dzi: Ja zauwazylem ze religijne podejscie do matematyki maja ci ktorzy jej nie znaja.
- Wiekszosc zawodowych matematykow jej nie rozumie... Mysli, ze to nauka, jak chemia czy fizyka!]
Chociaz platonicy (platonisci?) sie znaja a maja takie podejscie.
Matematyka mozna fascynowac sie jak wszystkim, jak szachami, jak tuningiem samochodow, jak architektura, dlaczego nie?
- Mowa o matematykach? Jak inni uczeni, potrafia oni jednoczesnie wierzyc w Boga i uprawiac nauke, mimo iz swiatopoglad religiny z naukowym nijak sie pogodzic nie da. Stad niektorzy matematycy wydaja sie na zewnatrz calkiem normalni i wydaja sie miec normalne zainteresowania i odruchy, choc to tylko zewnetrzne pozory (TAKIE JAK ROZMOWA Z PROGRAMEM KOMPUTEROWYM).
A na to ze bywa wykorzystywana do innych celow, np modelowania, to nie matematykow wina, oni tylko robia swoje (choc rozumiem chyba o co Ci chodzi bo niektorzy wyraznie poza to wychodza, ot jakby fanatycy religijni wlasnie
).
- Wlasnie. Dopoki sobie tworza swe konstrukcje, to mnie to nie przeszkadza. Ale jak kaza innym wkuwac swe dogmaty i stosowac simplistyczne modele w praktyce, to wtedy mowie im NIE!
Choc przyklad z zaokragleniami ma sie tu nijak i tak mysle...
- To tylko tak na marginesie. Chdzilo mnie ( i chyba nie tylko mnie), ze w praktyce 1/3 mm i 1.3333333 mm to to samo (mowa o inzynierii w skali makro), ale w matematyce to nie to samo!
A ja wciaz podkreslam ze to nie wina matematyki ani matematykow ze sie z niej korzysta. Do fizykow udezaj.
- Fizycy maja rozne podejscia do matematyki. Penrose ma normalne, ale jego uczen Hawking to juz nie, i robi z matmy rodzaj religii...
Ale DLACZEGO? Dlaczego matematyk nie moze sobie wymyslic przestrzeni Hilberta? Albo liczb zespolonych dajmy na to? Bo co?
- Alez moze. Tylko ze nie nalezy zmuszac innych, aby te sztuczne konstrukcje przyjmowali jak cos naturalnego i niezmiennego i je zakuwali.
Nie rozumiem Twojego stanowiska.
- Nie musisz.
Zreszta, nie mozna podzielic matematyki na zbedna i "dobra", kto dokona tego podzialu? W ktorym miejscu?
- Kryterium jest tu PRAXIS!
No wlasnie, o co masz zatem pretensje z odniesieniem do swiata rzeczywistego i "dokladnego wyniku"?
- Klopot z tym, ze geniusze matematyczni co wymyslili program obslugujacy to forum nie pomysleli o tym, ze w drugiej "generacji" postu znikaja stare cytaty... Nie wiem wiec dokladnie o co ci chodzi.
1. Nie musimy pytac po co. Poza tym mozemy odpowiedziec "tworze liczby zespolone opisane tak i tak po to by uogolnic podstawowe twierdzenie algebry rowniez o wielomiany z ujemna delta" i nie odnosic tego nijak do rzeczywistosci (i tak wlasnie jest w matematyce).
- Ale wtedy sie Ockham z brzytwa klania i pyta: po co tworzysz te byty?
2. Definicja to definicja, nie moze byc sprzeczna. Definicja tworzy nowy twor. Dowod moze byc sprzeczny.
- Dowod nie moze byc sprzeczny (bo nie jest wtedy dowodem), ale bledny, kiedy wpada w pulapke circulus in demonstrando. Oczywiscie mozesz sie tu przyczepic, ze nie wyslowilem sie dosc precyzyjnie...
Chcialem podgrzac atmosfere
A model wytworzylem na podstawie tego co napisales, trzeba bylo pisac jednym glosem.
- O co ci chodzi? Nie jestem matematykiem, uzywam czasem to samo slowo w roznych znaczeniach, ale nigdy w tym samym tekscie...
Najlepsze ze z Twoim drugim postem w znacznej czesci sie zgadzam (choc zwyklem pisac to calkowicie inaczej). Moim jednak zdaniem nie wina matematyki ani matematykow w tym ze pozytywistyczny scjentyzm od arabow opanowal swiat zachodni. Oni poprostu robia swoj systemik, kto inny zrobil z niego boga. A ten systemik tak na marginesie jest bardzo dobry i dosc dlugo rozwijany i jest najwiekszym naszym wynalazkiem i duzo jest trudniejszy do podwazenia niz jakis przyklad z pierwiastkiem z 3 jako "niedokladna liczba".
- OK. Systemik moze i dobry, ale nie iealny. I o to mi chodzilo!
(Na marginesie fajnie ze udalo mi sie przemycic juz podejscie formalistyczne jako obowiazujace w tej dyskusji ;> ).
- Bo ja wiem czy to az takie dobre?