Wybaczcie mi, ale się z Wami nie zgodzę, że ewolucja lamarkistowska to nie ewolucja.
Oczywiście pies jak zawsze pogrzebany jest w definicji i jaką się przyjmie takie będą rozgranicznienia ale... jakkolwiek bądź na sprawę nie patrzeć IMO stajecie w poprzek przyjętemu podejściu na kazdym froncie. Nie mam nic przeciwko stawaniu w poprzek, o ile jest z tego korzyść, ale czy jest?
Mówię z pamięci, więc może coś mi się omsknie to mnie poprawcie.
Mamy więc całkiem potoczne rozumienie ewolucji (nie tyczące biologii), któremu przeciwstawia się rewolucję. Np. demokracja nieraz powoli wyradza się - całkowicie legalnie - z jednej kadencji obieranej władzy na drugą - w dyktaturę, a Hitler załatwił to rewolucyjnie za własnego, krótkiego życia. Zaczął będąc dojrzałym mężczyzną od parlamentarnej demokracji, do władzy doszedł w 1933, a w 1945 skończył jako totalitarny zamordysta w kwiecie wieku będąc winnym lub współwinnym 60 milionom z okładem istnień ludzkich. Tak więc zrobić coś ewolucyjnie to tyle co "małymi krokami", bez gwałtownych zmian. Najlepiej, żeby ludzie sie nie zorientowali ;-) .
Historycznie patrząc już tylko na podwórko biologiczne Lamarcka uważa się za twórcę pierwszej nowoczesnej teorii ewolucji. Jako pierwszy sformułował on pogląd, że wszystko co żyje nie jest stworzone przez Boga, tylko powstało z prostszych form na skutek drobnych zmian z pokolenia na pokolenie. Lamarc uważał, że jak przodek żyrafy bardzo się starał sięgnąć do za wysoko dla niego polożonej gałęzi, to trochę (w ciągu całego życia) wydłużała mu się szyja. Jego dzieci miały więc (dziedziczyły) trochę dłuższą szyję i jesli starały się nadal proces postępował. Te które miały dłuższą szyję miały większą szansę odchowac potomstwo itd. Jest to więc pogląd zero-jedynkowy z poglądem o stworzeniu, dającym wszystko na gotowo. Zauważcie, że zawarte są w nim również trzy podstawowe postulaty podniesione później przez Darwina: zmienność populacji, dziedziczenie cech i dobór naturalny. Nie było to może tak do końca wyartykułowane, ale tak wynika z jego założeń. Lamarc nie zaobserwował nigdy, by żyrafie w ciągu życia wydłużyła się szyja, więc uważał pewnie, że ta zmiana musi być minimalna.
Produkt ewolucji Lamarcka jest nie do odróżnienia od produktu ewolucji Darwina, który do trzech ww. postulatów dodał JEDNO magiczne słówko: PRZYPADKOWA. Mamy więc PRZYPADKOWĄ zmienność populacji, dziedziczenie cech i dobór naturalny.
W tej sytuacji nie moge się zgodzić, że dwa opisane procesy, nie różniące się istotą podstawowych trzech mechanizmów, które je powodują, a tylko technicznie sposobem zachodznia jednego z nich (zmienności) są bardziej różne od siebie, niż którykolwiek z nich od dogmatu stworzenia. To byłoby postawienie sprawy na głowie.
Uprzedzając i wyjaśniając: wiele zależy od tego w jaki sposób powstają lamarkistowskie zmiany w odpowiedzi na bodźce środowiska. Nie chodzi tutaj o świadome ich wprowadzanie na zasadzie "acha, mam za krótką szyję, to zaprogramuje moje potomstwo, żeby miało dłuższe". Zmiana musi być wprowadzona samoczynnie, bezrozumnie i bez dalekosiężnego "założonego" celu. Nie ma mowy w obrębie teorii Lamarcka (lub jakiejkolwiek post-lamarkistowskiej) o tym, że zwierzę (robot) zrobi sobie dłuższą szyję, po to aby sięgnąć po listek. Własciwe rozumienie (IMO oczywiście) jest takie, że np. sięganie do liści powoduje znaczne zmęczenie mięśni szyjnych i "rozklekotanie" dysków międzykręgowych. To ma generować bodźce wpływające na dziedziczenie, tak aby potomstwo te właśnie przeciążone u rodzica mięśnie i stawy miało mocniejsze.
W Aglii i Francji czesto odkopuje się szkielety pozbawione ruchomości, ale i tak wiadomo, którzy z ich nieszczęsnych właścicieli byli angielskimi łucznikami. Mają zdeformowany pas barkowy, charakterystycznie skrzywiony kręgosłup i znacznie bardziej rozwinięte przyczepy mięśniowe na prawej ręce. Łucznicy wywodzili się z nizin, nie mieli pancerzy tylko przeszywanice stąd na ogół brak ruchomości normalnie uniemożliwiający identyfikację.
Teraz wyobraźcie sobie, że dziecko takiego łucznika ma odpowiednio wzmocniony kręgosłup i z góry odpowiednio silną prawą rękę... Bo odziedziczyło cechy, jakich dopracował się ojciec w ciągu swojego życia.
Można - na koniec - powiedzieć też, że ewolucja tyczy życia a nie techniki. Wówczas sprawę mamy zamkniętą.