Z "Fiaska" na razie wywnioskowałem krytykę schematów powieści SF samej w sobie i jej parodie (w niektórych momentach)
Tak bardzo szczerze to mi się wydaje, z podkreśleniem, że mi się wydaje, że Lem pisząc ostatnia powieść w takim sensie, ze postanowił napisać swoją ostatnią powieść, nie tracił energii na burzenie schematów, bo on co miał zburzyć to już dawno było mimowolnie pyłem u jego stóp. Myślę, że jak pisarz takiego format jak Lem pisze swoją ostatnią powieść nie z innego powodu, jak tylko z tego, że postanawia zamilknąć, bo tak chce, to nie bawi się w burzenie jakichś takich czy innych schematów, szczególnie jeśli sam uważa je za trzeciorzędne. Taki gość pisze coś w rodzaju testamentu, nawet jeśli tylko intelektualnego (a nie podszytego biologiczną ostatecznością).
Krytyka bywa zwana twórczą ale jednakowoż prawdziwie twórcze jest wymyślanie czegoś, czego nie było, a nie krytykowanie tego, co wymyślił ktoś inny. Zdałem sobie w tym momencie sprawę, że nie pomagam
. W każdym razie moim zdaniem Lem w tej książce przekazał swoje credo, z którym nawiasem mówiąc, ja, robak, nie zgadzam się. Ale takie było zdanie Lema - zabił ukochanego Pirxa i powiedział, że nie może być porozumienia z innym rozumem. Nawet takim, który technologię a więc i naukę posiadając musiał posiąść wcześniej matematykę i logikę. Jest w tym echo średniowiecznych potworów, które przeanalizowano w XX wieku i wyszło, że aczkolwiek potworne, to składają się z części zwierząt znanych autorom (noga jaszczura, dziób ptaka, macka meduzy). Nihil novi sub sole - Lem z tego wyciągnął wniosek, że dlatego nihil novi, że horyzont ludzki nie dozwala na żadne novi, bo niby jesteśmy rozumni, ale ryjemy czołem w błocie jak glisty, a nawet jak wystawimy przypadkowo przód ciała wyżej, to nie mamy oczu, żeby zobaczyć co jest z przodu.
Moim zdaniem żaden z Twoich belfrów nie ma zieloniutkiego pojęcia, co to znaczy "Twórczość S. Lema jako przykład literatury postmodernistycznej" i jak by go zapytać to by... (i tu się powstrzymam, co by słów nie używać). Tym niemniej w związku z tym możesz gadać co chcesz i będzie dobrze
. Oczywiście nie możesz dać się złapać na prostych sprawach, bo to każdy zauważy.
Generalnie, jeśli chodzi o kierunek, to nic nie stracisz jeśli przyjmiesz, że każda powieść była literackim opisem problemu filozoficznego. Solaris - czy świadomość znanej osoby zagnieżdża się w naszym umyśle jak cysta? Czy żyje tam swoim życiem? Czy jest tą samą świadomością, co ta osoba? Czy dostatecznie dobre naśladowanie takiej świadomości to jest ta sama świadomość? Fiasko - czy istnieje wiedza obiektywna, taka, co do której każdy musi się zgodzić? Niezwyciężony - czy życie jest potrzebne do życia? To oczywiście moje pytania, a Ty pewnie będziesz miał inne.