Kiedy robię to wszystko (bądź robiłem),
Tensorze. A także rozwijałem się intelektualnie (i hedonizowałem
) na inne sposoby. Bywałem zadziwiony, porażony pięknem, zaskoczony i różne takie (a także zasmucony, przerażony, zniesmaczony, bo świat nie tylko pozytywne ma przejawy), ale
dowodów by kto za tym stał nie znalazłem...
Z tym, że mogę pojąć Twoje uczucia i myśli bo pachną mi tym einsteinowskim "uczuciem religijnym". Nie rozumiem tylko jednego - dokonałeś na płaszczyźnie emocji i - lepszego lub gorszego wnioskowania (Dawkins rzekłby, że gorszego
) - wyboru teizmu. (Można się zresztą spierać czy to Ty świadomie, czy mózg masz tak zbudowany.)
Do tego momentu kłócić się nie będę, bo taki filozoficzny, w stylu hellerowym, teizm ciśnienia mi zbytnio nie podnosi. (Tak jak i pokrewny mu deizm.) Ale po co kreacjonizm do tego mieszać?
Skoro już wierzysz w istnienie Boga (którego to istnienia prawdopodobieństwo było już na Forum nie raz podważane, poszukaj, jak masz ochotę, tej argumentacji) to czemu zakładasz (i to zarówno wbrew Nauce jak i wypowiedziom większości chrześcijańskich autorytetów religijnych), że nie mógł działać bardziej subtelnie, czemu sądzisz, że prostacko paluchami w materii Wszechświata grzebał? Stworzył go nie dość dobrze i musiał poprawiać?
ps.
olka, Heller zdaje się
naprawdę wierzy... natomiast co do reszty - "religijne piwo bezalkoholowe" to dzieło tych, którzy są ateistami, ale mają b. wysokie zdanie o społecznej roli religii (często tych, którzy w drodze światopogąldowych poszukiwań najpierw doszli do bycia ksiedzem/pastorem, potem do ateizmu i usiłują to połączyć bez popadania w zakłamanie, choć trafiają się i świeccy - choćby... A. Burgess; sam znam takie przypadki); a znów imponująca figura myślowa to jest
zwykła zasada NOMA, tyle, że może dobitniej brzmiąca w ustach duchownego... zresztą dzieje teologii, scholastyki, znają nie mniej skomplikowane umysłowe łamańce... przystosowywanie doktryny do faktów nie jest proste