Myśle, że z Jacksonem i jego Lordami Ringów jest taki problem, że w tych obrazkach brak subtelności, finezyjnego operowania warstwą wizualną dzieła. Mamy hordy orków, emty idą na wojnę, jakieś Góry Przeznaczenia zionące ogniem i oko Saurona, albo z drugiej strony niziołki i ich cukierkowy aż do omdlenia "Szajer", no i scena z witającymi się po wszystkim Hobbitami w "Powrocie króla", którą bohater "Clerks 2" Kevina Smith'a bez ogródek nazwał "pedalską". Widzę więc w tych filmach bardziej pokaz sprawnego rzemiosła, niż artyzm.
Ale nieodmiennie śmieszy mnie scena, z nie pomnę której części, w której Saruman strofuje Gandalfa za to, że ten pali za dużo "fajkowego ziela".
Tolkienowskich oryginałów póki co nie czytałem więc trudno mi ocenić, czy adaptacje filmowe są li tylko ilustracjami do dzieł pisarza.