Autor Wątek: kaganajama  (Przeczytany 110216 razy)

Kagan

  • Juror
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 714
    • Zobacz profil
Odp: kaganajama
« Odpowiedź #255 dnia: Stycznia 09, 2020, 10:33:11 am »
You have fallen very, very low - to the level of comics, i.e picture books for functional illiterates ... :(

Kagan

  • Juror
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 714
    • Zobacz profil
Odp: kaganajama
« Odpowiedź #256 dnia: Stycznia 09, 2020, 12:27:24 pm »
A co ty wiesz o Solaris, Frau Obercenzorin?

Stanisław Remuszko

  • 1948-2020
  • In Memoriam
  • God Member
  • *
  • Wiadomości: 8769
    • Zobacz profil
Odp: kaganajama
« Odpowiedź #257 dnia: Lutego 05, 2020, 11:40:52 pm »
Myślałem, że kagan nie żyje, ale nawet jeśli tak, to przysłał mi przed chwilą to:

https://en.wikipedia.org/wiki/Talk:Stanis%C5%82aw_Lem

R.

oraz, przed chwilą, to: http://otworzksiazke.pl/ksiazka/trzy_twarze_jozefa_swiatly/
« Ostatnia zmiana: Lutego 05, 2020, 11:43:05 pm wysłana przez Stanisław Remuszko »
Ludzi rozumnych i dobrych pozdrawiam serdecznie i z respektem : - )

Profesor Antybeton

  • YaBB Newbies
  • **
  • Wiadomości: 1
    • Zobacz profil
Odp: kaganajama
« Odpowiedź #258 dnia: Lipca 10, 2020, 02:00:37 pm »
 Nie rozumiem, dlaczego dr Okołowski uważa, że Keller bezzasadnie zaatakował Stanisława Lema czy też jego ojca Samuela w książce, o której dr Okołowski wspomina w swoim wykładzie na YouTube (
&feature=emb_title). Przecież wszystko, co o nich napisał Keller w jego biografii Stanisława Lema jest poparte „twardymi” danymi, czyli istniejącymi niezależnie od Kellera i to w formie pisemnej. Broni też dr Okołowski Stanisława Lema i jego ojca, twierdząc, że nie mieli oni innego wyjścia niż pójście na kolaborację z niemieckim okupantem a później z rządzącymi w ZSRR i Polsce bolszewikami z odpowiednio KPZR i PPR/PZPR, choć w ten sposób, to można przecież obronić nie tylko tzw. Odmanów, czyli żydowskich policjantów z gett, polskich „granatowych” policjantów czy też po wojnie funkcjonariuszy UB/SB, nie wspominając już strażników-SSmanów z niemieckich obozów - zagłady i koncentracyjnych. Oni też przecież i jakże często ratowali byt swój i swoich rodzin wstępując odpowiednio do Jüdischer Ordnungsdienst, Policji Państwowej, UB, SB czy też do SS. I oni też się bronili tak, jak dr Okołowski broni Lemów - tym, że oni byli tylko w orkiestrze czy kuchni obozowej czy też pracowali Birkenau czy innym Majdanku jako kanceliści. Nie wspomina też dr Okołowski o tym, że Samuel Lem, ojciec Stanisława, wstąpił dobrowolnie do UB z polecenia samego dra Gangla, a ten znany był przecież z tego, ze wraz ze swoimi asystentami, a więc najprawdopodobniej także i drem Samuelem Lemem, doprowadzali więźniów UB do stanu „używalności”, czyli do stanu, w którym mogli oni być dalej przesłuchiwani, jako iż za tow. Dzierżyńskim uważano w UB, że nie ma osób niewinnych, a są tylko źle przesłuchani.

 

Ciekawa jest więc ta moralność dra Okołowskiego, skoro dopuszcza ona wszystkie możliwe środki dla chronienia życia swojego i życia członków swojej najbliższej rodziny, w tym środków takich jak aktywna kolaboracja z najgorszymi reżymami totalitarno-policyjnymi, takimi jak np. III Rzesza czy też stalinowskie ZSRR i PRL. Nie słyszał chyba dr Okołowski nigdy o dylemacie moralnym, czyli o sytuacji bez satysfakcjonującego moralnie wyjścia, a w jakiej znajdowali się Stanisław i Samuel Lemowie podczas niemieckiej okupacji i żyjąc w stalinowskim ZSRR a później w stalinowskiej PRL. Przecież w sytuacji owego dylematu moralnego, to nie ma zła „mniejszego” i „większego”, a są tylko zła równie „złe”, np. wybór czy zagłodzić siebie, czy też swoje dzieci albo też czy oddać do niewoli córkę czy syna. Uczciwi ludzie, stając przed takim dylematem, często popełniali samobójstwo, tak jak np. szef żydowskiej administracji w getcie warszawskim. I nie było to wtedy żadne „mniejsze zło”, jako iż dylemat moralny polega przecież na tym, że nie ma z niego wyjścia, które można by uznać za dopuszczalne z punktu widzenia etyki (moralności). Ale dr Okołowski, kreując nie wiadomo zresztą dlaczego, Stanisława Le(h)ma na filozofa, stara się też zrobić z niego także człowieka uczciwego moralnie, a to jest przecież zadanie niemożliwe do wykonania, jako iż o Stanisławie i Samuelu Lemach można powiedzieć, że byli to ludzie inteligentni, wykształceni, pracowici etc., ale nie można o nich powiedzieć, że byli oni osobami uczciwymi, gdyż wszystkie fakty przemawiają za tym, że żyli oni „na bakier” z moralnością przyjętą wówczas w ich otoczeniu, przy czym nie mam tu oczywiście na myśli moralności nazistowskiej czy stalinowskiej, a moralność przyjętą wśród Polaków i Żydów zamieszkujących okupowaną przez III Rzeszę Polskę oraz po wojnie - stalinowską PRL.

 

Nie wspomina też dr Okołowski nic o socrealistycznym okresie twórczości Stanisława Le(h)ma, co jest przecież w tym przypadku zwyczajną naukową nieuczciwością, pomijaniem niewygodnych faktów, aby w ten sposób dowieść postawioną przez siebie hipotezę. Niestety, ale takie postępowanie eliminuje dra Okołowskiego z grona naukowców - może niekoniecznie na UW i w Polsce, ale na pewno na liczących się uniwersytetach, szczególnie na tzw. Zachodzie.

 

Nie mam raczej nadziei na to, że dr Okołowski jest reformowalny, a więc piszę te słowa tylko po to, aby poinformować pana dra Okołowskiego o tym, że nie powinien się on w żadnym wypadku uważać za naukowca. Żal mi jest tylko jego studentów, ale też nie za bardzo, gdyż kto myślący (poza potomstwem profesorów filozofii z UW) będzie dziś studiować filozofię na tak marnej uczelni jak obecny UW?

 

Powtarzam takoż, że Stanisław Lem był pisarzem, autorem beletrystyki, głównie w konwencji science fiction (SF) czyli tzw. fantastyki naukowej, a także autorem prozy uważanej za realistyczną (np. w swej większości socrealistyczna trylogia „Czas nieutracony”) a także pisał on eseje na tematy paranaukowe i polityczne, szczególnie zaś w najgorszym, czyli schyłkowym okresie swej twórczości. „Popełnił” on także kilka książek popularyzujących naukę, takich jak np. „Dialogi” czy „Summę”, przez niektórych, głównie polskich lemologów, błędnie zaklasyfikowanych jako naukowe, gdyż nie spełniały one wymogów naukowości, w tym szczególnie nie podawały one, co z ich treści jest samodzielnym „wynalazkiem” Lema, a co zaczerpnął on od innych autorów, nie posiadały one też odpowiedniej bibliografii, indeksów etc. Książek prawdziwie naukowych, to Stanisław Lem napisał zaś zasadniczo tylko dwie - nieudaną „Filozofię przypadku”, której sam autor chyba do końca nie zrozumiał oraz dość wartościową „Fantastykę i futurologię”, która to ma tę niewątpliwą zaletę, że dość oryginalnie analizuje ona zachodnią SF w okresie, kiedy Lem pisał ową „FiF”, czyli na przełomie lat 60-tych i 70-tych ubiegłego stulecia.

 

Co zaś do rzekomego lukrecjanizmu Lema, to przede wszystkim należy pamiętać, że Lukrecjusz czyli Titus Lucretius Carus był bardziej poetą niż myślicielem (filozofem) i że jego najważniejsze dzieło, czyli „De rerum natura” (tłumaczone na polski na ogół jako „O naturze wszechrzeczy”) jest tylko popularnym wykładem prymitywnego, starożytnego atomizmu, opartym głównie na znacznie wcześniejszej filozofii Epikura, który, nota bene, był także jednym z czterech wielkich mistrzów Karola Marksa, który to ostatni poświęcił mu swoją pracę doktorską z roku 1841 pt. „Różnica między demokrytejską a epikurejską filozofią przyrody”.

 

Filozofem, który zawsze najbardziej interesował Lema był zaś właśnie w/w Karol Marks, dokoła którego „kręci” się przecież niemalże cała paranaukowa twórczość Lema a nawet i jego dzieła z gatunku beletrystyki - najsampierw był bowiem Stanisław Lem niemalże 100% ortodoksyjnym marksistą, o czym pisał np. J.J. Szczepański w swych pamiętnikach. Patrz także np. „O współczesnych zadaniach i metodzie pisarstwa fantastyczno-naukowego” - Nowa Kultura Nr. 39 październik 1952 czy też „Imperializm na Marsie” Życie Literackie Nr. 7 luty 1953. Następnie, tak to było w modzie wśród polskich tzw. intelektualistów, stał się Lem zażartym krytykiem Marksa, np. w „Bajce o trzech maszynach opowiadających króla Genialona” bohaterem jednej z tych bajek stał się sam Karol Marks, ukryty przed cenzurą pod postacią Malapucyusza Chałosa (przy czym, jak to pisze Lem w liście do swojego amerykańskiego tłumacza, czyli Michaela Kandla: „Malapucyusz Chałos to jest rodzaj wcielenia Marksa… Malapucjusza rozumiem jako popsujmastra, co przypuszczam pochodzi od MALAPARTEGO, czyli przeciwieństwa BUONAPARTEGO, z pseudo­łacińskim przyrostkiem (CJUSZ)”), ale też nigdy nie wyzwolił się Lem spod „czaru” „diamatu” czyli materializmu dialektycznego a szczególnie „histmatu” czyli materializmu historycznego, inaczej socjologii marksistowskiej. Stanisława Lem np. zawsze twierdził za Marksem, że materia (cytuję za Wikipedią):

•           jest niezniszczalna – tj. wszelkie przemiany zachodzące we Wszechświecie polegają na przemianach jednych form materii w drugie, jednak na skutek tych przemian sama materia nie ulega ani powstawaniu, ani znikaniu,

•           jest wieczna – tj. istniała zawsze i zawsze będzie istnieć. Wszechświat nie może więc mieć swojego czasowego początku ani końca,

•           istnieje w czasie i przestrzeni – tj. czas i przestrzeń są nierozerwalnie z nią związanymi cechami, bez których o materii niepodobna jest myśleć,

•           jest racjonalna – tj. jej przemiany podlegają prawom, które można poznawać rozumem. Prawa te są niezbywalną cechą materii a nie koncepcjami, które sobie próbujemy o niej tworzyć

Itp. Itd.

Stanisław Remuszko

  • 1948-2020
  • In Memoriam
  • God Member
  • *
  • Wiadomości: 8769
    • Zobacz profil
Odp: kaganajama
« Odpowiedź #259 dnia: Lipca 10, 2020, 03:30:40 pm »
Cytuj
Dr Okołowski uważa, że Keller bezzasadnie zaatakował Stanisława Lema w książce, o której dr Okołowski wspomina w swoim wykładzie. Wszystko, co napisał Keller w jego biografii Stanisława Lema jest poparte „twardymi” danymi, czyli istniejącymi niezależnie od Kellera i to w formie pisemnej.

Przypuszczam, że dr Okołowski ma inne zdanie niż Pan na temat prawdy w twórczości pana Kellera.

R.
Ludzi rozumnych i dobrych pozdrawiam serdecznie i z respektem : - )

Lemista

  • YaBB Newbies
  • **
  • Wiadomości: 1
    • Zobacz profil
Odp: kaganajama
« Odpowiedź #260 dnia: Października 14, 2021, 10:33:25 am »
A może chodzi tu o to:
"To był czterdziesty pierwszy i czterdziesty drugi rok (praca dla Niemców w Rohstofferfassung), a w ‎czterdziestym trzecim musiałem zwinąć żagle. Ukrywałem, przez kilka dni na strychu kolegę, który ‎pracował w milicji żydowskiej, Ordnungsdienst. Kiedy poszedł dalej w świat, uznałem, że lepiej stamtąd ‎spłynąć, gdyż gdyby go złapali, mógł ich naprowadzić na mój ślad, co by się dla mnie skończyło raczej ‎niedobrze. Przeprowadziłem się wtedy na ulicę Zieloną‎" - Tomasz Fiałkowski "Świat na krawędzi" Kraków: Wydawnictwo Literackie, 2007 str. 46-47‎?

Q

  • Juror
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 16003
  • Jego Induktywność
    • Zobacz profil
Odp: kaganajama
« Odpowiedź #261 dnia: Października 14, 2021, 05:19:36 pm »
Kagan (bo jestem pewien, że to ty), miałem tego nie pisać, ale dowiedziałem się, że kuzynka (matka polska - przynajmniej na poziomie samoidentyfikacji - szlachcianka, ojciec Rosjanin, pułkownik Armii Czerwonej, ona sama deklaruje się jako Białorusinka i wykłada na uniwersytecie w Mińsku; ciekawe czy znają się z lemologiem?) zapadła na COVID, dotąd przechodzi lekko, lecz świadomość wiszącego nam wszystkim nad głowami fatum nastraja życzliwiej do bliźnich, przynajmniej mnie. Lem ma już swoje miejsce w historii, i gdyby nawet któraś z bzdur, jakie na Jego temat głosisz okazała się przypadkiem prawdą (choć, rzecz jasna, się nie okaże, i przypuszczam, że wiesz to nie gorzej niż ja) tego miejsca by Go to nie pozbawiło, jest na to za wielki. Ty, tymczasem, robisz wszystko by nie tyle zostawić swój ślad w dziejach, ile zapisać się w pamięci - pamięci raczej krótkotrwałej - obecnej tu lemowskiej garstki jako ziejący nienawiścią na tle urojonych krzywd małostkowy troll. Nie wiadomo kto z nas pierwszy w kolejce (choć wiek nie gra na twoją korzyść, zwł. gdy koroniak kosi), ale może byś - skoro tak uznania jesteś spragniony - zamiast paskudzić na stopy cudzego pomnika (wyżej nie doleci) zadbał - tak na wszelki wypadek - o to, by zapisać się w pamięci Przytomnych i potomnych jakoś wdzięczniej, czego ci - mimo wszystko - życzę. (Tak jak i - również mimo... - życzę ci dożycia w dobrym zdrowiu końca wirusowej zawieruchy.)
"Wśród wydarzeń wszechświata nie ma ważnych i nieważnych, tylko my różnie je postrzegamy. Podział na ważne i nieważne odbywa się w naszych umysłach" - Marek Baraniecki