Ja właśnie specjalnie przeczytałem całą Rozprawę przed chwilą, żeby wiedzieć, o czym piszę. I dalej sądzę, że jedynym nieliniowcem był Calder. Zeznanie Burnsa uważam za ukartowane, prawdopodobnie było to częścią umowy, jaką podpisał Burns gdy zgadzał się na przyjęcie zlecenia.
W opowiadaniu istotnie - przyznaję - nie pada w żadnym miejscu stwierdzenie, że Calder był jedynym androidem na pokładzie. Niemniej jednak jest to sugerowane pośrednio. Po pierwsze, w końcowym fragmencie opowiadania, gdy Pirx snuje dywagacje na temat tego co zrobił w konfrontacji z Calderem - a snuje je rok po zakończeniu rozprawy - stwierdza, że Calder spowodowałby śmierć wszystkich poza sobą. Stąd wniosek, że Pirx uważał, że wszyscy poza Calderem byli ludźmi. A gdyby Burns był robotem, to przez rok, który minął od lotu, Pirx musiałby się o tym dowiedzieć - bez wątpienia byłby to ważki fakt w trakcie rozprawy, a także w następujących po niej procesach prawnych, bowiem bez wątpienia konstruujące roboty firmy podejmowały jakieś próby obrony swoich stanowisk. I gdyby w takiej sytuacji Burns był robotem (który nie zawiódł), to firmy ogłosiłyby to, usprawiedliwiając się. Nic takiego jednakże nie stało się przez cały rok ani - przede wszystkim - podczas rozprawy.
Ponadto nawet sami Pirx nie uwierzył z miejsca w oświadczenie Burnsa. Po otrzymaniu listu od Caldera stwierdził nawet, że list ten jest o wiele bardziej przekonujący niż oświadczenie Burnsa.
Dlatego tez uważam, że Burns był człowiekiem; może co najwyżej dobrym aktorem.
Rozumiem jednakże, że teza iż Burns był robotem dałaby się jakoś - w lekko, przyznajmy, naciągany sposób, wybronić. Ale myślę że byłoby to ujmą dla spójności opowiadania, dlatego wydaje mi się nieprawdopodobne.