Tja..ciekawe kto rzucił ten temat - na stosik, hę?
Ty podpalasz, ja gaszę.
I tak przez majowy tydzień. Albo i do Dnia Zwycięstwa nad Faszyzmem.
Livka, ja nie utożsamiam poziomu trudności odbioru z wyobraźnią.
No ja też nie...tak czułem ostatnimi listy, że na tym poziomie mamy przekłamanie - stąd słomiany spór.
Natomiast owa "trudność odbioru" jakoś tam te wyobraźnie...stymuluje? Rozwija? No nie wiem jakiego słowa użyć, by znów nie podpalać. Chyba, co każdy ma w prezencie w-pakiecik dany na wejściu (czy raczej wyjściu) i już wiele się z nim zrobić nie da. Może być, ze nadmiar wyobraźni zapychający. No nie wiem, choć zdaje mi się, że dominująca forma rozrywki/komunikacji, w wyniku interakcji jakoś wpływa na głowę i postrzeganie świata tych czytających, oglądających, grających - pamiętając jednak, że większość bytów to byty mieszane. Ja jestem czytająco-oglądający. Ty być może odwrotnie?
O grających trudno mi się wypowiadać, znam tylko z obserwacji.
Ok - ku końcu;) - przeszliśmy od: przy filmie niepotrzebna jest wyobraźnia (nie ma na nią miejsca)
Aleś rzepliwa
- wyostrzam tezę by czytelniejszą była a Ty do zabiegu kosmetyczno-stylistycznego wysuwasz armaty.
Wyobraźnia potrzebna jest do wszystkiego, to oczywiste.
Zobacz, już w drugim liście o tej filmowości napisałem tak;
Może rzeczywiście "zabijają" to za radykalne słowo. Jeden z poziomów wyobraźni na pewno likwidują, za to odpalają być może inne jej pola? Jednak by przeczytać książkę tak by wciągnęła, trzeba mieć jej więcej niż, by obejrzeć film. Chyba mózg wtedy inaczej pracuje?Czyli pętelka
Ok - ku końcu;) - przeszliśmy od: przy filmie niepotrzebna jest wyobraźnia (nie ma na nią miejsca), do: potrzebna, ale nie tyle co przy książce - mniejsza o to ile;)
jest pozorna. A pozory jak wiadomo - mylą.
Dlatego...idę coś zagrać.