Fletcher musiał się przyglądać gestowi pożegnalnemu, a nie drodze przed sobą i zapomniał gdzie jest. Odskoczył samochodem w bok, pociągnął za daleko i z fontanną iskier otarł się bokiem o ścianę. Wymalowany samochód zatańczył dziko, jeszcze raz wykrzesał z betonu iskry i z piskiem opon odbił się na pas Chrisa. Chris przyglądał się we wstecznym lusterku jak prawnik zatrzymuje samochód w poprzek drogi. Uśmiechnął się szeroko i zwolnił do około pięćdziesiątki, czekając by sprawdzić, czy Fletcher jeszcze raz podejmie wyzwanie. Drugi samochód nie wykazywał żadnych znaków ponownego ruszania. Wciąż stał w miejscu gdy Chris dojechał do wzniesienia przy drugim końcu tunelu i stracił go z oczu.
– Mądry człowiek – wymamrotał do siebie."
Bardzo jestem ciekaw, czy Morgan czytał "Wizję...", czy też inspirował się tylko "Mad Maxem"?
Dalej mamy gorzką wizję społeczeństwa post scarcity konsumpcyjne szaleństwo przypomina bardzo podobny szał, który opadł niedobitki Ziemian przybyłe do utopijnej, pogrążonej w dobrobycie, kolonii w "Najeździe z przeszłości" Hogana (Bernard to szycha z ziemskiego statku, tego Mayflowera, Rastus i Czang - jego przewodnicy):
"Ruch w domu towarowym był umiarkowany, ludzie raczej spacerowali, przyglądając się towarom, niż je nabywali. Wyjątek stanowiło małżeństwo z Mayflowera II, łatwe do zauważenia z powodu ciągnących się za nimi trzech wózków, wyładowanych wszystkim co się dało. Małżeństwo należało do urzędników biurowych niższego szczebla i Bernard z daleka odpowiedział na ich ukłony ledwie dostrzegalnym skinieniem głowy.
- Myślę, że to wszystko wydaje się wam, moi drodzy, trochę dziwne - zauważył Rastus. - Ale biorąc pod uwagę, że od czasów Założycieli maszyny dostarczają nam wszystkiego, pomysł ograniczenia dostaw jakichkolwiek towarów nigdy nikomu nie przyszedł do głowy. Nie było ku temu żadnych powodów. Zawsze tak postępowaliśmy, od samego początku. Przyzwyczaicie się.
- Ale... przecież nie możecie opierać na tej samej zasadzie gospodarki całej planety - sprzeciwił się zdumiony Bernard. To znaczy wiem, że wasza produkcja w porównaniu z zaludnieniem jest olbrzymia, ale ludność szybko wzrasta. Powinniście zacząć myśleć o jakiegoś rodzaju... systemie regulowania. Wasze bogactwa naturalne nie są przecież nieograniczone.
Rastus się zdziwił. - Przecież jest do dyspozycji cała galaktyka, a dalej jeszcze kilka ich miliardów - oświadczył. - Upłynie wiele czasu, zanim zrobi się tam tłok. Europa niegdyś oparła swą produkcję o zasoby drewna i to stanowiło ograniczenie, ale dziś nikt o tym nie myśli, bo mamy do dyspozycji lepsze rozwiązania. Wzruszył ramionami. - Tak jest ze wszystkim. Umysł ludzki jest nieograniczonym bogactwem naturalnym i niczego więcej nie potrzeba.
Bernard potrząsnął głową i pokazał palcem małżeństwo z Mayflowera Il, które oglądało się ukradkiem dokoła, podczas gdy maszyna pakująca przy wejściu wyładowywała zawartość ich wózków na taśmę transportującą towary na niższe piętro.
- Ależ spójrzcie, co się dzieje - powiedział. - Jak długo możecie się utrzymać przy takim stanie rzeczy? Co będzie, gdy każdy zacznie się tak zachowywać?
- A dlaczego by miał? - spytał Czang. Przyjrzał się małżeństwu ze zdziwieniem. - Zastanawiałem się, co oni właściwie zamierzają robić z tym wszystkim. Zachowują się tak, jakby zapasy miały się wyczerpać."
Hogan wierzy w opanowanie przez rozsądek konsumpcyjnego przestytu. Lem jest pesymistą.
Pomysł na odgórne ograniczenia technicznych możliwości w imię porządku też powróci w postcyberpunku. Przykład pierwszy z brzegu to "Diamentowy wiek" Stephensona (poznajemy tu racje zwolennika ograniczeń):
"Protokół, stojący na straży pokoju i powszechnego rozwoju ekonomicznego, jest według KryptNetu narzędziem represji. Członkowie tej organizacji uważają, że informacja ma niemal mistyczną moc przepływu i samopowtarzania i podobna wodzie wyrównuje swe poziomy lub jak iskry unosi się do góry... nie ma żadnego desygnatu moralnego, w czym mylą nieuchronność z racją. Wydaje im się, że niedługo zamiast zasilaczy kończących się w kompilatorach materii, będziemy mieli nasiona, które wysiane w ziemi zamienią się w domy, hamburgery, statki kosmiczne i książki... że nasienie jest logicznym następstwem zasilacza, i że stanie się podwaliną kolejnego stopnia rozwoju ludzkości.
Przerwał na chwilę, wziął głęboki oddech i chyba się obudził, bo kiedy odezwał się ponownie, mówił wyraźniejszym i silniejszym głosem: - Oczywiście, nie sposób się z tym zgodzić. Zasilacz nie jest narzędziem systemu nadzoru i represji, jak chciałby KryptNet. Jest natomiast sposobem na zachowanie porządku i dobrobytu współczesnych społeczności. Gdyby każdy miał nasienie, cóż powstrzymałoby go przed wyprodukowaniem broni o sile rażenia przewyższającej zdolności destrukcyjne głowic nuklearnych z ery elżbietańskiej? Dlatego Protokół tak niechętnym wzrokiem przygląda się działalności KryptNetu."
Cytuję tyle tekstów, by wykazać, że pewne lęki (i pomysły zaradcze) są dość powszechne u różnych autorów co każe traktować je poważnie. Tematykę bystrów zostawiam sobie na moment, w którym zakończywszy dyskusję nad tym rozdziałem (o ile dyskusja się rozwinie) dojdziemy do "Ektoka". Póki co, tytułem podsumowania powyższych rozważań, zacytuję wspomnianego ektoka:
"— Jesteście podobni do nas — powiedział. — Idziecie tą samą drogą, co my, i pewno dojdziecie w podobne strony."