To mi się b. ładnie zazębia z tym, o czym pisałeś w wątku obok:
Teraz notorycznie slychac glosy, nawet wiodacych politykow (UK, USA), ze aby sie faktycznie kwalifikowac do grupy etnicznej np. "czarny" trzeba miec okreslone poglady polityczne i glosowac na okreslone opcje, a ci ktorzy tego nie robia nie sa tak naprawde czarni. To samo dotyczy orientacji seksualnej. Mowie serio, to nie jest zadna parabola.
Wystarczy powiedzieć, że jak ktoś nie posiada wyliczonych jako objawy cech, to nie jest biały, czyli nie jest chory, i z głowy
. I nie jestem w tym nawet oryginalny:
https://psycnet.apa.org/record/2009-00350-007A serio: fakt, że przytoczony tekst:
https://journals.sagepub.com/doi/abs/10.1177/00030651211008507...wzbudził wesołość
*, a Biden - jak wynika z Twojej linki
- przeprosił za niezręczne słowa, wskazuje, że nie jest tak źle, jak sugerujesz.
* Nawiasem: sądzę, że jego autor nie jest tak odjechany jak myślisz, tylko - niezależnie od doboru słów - rozumuje tak, jak ci spod mojego linku, którzy twierdzili:
"White, liberal, educated, upwardly mobile people are often thought to have transcended racism. Consequently, they may not think of themselves as white, as possessing any particular white privilege, or as having any sense of superiority about their whiteness."A więc utożsamia zdefiniowaną przez siebie
patologiczną białość z rasizmem i budowanym wokół koloru skóry nieuzasadnionym poczuciem wyższości, którym delikwent usiłuje kompensować sobie to i owo. (Oczywiście, może się przy tym rozpędzać przypisując podobne cechy swoim politycznym przeciwnikom, czy niewyedukowanemu
plebsowi, którym pogardza.)
Jeszcze a propos:
https://www.theguardian.com/news/2021/apr/20/the-invention-of-whiteness-long-history-dangerous-ideaps. Przy czym, rzecz jasna, da się zwrócić uwagę na to, że o ile budowanie swojej tożsamości wokół
bieli jest tym sposobem stygmatyzowane, o tyle wokół
czerni już nie:
https://nmaahc.si.edu/blog/tag/black-powerAle to inna sprawa.