że większość graczy (bez urazy) nie szuka w grze żadnej głębi - tylko dobrej, emocjonującej rozrywki/rozgrywki
To się tyczy każdego medium. Najgorsi są jednak czytelnicy. Uważają się za elitę intelektualną przez sam fakt czytania książek nie zwracając uwagi na to co czytają. Prawda jest jednak taka że w każdym medium dominuje miernota. I tak Metal Gear Solid czy gry o Wiedźminie są ambitniejsze niż większość książek (i nie mówię tu o książkach kucharskich) i filmów, Solaris przebija większość gier i filmów tak samo Logan jest lepszy niż wiele gier i książek.
Jedna z ambitniejszych gier ostatnich lat Wiedźmin 3 sprzedał się bardzo dobrze, jednak tylko 21% graczy ukończyło grę. A osoby które ukończyły chwalą głównie fabułę i chłonęli wszystkie aspekty gry.
To czy da się pominąć treść zależy głównie od mechaniki rozgrywki. MGS jest liniową skradanką (nie strzelanką chociaż i tak też można przechodzić grę) jednak i tak można utknąć przez niesłuchanie dialogów (sprawa z kartami do Rexa z jedynki czy kamuflaż z dwójki). Wiele nowych RPGów ma znaczniki i dzienniki zadań w których jest wszystko rozpisane, jednak nie było tego np. w kultowym Gothicu gdzie trzeba było dokładnie słuchać co do ciebie mówią (albo robić grę z poradnikiem).
Dobrym rozwiązaniem dla wielu dzieł Mistrza byłby transfer do Visual Novel takich jak linkowane wyżej Policenauts i Snatcher. Dzięki temu twórcy gry mogą skutecznie zachować treść poprawiając jednocześnie niedociągnięcia autora (miejscami ciężki język i fakt że miejscami uległy archaizacji). Takie zabiegi pomogły by w popularyzacji jego dzieł wśród młodszych pokoleń.
Prawdę mówiąc już w standardzie lat 80-tych Lem lekko trącał myszką, i chyba sam zdawał sobie z tego sprawę. U Lema ciężko znaleźć "prawdziwe" postacie. Zazwyczaj mamy pewne lekko zarysowane archetypy. Sneer z "Limes Inferior" jest pod każdym względem bardziej autentycznym człowiekiem od Pirxa czy Tichiego. Podobnie sprawa ma się do świata przedstawionego. Pirx lata se po kosmosie, patroluje pustą przestrzeń ale w jakim celu? W obcych nikt nie wierzy, dalsze opowiadania sugerują automatyczne metody wykrywania zbiorowisk meteorytów a co za tym idzie i kosmicznych śmieci, jedyne uzbrojenie to pociski z sondy i pilota z fotelem więc raczej nie tropi piratów lub statków obcych nacji. Można dojść od wniosku że Lemowi bliżej do pulpowych powieści lat 30tych i starych komiksów. Można mu to wybaczyć tylko dlatego że tworzył rodzime podwaliny gatunku i późniejsi twórcy jak Zajdel, Sapkowski, Dukaj czy Ziemkiewicz mogli startować z lepszym skutkiem ucząc się na błędach Lema.