Russian President Vladimir Putin said Tuesday that his country has not deployed any troops in Crimea recently and has no plans to annex the peninsula.
(...) When asked about the identity of the troops, Putin told a press conference that they are “local militias.”
They are wearing Russian-style fatigues because such attire is available in army shops across the former Soviet Union, Putin said.
Russian President Vladimir Putin on Tuesday denied sending members of his military into Crimea or that any of the up to 25,000 Russian troops already stationed in the country had any role in the standoff, according to the state-run RIA Novosti news agency. He insisted his military isn't planning to seize the Crimean peninsula -- but didn't close the door on action "to protect local people."
Wiadomość pierwsza wyszła z Ria Novosti, CNN się już na to źródło powołuje. Pokazałem oba linki, żeby uwidocznić, że również na zachodzie podają taki obraz zdarzeń, nie tylko u nas.
Nie chcę żeby wątek przeszedł w nieco absurdalny ton jakoby to od tego jednego kłamstwa miało zależeć wszystko. Dla mnie to jest zdarzenie symboliczne po prostu. To tak jak z problemem czy nauczać w szkole kreacjonizmu - nie robimy tego nie dlatego, że panuje cenzura, ale dlatego że to po prostu nieprawda

Panie Stanisławie, czy naprawdę nie zapalają się Panu czerwone lampki ostrzegawczo odnośnie tych wyników referendum? Sam Pan przyznaje, że to więcej niż miało polskie wsparcie dla "Solidarności", trochę podejrzane prawda? A frekwencja 97% skoro Rosjan miało być 60% wśród mieszkańców Krymu, a reszta miała zbojkotować referendum? I z tego co wiem, w mediach podawali, że w niektórych miejscach bojkot przeszedł nawet do tego, że zablokowali komisje wyborcze. Wynik 97% krzyczy do mnie tak samo jak do Pana, że to niewiarygodne, ale w innych sensach. Dla mnie - niewiarygodne-niemożliwe. Dla Pana (tak odczytuję ostatnią wiadomość) - niewiarygodne-znakomite. To jest dla mnie aż zagadkowe

A jeszcze tak ogólniej odpiszę, że podchodzę sceptycznie do rozwiązywania tego typu problemów lokalnymi referendami. To chyba tylko w teorii tak pięknie brzmi, a przecież pomija się zupełnie interesy pozostałych mieszkańców, którzy mogą mieć nawet i większe prawa do ziemi mimo bycia w mniejszości.
Czy utrzymanie status quo było szkodliwe dla kogokolwiek? Czy Rosjanie zamieszkujący Krym mieli jakiekolwiek szkody/utrudnienia z tego tylko tytułu, że żyli na Ukrainie? Albo ta nagła zmiana hrywny na rubla - kto na tym zyska, dlaczego to jedna z pierwszych decyzji Krymu, który sam ogłosił siebie niepodległym? Czy to naprawdę było aż tak krytyczne? Pytania moje nie są retoryczne, nie znam na nie odpowiedzi bo przyznaję, że mam małą wiedzę na temat historii dawnej i niedawnej tego regionu. Mnie się po prostu włącza ostry sceptycyzm i rodzi się więcej pytań niż odpowiedzi.