Przy czym warto dodać, że prof. Kozłowski twierdził, że o ile - jego zdaniem - bezpśredniego, zauważalnego w skali globalnej, wpływu na przebieg spraw ziemskich wywrzeć nie jesteśmy w stanie, o tyle zawsze może się okazać, że ludzkosć zadziała na zasadzie tzw.
języczka u wagi czy też
głazu powodującego lawinę czyli zaburzywszy jakiś proces w stopniu minmalnym zaburzy mimowiednie - na zasadzie
efektu motyla - globalne procesy w stopniu katastrofalnym. Więc uważać, tak, czy siak, trzeba.
(Czyli bezsiła ludzkości wobec globu jest to bezsiła -
dzi lubisz to słowo

- względna.)
ps. dodatkowo prof. Kozłowski twierdził (i brzmiał przy tym jak magowie u Le Guin mówiący o skutkach podniesienia głazu i o poznawaniu
prawdziwych imion), że im lepiej poznamy procesy zachodzące na naszej planecie, tym lepiej będziemy w stanie rozgrywać drobne zmiany na naszą korzyść, tak więc nie jest prawdą, że nie mamy ruchu...