to jest ciekawe zagadnienie o którym można długo, ale ja muszę przyznać, że nie zostawiałbym wyboru, nie w przypadku choroby zakaźnej powodującej takie skutki.
A to dlaczemu? Jesli ktos chce uniknac skutkow choroby to sie szczepi, a jesli chce podjac takie ryzyko, to chyba jego sprawa? Moje cialo - moj wybor, right? Tylko nie pisz, ze zaszczepieni nie sa w stanie zarazic tym wirusem, jesli zostana zainfekowani, bo jak na razie nie ma na to dowodu. Prawdopodobnie szczepionki zmniejsza transmisyjnosc (i tu pytanie w ilu procentach) w skali populacji, ale na razie czekamy na konkretne dowody. Na stronie Pfizera np. na ich wlasnej ulotce tej szczepionki, pisali ze szczepionka nie byla zaprojektowana na ograniczenie transmisji i nie ma zadnych dowodow ze tak dziala, a jedynie na zapobieganiu smierci , objawow i powaznych objawow.
Demagogizujesz, o ile pomnę przeszły te szczepionki III fazy kliniczne z czego przynajmniej Pfizer zdaje mi się, że na coś 50 tyś. ludzi. Po pomyślnych III fazach szczepionka jest dopuszczana a IV faza trwa już "w realu".
Jakie znowu demagogizujesz? Zwracam uwage (po raz kolejny), ze dlugoterminowe skutki nie moga byc jeszcze poznane i dlatego do tej pory testy trwaly kilka lat, a nie miesiecy. Jezeli bierzesz pod uwage jedynie ilosc obiektow testow, to jasne; mozna przyjac ze 1,2,3 faza sie odbyla.
Zależy jak zdefiniujesz komplikację poszczepionkową, bo zasadniczo jakąś ma każdy, po jakimkolwiek szczepieniu. Jeśli ją zdefiniujesz, że równie ciężką jak przebieg covida skutkujący hospitalizacją i respiratorem - to takich przypadków (chorych młodych pacjentów) jest więcej. To niestety raczej nie kaczka dziennikarska.
Jeszcze jest pytanie: "Jak zdefiniujesz osobe mloda"
Czekam na konkretne dane. Jak wiadomo nauka ma odpowiaac na pytania co jest, a nie co moze jest, a moze nie jest i nie formuluje wnioskow, bez odpowiednich danych. Pamietaj tez o waznym czynniku statystycznym: Ludzi mlodych, ktorzy mieli kontakt z tym wirusem jest ogromna ilosc, a mlodych, ktorzy przyjeli szczepionki jak do tej pory niewielu. Chyba najwiecej jest w Izraelu, ale nie mam aktualnych danych, poza tym oni chyba uzywali jedynie Pfizera?
OK, trochę się nie rozumieliśmy, ja to rozumiem jako pewne pojęcie, które mimo strasznej nazwy zawiera w sobie bardzo różne działania, generalnie w kierunku izolacji ludzi. Zdaje mi się, że bardzo trudno postawić rozsądnie granicę, np. czy filharmonie powinny działać? Kina? Wg mnie lockdown (jeśli chodzi o gospodarkę) bardzo trudno rozsądnie przeprowadzić. Z drugiej strony jednak uważam, że pewne segmenty trzeba jednak zamknąć, takie, gdzie ludzie stykają się w masie
Staram sie trzymac istniejacych definicji, a nie wymyslac nowe, albo dostosowywac je do tego co mi wygodnie
Apropos jeszcze badania, czy lockdown działa, to ja osobiście obserwuję, że nie działa, większość ludzi, z którymi się stykam jawnie go sabotuje (i nie mówię tu bynajmniej o osobach, które po zamknięciu ich biznesu próbują jakoś przeżyć). Moim zdaniem w Polsce naród sabotuje ten lockdown jak okupację niemiecką, dla sportu.
Jest takie powiedzenie: "Swego nie znacie, a cudze chwalicie." Powinno istniec tez drugie: "Cudzego nie znacie, a swoje ganicie." Wszedzie jakas czesc ludzi zachowuje sie podobnie. I tu znowu wracamy to tego samego argumentu: Teoria swoje, a rzeczywistosc swoje. A ze sa rozbiezne, to maniacy teorii szukaja usprawiedliwien na blednosc teorii, zeby nie stanac oko w oko z rzeczywistoscia i weryfikacja teorii. Skoro teoria bezposrednio dotyczy zachowania populacji, a wiec nie da sie odseparowac ludzkich zachowan, a rzeczywistosc nie potwierdza slusznosci teorii, to teoria nie moze byc uznana za prawidlowa.
Kawalu nie znalem, nawet z podstawowki. Chyba jednak 2 rozne pokolenia
Bylem ostatnio na tescie. Mialem lekki objaw przeziebienia (przeszlo po 4 dniach, jak to zwykle miewam w okresie okolozimowym), ale sobie mysle, a noz - widelec? Nie poszedlem do roboty (tyle zysku
i na drugi dzien na test. Na wejsciu musialem wypelnic tysiac pytan do, na stronie rzadowej, przez komorke, zajelo mi to ok. 15min, a potem do testu. Pomieszczenie duze, jakies "community center" , doraznie przystosowane do testow. Na gebie zwykla maseczka jednorazowa, z tymi szczelinami wokol nosa i ust, obsluga to samo. Podszedlem do stanowiska; stol z pionowa pleksa wymiary 1.5m x 1.5m, na srodku dziura 0.5 x 0.5m, odzielony od innych stolow pionowym przepierzeniem siegajacym mi do poziomu oczu, facet po drugiej stronie pleksy/dziury. Mialem go jakies 60-70cm od siebie. Mowi mi:
" Wydmuchaj nos w chusteczke papierowa", kartonik na tym stole, dla wszystkich.
Pytam go: "Tutaj mam dmuchac?"
"Tak"
No to wydmuchalem te paredziesiat cm od niego.
" I co z tym mam zrobic teraz?" pytam juz rozbawiony.
"Tu masz smietnik" pokazuje palcem.
Patrze, faktycznie - maly smietnik kolo mojej nogi. Maly, z innymi, osmarkanymi, potencjalnie zainfekowanymi straszliwym wirusem chusteczkami. Bach, nastepna na kupke.
Podal mi test przez ta dziure. Pogmeralem przy nim po migdalkach i w nosie, pytam:
"Dobrze?"
"OK"
Podalem mu patyczek, wkladajac go do plastykowej menzurki, ktora trzymal w dloni odzianej w gumowa rekawiczke.
Po jakiejs 0.5h dostalem sms, ze jestem negatywny. I tak to wyglada w praktyce, nie widzialem specjalnych srodkow ostroznosci, raczej znudzenie i nonszalancje. To byl ten tzw. "lateral test" dajacy szybki rezultat. Ja mam wglad w testowanie PCR i patrzac na to od srodka mocno powatpiewam w dane oficjalne dotyczace ilosci infekcji. Na ok 2k wykonanych i kilkadziesiat pozytywnych tylko ok 3-4 potwierdzilo sie i to w pierwszej fali. Po pozytywnym wyniku, delikwent jest testowany ponownie na 2 dzien i za kazdym razem drugi test jest negatywny. Wczesniej robiono (w skali kraju, nie tylko Univerku) 1 test i w przypadku pozytywnym, czlowiek ladowal na izolacji na 2 tyg. i tak buduje sie statystyki infekcji.