(Dawkins)
Ateista [...] to ktoś, kto wierzy, że nie ma nic ponad światem o charakterze czysto fizycznym[...]
Ostatni cytat specjalnie dla Maźka.
Pierwsze zdanie tego cytatu specjalnie dla Ciebie ;-). Czyli w zasadzie jak to jest: wierzący wierzy (zakłada), że Bóg (czy coś koło tego) jest i to jest wiara, a ateista zakłada (wierzy), ze Boga nie ma, i to jest racjonalizm :-). Znamienne, że sam Dawkins inaczej nie potrafił tego sformułować...
Nie masz podstaw mieć zastrzeżenia do tego zdania, choć przyznaję, ze od razu pokazuje ono, dlaczego Dawkins specjalnie nie używa bezpodstawnie, słowa 'wiara' lub 'religia', i dlaczego nie formułuje swoich przekonań tak samo, jak Einstein. Zawsze wokół jest dość dużo para-fundamentalistów, którzy postępują na zasadzie "Aha! Użyłeś słowa
wiara! Tracisz wiarygodność! Trafiony zatopiony!".
Otóż czepiając się słowa 'wierzą' użytego w powyższym sformułowaniu wywracasz na głowę cały sens ludzkiego poznania. Poznanie naukowe odbywa się następująco: wierzysz (oczywiście! zawsze jest margines błędu!) że coś ma miejsce, bo masz na to
silne dowody. Ateiści mają
bardzo silne dowody na to, że {tu przekonania ateistów: nie ma Boga, nie ma nic poza światem fizycznym, etc...}, natomiast Teiści wierzą, bo ... no, bo tak, i już. Wierzą wbrew dowodom.
Wiara naukowca to wiara w najbardziej racjonalnym z możliwych sensów. Jeśli Ci się to nie podoba, to musisz się pogodzić z tym, że w nauce "wierzyć" oznacza "wierzyć na podstawie dowodów". Pierwiastek wiary jest tu praktycznie zbędny, ale owszem nie wypieramy się go.
Dawkins napisał w innym miejscu książki, że owszem, nierzadko zdarza mu się być bliskim stwierdzenia, że praktycznie 'wie' a nie 'wierzy' (odnośnie powyższego), ale nie posunie się prawdopodobnie nigdy do używania słowa 'wie', dlatego, iż wtedy odrzuciłby największe piękno nauki, a mianowicie drobny pierwiastek niepewności, który pozwala jednak podważać każdą teorię, gdy natrafi się na kontrprzykład. Pewność
absolutną można osiągnąć tylko w matematyce.
Wiem, że zachodzi nierówność trójkąta.
Wiem, że nie ma wzoru na pierwiastek równania piątego stopnia. Ale w naukach przyrodniczych można jedynie
wierzyć. Każdy z nas
wie że sekwoje są większe od topoli, ale będzie musiał zmienić zdanie, gdy znajdzie się topola wyższa od sekwoi. I co wtedy powie? Że
wiedział źle? Nie. Że
wierzył na podstawie dowodów, a ponieważ były one tak przytłaczające, to mógł posunąć się do sformułowania, że
wie.
Powinieneś więc zatem raczej podziwiać Dawkinsa, że z elegancją właściwą angielskim naukowcom postąpił
uczciwie i użył słowa "wierzą'' właśnie dlatego, by zachować
absolutną ścisłość i nie odbierać sprawie tej ostatecznej dozy niepewności, jaką cechuje się całe nasze poznanie.
Mam nadzieję, że rozumiesz, o co mi chodzi.
Tym samym przykro mi, że uderzenie idzie akurat w taką cechę wypowiedzi Dawkinsa. Obawiam się, że wolałbyś zignorować całą ludzką wiedzę (
wiem/wierzę) tylko po to, by móc podkopać zdanie Dawkinsa.
Dlaczego wrzuciłem Cię do worka z deistami? Bo wycofałeś się z dostatecznie wielu rzeczy, by nie można już było nazwać Cię teistą. Wolałem więc nazwać Cię deistą, niż uznać, że kłamałeś.
Oczywiście, w mojej klasyfikacji nie ma agnostyków. Ale to naturalny odruch. Nie mam o nich zbyt wysokiego zdania, to moim zdaniem, przepraszam, najczystsza forma zwykłego tchórzostwa.