Trudno mi się odnieść do tego co napisałeś, bo na początek z ostrożności procesowej sprawdziłem co znaczy słowo słowo "predykat" (np.
https://pl.wikipedia.org/wiki/Predykat) - i stwierdzam, że wymiękam
.
Wg mnie poważny problem z TE (jaki można wskazywać) jest taki, że przeważnie każdy myśli o czymś innym mając na myśli TE (tzn. rozumie ją wąsko, szerzej, albo i tak, jak to określił Darwin - zwłaszcza krytycy TE zazwyczaj krytykują Darwina, zwykle zresztą przekręcając) - ja np. rozumiem ją jako konglomerat. Tak jak mając na myśli "chemię" można myśleć o niej kategoriami początku XX w. (nazwijmy to "klasycznie") ale aby przewidywać konformację cząsteczek trzeba zaprząc do tego fizykę, a aby móc ją badać - m. in optykę itd. Więc ja myślę szeroko. I zgodzę się, że w takim myśleniu TE, jako "łącząca idea" nie ma jakiegoś jednego wzoru (jak np. zasada Newtona, że F=ma), który można sprawdzić i wyjdzie, albo nie. Dopóki istnieje dowolność łączenia faktów z teorią zgadzam się z Tobą. Moim jednak zdaniem praktycznie w tej dyscyplinie nastąpiło już mocne zazębienie "twardej nauki" (chemii, fizyki) z faktami obserwowanymi makroskopowo. Nie jest ono zapewne jeszcze stuprocentowe, ale kiedy przypominam sobie co było przedmiotem art. pop. n. w latach 80-tych to moim zdaniem postęp jest olbrzymi i "przeszedł przez punkt zero", jeśli tak można to ująć.