gra tam Gillian Anderson - archiwistka.
Jakoś nie kojarzyła mi się akumulatorowo, ale w tym filmie (pierwszy sezon) - właśnie tak. I wszyscy to widzą - tylko nie ona.
A mnie już w archiwum X ...aaa...kumulowała.
Natomiast narratorem nie jest:)
Jasne, ten - wszechwiedzący. Czemuś mi się zlali.
Jeszcze ta pielęgniarka...i żona Kautersa - pacjentki....Nosilewska nie ma żadnej konkurencji. Taka konstrukcja.
Gonzaga...ta chyba nie miała szans podskoczyć zagroźnie, ewentualnie żona Kautersa.
Może nie ładna, ale
przyciągająca wzrok. Ma nawet imię - Amelia.
Sądząc po opisie, raczej nie w typie wszechwiedzącego.
Stefan miota się po szpitalu - trafia w schizofrenika-rzeźbiarza, któren wytwarza Anioła-dławca.
Wg p. Gajewskiej to może być nawiązanie do rzeźby zrobionej przez samego Lema...
Lem w wywiadzie powiedział Beresiowi, że w czasie internowania opiekował się schorowanym inżynierem, co w późniejszym okresie zaowocowało spotkaniami z koleżanką jego córki. Spróbował też sił jako rzeźbiarz, jednak najwyraźniej nie był zadowolony z artystycznych efektów swojej pracy. Ślad tych doświadczeń znaleźć można w Szpitalu Przemienienia w postaci Anioła-Dławca, wyrzeźbionego z gliny przez młodego pacjenta. Lem jeszcze w latach osiemdziesiątych utrzymywał, że w jego domu można gdzieś znaleźć wyrzeźbioną przez niego podczas internowania głowę.
str.172 z "Wypędzonego..."
głowę... neandertalczyka
Bereś str. 48.
Ale kto tam wie, jak wyglądały anioły, może akurat?
Natomiast patrząc szerzej, jest coś na rzeczy - próby rzeźbienia w wydaniu młodego Lema. W tym samym miejscu snuje historię o rzeźbieniu w Przegorzałach, gdzie akurat pisał ten Szpital.
Wraz z Hussarskim. W tym kontekście pada anegdota o rzeźbie Chrystusa, którą potłukli spadając ze schodów. Niejednoznaczne - czy rzeźbił ją Lem?
Drzwi ojcowskiego mieszkania mają w nadprożu płaską lwią głowę...może i nie lwia, ale jednak głowa:
https://forum.lem.pl/index.php?topic=2017.msg90506#msg90506
Ta, też zwróciłem uwagę - i mamy lepszą fotkę -
tutajMatki nie ma - wyjechała na wieś przez brak pieniędzy. Koniec tematu.
Tego ni w grom nie mogę pojąć.
Znaczy mogę - jest prosty komunikat - matki nie ma!
Ale wyjaśnienie -absurdalne.
Matka zostawia chorego męża w domu, "bo nie ma pieniędzy na dom", zostawiając go w domu? W jaki sposób jej wyjazd poprawia sytuację finansową domu?
Przybycie ciotki, którą musi żarłocznego męża obsługiwać to wariant tańszy?
Czy może to reminiscencja ukrywania się we Lwowie, wymagającego większych kwot? To by miało chyba więcej sensu? No, ale zakładamy, że to jest - "ten dom", zatem i podsuwany sens znika. Pętelka.
Inna sprawa, że drugim pobytem Stefan nie zastaje ojca w domu bo ten dla odmiany... wyjechał na kilka dni.
A poprzednio był śmiertelnie i obłożnie chory.
Chyba wkradł się zamęt do scenopisu.
Jakieś pomysły?
I skoro ruszyłem temat wyjazdów...dwa przyjazdy bohatera - Stefana do odmienionego Lwowa. Chodzi po głowie myśl taka, że one naprawie były...może nie takie ale podobne. Że jakiś czas Stanisława ewakuowano z miasta - być może do "cichego dworku"? I potem on wrócił z pomocą pociągu. I owo zdziwienie widokiem odmienionego miasta - zapadło.
Szukałem w bio, kiedy to mogłoby być?
Na pewno był we Lwowie kiedy weszli Niemcy. Były kolejne wakacje.
Zaraz potem "Brygidki".
Jedyny sensowny moment, to po akcji w Brygidkach, gdzie go eufemistycznie mówiąc - "użyto".
Czy dla leczenia szoku i przeczekania najgorszego, niepewnego,...wtedy by?
Pomiędzy lipcem a jesienią 41?
U Beresia -
"Przez całe lato 41 roku rodzina rozważała, co ze mną zrobić, bo Niemcy zamknęli wszystkie uczelnie... i wtedy..udało się załatwić pracę fizyczną.." - wiadome garaże.
Czyli jesień 41, jak to jest u Fiałkowskiego. Czy te kilka miesięcy, gdy
rodzina rozważała - Lem mógł spędzić na prowincji?
Taki tam, luźny pomysł, bo nie ma się czego chwycić w pozostawionych relacjach...poza tymi opisami "powrotu" z trylogii.
że potrzeba nam kobiety. (...) W każdym razie od kobiety nie trzeba wymagać ani urody, ani rozumu, tylko miękkości. Czucia. Reszta już przyjdzie sama. A bez miękkości...
Prawie jak w Kingsjazie;)
Hmmm...no comment
Doktor Marcinkiewicz - dorobił się na Żydach wziętych do getta?
Kolejny znaczek do kopertki z adresem 1941.
Tak, wyprzedawali wszystko na szybko, bo nie mogli zabierać ze sobą fachowego sprzętu z gabinetów. Więc może nawet na Lehmach, którzy wszak przenieśli się do projektowanego getta (Zniesienie) - choć sollux i kwarcówki u laryngologa? A co to do licha ten sollux? Aaa, lampy?
Czemu nie...
w Koluchowie: Niemcy zabrali budynek na szpital wojskowy, a wszystkich waria...chorych wywieźli. Mówią, że do obozu.
Skoro jesteśmy we Lwowie, czy Koluchowo to mógłby być zakład Kulparkow?
Trudno znaleźć szczegóły z czasów niemieckich, ale jakieś ślady by były;
W czasie II wojny światowej Niemcy „pozbyli” się umysłowo chorych, a w szpitalu urządzili szpital dla swoich żołnierzy.https://arch.kuriergalicyjski.com/rozmaitosci/6734-moje-wspomnienia-z-dawnego-lwowa I rozdział kończy się Mateuszem 27.46 czyli:
46 Około godziny dziewiątej Jezus zawołał donośnym głosem: «Eli, Eli, lema sabachthani?»19, to znaczy Boże mój, Boże mój, czemuś Mnie opuścił?
Czyli wracamy do napisu na bramie? Była zapowiedź - czas na finał.
Zapowiedź finałowego lamentu? Gdyż kolejny i ostatni rozdział nosi tytuł Acheron:
To muszę doczytać.
Zatem chwilowo-end.