Polski > DyLEMaty

Ursula K(roeber). Le Guin

(1/23) > >>

Q:
Orszula Le Gumina, czy jakoś tak ;) jest jedną z nielicznych autorów SF, których naprawdę warto czytać ( i mogę tu  - nie bez niejakich objawów pęcznienia z dumy - powiedzieć, że mój gust pokrywa się w tym punkcie z lemowym). W dodatku ostatnią z pozostałych przy życiu mistrzów gatunku (pół duetu Strugackich to już nie to samo). Clarke jak wiadomo wybrał sobie działkę technologiczną. Dick uprawiał poletko filozofii i teologii. Lem, jak to Lem zajmował się wszystkim po trochu (cóż, nie każdemu dane jest być Lemem i znać się prawie na wszystkim). Zaś Le Guin? Le Guin zajęła się fantastyką socjologiczną, a konkretnie tą jej odmianą, która traktując o stosunkach obcoplanetarnych tworzy aluzje i alegorie do spraw ziemskich. Nie była w tym pierwsza. Asimov wmyślił sobie spaceoperową wersje upadku Imperium Romanum (i nazwał to "Fundacją"), pozaziemskie planety z ziemskimi problemami mielismy w "Dziennikach gwiazdowych", a Amerykanie w "Star Treku". Nie była też jedyna: wystarczy wspomnieć "Trudno być bogiem" braci S., "Helikonię" Aldissa, powieści i opowiadania Zajdla. Była jednak najlepsza (w sumie nadal jest, bo wciąż pisze) w czym pomogła jej solidna wiedza antropologiczna.

Jej nazwisko na tyle często padało na Forum (także z moich ust), że postanowiłem założyć w końcu topic poświęcony tej Autorce i jej dokonaniom (w kolejce czeka już tylko Dick ;)).

Tytułem wprowadzenia w tematykę: Wszechświat LeGuin dziwnie przypomina ten startrekowy (przepraszam  :-X), bo też mamy tam różne planety, a na nich powtórki z ziemskiej rozrywki z ciekawymi zmianami, i usiłującą ogarnąć to międzyplanetarną pełną dobrych chęci organizację. (O ileż jednak mądrzej i głębiej są te społeczności przemyślane, i o ile bardziej pełnokrwiści są ich przedstawiciele.)

A to (w "Lewej ręce ciemności"; rzecz chyba tej autorki najlepsza) mamy społeczność - człekokształtnych pozatym - obojnaków zwykle bezpłciowych, w okresie rui przybierających płeć (raz taką, raz taką) co stawia na łbie sprawy płciowo-genderowe w naszym rozumieniu. (A przy okazji możemy zobaczyć jak bardzo biologia determinuje nam światopogląd.)

A to (we wspomnianych niedawno "Wydziedziczonych") poznajemy społeczność która swoich rewolucjonistów wysłała na (zdatny do zamieszkania) księżyc i teraz mamy kraj a'la Juesej, lecz z feudalno-monarszą przeszłością, toczący zimną wojnę z krajem realnego socjalizmu i lokalne "wietnamiki", a z księżyca (Anarres znaczy) przylatuje (jak wspomniałem) tamtejszy utopista-socjalista (genialny fizyk zresztą), którego rodacy oskarżali o "egoizowanie".

A to (w - słabiutkim zresztą - "Świecie Rocannona") poznajemy historię kosmicznego naukowca badającego feudalne społeczności pewnej zapóźnionej planety, by w koncu zżyć się z nimi (trochę a'la "13 wojownik"), a przy okazji zrozumieć ich telepatyczne możliwości.

A to (w - też nienajlepszej - "Planecie wygnania") mamy wtórnie "sfeudalniałych" osadników z Ziemi, zmuszonych dogadać się z humanoidalnymi tubylcami (dotąd obie społeczności trzymały dystans), by przetrwać katastrofalną, długoletnią zimę.

A to (w "Słowo 'Las" znaczy 'świat'") ludzie z Ziemi pchają się na chama (znów a'la Viet) na bezludną planetę, zamieszkałą za to przez traktowanych przez nich pogardliwie (do czasu) potomków małpiatek (tamtejsza ludzkość wymarła).

A to (w "Czterech drogach ku przebaczeniu") ukazuje się naszym oczom planeta gdzie Czarni (w sumie grafitowi) fundnęli niewolnictwo Białym (w sumie albinosom) a teraz trza się dogadywać, choć po jednej stronie potomkowie niewolników, po drugiej ich gnębicieli. I na tym tle historie obyczajowo miłosne. Dwu ex-niewolnic i dwojga obcoplanetarnych dyplomatów zakochanych w tubylcach; ona w "panu" on w ex- niewolnicy).

Jest jeszcze powieść ("Opowiadanie świata") o les. z Ziemi (opanowanej w międzyczasie przez front wstecznictwa jak ze snów Rydzyka ożenionego z Bushem) która uciekła przed homofobią i pamięcią o zabitej ukochanej do kosmicznej ("Federacyjnej" - wybaczcie, że mi się tak natrętnie kojarzy ;)) dyplomacji, a teraz bada planetę gdzie a'la Stalin i Mao jednocześnie zaczęto zwalczac stare "przesądy" (takie w tradycji tolerancji i taoizmu), a zbudowano dziwny ustrój łączący cechy korporacjonizmu, płytko pojętego scjentyzmu i komunistycznego totalitaryzmu, który gnębi ludzi, ale jednocześnie doprowadził do błyskawicznego (acz za cenę ofiar i wyrzeczeń) skoku cywilizacyjnego który pozwolił na sięgnięcie ku gwiazdom. (Rzecz jak dotąd ostatnia z cyklu, ale bardzo dobra, zabawne zresztą, że z amerykańskiej perspektywy lepiej widać ambiwalencję naszego minionego ustroju.)

Oraz (słabowita; i b. luźno związana z cyklem) historia "(Oko Czapli") pokojowego (a'la Gandhi) buntu pacyfistycznych uciskanych outsiderów, których (znów "sfeudalniała", i nieco totalitarna) społeczność ziemskich kolonistów wyrzuciła poza swój nawias za brak - cenionej tam - "twardości".

Q:
A i jeszcze utwór ("Zdrady") w którym dyplomatka Ekumeny (tej ichniej United Federation of Planets :-X) wspomina swoje społeczeństwo, które po wojnie totalnej programowo zrezygnowało z technologii i przyjęło model społeczny niektórych zwierząt - kobiety mieszkają wspólnie w wioskach i wychowują dzieci, mężczyźni włóczą się, polują walczą o terytoria, do kobiet przychodzą tylko w celach godowych, zwykle z prezentem (i są sobie śmiertelnymi wrogami), bohaterka buntuje się całe życie(jest córką badaczki, która wybrała życie w społeczności tubylców, choć nie wszystkie "ciotki" ją akceptowały), chce chronić brata przed takim losem , ale jak co do czego wybiera życie na planecie swoich narodzin w odziedziczonej po matce roli "ekumenicznej" obserwatorki.

No i pomniejsze utworki, takie obrazki obyczajowe:
-a to (opowiadanie nosiło tytuł "Król Zimy" obecnie znane jest jako "Królowa...") król/królowa jednego z państw getheńskich obojnaków wie, że po podanej przez wrogów toksynie może stać się szaleńcem, więc ucieka z własnej planety, by nie stać się krwawym tyranem, wraca po latach (efekty relatywistyczne) by obalić rządy swego dziecka, które stało się takim tyranem bez niczyjej chemicznej "pomocy" (w sumie zwykła przygodówka);
-a to "Dojrzewanie w Karhidzie", kolejna historia z Gethen, tytuł mówi wszystko;
-a to ("Urodziny świata") społeczeństwo a'la starożytny Egipt skrzyżowany z imperium Inków, w przededniu rewolucji kulturowej wywołanej faktem, że Obcy (znaczy nasi ;)) przylecieli - obrazek oglądamy oczami ostatniej "bogini"-władczyni tego społeczeństwa, świadomej, że jej era przemija;
-a to ("Dzień przed rewolucją") sceny z życia (i głównie refleksje) rewolucjonistki-anarchistki, która stanie się po śmierci ideologiem tych anarchistów z "Wydziedziczonych";
-a to ("Naszyjnik Semeley") opowieść o władczyni feudalnej społeczności na zapóźnionej planecie, b. zaszokowanej kontaktem z placówką Ekumeny, a potem wyrwaniem ze swojego czasu (znów efekt relatywistyczny).
O - pokrewnym nieco "Solaris" - "Szerzej niż imperia i wolniej" wspominałem już...

I nigdzie autorka nie daje prostych diagnoz, a pytań stawia, że hoho.

Skąd jednak taki bujny wysyp ludzkiego życia w Kosmosie? Czy to Trurl i Klapaucjusz zawartość swoich szalek Petriego rozsypali? Czy ziemska cywilizacja tak szeroko swoje potomstwo rozsiała? Ziemska trochę też (przykładem kultura Alterry z "Planety wygnania"), ale przede wszystkim haińska. Pierwsza znana "ludzka" cywilizacja przeżywająca od milionów lat wzloty i upadki, która dała początek i Cetianom z Urras, i Ziemianom ,i mieszkańcom Ve (przodkom czarnych Werelczyków, o ile dobrze pamiętam). Stara, zblazowana (trochę a'la elfy z fantasy ;D) cywilizacja świadoma grzechów swej przeszłości, i tego, że wszystko już było.

(Swoją drogą to b. cwany wybieg - nie "uczłowiecza" się Obcych na siłę, ale pokazuje społeczeństwa odmienne od ziemskich - wilk syty, i owca cała.)

To Haińczycy (tłumaczeni też jako Hainowie i Hainisze :P) wyciągnęli rękę do zniszczonej latami gospodarki rabunkowej - ; tak, pani Ursula jest czasem pro-ekologiczna do przesady ;) - Terry (Ziemi) (jak doszło do tego zniszczenia mówi opowiadanie zatytułowane ironicznie "Nowa Atlantyda") i dali jej mieszkańcom szansę na sięgnięcie gwiazd. To na haińskim statku Shevek wraca na Anarres, To Haińczyk jest dyplomatą zakochanym w niewolnicy (w trzeciej opowieści z "Czterech dróg..."). To hainska interwencja daje kres wyzyskowi "Stworzątek" (tych potomków małpiatek). To na Hain uczą się dyplomaci i badacze Ekumeny.

Ziemianie przez swoją energię i skłonność do pchania wszędzie nosa, są owszem jedną z istotniejszych części Ekumeny (pachnie "Star Trekiem" i "Babylon 5", prawda? ), ale są relatywnie nieliczną, wciąż odbudowującą swą planetę społecznością, cierpiącą w dodatku na zbiorowe poczucie winy, i kompleks na tle "starszych braci" (co potem bezwstydnie skopiowano w "B5" i epigońskim "Star Treku" zatytułowanym "Enterprise")...

A wszystko to opisane pięknym, literackim językiem, jakże różnym od prostych jak budowa cepa zdań typowych dla masówki - nie tylko amerykańskiej - SF.

Dodać należy, że nie jest to jedyny (wszech)świat wymyślony przez Le Guin, jest jeszcze Ziemiomorze, w którym osadzona jest akcja trylogii (teraz już chyba pięcio- czy sześcioksiℙgu ;D) którą nasz Mistrz uznał swego czasu, za jedyną fantasy godną czytania. O "Ziemiomorzu" rozpisywać się nie będę, bo wszystko co istotne ;) napisał już Lem w posłowiu do - dającego początek cyklowi - "Czarnoksiężnika z Archipelagu".

Macie ochotę podyskutować ze mną o tych utworach i tych światach? :)

ps. tak, mam świadomość, że takie streszczenia są koszmarnie spłaszczające, że nijak klasy oryginału nie oddają, i b. niewiele w sumie o niej mówią (bo: primo, nie tylko w tematyce, ale i w wykonaniu rzecz; secundo: wartości wybitnej literatury streszczenie nigdy nie odda, bo nie fabuła tam najważniejsza), ale chciałem jakoś nakreślić pojemność scenograficzną i tematyczną "cyklu ekumeńskiego" ("ekumenicznego"? ;))...

olkapolka:
Q ale Ty juz tu wszystko napisales;) niemniej...zrobilam w koncu 3 podejscie do Lewej reki ciemnosci (ominelam opis pod tytulem pierwszego rozdzialu bo to chyba on mnie zniechecal do dalszej lektury;)) i dalej czyta sie calkiem dobrze.Telepatia widze byla silnie zakorzeniona w pisarstwie lat 60/70;)
Pewnie przez jezyk polski utrudnione jest bezplciowe przedstawienie mieszkancow Zimy...niemniej momentami mam wrazenie jakbym czytala o...hm...mniejszosciach seksualnych?;)Ty napisales:
(A przy okazji możemy zobaczyć jak bardzo biologia determinuje nam światopogląd.)
Ja bym sklaniala sie do uzupelnienia tego stwierdzenia ze przy okazji mozna zobaczyc jaka Biedron(z poparciem mediow)zrobil zla robote dla homoseksualistow ze az mi rzutuje na ksiazki SF z innego wieku.
Czytajac o Ekumenie nie moge sie opedzic od mysli o  Unii Jewropejskiej.
Czyli ziemskie sprawy przeniesione w kosmos.Tyle po 80 stronach;)

Q:

--- Cytat: olkapolka w Października 27, 2009, 03:11:55 pm ---Telepatia widze byla silnie zakorzeniona w pisarstwie lat 60/70;)
--- Koniec cytatu ---

Tak, zachłyśnięto się "psi" w owym czasie. Nawet Lem we wczesnej publicystyce/krytyce zastanawiał się raz czy drugi "a nuż w tym coś jest".


--- Cytat: olkapolka w Października 27, 2009, 03:11:55 pm ---Pewnie przez jezyk polski utrudnione jest bezplciowe przedstawienie mieszkancow Zimy...
--- Koniec cytatu ---

W angielskim jest ten sam problem. Mało tego: feministki oskarżały Le Guin, że używanie rodzaju męskiego wobec obojnaków to dyskryminacja.


--- Cytat: olkapolka w Października 27, 2009, 03:11:55 pm ---niemniej momentami mam wrazenie jakbym czytala o...hm...mniejszosciach seksualnych?;)
--- Koniec cytatu ---

Zdaje mi się, że nie jest to przypadek. Poglądy LeGuin na sprawy równości płci, i tolerancji seksualnej są powszechnie znane*.

(Nawiasem mówiąc: chyba zgodziłaby się ona z Biedroniem co do postulatów, natomiast raczej nie co do stylu i metod.)


--- Cytat: olkapolka w Października 27, 2009, 03:11:55 pm ---Czytajac o Ekumenie nie moge sie opedzic od mysli o  Unii Jewropejskiej.
Czyli ziemskie sprawy przeniesione w kosmos.
--- Koniec cytatu ---

Z tym, że Ekumena była pierwsza. A ogólnie idee jednoczenia Europy, świata itp. występowały znacznie wcześniej np. u Wellsa.

(BTW. kiedy oglądałem epigoński "Star Trek - Deep Space Nine", którego pierwsze, te strawniejsze, sezony kręciły się także wokół spraw społecznych, identycznie mi się kojarzyło.)

Z tym, że owszem. Fantastyka socjologiczna używa "kosmicznego" kostiumu do mówienia o sprawach ziemskich. LeGuin mówiła o tym wprost w swoim "manifeście programowym" zatytułowanym "Przyszłość jako metafora".

ps. swoją drogą ta SF to b. podejrzana literatura... popatrz sama kto ją tworzy: Żyd (Lem), biseksualista (Clarke), wariat (Dick), feministka (Le Guin), faszysta (Heinlein), kolejny Żyd, w dodatku ruski (Asimov)... lepiej tego nie czytać ;D

olkapolka:

--- Cytuj ---Z tym, że Ekumena była pierwsza. A ogólnie idee jednoczenia Europy, świata itp. występowały znacznie wcześniej np. u Wellsa.
--- Koniec cytatu ---
Byc moze dlatego tak pomyslalam bo rok wydania Lewej to 1969 a lata 50/60 to traktaty rzymskie, EWG, EWWiS, Euratom itd...czyli podstawy Unii.Pomyslalam ze Pani Urszula ulegla fantastycznemu pomyslowi idei jednosci;)

Nawigacja

[0] Indeks wiadomości

[#] Następna strona

Idź do wersji pełnej