Chris prychnął. Prawnik bez pracy.
– Wyzwanie zgłoszone o 8.04. Na wolnym pasie jedzie zautomatyzowana ciężarówka transportowa, minęła skrzyżowanie osiem. Pełny ładunek. Poza tym żadnego ruchu. Może pan ruszać.
Chris wdepnął do dechy.
Wyprzedził o pełną długość samochodu i zajechał drogę, zmuszając Fletchera do błyskawicznej decyzji. Taranować albo hamować. Samochód odpadł i Chris uśmiechnął się lekko. Instynktowną reakcją było hamowanie. Przerzucenie się na inne odruchy wymagało wbicia w siebie zupełnie innego zestawu reakcji. W końcu Fletcher powinien chcieć go staranować. Taka była standardowa taktyka pojedynków. Zamiast tego zwyciężył instynkt.
To nie potrwa długo.
Prawnik znów przyspieszył, zbliżając się. Chris pozwolił mu podjechać na jakieś trzy stopy do tylnego zderzaka a potem skręcił i wdepnął hamulec. Drugi samochód wystrzelił do przodu, a Chris wskoczył za niego.
Przemknęli obok skrzyżowania osiem. Byli już wewnątrz londyńskiej obwodnicy, prawie w strefach. Chris wyliczył odległość do tunelu, przesunął się do przodu i stuknął tył Fletchera. Prawnik odskoczył od zwarcia. Chris sprawdził prędkość i jeszcze ją zwiększył. Kolejne stuknięcie, kolejny odskok. Automatyczny transportowiec pojawił się jak gigantyczna metalowa gąsienica uwiązana do skrajnego pasa po czym równie szybko zniknął. W polu widzenia pojawił się tunel. Beton zżółkły ze starości, poznaczony wyblakłym graffiti starszym od pięciometrowego płotu. Ogrodzenie wystawało nad dachem, owinięte kłębami drutu kolczastego. Podobno w drutach płynął zabójczy prąd.
Jeszcze raz popchnął Fletchera a potem zwolnił, pozwalając mu uciec do tunelu jak spłoszony królik. Kilka sekund łagodnego hamowania a potem ponowne przyspieszenie i za nim.
Czas kończyć.
Pod osłoną sklepienia tunelu wszystko wyglądało inaczej. W górze dwa rzędy żółtych świateł, ciągnących się jak pociski smugowe. Przy ścianach w równych odstępach upiornie białe znaki wyjść awaryjnych. Żadnego pasa awaryjnego, tylko wytarta i poprzerywana krecha oddzielająca drogę od betonowej ścieżki dla pracowników technicznych. Nagłe przejście do gry zręcznościowej z widokiem z pierwszej osoby. Zwiększone odczucie prędkości, strach przed zderzeniem ze ścianami i ciemnością.
Chris znalazł Fletchera i zbliżył się. Prawnik był przestraszony – biło to z nerwowego sposobu prowadzenia samochodu. Chris wykonał szeroki skręt znikając mu z tylnego lusterka i wyrównał tuż obok niego. Na liczniku znów sto czterdzieści, a tunel miał tylko osiem kilometrów. Zrób to szybko. Chris zmniejszył odległość między samochodami o metr, włączył wewnętrzne oświetlenie i nachylając się do okna pasażera wyciągnął rękę w sztywnym pożegnaniu. Przy włączonym świetle Fletcher nie mógł tego nie zauważyć. Utrzymał pozę przez dłuższą chwilę, po czym zacisnął dłoń w pięść z kciukiem w dół. Równocześnie drugą ręką wykręcił kierownicą w oddzielającą ich przestrzeń.
Efekt był satysfakcjonujący.
« Ostatnia zmiana: Czerwca 07, 2010, 09:13:26 pm wysłana przez Q »
"Wśród wydarzeń wszechświata nie ma ważnych i nieważnych, tylko my różnie je postrzegamy. Podział na ważne i nieważne odbywa się w naszych umysłach" - Marek Baraniecki

Q

  • YaBB Moderator
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 16573
  • Jego Induktywność
    • Zobacz profil
Odp: Akademia Lemologiczna [Wizja lokalna]
« Odpowiedź #77 dnia: Czerwca 07, 2010, 07:50:56 pm »
Fletcher musiał się przyglądać gestowi pożegnalnemu, a nie drodze przed sobą i zapomniał gdzie jest. Odskoczył samochodem w bok, pociągnął za daleko i z fontanną iskier otarł się bokiem o ścianę. Wymalowany samochód zatańczył dziko, jeszcze raz wykrzesał z betonu iskry i z piskiem opon odbił się na pas Chrisa. Chris przyglądał się we wstecznym lusterku jak prawnik zatrzymuje samochód w poprzek drogi. Uśmiechnął się szeroko i zwolnił do około pięćdziesiątki, czekając by sprawdzić, czy Fletcher jeszcze raz podejmie wyzwanie. Drugi samochód nie wykazywał żadnych znaków ponownego ruszania. Wciąż stał w miejscu gdy Chris dojechał do wzniesienia przy drugim końcu tunelu i stracił go z oczu.
– Mądry człowiek – wymamrotał do siebie."


Bardzo jestem ciekaw, czy Morgan czytał "Wizję...", czy też inspirował się tylko "Mad Maxem"?



Dalej mamy gorzką wizję społeczeństwa post scarcity konsumpcyjne szaleństwo przypomina bardzo podobny szał, który opadł niedobitki Ziemian przybyłe do utopijnej, pogrążonej w dobrobycie, kolonii w "Najeździe z przeszłości" Hogana (Bernard to szycha z ziemskiego statku, tego Mayflowera, Rastus i Czang - jego przewodnicy):

"Ruch w domu towarowym był umiarkowany, ludzie raczej spacerowali, przyglądając się towarom, niż je nabywali. Wyjątek stanowiło małżeństwo z Mayflowera II, łatwe do zauważenia z powodu ciągnących się za nimi trzech wózków, wyładowanych wszystkim co się dało. Małżeństwo należało do urzędników biurowych niższego szczebla i Bernard z daleka odpowiedział na ich ukłony ledwie dostrzegalnym skinieniem głowy.
 - Myślę, że to wszystko wydaje się wam, moi drodzy, trochę dziwne - zauważył Rastus. - Ale biorąc pod uwagę, że od czasów Założycieli maszyny dostarczają nam wszystkiego, pomysł ograniczenia dostaw jakichkolwiek towarów nigdy nikomu nie przyszedł do głowy. Nie było ku temu żadnych powodów. Zawsze tak postępowaliśmy, od samego początku. Przyzwyczaicie się.
 - Ale... przecież nie możecie opierać na tej samej zasadzie gospodarki całej planety - sprzeciwił się zdumiony Bernard. To znaczy wiem, że wasza produkcja w porównaniu z zaludnieniem jest olbrzymia, ale ludność szybko wzrasta. Powinniście zacząć myśleć o jakiegoś rodzaju... systemie regulowania. Wasze bogactwa naturalne nie są przecież nieograniczone.
Rastus się zdziwił. - Przecież jest do dyspozycji cała galaktyka, a dalej jeszcze kilka ich miliardów - oświadczył. - Upłynie wiele czasu, zanim zrobi się tam tłok. Europa niegdyś oparła swą produkcję o zasoby drewna i to stanowiło ograniczenie, ale dziś nikt o tym nie myśli, bo mamy do dyspozycji lepsze rozwiązania. Wzruszył ramionami. - Tak jest ze wszystkim. Umysł ludzki jest nieograniczonym bogactwem naturalnym i niczego więcej nie potrzeba.
Bernard potrząsnął głową i pokazał palcem małżeństwo z Mayflowera Il, które oglądało się ukradkiem dokoła, podczas gdy maszyna pakująca przy wejściu wyładowywała zawartość ich wózków na taśmę transportującą towary na niższe piętro.
 - Ależ spójrzcie, co się dzieje - powiedział. - Jak długo możecie się utrzymać przy takim stanie rzeczy? Co będzie, gdy każdy zacznie się tak zachowywać?
 - A dlaczego by miał? - spytał Czang. Przyjrzał się małżeństwu ze zdziwieniem. - Zastanawiałem się, co oni właściwie zamierzają robić z tym wszystkim. Zachowują się tak, jakby zapasy miały się wyczerpać."


Hogan wierzy w opanowanie przez rozsądek konsumpcyjnego przestytu. Lem jest pesymistą.

Pomysł na odgórne ograniczenia technicznych możliwości w imię porządku też powróci w postcyberpunku. Przykład pierwszy z brzegu to "Diamentowy wiek" Stephensona (poznajemy tu racje zwolennika ograniczeń):

"Protokół, stojący na straży pokoju i powszechnego rozwoju ekonomicznego, jest według KryptNetu narzędziem represji. Członkowie tej organizacji uważają, że informacja ma niemal mistyczną moc przepływu i samopowtarzania i podobna wodzie wyrównuje swe poziomy lub jak iskry unosi się do góry... nie ma żadnego desygnatu moralnego, w czym mylą nieuchronność z racją. Wydaje im się, że niedługo zamiast zasilaczy kończących się w kompilatorach materii, będziemy mieli nasiona, które wysiane w ziemi zamienią się w domy, hamburgery, statki kosmiczne i książki... że nasienie jest logicznym następstwem zasilacza, i że stanie się podwaliną kolejnego stopnia rozwoju ludzkości.
Przerwał na chwilę, wziął głęboki oddech i chyba się obudził, bo kiedy odezwał się ponownie, mówił wyraźniejszym i silniejszym głosem: - Oczywiście, nie sposób się z tym zgodzić. Zasilacz nie jest narzędziem systemu nadzoru i represji, jak chciałby KryptNet. Jest natomiast sposobem na zachowanie porządku i dobrobytu współczesnych społeczności. Gdyby każdy miał nasienie, cóż powstrzymałoby go przed wyprodukowaniem broni o sile rażenia przewyższającej zdolności destrukcyjne głowic nuklearnych z ery elżbietańskiej? Dlatego Protokół tak niechętnym wzrokiem przygląda się działalności KryptNetu."


Cytuję tyle tekstów, by wykazać, że pewne lęki (i pomysły zaradcze) są dość powszechne u różnych autorów co każe traktować je poważnie. Tematykę bystrów zostawiam sobie na moment, w którym zakończywszy dyskusję nad tym rozdziałem (o ile dyskusja się rozwinie) dojdziemy do "Ektoka". Póki co, tytułem podsumowania powyższych rozważań, zacytuję wspomnianego ektoka:
"— Jesteście podobni do nas — powiedział. — Idziecie tą samą drogą, co my, i pewno dojdziecie w podobne strony."
« Ostatnia zmiana: Czerwca 07, 2010, 09:38:57 pm wysłana przez Q »
"Wśród wydarzeń wszechświata nie ma ważnych i nieważnych, tylko my różnie je postrzegamy. Podział na ważne i nieważne odbywa się w naszych umysłach" - Marek Baraniecki

liv

  • Global Moderator
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 6612
    • Zobacz profil
Odp: Akademia Lemologiczna [Wizja lokalna]
« Odpowiedź #78 dnia: Czerwca 09, 2010, 12:11:24 am »
Najpierw szpital łamany Mannem, teraz wizja podpierana Witkiewiczem. Naprawdę, ładnie ci to wychodzi Olu.
Niestety, w ostatnim przypadku na mnie liczyć nie możesz. :'(
Właściwie nie wiem, co dodać.
Lem przedstawił wizję powszechnego, wymuszonego szczęścia, ale potem sam ją zniszczył ustami i piórami ;) dysydentów. Przypomina mi nieco Morusa, który będąc jednym z najwyższych urzędników państwowych XVI wiecznej monarchii angielskiej, po nocach roił o Utopii.
       Tak naprawdę w Luzanii, powinno być mnóstwo szpitali psychiatrycznych. Ale ich nie ma, bo zakaz więzienia kogokolwiek. Szałochłony, chyba nie rozwiązują problemu.
Jest za to problem z mózgiem. Medycyna znakomicie poradziła sobie z chorobami ciała. A choroby psychiczne? Jeżeli ich cerebrum ukształtowało się podobnie jak nasze, tzn ewoluowało razem z gatunkiem, to zawiera atawizmy, żądze, popędy itp. W tym dobrym świecie niemożliwe do zaspokojenia nawet surogatkowo. To musi prowadzić do obłędu, a samobójstwo wykluczone.
        Wreszcie ,co mnie lekko zdziwiło, że oni pracują - po co? Toć wszystko mają.
Mało tego, system przypomina jakąś monarchię oświecona, z armią urzędników różnych rang. Czytam, że szefowie coś każą podwładnym (np. wczasy pod gruszą, tfu -pod kurdlem). Ci, ku zdumieniu, słuchają. Boja się?
Czego?
 Musi więc być jakiś system motywacyjny, ale może przegapiłem.
O paradoksie wyboru mniejszego zła pisałaś, nic dodać. Choć z podanych przykładów wynika, że liczy się sztuka (jak w wojsku) :). A mogłoby jeszcze być kryterium masy (ratujmy wielką enciankę a nie dwa ęciątka), użyteczności społecznej, lojalności etc.(aż, miał nie dodawać :()
Tyle na razie, może później mnie oświeci ;)
A teoria dwóch światów fajna. Uniwersalna. I podoba mi się w niej to, że można przekładać który przychylny, a który nie. Wedle uznania i upodobań.
« Ostatnia zmiana: Czerwca 09, 2010, 08:23:12 pm wysłana przez liv »
Obecnie demokracja ma się dobrze – mniej więcej tak, jak republika rzymska w czasach Oktawiana

olkapolka

  • YaBB Administrator
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 7005
    • Zobacz profil
Odp: Akademia Lemologiczna [Wizja lokalna]
« Odpowiedź #79 dnia: Czerwca 09, 2010, 05:49:55 pm »
Cytuj
Bardzo jestem ciekaw, czy Morgan czytał "Wizję...", czy też inspirował się tylko "Mad Maxem"?
Hm...a moze wszyscy inspirowali sie Weirem  i jego Samochodami ktore zjadly Paryz ?;) W ogole nie pomyslalabym o tym filmie w kontekscie Wizji gdybys Q nie wyciagnal tego motoryzacyjnego kawalka;).Film z 1974 roku...wypadki samochodowe staja sie sposobem na zycie mieszkancow zamknietej spolecznosci- owego australijskiego Paryza.Dosyc znany film w tamtych latach...chociaz nie najlepszy Weira znanego pozniej najbardziej z Pikniku pod Wiszaca Skala, Stowarzyszenia Umarlych Poetow, Bez lęku i Truman Show.

Cytuj
Najpierw szpital łamany Mannem, teraz wizja podpierana Witkiewiczem.
Ejze Panie Skromny;)...o ile pamietam to Ty liv pierwszy wprowadziles Manna do Szpitala:)
A Witkiewicz...coz;)) kiedy teraz poczytalam go po lekturze Lema widze pare cech wspolnych: upodobanie do przypadku,pojawiaja sie u nich podobne nazwiska z zakresu filozofii, matematyki itp, wieszcza upadek kultury, spoleczenstwa jakie znamy , dywagacje nad nowym szczesliwym spoleczenstwem, uginanie slow, poczucie humoru...Zreszta w "beresiu" Lem mowil o Witkacym pozytywnie (zwlaszcza o Nienasyceniu i Pozegnaniu Jesieni)...chociaz jednoczesnie  odzegnywal sie od jego filozofii "jednosci w wielosci" i Czystej Formy i tutaj rzeczywiscie jest roznica nie do pokonania;)Moze mnie sie tylko podobienstwa w doborze tematow przysnily;).
Cytuj
A choroby psychiczne?
Dobre!Nie pomyslalam o tym...faktycznie...nastepny poziom rozwoju bystrow?Psycho - bystry leczace nieprawomyslnosc?;)

Cytuj
Mało tego, system przypomina jakąś monarchię oświecona, z armią urzędników różnych rang.

Wlasnie.Pomyslalam sobie po co w ogole utrzymywac (chociaz "koszt" w sensie nam znanym traci u Encjan na znaczeniu) urzednikow?Skoro to bystry reguluja caly system.Wystarczyliby technicy do utrzymania odpowiedniego poziomu tech oraz programatorzy Powiedzmy panstwo naukowcow ale nie szczeblowanych urzednikow.Hm?
Tak sobie mysle teraz ze Encja wydaje sie byc przykladem panstwa opiekunczego.I to w najszerszym tego slowa znaczeniu.Wlasciwie nadopiekunczego.Coz tam Szwecja ze swoim welfare statem...;)

liv

  • Global Moderator
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 6612
    • Zobacz profil
Odp: Akademia Lemologiczna [Wizja lokalna]
« Odpowiedź #80 dnia: Czerwca 09, 2010, 06:01:53 pm »
Cytuj
Najpierw szpital łamany Mannem, teraz wizja podpierana Witkiewiczem.
To się jakoś mądrze nazywa??........komputerystyka ???
Coś mi się z Lilijką jarzy :)
« Ostatnia zmiana: Czerwca 09, 2010, 06:03:37 pm wysłana przez liv »
Obecnie demokracja ma się dobrze – mniej więcej tak, jak republika rzymska w czasach Oktawiana

liv

  • Global Moderator
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 6612
    • Zobacz profil
Odp: Akademia Lemologiczna [Wizja lokalna]
« Odpowiedź #81 dnia: Lipca 29, 2010, 12:43:50 am »
Cytuj
SMACZEK1. Pamiętacie pewnie o wielkich Kurdlach, wewnątrz których trudny zywot wiedli Enfecjanie oraz państwo tychże, gdzie nie można było skrzywdzić drugiego mieszkańca, ponieważ nie pozwalały na to bystry("Wizja lokalna"). Dawno temu, gdy czytałem tę książkę, znalazłem na końcu słowniczek. Pod hasłem "Kurld" były podstawowe informacje o tych zacnych stworzeniach oraz informacja: "skrótowo piszemy QRLD"(czy coś w tym stylu). Zachłysnąłem się - jaki dobry materiał na nick! Nie zastanawiałem się po co Mistrz umieścił taki odnośnik na końcu książki.   Dopiero ostatnio oglądając BBC News o możliwości wyprodukowania broni jądrowej przez Phenian zobaczyłem angielską skrótową nazwę kraju Umiłowanego Przywódcy Grin (http://www.korea-dpr.com/users/poland/index2.htm -  Tongue) - Korei Północnej - a mianowicie QRLD.  Grin  Grin Wszystko jasne - społeczeństwo "zbystwiałe" Cheesy (od bystr) to analogia do kapitalizmu, a QRDLe do komuny.

niejaki qrld, sprzed 6, bez mała, lat.
http://forum.lem.pl/index.php?topic=63.0
Obecnie demokracja ma się dobrze – mniej więcej tak, jak republika rzymska w czasach Oktawiana

Smok Eustachy

  • Juror
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 2231
    • Zobacz profil
Odp: Akademia Lemologiczna [Wizja lokalna]
« Odpowiedź #82 dnia: Października 07, 2010, 09:38:09 pm »
Wizja Lokalna to moja ulubiona książka Lema. Z uwagi na życiową akcję toczącą się od przypadku do przypadku. Natomiast najdonioślejsze są rozważania nad teorią poznania, czyli niepoznania.
Nic nie wiadomo a cokolwiek możemy ustalić przyjmując arbitralnie jakiś punkt widzenia.

olkapolka

  • YaBB Administrator
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 7005
    • Zobacz profil
Odp: Akademia Lemologiczna [Wizja lokalna]
« Odpowiedź #83 dnia: Czerwca 29, 2011, 12:53:16 am »
Zastanawiałam się czy wrzucić to do Właśnie przeczytałam...ale pomyślałam, że to taki Wizyjny:
Appendix - ze skojarzonej lektury Notatek z podziemia Dostojewskiego i Listów ( tych z oporem materii) Lema.

W jednym z listów ( do Kandla?) Lem napisał, iż siedzi Dostojewskiemu na plecach na barana - nie wiem czy  jeno żartował, ale dodałabym, iż Witkacy z Nienasyceniem również się przysiadł;) Nie wiem dlaczego w powyższej dyskusji Notatki...uleciały mi z pamięci - chociaż wielokrotnie wspominałam, że Lem cytował je w Dialogach.
Notatki...są często uważane za zalążek "wielkich" powieści Dostojewskiego - ja sądzę, że tkwi w nich (szczególnie w pierwszej części pt. Podziemie) także  wiele tematów, które zajmowały Lema ( także tych z Wizji lokalnej ) : świadomość, rozważania czym jest szczęśliwość ogólnoludzka, wola wola, nauka itd.
Wkleję parę cytatów...takich  wg mnie uzupełniających ten wątek... zobaczcie sami - może ktoś przeczyta całość (chociaż druga część pt. Z powodu mokrego śniegu - to już typowa maligna i egzaltacja Dostojewskiego;))

Cóż poczniemy z
milionami faktów świadczących o tym, że ludzie ś w i a d o m i e ,
to znaczy w pełni rozumiejąc swoje rzeczywiste korzyści, odsuwali
je na dalszy plan i biegli inną drogą, na oślep, na ryzyko, przez
nikogo i przez nic do tego nie zmuszani, lecz jakby unikając właśnie
owej wskazanej drogi i uparcie, samowolnie przebijając inną -
uciążliwą, niedorzeczną, wyszukując ją niemal w pomroce. Widocznie
więc ten upór i samowola były im rzeczywiście milsze ponad
wszelkie korzyści...
Korzyść! cóż to jest korzyść? Czy podejmiecie
się dokładnie określić, na czym właściwie polega ludzka korzyść?


I dlaczego tak mocno, tak uroczyście jesteście przeświadczeni,
że tylko to, co normalne i pozytywne, słowem - jedynie błogostan
jest dla człowieka korzystny? Czy aby rozum się w tej ocenie nie
myli? A może człowiek pożąda nie tylko błogostanu? Może równie
mocno nęci go cierpienie? Może z cierpienia właśnie odnosi tyle
samo korzyści, co z błogostanu?


Człowiek atoli jest stworzeniem lekkomyślnym i niesfornym
i może, na podobieństwo szachisty, ceni sam tylko proces
osiągania celu, nie zaś właściwy cel. I kto wie (ręczyć niepodobna),
czy na tym świecie wszelki cel, do którego dąży ludzkość, nie
zawiera się w owej ciągłości procesu osiągania, inaczej mówiąc, w
samym życiu, a nie konkretnie w celu, który, rzecz prosta, wyraża
się stwierdzeniem, że dwa razy dwa jest cztery, czyli formułką, a
przecież dwa razy dwa - to już nie jest życie, proszę państwa, lecz
początek śmierci.


Itd...oki już kończę z tym Dostojewskim - chyba, że powtórzę Braci Karamazow;)

Stanisław Remuszko

  • 1948-2020
  • In Memoriam
  • God Member
  • *
  • Wiadomości: 8769
    • Zobacz profil
Odp: Akademia Lemologiczna [Wizja lokalna]
« Odpowiedź #84 dnia: Stycznia 03, 2012, 11:07:32 pm »
Warning: this topic has not been posted in for at least 120 days.
Unless you're sure you want to reply, please consider starting a new topic.

Dla utrudnienia (Lemoniada '2012):
1-D
2-A
3-B
4-C
5-D
6-A
7-B
8-C
9-D
10-A
(wszystkie odpowiedzi sa fałszywe :-)
VOSM
Ludzi rozumnych i dobrych pozdrawiam serdecznie i z respektem : - )

olkapolka

  • YaBB Administrator
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 7005
    • Zobacz profil
Odp: Akademia Lemologiczna [Wizja lokalna]
« Odpowiedź #85 dnia: Stycznia 05, 2012, 09:07:07 pm »
Warning: this topic has not been posted in for at least 120 days.
Unless you're sure you want to reply, please consider starting a new topic.

Dla utrudnienia (Lemoniada '2012):
1-D
2-A
3-B
4-C
5-D
6-A
7-B
8-C
9-D
10-A
(wszystkie odpowiedzi sa fałszywe :-)
VOSM
Męberze Stanisławie: ależeco?;) Rozumiem, że Lemoniada będzie Wizyjna, ale...kurdle balans...co mamy zrobić z tym fałszywym kluczem? Ułożyć do niego pytania? ::)

Stanisław Remuszko

  • 1948-2020
  • In Memoriam
  • God Member
  • *
  • Wiadomości: 8769
    • Zobacz profil
Odp: Akademia Lemologiczna [Wizja lokalna]
« Odpowiedź #86 dnia: Stycznia 10, 2012, 09:39:47 pm »
Olu Kochana, ale co też Pani mówi?
Przecie w Ogrodzie to wisi od Bożego Narodzenia...
Chyba że to wisi również P.T. Forumowiczom : -(
oddany sługa
VOSM
Ludzi rozumnych i dobrych pozdrawiam serdecznie i z respektem : - )

Stanisław Remuszko

  • 1948-2020
  • In Memoriam
  • God Member
  • *
  • Wiadomości: 8769
    • Zobacz profil
Odp: Akademia Lemologiczna [Wizja lokalna]
« Odpowiedź #87 dnia: Stycznia 10, 2012, 10:25:12 pm »
Na słuszne życzenie Inicjatorki Wątku post powędrował gdzie indziej : -)
VOSM
« Ostatnia zmiana: Stycznia 11, 2012, 03:55:36 am wysłana przez Stanisław Remuszko »
Ludzi rozumnych i dobrych pozdrawiam serdecznie i z respektem : - )

olkapolka

  • YaBB Administrator
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 7005
    • Zobacz profil
Odp: Akademia Lemologiczna [Wizja lokalna]
« Odpowiedź #88 dnia: Stycznia 14, 2012, 02:40:41 am »
Olu Kochana, ale co też Pani mówi?
Przecie w Ogrodzie to wisi od Bożego Narodzenia...
Chyba że to wisi również P.T. Forumowiczom : -(
oddany sługa
VOSM

Męberze Stanisławie,
szczerze powiedziawszy to nie wiem co Senior mówi...przecież wiem, że w Ogrodzie wisi. Niemniej jest jeszcze etap drugi...odwracając wisielca: może to Seniorowi wisi czy P.T. Forumowicze pomogą?:)
Celu wywieszenia fałszywych odpowiedzi w Akademii dalej nie pojmuję...nic to! Grunt, że VOSM gra i odbędzie się drugi konkurs:)

Stanisław Remuszko

  • 1948-2020
  • In Memoriam
  • God Member
  • *
  • Wiadomości: 8769
    • Zobacz profil
Odp: Akademia Lemologiczna [Wizja lokalna]
« Odpowiedź #89 dnia: Stycznia 14, 2012, 05:14:14 am »
Dostojna Pani Aleksandro, nie wiem jak pogodzić jedno z drugim:
Jedno
Cytuj
co mamy zrobić z tym fałszywym kluczem? Ułożyć do niego pytania?
z drugim
Cytuj
...przecież wiem, że w Ogrodzie wisi.
Na wszelki wypadek uprzejmie wyjaśniam, że celem wywieszenia fałszywych odpowiedzi w akademickim wątku "Wizja lokalna" było zaciekawienie P.T. Forumowiczów Lemoniadą '2012 oraz zainspirowanie ich do znalezienia odpowiedzi prawdziwych :-)
sługa Paniny
VOSM
Ludzi rozumnych i dobrych pozdrawiam serdecznie i z respektem : - )