"Dracula" Coppoli, wspominany tu, po nocy był...
Oglądałem (jednym okiem raczej) po raz chyba siódmy i choć nadal nie uważam tego filmu za rzucające na kolana arcydzieło to przy każdym kolejnym oglądaniu dostrzegam w nim coś nowego...
Albo film tak dobry, albo ja tak mało spostrzegawczy
. (Zresztą pewnie byłby jeszcze lepszy gdyby wytwórnia go nie pocięła... Czekam na wersję reżyserską.)
Tym razem szczególną uwagę zwróciłem na to jak sprytnie Coppola manipuluje emocjami widza, dzięki czemu ten współczuje Draculi, mimo, że bohater tytułowy nie był aniołkiem ani za życia, ani po śmierci...
(Chętnie bym zresztą o tym "Draculi" podyskutował, bo stary wampirolub jestem
.)
ps. natomiast dziś o 22:10, na Polsacie,
"The Abyss", ale o tym filmie tośmy już dyskutowali (
dzi jak jeszcze nie widziałeś, w końcu masz okazję).
Edit: z tym drugim filmem wiąże się taka ciekawostka, że jego (swobodną zresztą)
nowelizację napisał - na specjalną prośbę Camerona - Orson Scott Card. (Więcej o tym, i o innych ciekawostkach związanych z tym filmem - np. o tym jak zachowywały sie szczury pod wodą
- w linku, który podałem.)
I DRUGI EDIT:
Z trochę innej beczki - filmem który ostatnio zrobił na mnie spore wrażenie (a oglądałem go dopiero w TV) jest
"Dziewczyna z perłą" Petera Webbera. Rzecz dość nowa, bo z 2003 roku.
Jest to film b. udany, zwłaszcza wizualnie. Sporo scen jest przeniesieniem wprost na ekran obrazów Vermeera (który jest jednym z głównych bohaterów). Widać, że każdy kadr był cyzelowany. Ładny przykład kina artystycznego.
Ach jaki to był odpoczynek po nudzie blockbusterów. Znacie, mam nadzieję?
(Smutne zresztą, że potem Webber takiego "Hannibala..." popełnił, ot co Hollywood robi z ludzi...)