Szczerze powiedziawszy zastanawiam się co rozumiesz pod nazwą: ludzka natura?
Sposob myslenia, postrzegania swiata i siebie w nim, a nawet organizacje mozgu i wszystko co z tego wynika.
Badania antropologów — choćby to, co opisywał Frazer w Złotej gałęzi — uświadomiły nam, jak olbrzymia jest różnorodność irracjonalnych ludzkich wierzeń. Gdy już któreś z nich zakorzeni się w określonej kulturze, trwa, ewoluuje i dzieli się na sposób bardzo przypominający biologiczną ewolucję.
Później o wiadomej teorii memów.
No, jesli tak sprawe traktowac, czyli odnosnie poszczegolnych irracjonalnych rzeczy w ktore czlowiek potrafi wierzyc i metaforycznie potraktowac droge tych pomyslow przez czas i umysly, to mozna by sie zgodzic, z tym ze w wywiadzie przedstawil to inaczej zupelnie i odnosnie religi jako calosciowego zjawiska.
Ale co? Zażywanie substancji psychoaktywnych - ludzką naturą?)
Ok - pewnie u zarania miało to znaczenie. Zwłaszcza dla szamana;)
Ale trudno utrzymać tezę, że te substancje wystarczą by wiara się umacniała.
Pamietaj, ze ja przedtawiam tutaj pewne luzne pomysly i hipotezy.
Tak, skoro wszedzie i zawsze ludzie uzywali substancji psychoaktywnych, to mozna przyjac ze jest to w ludzkiej naturze. Jak rowniez ze nie jest wykluczone ze po tysiacach lat uzywania ludzki mozg mogl sie w okreslony sposob zmienic pod ich wplywem. Np. jest w nas receptor nie sluzacy niczemu innemu jak tylko reagowaniu na THC. Przypadek?
Czy takie substancje wystarczaja do umacniania wiary? Po moim researchu wychodzi mi, ze zasadniczo nie mozna pozostac ateista majac za soba sesje DMT
, zwlaszcza jesli sa one polaczone z rytualami szamanskimi i sa czescia Twojej kultury i zycia codziennego. Musze sprobowac, moze sie nawroce.
Kto wie, moze przejscie przez etap religii bylo wrecz niezbedne, zeby moc w ogole rozwijac dalej myslenie abstrakcyjne. A moze wlasnie religia jest niemozliwym do unikniecia skutkiem tego myslenia. Co bylo pierwsze, kura czy jajko?
Tak troche by the way, ostatnio trolluje moja znajoma muzulmanke, bo ma biedna ramadan. Przypomniala mi, ze nie tylko nie wolno im jesc, ale i nic pic od wschodu do zachodu. Teraz dzien trwa tutaj cos kolo 18h i bywalo naprawde goraco, wiec o ile bez zarcia mozna sie w miare obejsc, o tyle bez wody organizm dostaje mocno po dupie. Z dnia na dzien wyglada coraz gorzej, ale wmawia sobie i mi, ze jest ok, choc widac ze jej glupio. Some people