Stanisław Lem - Forum

Polski => Lemosfera => Wątek zaczęty przez: lemolog w Listopada 14, 2013, 06:39:09 pm

Tytuł: Doktor Lem. Anegdoty
Wiadomość wysłana przez: lemolog w Listopada 14, 2013, 06:39:09 pm
Szanowni Państwo!
Zapraszam do uzupełnienia zbioru anegdot - jak I-VII tutaj:
Anegdoty I-VII :
http://solaris.lem.pl/prace/WJ_Doktor_Lem_Anegdoty.pdf (http://solaris.lem.pl/prace/WJ_Doktor_Lem_Anegdoty.pdf)
 
Szukajcie w bibliotekach, w Internecie...
Tytuł: Re: Doktor Lem. Anegdoty
Wiadomość wysłana przez: maziek w Listopada 14, 2013, 07:20:32 pm
Ale robotę odwaliłeś :) . Mój najgłębszy szacunek! Prawdopodobnie to co wydobyłeś na światło dzienne będzie Ci zawdzięczać przetrwanie.
Tytuł: Re: Doktor Lem. Anegdoty
Wiadomość wysłana przez: Q w Listopada 14, 2013, 10:33:25 pm
Imponująca praca lemologu. Tyś już teraz lemoGENEAlog :).
Tytuł: Re: Doktor Lem. Anegdoty
Wiadomość wysłana przez: maziek w Listopada 14, 2013, 11:04:51 pm
Lemogeniolog :)
Tytuł: Re: Doktor Lem. Anegdoty
Wiadomość wysłana przez: Stanisław Remuszko w Listopada 14, 2013, 11:15:56 pm
Wiktor, Drug Lubieżnyj, Wielikij Szerłok, tiepier ja Tiebia bajus' niemnożka...
staszek remuszko...
pjes: drugi forumowe, skażitie, parzałsta, w jakim wątku umieścić bardzo króciusieńkie - acz ilustrowane! - wspomnienie z wizyty Wiielikawo Szerłoka  u mienia?
 
Tytuł: Re: Doktor Lem. Anegdoty
Wiadomość wysłana przez: maziek w Listopada 14, 2013, 11:33:02 pm
Szukaj pod "czarna polewka" na sajcie forum.lem.pl ;) .
Tytuł: Re: Doktor Lem. Anegdoty
Wiadomość wysłana przez: Terminus w Listopada 17, 2013, 04:03:32 am
Fajne materiały. A "doktorem" pewnie nazwali go w hurcie, chcieli mu zrobić przyjemność? Formalnie nie dałoby rady nawet lekarzem/magistrem...
Tytuł: Re: Doktor Lem. Anegdoty
Wiadomość wysłana przez: miazo w Listopada 18, 2013, 07:31:57 pm
Ano ciekawe. Nie tylko ze względu na osoby z rodziny Lema, ale też ze względu na zebranie próbki ówczesnego piśmiennictwa naukowego, np.

Z tego możemy wnosić, że szczepionki twardzielowe mogą podnosić czułość tkanki twardzielowej na działanie promieni Roentgena, a wyniki lecznicze w tym wypadku t.j. przy kombinacyi leczenia promieniami Roentega z wstrzykiwaniami szczepionek, powinny być lepsze, niż dotąd. Od kilku miesięcy postępujemy już w myśl tych zasad i choć to jeszcze zbyt krótka obserwacya i chociaż rozporządzamy za szczupłym jeszcze materyałem, by módz wysnuć ostateczne wnioski, to jednak dotychczasowe spostrzeżenia zachęcają do dalszych prób.

Podoba mi się szczególnie to, w jak przystępny sposób jest ten tekst napisany. Podobne odczucia miałem swego czasu czytając dzieło "Psychologja" Władysława Witwickiego, rzecz - znamienne - wydana w 1930 roku we Lwowie. I ta skromność i pokora autorów: "zbyt krótka obserwacya", "za szczupły materyał", godne najwyższej pochwały, jakże odmienne w dzisiejszych czasach pełnych bezkrytycznych egzegez samozwańczych "autorytetów" (no, może trochę przesadzam... ;-)).
Tytuł: Re: Doktor Lem. Anegdoty
Wiadomość wysłana przez: Stanisław Remuszko w Listopada 18, 2013, 11:41:58 pm
No, sorry, tu dla mnie jest znacznie bardziej lekarska wiara i czucie niż mędrca szkiełko i oko. W tym cytacie MNIE uderza przede wszystkim przepaść metodyczna, jaka dzieli współczesną zmatematyzowana medycynę od tej sprzed wieku i okolic...
s.r.
Tytuł: Re: Doktor Lem. Anegdoty
Wiadomość wysłana przez: miazo w Listopada 19, 2013, 09:19:11 am
Zgoda. Rzecz w tym, że zmiana stosowanych metod badawczych wraz z upływem czasu i rozwojem nauki oraz technologii jest czymś pożądanym i oczekiwanym (więc i mało zadziwiającym), natomiast zmiana postawy naukowej charakteryzującej się ostrożnością w formułowaniu kategorycznych sądów, zdrową dozą sceptycyzmu wobec własnych metod czy wyników, etc. - już niekoniecznie.

Nawiasem mówiąc, obecne zmatematyzowanie nauki też nie wydaje mi się jedynie słuszną drogą, zwłaszcza w przypadku nauk humanistycznych (np. socjologii czy ekonomii). W tym ujęciu bada się bowiem nie rzeczywistość, lecz to, co można w niej - często niedokładnie - zmierzyć, poniekąd zakładając, że uzyskane liczby ową (i całą) rzeczywistość reprezentują.
Tytuł: Re: Doktor Lem. Anegdoty
Wiadomość wysłana przez: maziek w Listopada 19, 2013, 10:10:21 pm
Mnie uderzyło co innego - mianowicie pomyślałem sobie, że medycyna wiele zawdzięcza temu, że kiedyś nie tak chętnie jak dziś pozywano lekarzy. Z tych dokumentów wynika obraz lekarza, który eksperymentuje na chorym.
Tytuł: Re: Doktor Lem. Anegdoty
Wiadomość wysłana przez: lemolog w Czerwca 03, 2014, 05:36:23 pm
Anegdota VIII.
Samuel Lehm w IV gimnazium we Lwowie w latach 1891-1899 uczył się dobrze, otrzymując coroczne po ukończeniu kolejnej klasy za egzamin „Stopień pierwszy”.
Kilka najlepszych uczniów otrzymywało „Stopień celujący”, ale było i dużo otrzymujących „Stopień drugi” i „Stopień trzeci”.
Czemu nauczył się Samuel Lehm w tej gimnazji?
(http://imageshack.com/a/img841/9196/7kyqe.jpg)

Oto Plan nauki w ostaniej Klasie VIII i Tematy zadań pisemnego egzaminu w 1899 r. na otrzymanie Świadectwa dojrzałości:
(http://imageshack.com/a/img845/3655/n17z.jpg)

(http://imageshack.com/a/img839/7910/psmk.jpg)

W tym samym roku, kiedy Samuel Lehm zdawał egzamin na Świadectwo dojrzałości, w tej samej gimnazji kolejne klase ukończyli:
Maryan Pańczyszyn (Klasa IV, „Stopień celujący”, patrz Anegdota IV) i
Stefan Grabiński (Klasa II, „Stopień celujący”) – ten Stefan Grabiński, o którym w Posłowiu do jego „Niesamowitych opowieści” Stanisław Lem napisał:
„Grabiński dał niewiele utworów tak świetnych jak "Kochanka Szamoty", lecz dał ich dość, by nie zostać zapomnianym pisarzem”.
Tytuł: Re: Doktor Lem. Anegdoty
Wiadomość wysłana przez: Stanisław Remuszko w Czerwca 03, 2014, 06:12:24 pm
Wielikij Drug, dałem Ci stojedenastą karmę i czekam na Twój SETNY post, w którym wyjaśnisz, co to znaczy "kapitalizować po 4,5%"...
sługa
Staszek
Tytuł: Re: Doktor Lem. Anegdoty
Wiadomość wysłana przez: lemolog w Czerwca 04, 2014, 12:12:52 pm
co to znaczy "kapitalizować po 4,5%"...
Patrz http://pl.wikipedia.org/wiki/Kapitalizacja_odsetek (http://pl.wikipedia.org/wiki/Kapitalizacja_odsetek)
Teraz już czekam na rozwiązanie zadania IV.6.b).
Tytuł: Re: Doktor Lem. Anegdoty
Wiadomość wysłana przez: maziek w Czerwca 04, 2014, 01:38:20 pm
Zadanie IV.6.b jest niejednoznaczne, gdyż ostrosłup prosty nad trójkątem o różnych bokach ma każdą ścianę nachyloną pod innym kątem do podstawy. Zadanie cholernie męczące w liczeniu na piechotę na kartce papieru, duże liczby, wiem już, dlaczego Lem tak wcześnie dostrzegł korzyć płynącą z maszyn cyfrowych ;) . Posiłkując się ( :-[ ) nimi i zakładając, że chodzi o kat ściany wychodzącej z boku a trójkąta: Vostr.=597838,49 m3, Vstoż.=1309283,8 0 m3.
Tytuł: Re: Doktor Lem. Anegdoty
Wiadomość wysłana przez: Stanisław Remuszko w Czerwca 04, 2014, 09:31:46 pm
Na moją pamięć, pogoda w Warszawie ćwierć wieku temu w wyborczą niedzielę była mniej więcej taka sama jak dziś.
W manifestacjach nie uczestniczyłem, pałą po krzyżach nie dostałem, nikt mnie nie internował - aż wstyd. No, trochę się knuło, ale w moim środowisku sporo osób "trochę knuło", a przynajmniej kolportowało bibułę. Zresztą pod koniec lat osiemdziesiątych było już raczej z górki: jesienią 1986 wypuścili ostatnich politycznych, w 1987 roku na Placu Czerwonym wylądował awionetką Mathias Rust, rok później pod Uniwerkiem na Krakowskim bez problemów kupowałem znaczki poczty podziemnej, a niebawem miały rozpocząć się obrady Okrągłego Stołu.
Dziś słyszę, że to była czarna zdrada - no, ale wtedy myślałem inaczej, zresztą nie ja jeden, by przywołać tylko panów Lecha i Jarosława Kaczyńskich. Po każdej turze ważniejszych rozmów przy stołach głównych i podstolikach odbywały się ad hoc konferencje prasowe w hotelu "Europejskim", chyba na pierwszym piętrze, i pamiętam z nich częste rozmowy z panem redaktorem Andrzejem Boberem, a także korespondentem sławnego "Financial Times" panem redaktorem Krzysztofem Bobińskim, który potem ożenił się z CBOS-em. Raz nawet pan Jacek Kuroń postawił mi obok w barze kieliszek jakiegoś wstrętnego koniaku (zatruty jak dwa a dwa cztery).
A gdy zbliżył się TEN DZIEŃ (...w dniu czwartego czerwca Roku Paaaaamiętnego...), wyjąłem z szuflady dowód osobisty numer DB 3115436, który nabożnie przechowuję do dziś (z uciętym rogiem), i w czterdziestej drugiej wiośnie życia pierwszy raz wreszcie "spełniłem swój obywatelski obowiązek". Wyjaśniam, że choć przez lata PRL nie byłem żadnym "wojującym", to jednak perspektywa głosowania na listę Frontu Jedności Narodu (wpisz w google) wzbudziła w świeżo upieczonym osiemnastolatku tak silny moralno-patriotyczny bunt, taką prymarną odrazę, że  tak mu już zostało aż do roku 1989.
Miałem wtedy zaszczyt znać osobiście pana Stanisława Lema, i pamiętam doskonale, że gdy wieczorem zadzwoniłem do niego do Krakowa, żeby mu o tej swojej wyborczej prymicji opowiedzieć, on nie dał mi dojść do słowa, tylko mówi: - Stanąłem ci ja niedaleko, przyglądam się ludziom wychodzącym z lokalu wyborczego, a oni wszyscy mają taką samą tajemniczą minę: "Wiem, ale nie powiem!". Jednak nawet optymistyczny pan Lem nie przewidywał aż takiego zwycięstwa!   
O cudzie wyborczym wiedzieliśmy z Żoną nieco wcześniej (opisałem to ze szczegółami w bibule "Kos"), ale wkrótce to samo ogłosiła z niechęcią Państwowa Komisja Wyborcza. Wzięliśmy wszystko, co było do wzięcia (czyli 35% miejsc w kontraktowym Sejmie), i tak się zaczęło. Wkrótce runął jakiś berliński mur, rozpadł się jakiś związek (chyba radziecki), prezydentem Polski został Lech Wałęsa - ale to już inna bajka. Ona, na szczęście, trwa.
Rozumnych i dobrych kombatantów płci obojga pozdrawiam serdecznie i z respektem :-)
Stanisław Remuszko    
Tytuł: Re: Doktor Lem. Anegdoty
Wiadomość wysłana przez: olkapolka w Stycznia 09, 2015, 11:01:05 pm
Miał być post w tym wątku: http://forum.lem.pl/index.php?topic=855.0  (http://forum.lem.pl/index.php?topic=855.0), bo:
Liv wstawił cytat  - trafiłam na taką stronkę:
http://wiersze.doktorzy.pl/index.htm (http://wiersze.doktorzy.pl/index.htm)
Zjechałam na dół i przeczytałam notkę o autorze - wśród licznych tytułów rzucił się mi natychmiast ten:
"Jak korzystać z Internetu" (ze wstępem Stanisława Lema)
Pomyślałam, że: jest!:)
Nie znalazłam tego poradnika w internecie.
Skontaktowałam się z autorem strony - panem Jarosławem Kosiaty - był poza Warszawą i obiecał skan - po powrocie. Bardzo dziękuję:)
Później - napisałam do Biblioteki Głównej Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego - i zaskoczona: prawie natychmiastowy skan owego wstępu:)
Stety-nie-stety o idiotach - ani słowa. Za to nieco o lekarzach, medycynie i internecie. Stąd tutaj:)
Poniżej skan przypadkiem odnalezionego wstępu - do istniejącej książki:)
(http://i176.photobucket.com/albums/w165/olkapolka1/MP_zps9a048ea9.png) (http://s176.photobucket.com/user/olkapolka1/media/MP_zps9a048ea9.png.html)
(http://i176.photobucket.com/albums/w165/olkapolka1/MP2_zpsa87118b1.png) (http://s176.photobucket.com/user/olkapolka1/media/MP2_zpsa87118b1.png.html)
(http://i176.photobucket.com/albums/w165/olkapolka1/MP3_zps61a09099.png) (http://s176.photobucket.com/user/olkapolka1/media/MP3_zps61a09099.png.html)
(http://i176.photobucket.com/albums/w165/olkapolka1/MP4_zps2e1d5afc.png) (http://s176.photobucket.com/user/olkapolka1/media/MP4_zps2e1d5afc.png.html)
(http://i176.photobucket.com/albums/w165/olkapolka1/MP5_zps1f063dcb.png) (http://s176.photobucket.com/user/olkapolka1/media/MP5_zps1f063dcb.png.html)
W sumie trudno się nie zgodzić - ale jednego lekarza Lem przeoczył: dr Gugla;)
Tytuł: Re: Doktor Lem. Anegdoty
Wiadomość wysłana przez: liv w Stycznia 10, 2015, 12:41:30 am
W swej esencji, lemowy wstęp mocno koresponduje z artykułem zamieszczonym przez Q w Akademii - "Człowiek na smyczy"; tiaaa...lekarz na smyczy  :)
Brawo Ola, brawo Biblioteka Główna WUM.
I tak za darmo zrobili? 
Tytuł: Re: Doktor Lem. Anegdoty
Wiadomość wysłana przez: olkapolka w Stycznia 10, 2015, 12:52:20 pm
I tak za darmo zrobili? 
Ano - znalazłam tę książkę w ich katalogu online.
Napisałam do wypożyczalni międzybibliotecznej WUM - oczywiście dodałam, że zapłacę.
Odpowiedzieli bezpłatnym skanem -  voila:)
Dodam, że w podobnej bibliotece w Katowicach - też ładnie się zachowali - zaproponowali bym przyjechała do czytelni i zrobią ksero - na miejscu.
Czyli Warszawa bardziej zadomowiona w internecie - niż Katowice;)

Ten Człowiek na smyczy jest pisany w cokolwiek przesadnym tonie;)
Tytuł: Re: Doktor Lem. Anegdoty
Wiadomość wysłana przez: Q w Stycznia 10, 2015, 01:45:23 pm
ola, świetna robota :). To już wiem czym się zajmowałaś jak Cię na Forum nie było. Znakomite znalezisko, naprawdę znakomite :) :) :).

ps. "Człowiek..."? Amerykańskim futurologom (i tym podobnym) ogólnie zdarza się popadać w przesadne tony. Chyba powraca w ten sposób czkawką tamtejsza tradycja - szlachetnej skądinąd - demokracji i - znacznie mniej szlachetnej - mediokracji. Cokolwiek się pisze ma zaraz rezonować, wywoływać odbiór, budzić kontrowersje, wywoływać poklask, napędzać w określonym kierunku... (A po ludzku to sobie specjaliści w gabinetowym zaciszu podebatują.)
Tytuł: Re: Doktor Lem. Anegdoty
Wiadomość wysłana przez: lemolog w Stycznia 12, 2015, 10:34:45 am
Ten "Wstep" do MP Nr.2/1999 - to tekst bez zadnych zmian "Internet a medycyna", najpierw publikowany w "PC Magazine po polsku" Nr.7/1998, a potem - w zbiorach "Bomba megabitowa" i "Moloch". 
Tytuł: Re: Doktor Lem. Anegdoty
Wiadomość wysłana przez: olkapolka w Stycznia 12, 2015, 11:16:43 am
Ten "Wstep" do MP Nr.2/1999 - to tekst bez zadnych zmian "Internet a medycyna", najpierw publikowany w "PC Magazine po polsku" Nr.7/1998, a potem - w zbiorach "Bomba megabitowa" i "Moloch". 
Ups ;D
Hm...taki przechodzony tekst - a jak nowy;)
I Bombę i Molocha czytałam - teraz sprawdziłam: jest:)
Nie pamiętałam (ale widzę, że nie tylko ja;)).
Dzięki lemologu za sprostowanie:)
Ale co zabawy było - to było i biblioteki sprawdzone;)
I przynajmniej teraz każdy go zapamięta - chociaż są takie teksty co warto by - bardziej;)
Tytuł: Re: Doktor Lem. Anegdoty
Wiadomość wysłana przez: liv w Stycznia 12, 2015, 11:20:55 pm
Cytuj
Ale co zabawy było - to było i biblioteki sprawdzone;)
Zabawa i lekkie poczucie wtopy  :)
Dobra - zabawy bardziej.  ;)
Tytuł: Re: Doktor Lem. Anegdoty
Wiadomość wysłana przez: lemolog w Lipca 19, 2015, 10:18:57 am
Anegdota IX
Z listu Stanisława Lema do Jerzy Wróblewskiego

(Jerzy Wróblewski (1926-1990) - przyjaciel Lema z czasów Konwersatorium Naukoznawcze (1946-1949) Mieczysława Choynowskiego
(jest nawet wspólny artykuł: Lem S., Wróblewski J., Plan akcji popularyzacji Nauki. - Życie Nauki (Kraków), 1949, Nr.43/48, s.148-152),
prawnik, członek-korespondent Polskiej Akademii Nauk, w latach 1981-1984 rektor Uniwersytetu Łódzkiego -
https://pl.wikipedia.org/wiki/Jerzy_Wr%C3%B3blewski_(prawnik)  )

od 18.03.1975:

"Ja za parę tygodni już kończe II semestr wykładów na wydziale filozofii UJ u profesora Kuderowicza - "podstawy futurologii". Zapropowano mi tam niespodzianie abym im przedłożył "Summę" lub "Filozofię Przypadku" jako... pracę doktorską i oni by mnie doktoryzowali na jej podstawie. Myślę, że jednak nie pójdę na tę propozycję chociaż bardzo zacnie została pomyślana, bo i co mi dlaboga po doktorskim tytule?".   
Tytuł: Re: Doktor Lem. Anegdoty
Wiadomość wysłana przez: Stanisław Remuszko w Lipca 19, 2015, 06:48:00 pm
To akurat jest żaden powód odmowy!
R.
Tytuł: Re: Doktor Lem. Anegdoty
Wiadomość wysłana przez: maziek w Lipca 19, 2015, 07:59:13 pm
Ale mi to zburzyło, żeby tak powiedzieć, portret psychologiczny. O ile dobrze czytam między wierszami "Awantur na tle powszechnego ciążenia" to Lem był dość skrupulatny jeśli chodzi o dobra doczesne - ale w zestawieniu z tym, wygląda to zupełnie inaczej. Nieustające ukłony dla lemologa oczywiście :) .l
Tytuł: Re: Doktor Lem. Anegdoty
Wiadomość wysłana przez: Q w Lipca 19, 2015, 08:08:41 pm
"/../ bo i co mi dlaboga po doktorskim tytule?".

Piękna anegdota lemologu.

Nie dziwię się, że Mistrz odmówił. Miał święte prawo. Doktorów jest wielu. Lem był tylko jeden.

Lem był dość skrupulatny jeśli chodzi o dobra doczesna

Zaraz...  Posiadanie doktoratu nie przekładało się u nas wówczas (i wciąż nie przekłada) na poziom dóbr doczesnych....  8)
Tytuł: Re: Doktor Lem. Anegdoty
Wiadomość wysłana przez: maziek w Lipca 19, 2015, 08:13:06 pm
Teoretycznie masz rację, ale w praktyce nie masz racji :) .
Tytuł: Re: Doktor Lem. Anegdoty
Wiadomość wysłana przez: Stanisław Remuszko w Lipca 19, 2015, 08:16:53 pm
No pewnie. A prestisz? A miłość własna? Myślę, że Mistrz odmówił, bo nie zaproponowali Mu rehabilitacji, tylko marny doktorat...
R.  
Tytuł: Odp: Doktor Lem. Anegdoty
Wiadomość wysłana przez: lemolog w Lutego 09, 2016, 12:49:12 pm
Anegdota X.
Za dziewięć miesięcy przed urodzeniem Stanisława Lema jego ojciec pracował jako starsi asystent Wydziału lekarskiego Uniwersytetu Lwowskiego.
(http://ic.pics.livejournal.com/lemolog/6833845/38835/38835_original.jpg)
Tytuł: Odp: Doktor Lem. Anegdoty
Wiadomość wysłana przez: lemolog w Września 27, 2016, 05:16:17 pm
Anegdota XI
(http://ic.pics.livejournal.com/lemolog/6833845/40850/40850_original.jpg)
Tytuł: Odp: Doktor Lem. Anegdoty
Wiadomość wysłana przez: Stanisław Remuszko w Września 27, 2016, 09:10:09 pm
No wprost niesamowite!
Dzięki specjalne (nawet nie wiesz, w jakim duchowym towarzystwie Twój wpis się TERAZ zdarzył) :-)))
Staszek
Tytuł: Odp: Doktor Lem. Anegdoty
Wiadomość wysłana przez: maziek w Września 27, 2016, 09:54:15 pm
Niech skonam :) . o Żydzie to teraz nie wypada, ale na Szkota przerobić i anegdota genialna. Musze popróbować, czy też tak potrafię . Teraz w telewizji dużo płaca za takie, "Mam talent" i tak dalej.
Tytuł: Odp: Doktor Lem. Anegdoty
Wiadomość wysłana przez: maziek w Września 28, 2016, 09:00:40 pm
P.S. muszę przyznać, że próbowałem, ale nie mogę :) .
Tytuł: Odp: Doktor Lem. Anegdoty
Wiadomość wysłana przez: Stanisław Remuszko w Września 28, 2016, 10:17:59 pm
A umiesz choć (!) dotknąć językiem czubka swego nosa?
R.
Tytuł: Odp: Doktor Lem. Anegdoty
Wiadomość wysłana przez: Q w Września 29, 2016, 09:27:32 am
o Żydzie to teraz nie wypada, ale na Szkota przerobić i anegdota genialna.

I tu przypomniałeś mi autentyczny (jak sądzę) dowcip żydowski (nie mylić z "humorem" "żydowskim" Bubla):

"Kiedy Herszele z Ostropola pracował jako mełamed w chederze, w czasie lekcji o nieskończonych wszechmocy i miłosierdziu Boga, nauczał w ten sposób:
- Pewnemu Żydowi umarła przy porodzie żona, a on nie miał pieniędzy na kupno mleka dla dziecka. Błagał więc Boga o pomoc:
"Panie Boże! Zawsze żyłem uczciwie, zgodnie ze wszystkimi Twoimi przykazaniami. Modliłem się trzy razy dziennie, dawałem jałmużny póki miałem z czego, i nigdy nikogo nie skrzywdziłem. Zabrałeś mi żonę - pogodziłem się z Twoja wolą. Chcesz zabrać mnie - Twoja wola. Ale co winne biedne maleństwo?"
I Pan Bóg zrobił taki cud - kontynuował Herszele - że temu Żydowi wyrosły kobiece piersi, napełniły się mlekiem i miał czym nakarmić niemowlę!
- Rebe! - zdziwił się jeden z uczniów - po co Pan Bóg zrobił cud niezgodny z naturą? Przecież mógł zrobić tak, żeby ten Żyd znalazł pieniądze, za które mógłby wynająć mamkę żeby karmiła jego dziecko.
- Co też ty mówisz? Jak Pan Bóg może robić cuda za darmo, to co będzie wydawać pieniądze?!?"


(Przy czym - wbrew pozorom - ani to cud, ani z naturą niezgodny: http://www.sciam.com/article.cfm?id=strange-but-true-males-can-lactate&sc=rss .)
Tytuł: Odp: Doktor Lem. Anegdoty
Wiadomość wysłana przez: maziek w Września 29, 2016, 09:57:20 am
Nie. To podobno genetyczne, 10% populacji może się tego nauczyć. Reszta może liczyć jedynie na cud po utracie przednich, górnych zębów.
Tytuł: Odp: Doktor Lem. Anegdoty
Wiadomość wysłana przez: Stanisław Remuszko w Września 29, 2016, 01:10:48 pm
@Q
Cud z definicji jest niezgodny/sprzeczny z naturą.
R.
Tytuł: Odp: Doktor Lem. Anegdoty
Wiadomość wysłana przez: Q w Września 29, 2016, 01:24:21 pm
I tak, i nie... Z teologami nigdy nie ma tak prosto. Taki np. C.S. Lewis (co fantasy też pisał), raczej ceniony teolog i apologeta XX-wieczny dowodził - jak już chyba pisałem - że cud ma być jakby swoistym przyspieszeniem, uproszczeniem (sprowadzeniem do sedna), czy wzmocnieniem naturalnego porządku rzeczy, nie zaprzeczeniem mu. (Podawał bodaj przykład z winem w Kanie - że niby wody i tak używa się do wyrobu wina/podlewania winogron, a P. Jezus to tylko w telegraficznym skrócie zrobił, bo się spieszył.)

E: Zacytuję zresztą:

"Cuda dokonane przez Boga wcielonego, który żył jako człowiek w Palestynie, dotyczą dokładnie tych samych rzeczy co całościowa działalność, tyle że dokonują się w innym tempie i na mniejszą skalę. Jednym z ich głównych celów jest to, by ludzie zobaczywszy rzecz dokonaną przez indywidualną, osobową moc w małej skali, mogli uznać – kiedy ujrzą tę samą rzecz dokonaną w dużej skali – że moc stojąca za nią jest również osobową i że w rzeczywistości chodzi tu o tę samą Osobę, która żyła pośród nas dwa tysiące lat temu. Cuda są w istocie rzeczy przepisywaniem drobnymi literkami dokładnie tej samej historii, która jest pisana w całym świecie literami zbyt dużymi, by niektórzy z nas mogli je zobaczyć. Z tego dużego zapisu część jest już widoczna, część wciąż pozostaje przed nami zakryta. Innymi słowy, niektóre z cudów sprawiają w wymiarze ograniczonym to, co Bóg już uczynił w skali uniwersalnej, inne dotykają tego, czego On jeszcze nie uczynił, lecz niechybnie sprawi. W tym sensie, i z naszego ludzkiego punktu widzenia, niektóre są przypomnieniami, a inne proroctwami.
Bóg stwarza winorośl i uczy ją, by przez korzenie wciągała wodę do góry i żeby z pomocą słońca zamieniała wodę w sok, który sfermentuje i nabierze określonych właściwości. W ten sposób co roku od czasów Noego po dziś dzień Bóg zamienia wodę w wino. Tego ludzie nie potrafią dostrzec. Albo – jak poganie – wiążą ten proces z jakimś określonym duchem, Bachusem czy Dionizosem, albo też – jak współcześni – przypisują rzeczywistą i ostateczną przyczynowość chemicznym i innym materialnym zjawiskom, które są wszystkim, czego nasz umysł może się w tym dopatrzyć. Lecz kiedy Chrystus w Kanie przemienia wodę w wino, zdejmuje zasłonę z całego tego procesu . Jeżeli cud ten przekonuje nas jedynie o tym, że Chrystus jest Bogiem, to jego oddziaływanie na nas jest połowiczne: będzie ono pełne, gdy patrząc na winnice albo pijąc wino, za każdym razem będziemy pamiętać, że to działa On, Ten, który był na przyjęciu weselnym w Kanie. Co roku Bóg zamienia małą ilość zboża w dużą; sieje się ziarno, ono się rozmnaża, a ludzie, zgodnie ze zwyczajem swojej epoki, mówią: „Oto Ceres, oto Adonis, oto Król Zboża”; lub też: „Oto prawa natury”. Skondensowaną, przetransponowaną formą tego corocznego cudu jest nakarmienie pięciu tysięcy . Chleb nie powstaje tam z niczego. Nie jest zrobiony z kamieni, jak to pewnego razu na próżno diabeł proponował Chrystusowi Panu . Mała ilość chleba zostaje zamieniona w dużą ilość chleba. Syn nie uczyni niczego, jeżeli nie widzi, by czynił to Ojciec. Istnieje tu coś, co można nazwać rodzinnym, familijnym stylem.
Cuda uzdrawiania są podporządkowane tej samej zasadzie. Bywa to czasem niezrozumiałe dla nas z powodu nieco magicznego punktu widzenia, jaki mamy w odniesieniu do zwykłego lekarstwa. Lekarze patrzą na to inaczej. Siła magiczna nie spoczywa w lekarstwie, lecz w ciele pacjenta. Rola lekarza polega na stymulowaniu naturalnych funkcji organizmu lub na usuwaniu przeszkód. W pewnym sensie, choć wygodniej jest nam mówić o wyleczeniu rany, każda rana leczy się sama; żaden opatrunek nie spowoduje, by skóra zasklepiła się nad raną na ciele zmarłego. Ta sama tajemnicza siła, którą nazywamy grawitacyjną, gdy steruje planetami, i biochemiczną, kiedy leczy ciało, stanowi przyczynę sprawczą wszystkich wyzdrowień, a jeżeli Bóg istnieje, to siła ta, pośrednio lub bezpośrednio, należy do Niego. Wszyscy, którzy zostają wyleczeni, są wyleczeni przez Niego, uzdrowiciela od wewnątrz. Lecz kiedyś zechciał On to uczynić w sposób widzialny; jako Człowiek spotykający się z człowiekiem.
Tam, gdzie w ten sposób nie działa On od wewnątrz, organizm umiera. Stąd jeden Chrystusowy cud zniszczenia pozostaje również w zgodzie z całościową działalnością Bożą. Jego cielesna ręka wyciągnięta w symbolicznym gniewie przeklęła pojedyncze drzewo figowe ; ale żadne inne drzewo nie obumarło tamtego roku w Palestynie ani innego roku, ani w innym kraju, ani nawet nigdy w przyszłości nie obumrze, jeśli On nie uczyni czegoś lub (jak lepiej powiedzieć) nie wstrzyma jakiegoś w stosunku do niego działania.
Kiedy karmił tysiące ludzi, rozmnożył zarówno chleb, jak i ryby. Zajrzyjcie w głębiny każdej zatoki i niemal każdej rzeki. To rojące się tam, tętniące bujne życie świadczy o tym, że On ciągle działa. Starożytni mieli boga zwanego Geniuszem – boga płodności zwierząt i ludzi, ducha przewodzącego ginekologii, embriologii lub małżeńskiemu łożu – „genialnemu łożu”, jak je od boga Geniusza  nazywali. Jak cuda z winem, chlebem i uzdrowieniami ukazały, kim jest naprawdę Bachus, kim Ceres, kim Apollo, i że wszyscy oni są jednym, tak i to cudowne rozmnożenie ryb odsłania prawdziwego Geniusza."


Lewis, "Cuda"
Tytuł: Odp: Doktor Lem. Anegdoty
Wiadomość wysłana przez: Stanisław Remuszko w Września 29, 2016, 01:44:53 pm
Powiem Ci, Kju, że jako giermek Mistrza (Globalność!) powinieneś w sprawie cudów raczej Jego cytować, a przynajmniej również Jego cytować...
R.
Tytuł: Odp: Doktor Lem. Anegdoty
Wiadomość wysłana przez: Q w Września 29, 2016, 01:54:35 pm
Te, a daleko od tej myśli Lewisa do "Ależ nie, odpowiedział Acheropoulos: nie widać ich nigdzie? To my tylko ich nie dostrzegamy, ponieważ one są już wszędzie." z "Nowej Kosmogonii"? ;)
Tytuł: Odp: Doktor Lem. Anegdoty
Wiadomość wysłana przez: maziek w Września 29, 2016, 02:36:52 pm
Nie  zgadzam się, że nie byłoby cudem wyprodukowanie wina z czystej wody za pomocą energii słonecznej. Teoretycznie to możliwe poprzez odtworzenie warunków panujących w supernowych i ultranowych (syntezy pierwiastków ciężkich) - do czego nam bardzo daleko. Jednak taki proces nie miałby nic wspólnego z powstawaniem wina w sposób, w jaki dzieje się to od wynalezienia tego trunku, nie byłby żadnym "przyspieszeniem tego, co dzieje się naturalnie". Ten wywód zupełnie mnie nie przekonuje. Wskazywałby raczej na nieznajomość chemii i biologii przez pana teologa, ale aż takiej nieznajomości raczej nie można zakładać, skoro gość umie pisać - w sumie więc oceniam to na naciąganie faktów pod gotową tezę. Chyba że to w całej rozciągłości licentia poetica.

Ponadto ja nie miałem na myśli cudu w sensie teologicznym, a tylko jako synonim rzeczy rzadkiej, choć zwyczajnej.
Tytuł: Odp: Doktor Lem. Anegdoty
Wiadomość wysłana przez: lemolog w Września 29, 2016, 04:13:57 pm
Anegdota XII
Doktor Samuel Lehm był dobrym lekarzem...
(http://ic.pics.livejournal.com/lemolog/6833845/41128/41128_original.jpg)
Tytuł: Odp: Doktor Lem. Anegdoty
Wiadomość wysłana przez: Q w Września 29, 2016, 11:00:54 pm
@maziek

Bo Ty bierzesz rzecz na płaszczyźnie - jak by to rzekł S.E. - fenomenologicznej, stąd Ci się chemiczno-biologiczne szczegóły nie zgadzają. (I dlatego też mądrości o gwiazdach nam prawisz.) A Lewis o poziom (swoim zdaniem) głębiej, on ontyki tyka. A tam - jako katholikós prawowierny - ma do czynienia z tomaszowym założeniem "Creatio est ipsa dependentia esse creati ad principium a quo statuitur" i reszta rozumowania mu z tego wynika. A biol.-chem.-fiz. szczegóły to dlań pomijalne drobiazgi.
Ot, Ty czytałeś "Summę Technologiae", on - "Summę Theologiae" do poduszki ;).

I nie czepiam się Ciebie, tylko Remuszki, który piersy się czepił mojego dowcipu z komentarzem ;).
Tytuł: Odp: Doktor Lem. Anegdoty
Wiadomość wysłana przez: maziek w Września 29, 2016, 11:09:08 pm
Wiem. Uważam, że ta płaszczyzna nie istnieje.
Tytuł: Odp: Doktor Lem. Anegdoty
Wiadomość wysłana przez: Q w Września 29, 2016, 11:11:43 pm
Ja też, stąd dałem w nawiasie co dałem. Ale jako malleus remuszkarum mi wystarczyła.
Tytuł: Odp: Doktor Lem. Anegdoty
Wiadomość wysłana przez: Stanisław Remuszko w Września 30, 2016, 01:37:47 am
Nie o Acheropoulusa wypowiedź mi chodzi, tylko o bezpośrednie nauki Mistrza o istocie cudów!
R.
Tytuł: Odp: Doktor Lem. Anegdoty
Wiadomość wysłana przez: Q w Września 30, 2016, 08:49:45 am
Sądzisz, że Mistrzowi chciało się bzdurami zajmować, jak Tobie? (i, wstając, ścisnął w ręku grubszy koniec kija.)
Tytuł: Odp: Doktor Lem. Anegdoty
Wiadomość wysłana przez: Stanisław Remuszko w Września 30, 2016, 09:38:50 am
1. Uważam, że rozważanie na forum Mistrza poglądów Mistrza na temat cudów nie jest zajmowaniem się bzdurami.
2. Mistrz poświęcił naturze cudów sporą wypowiedź. Nie sądzę (przypuszczam, mniemam), tylko wiem.
R.
Tytuł: Odp: Doktor Lem. Anegdoty
Wiadomość wysłana przez: lemolog w Września 30, 2016, 12:47:45 pm
Szanowni Państwo! Wróćmy do anekdotów.

Anekdota XIII


Dr Samuel Lehm brał aktywny udział w różnych akcjach dobroczynnych:
(http://ic.pics.livejournal.com/lemolog/6833845/41460/41460_original.jpg)

I napewno nie tylko sam:

(http://ic.pics.livejournal.com/lemolog/6833845/41498/41498_original.jpg)
Tytuł: Odp: Doktor Lem. Anegdoty
Wiadomość wysłana przez: Stanisław Remuszko w Września 30, 2016, 03:51:09 pm
Trzeba specjalnie dla Ciebie ustanowić Wielki Order Mistrza. Pomyślimy nad formułą :-)
R.
Tytuł: Odp: Doktor Lem. Anegdoty
Wiadomość wysłana przez: olkapolka w Września 30, 2016, 08:13:00 pm
Muszę powiedzieć, że kategoria: "drobne ogłoszenie" mnie rozłożyła - chyba pierwszy raz spotkałam się z taką formą wdzięczności dla lekarza:)

Alele:
2. Mistrz poświęcił naturze cudów sporą wypowiedź. Nie sądzę (przypuszczam, mniemam), tylko wiem.
...naciskana tu i ówdzie przez St - przypomniałam sobie gdzie czytałam o cudach u Lema...
I tak, jak mówiłam Ci przez tel...: w Summie technologiae:

Co się tyczy waszej propozycji, abyśmy wprowadzili w „nowy świat” cuda, musimy ją odrzucić. Czy was to dziwi? Cuda nie są potwierdzeniem wiary. Są jej przekształceniem w wiedzę, bo wiedza opiera się na faktach obserwacyjnych, jakimi stałyby się wówczas „cuda”. Uczeni zrobiliby je częścią fizyki, czy chemii, czy kosmogonii; a gdybyśmy nawet wprowadzili tam proroków, poruszających góry, niczego to nie odmieni. Co innego bowiem w świętych pismach, w aureoli legend, otrzymywać przekazy o takich czynach i sprawach, a co innego doświadczyć ich aktualnie. Można tylko — albo stworzyć świat z wiedzą o istnieniu poza nim transcendencji, albo świat z możliwością wiary w transcendencję, która albo istnieje, albo nie istnieje, ale przekonać się o tym, dowieść prawdziwości jednego lub drugiego, niepodobna. Albowiem udowodnić wiarę, to znaczy zniszczyć ją, jest ona bowiem tylko w pełnej absurdalności i bezzasadności, w buncie przeciwko empirii, w rozmodlonej nadziei, wstrząsanej atakami zwątpienia, w trwożnym oczekiwaniu, a nie w sytej pewności, zagwarantowanej „poglądowymi pomocami” w rodzaju cudów. Jednym słowem, świat z doczesną wiedzą o transcendencji, o tym, jaka ona jest, to świat bez wiary.
Wydanie "wyborcze" str. 297.
Zresztą w całej książce jest sporo o "cudowności" zjawisk.
Tytuł: Odp: Doktor Lem. Anegdoty
Wiadomość wysłana przez: Stanisław Remuszko w Września 30, 2016, 09:38:15 pm
Dzięki!
Intuicyjnie-pamięciowo nadal obstaję, że to, co czytałem niedawno, nie było w ST. Raczej w WL.
R.
Tytuł: Odp: Doktor Lem. Anegdoty
Wiadomość wysłana przez: olkapolka w Września 30, 2016, 09:41:59 pm
Nmzc.
W WL jest sporo o szczęściu-nie-szczęściu, ale o cudach nie kojarzę.
Chyba co szczęście to cud;)
Tytuł: Odp: Doktor Lem. Anegdoty
Wiadomość wysłana przez: Q w Października 01, 2016, 03:55:14 pm
1. Uważam, że rozważanie na forum Mistrza poglądów Mistrza na temat cudów nie jest zajmowaniem się bzdurami.
2. Mistrz poświęcił naturze cudów sporą wypowiedź. Nie sądzę (przypuszczam, mniemam), tylko wiem.

Że Mistrz poświęcił cudom różne wypowiedzi - wiem (i mógłbym dorzucić jeszcze jakieś cytaty do tego, przytoczonego przez ol.). Ale o UFO czy holyłudzkich filmach superbohaterskich też się wypowiadał. Nie sądzę jednak, by uważał cuda za takie istotne - inaczej by pewno przeszedł konwersję religijną i przerobił się na Lewisa-bisa ;), albo wziął się co najmniej za naukową weryfikację doniesień o tychże. O ile mi wiadomo nic takiego jednak nie uczynił.
(Ba, jak widać powyżej, w "Summie..." nawet projektowanie/prognozowanie jakiejś technologii cudów uznał za rzecz poniżej godności swojej i swojego Konstruktora.)

Trzeba specjalnie dla Ciebie ustanowić Wielki Order Mistrza.

Albo Order Wielkiego Mistrza Zakonu Lemologów ;).

Muszę powiedzieć, że kategoria: "drobne ogłoszenie" mnie rozłożyła - chyba pierwszy raz spotkałam się z taką formą wdzięczności dla lekarza:)

Bo nie czytujesz prowincjonalnej prasy lokalnej. W moim mieście niektórzy tak dziękowali "za opiekę" nawet jak pacjent zszedl był ;).
Tytuł: Odp: Doktor Lem. Anegdoty
Wiadomość wysłana przez: maziek w Października 01, 2016, 04:48:55 pm
Tylko nie zakon. Nie sądzę, aby Lem chciał mieć zakon. Lem nie zwalniał nikogo z myślenia.
Tytuł: Odp: Doktor Lem. Anegdoty
Wiadomość wysłana przez: Stanisław Remuszko w Października 01, 2016, 08:12:42 pm
@ Q

Cytuj
Sądzisz, że Mistrzowi chciało się bzdurami zajmować, jak Tobie?

1. Nie sądzę, by "Mistrzowi chciało się zajmować bzdurami", gdy pisał o cudach, zwłaszcza o ich naturze/istocie.

2.Sądzę, że gdy Mistrz pisał o cudach, zwłaszcza o ich naturze/istocie, nie uważał, że zajmuje się bzdurami.

R.
Tytuł: Odp: Doktor Lem. Anegdoty
Wiadomość wysłana przez: olkapolka w Października 01, 2016, 08:19:03 pm
Że Mistrz poświęcił cudom różne wypowiedzi - wiem
No to szkoda, że po prostu nie zacytowałeś - miast wygrażać kijem;)
Myślę sobie, że to zupełnie inne poziomy: cuda - UFO i hirołsy.
Wynika to nawet z powyższego cytatu - z Summy.
Otóż świat w którym żyjemy jest światem z możliwością wiary w transcendencję - o czym łatwo się przekonać czytając ostatnie wiadomości.
I myślę sobie, że - w tym sensie - owe cuda (także te okrutne) są istotne - bo chociaż można w nie nie wierzyć - nie pozostają bez wpływu na dookolną rzeczywistość.
Natomiast w imię wiary w UFO/hirołsów - nikt nie tworzy prawa, nie prowadzi wojen.
Taka XXI wieczna ironia dziejów;)
Tytuł: Odp: Doktor Lem. Anegdoty
Wiadomość wysłana przez: Q w Października 01, 2016, 08:23:43 pm
Tylko nie zakon. Nie sądzę, aby Lem chciał mieć zakon. Lem nie zwalniał nikogo z myślenia.

Dobra. Choć Destrukcjanie chyba by jeszcze uszli.. ;).

1. Nie sądzę, by "Mistrzowi chciało się zajmować bzdurami", gdy pisał o cudach, zwłaszcza o ich naturze/istocie.

2.Sądzę, że gdy Mistrz pisał o cudach, zwłaszcza o ich naturze/istocie, nie uważał, że zajmuje się bzdurami.

Przyjąłem do wiadomości ;). A uzasadnisz teraz dlaczego uznajesz cuda za tak cudnie istotne - dla Ciebie i - co będzie trudniejsze - dla Mistrza (jak twierdzisz)?

Ja ze swej strony uważam, że wspomniał o nich, bo wyrósł w kulturze, która się taką kategorią posługuje i w związku z tym jakoś się do tego musiał odnieść. Ale widzę tu - i powyższy cytat z "ST" mnie w tym umacnia - wyraźną negację takiego konceptu. Zbycie go wzruszeniem ramion trochę wręcz.

No to szkoda, że po prostu nie zacytowałeś - miast wygrażać kijem;)

Bo mnie ciut zirytowało, że Staszek nas od znalezisk lemologa jakimiś offtopami odciąga, prowadzonymi na zasadzie - mam wrażenie - niczego ponad grę w słówka ;).
Tytuł: Odp: Doktor Lem. Anegdoty
Wiadomość wysłana przez: olkapolka w Października 01, 2016, 08:26:25 pm
Cytuj
Ja ze swej strony uważam, że wspomniał o nich, bo wyrósł w kulturze, która się taką kategorią posługuje i w związku z tym jakoś się do tego musiał odnieść.
To przeczytaj kilka rozdziałów z Summy...o tworzeniu możliwych światów:)
Tytuł: Odp: Doktor Lem. Anegdoty
Wiadomość wysłana przez: Q w Października 01, 2016, 08:31:57 pm
Czytałem. Kilka razy, choć dawno temu. Zawsze, jednak, mogę do tego wrócić.... Może faktycznie wypada wziąć się za "Summę..." po Tichym, w Akad. Byłaby to jakaś odmiana - po męczeniu beletrystyki opowiadanie po opowiadaniu.

A co do samych cudów w "Summie...", to trochę rozbijamy się o kwestię definicji. Ja piszę z przekąsem o cudach w znaczeniu religijnym. Ty powołujesz się chyba na "cuda" wedle definicji Szkłowskiego (astroinżynieria). Trudno mi jednak założyć, że S.R. te ostatnie miał na myśli, bo astroinżynieria nie jest z definicji z porządkiem natury sprzeczna, przeciwnie, mieści się w nim, jak i inżynieria na niższą skalę. No, chyba, że mówimy o hipotetycznym poziomie z "Nowej Kosmogonii", gdzie Rozum mógłby prawa fizyki przemodelowywać, ale jak do tego nawiązałem, to mnie Remuszek ;) zbył...
Tytuł: Odp: Doktor Lem. Anegdoty
Wiadomość wysłana przez: maziek w Października 01, 2016, 08:38:30 pm
No Q nie bądź taki. O ile nie zmieniłeś zdania to uważasz, że cud by Cie przekonał, że Bóg istnieje, przy czym, (co ciekawe) nie potrafisz powiedzieć, czym ten cud miałby być (jakie cechy by go odróżniały od nie-cudu). Wynika z tego, że masz to nie przerobione, albo pół Twojej natury walczy z drugą połówką. Nie mów, że to nieistotne, nawet jeśli to off-top ;) .
Tytuł: Odp: Doktor Lem. Anegdoty
Wiadomość wysłana przez: olkapolka w Października 01, 2016, 08:41:30 pm
Ja piszę z przekąsem o cudach w znaczeniu religijnym. Ty powołujesz się chyba na "cuda" wedle definicji Szkłowskiego (astroinżynieria).
Rozdział czy dwa...dalej:)
Tytuł: Odp: Doktor Lem. Anegdoty
Wiadomość wysłana przez: Q w Października 01, 2016, 08:48:39 pm
@maziek

Powiem wykrętnie - umiem wyobrazić sobie zjawiska, które by mnie przekonały, że ktoś opanował potężną astroinżynierię, albo wręcz Kosmosem kręci. Może nawet skłonny byłbym komuś takiemu przyznać miano grzecznościowo miano boga. Nie wiem natomiast czy przekonałoby mnie to, że jest to Bóg w znaczeniu jakie zapewne masz na myśli (taki naj, naj, naj)...

@ol

Mam chyba stare starsze wydanie niż Ty, bo w moim po astroinżynierii wzmianka o cudach występuje już tylko w kontekście wpływu wiary na stan organizmu (tzw. cudowne ozdrowienia, yoga), a potem mamy krótki fragment, który przytoczyłaś (tam mamy cuda zdefiniowane w sposób z religii wzięty i - choć uznane za teoretycznie możliwe na poziomie światostwórstwa - ustami (?) Konstruktorów odrzucone). I wsio.
Potem Mistrz dołożył coś jeszcze?
Tytuł: Odp: Doktor Lem. Anegdoty
Wiadomość wysłana przez: Stanisław Remuszko w Października 01, 2016, 08:53:58 pm
@ Globalni
Ja bym przeniósł spór o cuda do innego wątku.
R.
Tytuł: Odp: Doktor Lem. Anegdoty
Wiadomość wysłana przez: maziek w Października 01, 2016, 08:59:29 pm
Q, ja mówię o Bogu, którego Ty masz na myśli, a nie ja. Mogę zacytować... Weź to wywal gdzieś, bo Naczelny Offtopowicz się bulwersuje... W zasadzie słusznie.
Tytuł: Odp: Doktor Lem. Anegdoty
Wiadomość wysłana przez: Q w Października 01, 2016, 09:03:43 pm
Czekajcie... tylko jak to wywalać, jak nie wiadomo, od którego momentu, bo posty olki (#51) i mój (#54) w kawałku offtopiczne, w kawałku zgodne z tematem? Może tu zostawimy jak jest, a z dyskusją pójdziemy se po prostu - od teraz - do nowego wątku...?

Tylko niech Naczelny Offtopowicz tytuł mu wymyśli ;),

E:
Albo może wrzucimy tu - każde za siebie - ontopiczne treści wycięte z w/w postów, co Ty na to, ol.?

(Przydałaby się do moderatorskiej roboty opcja kopiowania postów - z przypisaniem ich do pierwotnego autora - w endżinie. Takich dylematów by nie było.)
Tytuł: Odp: Doktor Lem. Anegdoty
Wiadomość wysłana przez: olkapolka w Października 01, 2016, 09:13:14 pm
Chciałam tylko zaznaczyć, że "spór o cuda" wcale nie dotyczył ich istoty, tylko tezy postawionej przez St, że Lem się nimi zajmował.
Q stwierdził z kijem w dłoni, że nie. Ja twierdzę, że poświecił temu trochę miejsca w swojej bardzo ważnej książce jaką jest Summa
Więc ja się nie spieram o cuda same w sobie - tylko uważam, że pozostawały w sferze zainteresowań Lema o tyle, o ile przynależą do świata w którym przyszło nam żyć.

Mam chyba stare starsze wydanie niż Ty, bo w moim po astroinżynierii wzmianka o cudach występuje już tylko w kontekście wpływu wiary na stan organizmu (tzw. cudowne ozdrowienia, yoga), a potem mamy krótki fragment, który przytoczyłaś (tam mamy cuda zdefiniowane w sposób z religii wzięty i - choć uznane za teoretycznie możliwe na poziomie światostwórstwa - ustami (?) Konstruktorów odrzucone). I wsio.
Sądząc po szybkości sprawdzenia frazy "cud" myślę, że mamy tego samego ebooka. Poza tym mam owszem - zupełnie świeże wydanie, bo wyborcze.
Więc jeszcze w przypisach mamy fragment - podkreślam, że to z ebookowego wydania, bo nie znam na pamięć Summy:
Co się zaś tyczy zjawisk istotnie całkiem niezrozumiałych, w rodzaju obserwowania jakichś „zjaw”, itp., albo zawieszenia praw przyrody (więc „cudów”), to nauka skłonna jest raczej uznawać je za omamy, halucynacje, przywidzenia itp. Nie powinno to obrażać zainteresowanych, ponieważ chodzi uczonym nie o jakąś „rację akademicką”, a tylko o dobro nauki. Jest ona gmachem zbyt spoistym, wzniesionym wysiłkami nazbyt mnogimi i dociekliwymi, aby dla jednej, drugiej, czy dziesiątej wersji zjawisk, niezgodnej z podstawowymi, wykrytymi na przestrzeni stuleci prawami natury, uczeni gotowi byli wyrzucać za burtę owe prawdy pewne dla niesprawdzalnych — przede wszystkim przez ich niepowtarzalność— fenomenów. Nauka bowiem zajmuje się zjawiskami powtarzalnymi! tylko dzięki temu może zjawiska podobne do badanych przewidywać, czego doprawdy o ESP nie da się powiedzieć.
Tytuł: Odp: Doktor Lem. Anegdoty
Wiadomość wysłana przez: Q w Października 01, 2016, 09:17:48 pm
Sądząc po szybkości sprawdzenia frazy "cud" myślę, że mamy tego samego ebooka.

Owszem. Przy czym mój jest - sprawdziłem to kiedyś - identyczny treściowo z moim wydaniem papierowym, które jest dość stare (musiałbym gnać do półki, by sprawdzić jak stare).
Tytuł: Odp: Doktor Lem. Anegdoty
Wiadomość wysłana przez: Stanisław Remuszko w Października 01, 2016, 09:18:15 pm
Nu, Druzja, sabirajties od tawo miesta: http://forum.lem.pl/index.php?topic=1075.msg65491#msg65491
Tiema niti? Możet byt' po naszemu: Cuda-niewidy?
R.
Tytuł: Odp: Doktor Lem. Anegdoty
Wiadomość wysłana przez: Q w Października 01, 2016, 09:26:19 pm
Dobra, tylko co zrobić z postami #51 i #54, i z #55 maźka, który po tych przenosinach będzie się odnosił do niczego, nawet gdyby tamte dwa w jakiejś formie po nim skopiować?
Tytuł: Odp: Doktor Lem. Anegdoty
Wiadomość wysłana przez: Stanisław Remuszko w Października 01, 2016, 10:10:49 pm
Może wypowiedziałby się sam Zainteresowany?
R.
Tytuł: Odp: Doktor Lem. Anegdoty
Wiadomość wysłana przez: Q w Października 01, 2016, 10:44:53 pm
A sądzisz, że pisząc o kwestiach technicznych tego typu na otwartym kanale ;) (nie PM)  zwracam się tylko do Ciebie?

(Jeszcze chwila i zrobi się z tego offtop drugiego stopnia, bo offtop o tym co robić z offtopem... A potem trzeciego - rozprawa o metodzie dyskutowania o kwestiach technicznych...)
Tytuł: Odp: Doktor Lem. Anegdoty
Wiadomość wysłana przez: Stanisław Remuszko w Października 02, 2016, 02:50:57 am
@ Q
1. Nie sądzę, że pisząc o kwestiach technicznych tego typu na otwartym kanale (nie PM)  zwracasz się tylko do mnie.
2. Odpowiedziałem Ci jako jeden z adresatów Twojego pisania.
3. Co do offtopu, offftopu i offfftopu, to uważam, że nasze rozmowy (wolnych ludzi w wolnym kraju na wolnym forum) toczą się normalnie/naturalnie/swobodnie i nie należy administracyjnie nadawać im żadnego kierunku (rozmowa kontrolowana, rozmowa kontrolowana, rozmowa kontrolowana...).
R.
Tytuł: Odp: Doktor Lem. Anegdoty
Wiadomość wysłana przez: maziek w Października 02, 2016, 10:07:06 am
Zrób Q jak uważasz. W tej chwili dyskusja nad tym jak oczyścić dyskusję przysłoniła cel dyskusji a ponadto zbliża się formą do pisma przedprocesowego.
Tytuł: Odp: Doktor Lem. Anegdoty
Wiadomość wysłana przez: Stanisław Remuszko w Października 02, 2016, 11:56:21 am
@ Lemolog
Czy satysfakcjonowałaby Cię OT (Odznaka Tropiciela)?
Biłbym ją w trzech kruszcach (srebrną, złotą i platynową) dwóch formatach (małą i dużą) oraz jednej przymiotnikowej wersji (Zasłużony Honorowy). Gdybym to ode mnie zależało, przyznałbym Ci od razu Dużą Złotą Odznakę Zasłużonego Honorowego Tropiciela Mistrza. Przypomnę a propos, że Zasłużeni Honorowi DK mają prawo zakupu bez kolejki :-)
R. 
Tytuł: Odp: Doktor Lem. Anegdoty
Wiadomość wysłana przez: lemolog w Maja 16, 2017, 10:35:43 am
Anegdota XII - Dodatek
Doktor Samuel Lehm był dobrym lekarzem...
(http://ic.pics.livejournal.com/lemolog/6833845/60975/60975_600.jpg)
Tytuł: Odp: Doktor Lem. Anegdoty
Wiadomość wysłana przez: lemolog w Maja 16, 2017, 08:48:35 pm
Anegdota XIV
W “Wysokim Zamku” Stanisław Lem napisał o wujku, z którym byli dość bliskie stosunki.

Ze wspomnień Stanisława Lema:
"To był brat mojej matki, który podobnie jak mój ojciec był lekarzem laryngołogiem. Ojciec zajął się nim w latach, kiedy ten studiował, więc nasze stosunki były dość koleżeńskie. Dziś często zdarza się, że do wuja mówi się po imieniu, ale wtedy zasady były zdecydowanie inne. Zwracanie się do wuja per Gienek zdawało się czymś niezwykłym. Miał dość szeroki gest i podczas kiedy moja matka uważała, że pięćdziesiąt groszy na tydzień to jest przesadnie duża gaża dla gimnazjalisty, on sądził inaczej i nieraz dawał mi pięć złotych z Piłsudskim, co sprawiało wrażenie, jakby na molą głowę spadał złoty deszcz".
"Park Jezuicki graniczył z ulicą Mickiewicza, w całości wybrukowaną drewnianą kostką po to, ażeby tupot końskich kopyt nie przeszkadzał studiującym w Uniwersytecie Jana Kazimierza po przeciwnej stronie ulicy. (...) W gmachu tym odebrał dyplom lekarski mój (...) wujek, ja zaś - podówczas czteroletni - z emocji posiusiałem".
"Ojciec bardzo mu zresztą pomógł podczas studiów medycznych i w uzyskaniu pracy w klinice".

Co więcej – wujek Stanisława Lema - Dr. G.Wolner (Wollner) - nawet mieszkał i przyjmował pacjentów w tym samym budynku, co i dr S.Lehm. I był dobrym lekarzem.
(http://ic.pics.livejournal.com/lemolog/6833845/61393/61393_original.jpg)

Uczestniczył w życiu naukowym i spolecznym:
(http://ic.pics.livejournal.com/lemolog/6833845/61658/61658_original.jpg)

Stanisław Lem nazywał tego swojego wujka “Gienek”. W książce “Świat na krawędzi. Ze Stanisławem Lemem rozmawia Tomasz Fiałkowski” (drugie wydanie, 2007) jest kilka zdań o tym wujku i jest Indeks osób, a w nim on podany jako “Wollner (lub Gottfried) Eugeniusz”.
O tym wujku jest kilka zdań i w książce Agnieszki Gajewskiej “Zagłada i gwiazdy. Przeszłość w prozie Stanisława Lema”(2016), którego autorka przedstawia tak (s.111): "wuj Stanisława Lema, doktor Marek Wollner, wybitny laryngolog". I w Indeksie nazwisk on podany jako "Wolner (Wollner) Marek".

No to powstaje pytanie: jakim było oficjalne imie doktora Wolnera, poczynające się na litere “G” (Dr. G.Wolner), skoro w rodzinie jego nazywali “Gienek”, a ktoś nawet nazywał “Marek”? 




Tytuł: Odp: Doktor Lem. Anegdoty
Wiadomość wysłana przez: liv w Maja 16, 2017, 09:51:11 pm
Cytuj
No to powstaje pytanie: jakim było oficjalne imie doktora Wolnera, poczynające się na litere “G” (Dr. G.Wolner), skoro w rodzinie jego nazywali “Gienek”, a ktoś nawet nazywał “Marek”?
Rzeczywiście ciekawe. Na szybko przychodzi myśl, że dr Wollner miał dwa imiona. Marek i G.
Ale te G. ?
 W oficjalnych drukach nie byłoby raczej zdrobnienia G=Gienek.  Eugeniusz jest na E.  :)
Gienadij?
Podobne Eugeniuszowi, ale to słabe raczej, w wolnej chwili poszukam może coś więcej.
Tytuł: Odp: Doktor Lem. Anegdoty
Wiadomość wysłana przez: maziek w Maja 16, 2017, 11:03:55 pm
Gianmarco.

Pierwsze co wpadło mi w oko, to że internista dr Ziff mieszkał na Rzeźnickiej. I mimo to miał pacjentów ;) .
Tytuł: Odp: Doktor Lem. Anegdoty
Wiadomość wysłana przez: Stanisław Remuszko w Maja 16, 2017, 11:35:59 pm
A moja wrocławska Krysia mieszkała przy Kiełbaśniczej...
R.
Tytuł: Odp: Doktor Lem. Anegdoty
Wiadomość wysłana przez: lemolog w Maja 17, 2017, 09:58:06 am
Anegdota XV.
Anegdota bardzo smutma, w której dr. G.Wolner występuje jako antybohater, a dr. S.Lehm – jako ekspert.
(http://ic.pics.livejournal.com/lemolog/6833845/61904/61904_original.jpg)
Tytuł: Odp: Doktor Lem. Anegdoty
Wiadomość wysłana przez: lemolog w Maja 18, 2017, 08:32:43 am
Anegdota XVI.
Anegdota bardzo smutna na końcu.
Dr. G.Wolner ożenił się – żona z domu Fischler. W lutym 1937 r. urodzili syna.
(http://ic.pics.livejournal.com/lemolog/6833845/62461/62461_original.jpg)

I zmienił miejsce zamieszkania i pracy – ul. Sykstuska 29.
(http://ic.pics.livejournal.com/lemolog/6833845/62074/62074_original.jpg)

Ale Druga Wojna Światowa wszystko zmieniła.
Ze wspomnień Stanisława Lema:

“Najpierw [po 1 września 1939 roku] pod Lwów podeszli Niemcy. Z cmentarza ostrzeliwała się polska policja, a w kamienicy na Brajerowskiej 4 pojawił się oddział, którego dowódca oświadczył, że na naszym balkonie postawią karabin maszynowy i zrobią z mieszkania coś w rodzaju szańca: „Już w gruzach leżą Maurów posady, naród ich dźwiga żelaza…” Siedziałem trochę z tymi żołnierzami na dole, piastując ręczną korbę od syreny przeciwlotniczej, a oni dawali nam kostki kawy zbożowej z cukrem, znane mi jeszcze z obozu w Delatynie. Moja matka bardzo się jednak przelękła i wyruszyliśmy do jej brata na Sykstuską”.

“Mniej więcej około 20 września, stojąc na ulicy Sykstuskiej we Lwowie, przed domem wuja mego, bo wtedy u niego mieszkaliśmy (…) – widziałem upadek Polski. Widziałem go dlatego, ponieważ pułk artylerii, który stacjonował na górze Cytadeli, a ta góra jest zwieńczeniem ulicy Sykstuskiej we Lwowie, zjeżdżał wtedy i zajmował całą długość tej olbrzymiej arterii, a myśmy stali pod numerem 29 – ja z rodzicami, sąsiedzi, w ogóle dużo ludzi, może już było wiadomo, że Rosjanie weszli, ja nie pamiętam tego. W każdym razie zobaczyłem w pewnym momencie wyjeżdżających z bocznych ulic sowieckich żołnierzy, byli konno i wszyscy mieli twarze mongolskie i skośne oczy, każdy z nich miał w prawej ręce nagan, a w lewej granat. Kazali naszym żołnierzom zdjąć pasy, rzucić broń, zsiąść z koni i z jaszczy armatnich i po prostu pójść sobie. Ten olbrzymi łańcuch armat, jaszczy i koni, który został po prostu porzucony, zrobił na nas takie wrażenie, że staliśmy nic nie mówiąc i wszyscy płakaliśmy. Łzy nam ciekły po twarzach. Było to bardzo przerażające – zobaczyć, jak kraj pada. Nie myślałem wtedy, że ma to charakter symboliczny, w ogóle nic nie myślałem, czułem rozpacz i płakałem. Potem przyszli Rosjanie i to była pierwsza okupacja, tak to odbieraliśmy we Lwowie”.

“Jak Niemcy weszli [w 1941 r.], to pierwszą rzeczą jaką zrobili, było wymordowanie grupy profesorów Uniwersytetu Lwowskiego, m.in. słynnego tłumacza poezji i prozy francuskiej Boya-Żeleńskiego, kilku bliskich znajomych mego ojca, no i nie wiadomo dlaczego dali tej akcji kryptonim Nachtigall (Słowik). Tam było zresztą więcej Ukraińców niż Niemców. Nie wiadomo czemu wzięli także mego wuja, który mieszkał na ulicy Sykstuskiej 29, tam gdzieśmy wcześniej byli, bo nasze mieszkanie na Brajerowskiej 4 było bombardowane  przez niemiecką artylerię, więc myśmy uciekli stamtąd do wujka, ale potem wróciliśmy, bo mieszkanie jednak ocalało. Tam dowiedzieliśmy się po kilku dniach, że wujka zabrali w nocy i prawdopodobnie rozstrzelali na tzw. Piaskach. Wszystkie te zwłoki zostały tam pochowane, ale o tym dowiedzieliśmy się dopiero po wojnie. Matka moja prawie do samej śmierci (…) liczyła, że jakimś cudem wujek, który był jej ukochanym i jedynym bratem, ocalał i gdzieś jest. Nikt nie próbował tej jej iluzji storpedować”.

“Moja matka bardzo go kochała i nie wierzyła, że zginął. Jeszcze długo po wojnie twierdziła, że gdzieś żyje i wkrótce się odnajdzie, choć wszyscy wiedzieli, że to niemożliwe”.
Tytuł: Odp: Doktor Lem. Anegdoty
Wiadomość wysłana przez: Stanisław Remuszko w Maja 18, 2017, 09:22:40 pm
Wiktorze Bezcenny, dobry wieczór, a zechciałbyś podać link, żebym mógł sobie przeczytać w oryginale ten fragment wspomnień Mistrza?
R.
Tytuł: Odp: Doktor Lem. Anegdoty
Wiadomość wysłana przez: lemolog w Maja 18, 2017, 11:15:12 pm
link, żebym mógł sobie przeczytać w oryginale ten fragment wspomnień Mistrza?
Ze wspomnień Stanisława Lema:

"To był brat mojej matki..." - Tako rzecze... Lem, s.10-11.
"Park Jezuicki graniczył..." - W krainie pamięci. – w "Encyklopedia kresów". – Kraków: Wydawnictwo Kluszczyński, 2004, s.5-8.
"Ojciec bardzo mu zresztą pomógł..." - Swiat na krawędzi, 2000, s.43; 2007, s.45.
“Najpierw pod Lwów podeszli Niemcy...” - - Swiat na krawędzi, 2000, s.33; 2007, s.35.
“Mniej więcej około 20 września...” - Wywiad Adama Ustynowicza ze Stanisławem Lemem, 1990, nieopublikowane.
“Jak Niemcy weszli ...” - tam że.
“Moja matka bardzo go kochała...” - Swiat na krawędzi, 2000, s.42-43; 2007, s.44-45.
Tytuł: Odp: Doktor Lem. Anegdoty
Wiadomość wysłana przez: liv w Maja 19, 2017, 01:25:57 am
Anegdoty bardzo ciekawe.
A gdzie, w jakich instytucjach robisz kwerendę?
Te pismo - "Sprawiedliwość" dość niszowe.
Dziwne, że nazwisko Wolner pisane raz przez jedno, innym razem dwa L. Nie miał ujednoliconego nazwiska? To co się dziwić zamieszaniem z imionami?  :)
Tytuł: Odp: Doktor Lem. Anegdoty
Wiadomość wysłana przez: lemolog w Maja 19, 2017, 09:32:48 am
A gdzie, w jakich instytucjach robisz kwerendę?

Wszystko odnalazlem wylacznie dzieki Google w Internecie i poszukiwarkam na konkretnych site'ach.
Zrodla informacji:

1) Polska federacja bibliotek cyfrowych - http://fbc.pionier.net.pl/pro/zrodla/
a w nej glownie:
- Jagiellonska biblioteka cyfrowa - http://jbc.bj.uj.edu.pl/dlibra/
(juz dawno tam nie bylem - pewnie jest cos nowego)

2) Archiwa periodykow Ukrainy 1918-1944 rr - https://libraria.ua/index.php
Tytuł: Odp: Doktor Lem. Anegdoty
Wiadomość wysłana przez: lemolog w Maja 19, 2017, 10:00:15 am
Anegdota XVII.
No to już udało się odnaleźć odpowiedź na pytanie z Anegdoty XIV:

Dr G.Wolner = Doktor medycyny Gecel Wolner

(http://ic.pics.livejournal.com/lemolog/6833845/62496/62496_original.png)
(Stanisław Lem mowił (Tako rzecze... Lem): “Matka pochodziła z bardzo ubogiej rodziny z Przemyśla”)

Jak okazało się, Pani Agnieszka Gajewska już po wydaniu swojej książki też to ustaliła:
“Niedawno ustaliłam, na podstawie aktu urodzenia, że Wolner miał na imię Gecel (bez drugiego imienia)... U mnie pojawia się jako "Marek" dlatego, że takie imię pojawiło się w świadectwie M. Redner, „Żałobne wspomnienia o życiu i męczeńskiej śmierci lekarzy-Żydów w lwowskim getcie” [maszynopis], IPN Bu 2323/10. Wydaje mi się, że jest to jedyny bezpośredni świadek śmierci Wolnera, ponieważ chyba nawet Lem nie wiedział, kiedy dokładnie on zginął i w jakich okolicznościach. Posługuje się imieniem Marek, ale pisze też - wybitny laryngolog, więc na 80% chodzi o brata matki Stanisława. W każdym razie w opracowaniach o mordach profesorów lwowskich jego imię i nazwisko się nie pojawia. A w drugim pogromie lwowskim mordowano natomiast właśnie inteligencję żydowską”.
Tytuł: Odp: Doktor Lem. Anegdoty
Wiadomość wysłana przez: Q w Maja 20, 2017, 12:03:08 am
“Mniej więcej około 20 września...” - Wywiad Adama Ustynowicza ze Stanisławem Lemem, 1990, nieopublikowane.

Skoro przywołałeś nazwisko Ustynowicz... Mam takie pytanie niezwiązane z doktorem Lehmem i wojennym tematem... Rzeczony Ustynowicz robił z Mistrzem cykl "Summa... po trzydziestu latach" (oglądałem regularnie) i dokument "Stanisław Lem. Science and fiction" (o ile pomnę fabularyzowany, Testa się tam wypowiadał ;)). Jakie są losy tych produkcji, kto ma do nich prawa? Czy czy jest jakaś szansa, że będą ponownie w telewizji emitowane (bo ostatnio "Summa..." na TVP Historia szła, kilka lat temu (http://www.telemagazyn.pl/film/summa-po-trzydziestu-latach-185251/)), albo choć na jakich konferencjach lemologicznych wyświetlane? Pytam z głupia frant, licząc, że - skoro masz dostęp do niepublikowanych materiałów A.U. - może wiesz (albo jesteś w stanie spytać)?

A ogólnie Wielką, bezcenną, robotę wykonujesz (co chyba Ci już tu wszyscy powtarzamy do znudzenia ;)).

ps. Poniekąd a propos:
http://www.urania.edu.pl/wiadomosci/chopin-the-space-concert-film-przygotowany-dla-nasa.html
http://www.spidersweb.pl/2016/10/space-between-the-words-chopin-the-space-concert-george-zamka.html

(Chyba największy, międzynarodowy, sukces Ustynowicza dotąd.)
Tytuł: Odp: Doktor Lem. Anegdoty
Wiadomość wysłana przez: lemolog w Maja 20, 2017, 06:12:36 pm
Czy czy jest jakaś szansa, że będą ponownie w telewizji emitowane ... ?

Na te pytania odpowiedzi nie znam. Odpowiedziec pewnie moze tyko Skrzat ...
Co dotyczy Adama Ustynowicza, to on ma bardzo duzo nagranych materialow z Lemem. W 1990 dla filmu BBC kilka dni z Lemem nagrywal wywiad - raczej taki monolog Lema o wszystkim. Rezultat - monolog na 5 godzin, z ktorych do filmu BBC weszlo tylko kilkanascie minut. Potem tez duzo bylo zapisow dla filmu "Summa po 30 latach" - tez duzo czego pozostalo za ekranem.  Z tego wszystkiego Pan Adam bardzo chce zrobic telewizyjny film dokumentalny z 8-10 odcinkow po 50-55 minut kazdy. Taki medzydyscyplinarny naukowo-popularny film z Lemem i o Lemie, w ktorym wystepowali by znani naukowcy jako eksperci i mowili o Lemie, o jego zyciu i tworczosci, jego prognozach. Taki Kongres futurologiczny.... Szuka producera... (tej informacji juz rok; w jakim stanie sytuacja teraz - nie wiem)....
Tytuł: Odp: Doktor Lem. Anegdoty
Wiadomość wysłana przez: Q w Maja 21, 2017, 04:08:33 pm
Ha, nie wiedziałem, że takie skarby jeszcze na półkach leżą. Dzięki za informacje :). Mam nadzieję, że ten dokument powstanie (to do Was, drodzy lurkerzy, którzy możecie coś w sprawie zrobić! ;)).
Tytuł: Odp: Doktor Lem. Anegdoty
Wiadomość wysłana przez: lemolog w Czerwca 06, 2017, 04:40:21 pm
Anegdota XVIII.

Z wywiadu z profesorem Stanisławem Sławomirem Nicieją  ( https://pl.wikipedia.org/wiki/Stanis%C5%82aw_Nicieja )
http://www.cracovia-leopolis.pl/index.php?pokaz=rozmowy&id=936
(http://www.cracovia-leopolis.pl/_images/kwartalniki/2001-02/6.jpg)

"Marian Hemar, uciekając przed Niemcami, nie mógł zabrać swojej ukochanej matki, a jadąc na Zaleszczyki miał w samochodzie wolne miejsce. Matka ginie w getcie. Znane są jego listy pełne rozpaczy. Jego matka nazywała się z domu Lem. Hemar korespondował z Samuelem Lemem, ojcem Stanisława Lema. Samuel opisuje mu historię aresztowania matki przez Niemców. O tych listach rozmawiałem ze Stanisławem Lemem. Był zaskoczony, że mam listy jego ojca do Mariana Hemara".
Tytuł: Odp: Doktor Lem. Anegdoty
Wiadomość wysłana przez: liv w Czerwca 06, 2017, 06:45:07 pm
Ciekawa historia.
Idąc tropem Hemara doszedłem do brata Henryka; dziennikarza, społecznika, samorządowca jakby dziś napisano;
https://pl.wikipedia.org/wiki/Henryk_Hescheles (https://pl.wikipedia.org/wiki/Henryk_Hescheles)
Jego córki Janiny;
https://pl.wikipedia.org/wiki/Janina_Altman (https://pl.wikipedia.org/wiki/Janina_Altman)
która przeżyła zagładę i co ważne - pisała wspomnienia. Z obozu, ale nie tylko.
Co może pamiętać 12-letnia dziewczynka?
http://www.jhi.pl
/blog/2015-09-18-spotkanie-z-janina-hescheles-altman (http://www.jhi.pl/blog/2015-09-18-spotkanie-z-janina-hescheles-altman)
Poza tym;
Jest autorką wydanych w języku hebrajskim książek Oni jeszcze żyją (1967), Co będzie jutro? (1972), Złoto. Z wnętrza Ziemi w przestrzeń międzyplanetarną (1977) oraz Złotowłosa (1991), które napisała pod pseudonimem „Zvia Eitan”[3].
Może coś być o przedwojennych losach rodziny?
Tu Pani mówiona, ale...lemolog - będziesz miał łatwiej, choć nawet ja większość rozumiem. Tylko jeszcze muszę znaleźć czas, bo to ponad półtorej godziny.
https://www.youtube.com/watch?v=C5RZ7y8JavA (https://www.youtube.com/watch?v=C5RZ7y8JavA)
Córka brata ciotecznego - to jak??? Bratanica?  ::)
Pss...
Nastawiłem się nie wiedzieć czemu na ukraiński, a tu pani Jadwiga bardzo ładnie opowiada po polsku.

Tytuł: Odp: Doktor Lem. Anegdoty
Wiadomość wysłana przez: liv w Lutego 17, 2018, 07:32:53 pm
Skoro rykoszetem anegdoty wróciły, mam takie pytanie.
Zapewne najbardziej do Lemologa. :)
Przeglądając różne dziwne książki, np. książkę adresową Lwowa z 1916 roku znalazłem tam jednego Adolfa z Lemów. Dostępne mi źródła o nim milczą ale może ktoś coś wie? Zwłaszcza że adres - Rzeźnicka 13 budzi zdziwienia różne i różniste  :D
Cytuj
Pierwsze co wpadło mi w oko, to że internista dr Ziff mieszkał na Rzeźnickiej. I mimo to miał pacjentów ;) .
Doktor Samuel Lem też zaczynał praktykę lekarską na tej ulicy, w domu ojca Hersza numer 14, ale jak mu szło z pacjentami trudno powiedzieć, w każdym razie adres z czasem zmienił.
Natomiast dom Adolfa tuż stał obok...lub wizawi. Czyli - kto on? Pomijając, że kupiec...
(https://i.imgur.com/3j2uNJD.jpg)
Tytuł: Odp: Doktor Lem. Anegdoty
Wiadomość wysłana przez: Q w Lutego 17, 2018, 07:45:48 pm
znalazłem tam jednego Adolfa z Lemów. Dostępne mi źródła o nim milczą ale może ktoś coś wie? Zwłaszcza że adres - Rzeźnicka 13 budzi zdziwienia różne i różniste  :D

Adolf z Rzeźnickiej? Faktycznie strrrach się bać 8). Dobrze, że chociaż Lem, co jest czynnikiem ocieplającym wizerunek ;).

A jednocześnie - nie mając aktualnie na głowie chapeau, który mógłbym bas - chylę czoła za kwerendę... i znalezisko. (Czekając zarazem, co nam na ten temat lemolog powie.)
Tytuł: Odp: Doktor Lem. Anegdoty
Wiadomość wysłana przez: lemolog w Lutego 17, 2018, 07:53:48 pm
(Czekając zarazem, co nam na ten temat lemolog powie.)

W moich zriodlach o Adolfie Lehmie nic nie ma...
Tytuł: Odp: Doktor Lem. Anegdoty
Wiadomość wysłana przez: Q w Lutego 18, 2018, 04:36:57 pm
Jeszcze a propos Le(h)mów lwowskich...

Rodzice moi, a zwłaszcza ojciec, tak mocno wierzyli w aliantów, którzy uratują dla Polski Lwów, że siedzieliśmy tam o wiele za długo. Wyjechaliśmy dopiero, gdy nam powiedziano: albo jedziecie do Polski, albo bierzecie sowieckie paszporty. Prawie za darmo wyprzedawaliśmy meble — rodzice dostali za nie coś sześćset rubli — i pakowaliśmy nasz dobytek do skrzynek. Napisałem na nich wielkimi literami: LEM. Ojciec chciał, żebym dodał imię, ale mu tłumaczyłem, że to rzadkie nazwisko i nie ma we Lwowie drugiego Lema. Przychodzimy na dworzec, ładujemy nasze rzeczy do wagonu towarowego, a obok podnosi się piramida skrzynek oznaczonych: Władysław LEM — to była całkiem inna rodzina, z Łyczakowa.

"Świat na krawędzi"

ps. Ten Władysław, zdaje się, też niejaką karierę zrobił ;):
https://img8.demotywatoryfb.pl//uploads/201303/1363397829_by_inpoc_600.jpg
Tytuł: Odp: Doktor Lem. Anegdoty
Wiadomość wysłana przez: lemolog w Marca 29, 2018, 01:08:21 am
Anegdota XIX
(https://ic.pics.livejournal.com/lemolog/6833845/65883/65883_1000.jpg)
Tytuł: Odp: Doktor Lem. Anegdoty
Wiadomość wysłana przez: olkapolka w Marca 29, 2018, 01:19:25 am
W takim miejscu przerwać...to ojciec napisał? Mam nadzieję, że w c.d.n. zrehabilituje kobiety;)
Gdzie i kiedy to było publikowane?

A znałeś lemologu to, co liv linkował? Chyba warto to dać do tego wątku:
http://anno.onb.ac.at/cgi-content/anno?aid=klw&datum=19070223&seite=14&zoom=33 (http://anno.onb.ac.at/cgi-content/anno?aid=klw&datum=19070223&seite=14&zoom=33)
Tytuł: Odp: Doktor Lem. Anegdoty
Wiadomość wysłana przez: Q w Marca 29, 2018, 01:37:14 am
Disclamer: mam nadzieję, że się nie zblamuję sądząc tożsamość autora po tytule wątku ;).

Mam nadzieję, że w c.d.n. zrehabilituje kobiety;)

Też chcę zakładać, że ojciec tak szeroko - i ponad skalę epoki - myślącego Lema okaże się myśleć równie szeroko o bardziej - wybaczcie z Kuzynką - przyziemnych sprawach ;).

I na tego c.d.n.-a takoż się napalam, bo ciekawie będzie porównać nieliczne pełnowymiarowe kobiety Stanisława (Anna, Harey, nawet ta nieszczęsna Eri) z kobietami Samuela.

ps. lemologu, dlaczego doktor Lehm podpisał się tu jako Lem?
Tytuł: Odp: Doktor Lem. Anegdoty
Wiadomość wysłana przez: lemolog w Marca 29, 2018, 10:56:45 am
(https://ic.pics.livejournal.com/lemolog/6833845/66279/66279_1000.jpg)
Tytuł: Odp: Doktor Lem. Anegdoty
Wiadomość wysłana przez: Q w Marca 29, 2018, 11:25:26 am
Dzię-ku-jemy! Wię-cej chcemy!!! ;) (Znaczy: to dokończenie co nast. i jakiś komentarz nt. genezy/historii owego opowiadanka mile widziane. Choć nie dziwię Ci się, że postanowiłeś nam tu dozować napięcie ;).)
Tytuł: Odp: Doktor Lem. Anegdoty
Wiadomość wysłana przez: lemolog w Marca 30, 2018, 10:17:33 am
(https://ic.pics.livejournal.com/lemolog/6833845/66331/66331_1000.jpg)

Lem S., Przygoda literata. - Kurjer Lwowski od 30 lipca, 3 i 4 sierpnia 1909 r.
Tytuł: Odp: Doktor Lem. Anegdoty
Wiadomość wysłana przez: maziek w Marca 30, 2018, 10:43:12 am
Znaczy to Samuel?
Tytuł: Odp: Doktor Lem. Anegdoty
Wiadomość wysłana przez: liv w Marca 30, 2018, 11:03:24 am
Cieniutkie.  8)
Tytuł: Odp: Doktor Lem. Anegdoty
Wiadomość wysłana przez: olkapolka w Marca 30, 2018, 11:11:23 am
Potockim pachnie...końcówka nieco ratuje sytuację, ale poziom patosu i egzaltacji - niebezpiecznie przekroczony;)
Niemniej o kobietach bez mężczyzn dalej nic nie wiemy...za to wiemy czym by były manekiny bez mężczyzn...manekinami? ::)
Tytuł: Odp: Doktor Lem. Anegdoty
Wiadomość wysłana przez: Q w Marca 30, 2018, 11:27:36 am
Znaczy to Samuel?

No, chyba, że Stanisław był w stanie pisać 10 lat przed swoim poczęciem (w sumie w wypadku specjalisty od manipulowania prawdopodobieństwem istnienia smoków, bradychron i innych chrond nie jest to wykluczone ;)).

Cieniutkie.  8)

Cieniutkie, nie cieniutkie, ale konsternujące w pierwszym rzędzie, bo sam człowiek nie wie czy to mizoginistyczne (że niby kobieta sama w sobie jest lalką, manekinem, a dopiero zakochany chop ją konstytuuje jako człowieka, dosztukowując jej urojoną głębię), czy - przeciwnie - mizoandryczne (że napalony samiec to i manekina z babą pomyli). A może jedno i drugie. W każdym razie sceptyczny stosunek do naszego gatunku był w rodzinie Le(h)mów dziedziczny, można rzec.

Przy czym: widać tu ciekawy literacki trop, bo stanisławowa Harey jawi się udoskonaloną wersją samuelowej manekinicy. Ją też zakochany facet sobie wymyślił. (Technicznie, jasne, różnią się od siebie, ale co czasy wyczynowej kosmolocji, to nie epoka postwiktoriańskich - czy raczej późnofranzowojosephowych - salonowych próżniaków. Postęp musi być - tak mi się skojarzyło (http://whitewolf.wikia.com/wiki/Hyper_Intelligence_Technologies).)

Potockim pachnie...

Jasiem od srebrnej kuli i mylenia tropów w Saragossie (i zagrobowym wątkiem)?
Tytuł: Odp: Doktor Lem. Anegdoty
Wiadomość wysłana przez: maziek w Marca 30, 2018, 11:59:56 am
Jak wiadomo, Lemów we Lwowie było skolko ugodno. Byli też pewnie na literkę S. Interesuje mnie, czy jest jakiś dowód lub poszlaka, że to istotnie ojciec Lema.

Cieniutkie, nie cieniutkie. Nie odbieracie na właściwych falach. Dziś jak po ulicy spaceruje goła baba to nikt oka od srajfonu nie oderwie, a średniowieczny rycerz, o ile był w zbroi, życiem lubo ciężkim kalectwem przypłacał jak przypadkiem skrawek ciała w okolicy niewieściej pęciny mu mignął. Przeczytajcie Cierpienia młodego Wertera - wielka lipa, banał, gość pragnął a ta nie mogła, bo nie wypadało... Jak puentuje takie sytuacje współczesna młodzież "nie sprzedał jej kiełbasy" - tylko czasy takie były, że od tego w łeb sobie palnął - zamiast pójść na miasto. żresztą poniekąd niecelnie sobie palnął, ale zmarł z upływu krwi i na skutek niskiego poziomu ówczesnej medycyny domowej. Trudno połapać się dziś, co takiego było w tych cierpieniach, że ta książczyna mało epoki do góry nogami nie wywróciła.

Weźcie pod uwagę, że o ile to faktycznie ojciec Lema - to jeszcze jego syn, czyli "nasz" Lem, epokę później, o sprawach damsko-męskich pisał, tak jak pisał, co wielokrotnie rozbieraliśmy na czynniki pierwsze. To jest wulkan tryskający białą lawą, ta łabędzia szyja i smutne oczy. Ale Wy nie czujecie tego żaru...


P.S. mnie czegoś pachnie Poe.
Tytuł: Odp: Doktor Lem. Anegdoty
Wiadomość wysłana przez: Q w Marca 30, 2018, 12:25:17 pm
Nie odbieracie na właściwych falach. Dziś jak po ulicy spaceruje goła baba to nikt oka od srajfonu nie oderwie, a średniowieczny rycerz, o ile był w zbroi, życiem lubo ciężkim kalectwem przypłacał jak przypadkiem skrawek ciała w okolicy niewieściej pęciny mu mignął. Przeczytajcie Cierpienia młodego Wertera - wielka lipa, banał, gość pragnął a ta nie mogła, bo nie wypadało... Jak puentuje takie sytuacje współczesna młodzież "nie sprzedał jej kiełbasy" - tylko czasy takie były, że od tego w łeb sobie palnął - zamiast pójść na miasto. żresztą poniekąd niecelnie sobie palnął, ale zmarł z upływu krwi i na skutek niskiego poziomu ówczesnej medycyny domowej. Trudno połapać się dziś, co takiego było w tych cierpieniach, że ta książczyna mało epoki do góry nogami nie wywróciła.

Nie wiem jak Koleżeństwo, ja odbieram, mam podkładkę. Powtarzałem sobie "Damy z Grace Adieu" (dość sympatyczny zbiorek opowiadań stanowiący companiona - takie chwyty marketingowe dziś - dla jednej z lepszych powieści fantasy jakie powstały, zatytułowanej "Jonathan Strange i pan Norrell") a tam - ze względu na wybór epoki - pełno stylizacji na Austen z Dickensem i Meredithem, więc gorset społecznych konwencji pętający hormony co buzują pod tą skorupą - i specyficzny stosunek do kobiet: jednoczesne traktowanie ich jak bogiń i jak przedmiotów - widoczne. Znaczy: już nastawiony wczułem się bez trudu, na ile człowiek jednej epoki może wczuć się w człowieka drugiej.

"Wertera..." też czytałem, bodaj wcześniej niż w lekturze go miałem, i nawet się nie śmiałem, raczej współczułem chłopakowi, choć fikcyjny (acz czytałem przez pryzmat boy'owego czytania (http://www.psi.avx.pl/cwiczenia/src/Werter.doc), a Boy tam na plan pierwszy czynniki pozaerotyczne pchał). Ale - jasne - z epoki Byrona wolę.

A co takiego było? Może, po prostu, nazwanie po imieniu co wielu młodym na wątrobie wonczas leżało? (Zaś konkurencja wtedy była żadna - Balzac, Stendhal, wspomniani Austen z Dickensem, jeszcze nawet w na świat nie przyszli.)
Tytuł: Odp: Doktor Lem. Anegdoty
Wiadomość wysłana przez: olkapolka w Marca 30, 2018, 12:44:02 pm
De Laclos,  Henry James, Charlotte Brontë, Edith Wharton, Jane Austen - pisali nieco wcześniej, ale o ile pamiętam nie w takim tonie...

Poza tym panom z Lemowego opowiadania chyba nie są dziwne uroki ciała kobiecego  - sądząc po początku:)

Pss...A kobiet Stasia będę broniła 8);)
Tytuł: Odp: Doktor Lem. Anegdoty
Wiadomość wysłana przez: Q w Marca 30, 2018, 12:56:50 pm
De Laclos,  Henry James, Charlotte Brontë, Edith Wharton, Jane Austen - pisali nieco wcześniej, ale o ile pamiętam nie w takim tonie...

Od Samuela - wszyscy. Od "Wertera.." (1774) - żaden (nawet de Laclos wydał "Niebezpieczne..." później, w 1782; swoją drogą to ciekawe, że literackie echo rokokowo-oświeceniowego rozpasania pojawiło się po tym, jak już żywiący się stłumieniem i sublimacją romantyzm oficjalnie wystartował).

Poza tym panom z Lemowego opowiadania chyba nie są dziwne uroki ciała kobiecego  - sądząc po początku:)

No może i mniej skrępowani niż koledzy sprzed wieku (tacy maupassantowscy bardziej już - "Oj ta Moulin Rouge, oj, te kobietki sprzedajne, oj kochany gnijący kapitalizm, kapcio, pipcio, talcio" ;)), ale widać jeszcze dość - by pałać.

Pss...A kobiet Stasia będę broniła 8);)

Też będę, przynajmniej Anny i Harey. No i Nosilewskiej.
Tytuł: Odp: Doktor Lem. Anegdoty
Wiadomość wysłana przez: liv w Marca 30, 2018, 09:28:38 pm
Cieniutkie i tyle, nie ma co strzępić klawiatury i wzywać mistrzów odwracania kota ogonem na ratunek...  :)
Cytuj
, ale konsternujące w pierwszym rzędzie, bo sam człowiek nie wie czy to mizoginistyczne (że niby kobieta sama w sobie jest lalką, manekinem, a dopiero zakochany chop ją konstytuuje jako człowieka, dosztukowując jej urojoną głębię), czy - przeciwnie - mizoandryczne
Nie widzę pola na takie niejasności. Ala zazdroszczę elastyczności interpretacyjnej.  :D
Po tym, przerobienie  wymowy manifestu komunistycznego na "program ochrony burżuazji" to pikuś.
Cytuj
W każdym razie sceptyczny stosunek do naszego gatunku był w rodzinie Le(h)mów dziedziczny, można rzec.
Znaczy rodzina Lemów składała się z samych facetów?
Bardzo nowoczesna koncepcja.  ::)
Cytuj
Cieniutkie, nie cieniutkie. Nie odbieracie na właściwych falach. Dziś jak po ulicy spaceruje goła baba..
Nie o form bogactwo etc mi, przynajmniej nie przede wszystkim - a o cieniznę logiczną.
Kłuje w oczy.
By opowiadanko zinterpretować tak by się jakoś wybroniło, cza by metod dekonstruoeałł... postinfantylistycznych.
Pomijając skojarzenia z innym  znanym znawca od kobiet - tez manekinowcem (chyba modna formułka z epoki), najciekawszy jest zapis nazwiska - że Lem! Na razie jedyny taki, który widzę, w tej gazecie com linkowal wiersz małpi, 2,5 roku różnicy - jest S. Lehm.
Maskownica? Przypadek? A może znak dystansu do napisanego?
A może , jak maziek suponuje - to inny Lem?
Tytuł: Odp: Doktor Lem. Anegdoty
Wiadomość wysłana przez: Q w Marca 30, 2018, 10:22:31 pm
Nie widzę pola na takie niejasności. Ala zazdroszczę elastyczności interpretacyjnej.  :D
Po tym, przerobienie  wymowy manifestu komunistycznego na "program ochrony burżuazji" to pikuś.

Że niby miało być antykobiece po prostu? Na czuja tak mi wychodzi, ale w praktyce literat zakochany w manekinie (choć wypadki takie znamy od czasów Pigmaliona ;)) wypada tak śmiesznie*, że nie wiem czy to właśnie przepaść między epokami i nieznane nam bóle Wertera, o których maziek, czy rzecz jest w zakamuflowany sposób autoironiczna (ot, dostał S. Lem zamówienie na jakiś tekst wymierzony w sufrażystki - pamiętajmy, że to szczytowy okres walki o prawa wyborcze kobiet był - i zrobił sobie jaja, jak drugi Lem z Martinem i brakiem Partii w "Obłoku..."; tylko dlaczego laryngolog miałby zamówienie na takie rzeczy dostawać?).

* Przez co i jego dumne wynoszenie się nad samki zdaje się komiczne w dwójnasób.

Znaczy rodzina Lemów składała się z samych facetów?
Bardzo nowoczesna koncepcja.  ::)

Bazuję na znanym materiale. Kobiety z rodziny Lemów to - z całym szacunkiem dla p. Barbary - terra incoguta, czy jakoś tak ;). Co zresztą zgodne z kulturowym tłem opowiadania. (I niech ktoś powie, że feminizm w literaturze czasem się nie przydaje... Przydaje, inaczej byśmy prawie same manekiny mieli...)
Tytuł: Odp: Doktor Lem. Anegdoty
Wiadomość wysłana przez: liv w Marca 31, 2018, 11:01:59 am
Cytuj
ale w praktyce literat zakochany w manekinie
Literat nie zakochał się w manekinie, wszak nie wiedział, że to manekin. Zakochał się w sobie. Ścisłej, własnym wyobrażeniu, którym manekina "obdarzył".
Głosząc sąd o kobiecie, pisze w gruncie rzeczy o sobie. Lub facetach.  :D
Co zresztą Ola zauważyła ale nie... :D
Cytuj
Niemniej o kobietach bez mężczyzn dalej nic nie wiemy...za to wiemy czym by były manekiny bez mężczyzn...manekinami?
............................................................................
Cytuj
nieznane nam bóle Wertera, o których maziek, czy rzecz jest w zakamuflowany sposób autoironiczna
To by ratowało, ale nie widzę punktu zahaczenia. Ani zdania, słowa z którego dałoby się cień ironii wywęszyć.
Cytuj
ot, dostał S. Lem zamówienie na jakiś tekst wymierzony w sufrażystki -
W tekście nie ma nic o polityce.
Jest sąd o "kobiecie" jako kobiecie. Obiekcie ludzkim, acz nie na pewno.
Tytuł: Odp: Doktor Lem. Anegdoty
Wiadomość wysłana przez: Q w Marca 31, 2018, 12:01:14 pm
Literat nie zakochał się w manekinie, wszak nie wiedział, że to manekin. Zakochał się w sobie. Ścisłej, własnym wyobrażeniu, którym manekina "obdarzył".

Czekaj, bo jeszcze nam się z tego "Les Robinsonades" Costata zrobią ;).

Głosząc sąd o kobiecie, pisze w gruncie rzeczy o sobie. Lub facetach.  :D
Co zresztą Ola zauważyła ale nie... :D
Cytuj
Niemniej o kobietach bez mężczyzn dalej nic nie wiemy...za to wiemy czym by były manekiny bez mężczyzn...manekinami?

Tylko, że to jest jeszcze gorzej, bo oznacza, że w świecie utworu w ogóle nie ma miejsca dla kobiet, jako dla podmiotów.
Jeśli są - to tylko fantazjami w męskich głowach rzutowanymi na fizyczne byty (wszystko jedno, jak widać, ożywione czy nieożywione).

To by ratowało, ale nie widzę punktu zahaczenia. Ani zdania, słowa z którego dałoby się cień ironii wywęszyć.

To może jeszcze jedna opcja ratunkowa? Kwestię kobiecą zostawmy na boku, a trzymajmy się sprawy wyobrażenia... Przy drobnym wysiłku interpretacyjnym da się powiedzieć, że ta "Przygoda..." jest prekursorska, bo porusza tematy dziś (od odkrycia neuronów lustrzanych) dość oczywiste, tak streszczone przez Egana z "Stanie wyczerpania":

"- Każdy - albo niemal każdy - instynktownie próbuje zrozumieć inne istoty ludzkie. Zgadnąć, co myślą. Przewidzieć ich działania. “Poznać” je. Ludzie tworzą w swoich mózgach symboliczne modele innych ludzi, zarówno po to, aby posiadać spójne reprezentacje rzeczywistości, wiążące w całość wszystkie informacje, które można uzyskać na podstawie obserwacji - mowy, gestów, dotychczasowych działań - jak i po to, aby dokonywać logicznych przewidywań aspektów, których nie da się poznać bezpośrednio: motywów, intencji, emocji. - Podczas gdy mówił, neuronowa mapa zaczęła się rozpływać i przekształcać w funkcyjny diagram modelu “trzeciej osoby” - skomplikowaną sieć kwadracików, poetykietowanych nazwami obiektywnych i subiektywnych cech. - U większości ludzi wszystko to odbywa się albo w ogóle bez świadomego wysiłku, albo z niewielkim wysiłkiem. Mamy wrodzoną zdolność tworzenia modeli innych ludzi. Jest ona dodatkowo rozwijana w dzieciństwie. Całkowita izolacja spowodowałaby zanik tej umiejętności... w ten sam sposób, w jaki całkowita ciemność doprowadziłaby do zaniku ośrodków wzrokowych. Pomijając tego rodzaju krańcowe przypadki, wychowanie nie ma na to wpływu. Autyzm może zostać spowodowany wyłącznie wrodzonym uszkodzeniem mózgu albo późniejszymi jego urazami. /..../ Skuteczne naśladowanie ludzi może pomóc zgodnie współżyć, lecz także oszukiwać. Empatia może zwiększać spójność społeczną na każdym poziomie, ale kiedy wcześni ludzie zaczęli się stawać coraz bardziej monogamiczni - przynajmniej w porównaniu ze swoimi bezpośrednimi przodkami - cały klaster procesów poznawczych, mających związek z tworzeniem par, stawał się coraz bardziej skomplikowany. Empatia wobec partnera, który wychowuje nasze dziecko, osiągnęła specjalny status: w określonych warunkach jego życie mogło się stać dla przekazania naszych genów tak samo ważne jak nasze własne. Większość zwierząt ochrania oczywiście młode albo partnerów własnym kosztem - altruizm jest prastarą strategią behawioralną, jak jednak porównać instynktowny altruizm zwierzęcia z ludzką samoświadomością? Od chwili kiedy pojawiło się ogromne ego na pierwszym planie każdego działania znajdowało się coraz bardziej rosnące poczucie ja - jak można było zapobiec, by zaćmiło wszystko inne? Odpowiedź jest taka, że ewolucja stworzyła intymność. Intymność umożliwia przypisanie niektórych albo nawet wszystkich cech kojarzących się z ego - modeli ja do modeli innych ludzi. Jest to nie tylko możliwe, ale i przyjemne. Przyjemność wzmacniał seks, ale nie ograniczony do aktu seksualnego, jak na przykład orgazm. U ludzi nie było to nawet ograniczane do partnerów seksualnych. Intymność jest jedynie wiarą - nagradzaną przez mózg - w to, że ludzi, których kochamy, znamy mniej więcej tak samo jak siebie samych. /.../ Co jest jednak rozumieniem a co ułudą rozumienia? /.../ Czy intymność jest rodzajem wiedzy, czy jedynie uspokajającą fałszywą wiarą? Ewolucji nie interesuje, czy docieramy do prawdy - z wyjątkiem najbardziej pragmatycznego jej znaczenia. Wynika z tego, że mogą istnieć tak samo pragmatyczne fałszywe stwierdzenia. Jeżeli mózg musi dać nam przesadne poczucie znajomości innych ludzi - by dopasować łączenie się w pary do samoświadomości - będzie bezwstydnie kłamać. Posunie się tak daleko, jak będzie to konieczne do sprawienia, by jego strategia zadziałała."

Pokazując jednocześnie jakie figle owe neurony potrafią płatać, jak bardzo mogą się dać oszukać (czy raczej: jak głębokiemu mogą ulec samooszustwu), wprowadzając tym samym w błąd całość mózgu.

Cytuj
ot, dostał S. Lem zamówienie na jakiś tekst wymierzony w sufrażystki -
W tekście nie ma nic o polityce.
Jest sąd o "kobiecie" jako kobiecie. Obiekcie ludzkim, acz nie na pewno.

Dobra, nieprecyzyjny bylem. Uderzając w kobiety - uderza w tezy sufrażystek, tak to chyba powinienem był napisać.
Tytuł: Odp: Doktor Lem. Anegdoty
Wiadomość wysłana przez: lemolog w Kwietnia 07, 2018, 11:50:39 pm
Komentarz do Anegdoty XIX.
Nie mam żadnego potwierdzenia, że autor "Przygody literata" S.Lem jest naszym Samuelem Lehmem, ale i nie ma potwierdzenia, że jest inaczej. Ale mimo wszystko jestem pewien (na 99,9%), że to jest nasz Samuel Lehm. Podczas poszukiwań w różnych czasopismach lwowskich nigdy nie spotkałem wzmianki jakiegokolwiek S.Lema. Dlaczego Samuel Lehm podpisał się "S.Lem", chociaż wcześniej swoje dzieła literackie (wiersze-bajki i literackie notatki - patrz Anegdotę XX) podpisywał jako "S.Lehm"? Możliwe warianty:
1) Jak wiadomo z książki Agnieszki Gajewskiej (s.136) od 1904 r. Samuel Lehm miał prawo zmienić nazwisko na Lem. W kwietniu 1909 r. Samuel Lehm otrzymał stopień doktora wszech nauk lekarskich (patrz Anegdotę II), co oznacza, że jego studia zakończyli się i przed nim otworzyli się nowe możliwości w praktyce medycznej, której zdecydował się poświęcić. Być może zdecydował rozpocząć nowe życie pod nazwiskiem Lem, więc opowiadanie, które opublikował w lipcu tegoż roku, podpisał "S.Lem". Ale z jakiegoś powodu na nazwisko Lem nie przeszedł.
2) Po rozpoczęciu nowego życia dyplomowanego lekarza (doktora wszech nauk lekarskich), Samuel Lehm postanowił podpisywać swoje utwory literackie pseudonimem "S.Lem".

Zaproponujcie swoje wyjaśnienia...
Tytuł: Odp: Doktor Lem. Anegdoty
Wiadomość wysłana przez: lemolog w Kwietnia 08, 2018, 10:05:38 am
Anegdota XX
Te Anegdoty rozpoczęły się od poszukiwania dzieł literackich ojca Stanisława Lema w lwowskiej prasie. Ponieważ nic nie zostało znalezione, to zasugerowano, że swoje utwory literackie Samuel Lehm publikował pod pseudonimem. Ale wreszcie w gazecie "Kurjer Lwowski" zostały znalezione dzieła Samuela Lehma, opublikowane w 1907 r. pod własnym nazwiskiem:

I. Literacko-biograficzne notatki o pisarzach niemieckich:

1. Ryszard Dehmel
http://anno.onb.ac.at/cgi-content/anno?aid=klw&datum=19070112&seite=14

2. Johannes Schlaf
http://anno.onb.ac.at/cgi-content/anno?aid=klw&datum=19070209&seite=13
http://anno.onb.ac.at/cgi-content/anno?aid=klw&datum=19070209&seite=14

II. Wiersze - Bajki z moralem (czyli Baśnie):

1. Protest małp
http://anno.onb.ac.at/cgi-content/anno?aid=klw&datum=19070223&seite=14

2. Na cel dobroczynny
http://anno.onb.ac.at/cgi-content/anno?aid=klw&datum=19070309&seite=13
http://anno.onb.ac.at/cgi-content/anno?aid=klw&datum=19070309&seite=14

3. Kura 
http://anno.onb.ac.at/cgi-content/anno?aid=klw&datum=19070525&seite=14

4. Etykieta
(https://ic.pics.livejournal.com/lemolog/6833845/66892/66892_original.jpg)

5. Rendes-vous
http://anno.onb.ac.at/cgi-content/anno?aid=klw&datum=19070907&seite=14
Tytuł: Odp: Doktor Lem. Anegdoty
Wiadomość wysłana przez: liv w Kwietnia 08, 2018, 01:28:54 pm
Dobra kwerenda.  :)
Kura, pokazuje, że jednak jakaś walka z feministkami się toczyła.
Jednak mniemanie o Paniach miał Samuel...jakby tu by rzec łagodnie... tradycyjne  ::)
Zresztą, krowa też - oj!  8)
Tytuł: Odp: Doktor Lem. Anegdoty
Wiadomość wysłana przez: olkapolka w Kwietnia 08, 2018, 07:23:35 pm
Najlepszy jest chyba tekst "Na cel dobroczynny"- niewiele się tu zmienia - przez wieki.

Te około kobiece znajdują uzupełnienie w tekście z "Pamiętnika nauczycielki wiejskiej"...pod pierwszym dobroczynnym.

No, z tą krową to grubsza sprawa...takie lwy i tygrysy, a te krowy ślepe...jak kury?;)
Tytuł: Odp: Doktor Lem. Anegdoty
Wiadomość wysłana przez: lemolog w Kwietnia 09, 2018, 02:14:38 pm
Anekdota XXI
Niektóre z powodów, dlaczego Stanisław Lem uciekł od medycyny:
(https://ic.pics.livejournal.com/lemolog/6833845/67308/67308_600.jpg)

(https://ic.pics.livejournal.com/lemolog/6833845/67453/67453_600.jpg)
Tytuł: Odp: Doktor Lem. Anegdoty
Wiadomość wysłana przez: maziek w Kwietnia 09, 2018, 09:57:13 pm
Genitalia żeńskie "są dość brzydkie". No i wiele się wyjaśnia w kwestii kobit w prozie Lema :) .
Tytuł: Odp: Doktor Lem. Anegdoty
Wiadomość wysłana przez: olkapolka w Kwietnia 09, 2018, 10:22:41 pm
Taaa....chyba trauma położnictwa....a całość prowadzi do metasemii waginalnej...jak nic...:
https://forum.lem.pl/index.php?topic=172.msg71018#msg71018 (https://forum.lem.pl/index.php?topic=172.msg71018#msg71018)
Tytuł: Odp: Doktor Lem. Anegdoty
Wiadomość wysłana przez: liv w Kwietnia 10, 2018, 08:31:48 pm
Genitalia żeńskie "są dość brzydkie". No i wiele się wyjaśnia w kwestii kobit w prozie Lema :) .
Podobnie zresztą, jak i męskie...dodał.
Więc nie wiem czy wiele wyjaśnia...w sprawie kobiet akurat.
Swoją droga, jaki estetyczny wzorzec przyłożyć do takich tworów natury? Inaczej pisząc - jakie byłyby te ładne?
Tytuł: Odp: Doktor Lem. Anegdoty
Wiadomość wysłana przez: maziek w Kwietnia 10, 2018, 09:28:39 pm
Nie no, męskie są brzydkie. Ale damskie...
Tytuł: Odp: Doktor Lem. Anegdoty
Wiadomość wysłana przez: olkapolka w Kwietnia 10, 2018, 09:40:21 pm
Tylko głupiec i kanalia lekceważy genitalia...!
Tytuł: Odp: Doktor Lem. Anegdoty
Wiadomość wysłana przez: liv w Kwietnia 10, 2018, 09:55:12 pm
...bo najbardziej jest dziś modne reklamować części rodne.
Zostawiając temat, ale jednocześnie poniekąd w nim pozostając przez co nie narażę się może na zarzut głupca (co prawdopodobne) i kanalii (byłoby mi przykro) - czyli na poważniej.
Myślałem, gdzie wrzucić i wychodzi mi, że tu podczepić pod anegdoty lemologa - najlepiej.
Teraz apel - do lemologa - jeśli jednak ci to nie pasuje tutaj, daj znać!
 - przeniosę, bez robienia kosmicznej awantury.
Zatem zadremuszko
Tak mnie ciekawiła ta sprawa z nazwiskiem Lem, bądź Lehm, że pogrzebałem w necie. W poszukiwaniu źródła tej notki. I co? I nic, lub niewiele.
Są skany "księgi metrykalnej urodzeń gminy wyznania mojżeszowego Lwów 1879" na co powołuje się w swej książce dr Gajewska. Rzecz w tym że skany są niewyraźne i niewiele mogę z nich wyczytać. Może Wy?
Może macie jakiś program "poprawiający" tekst"?
Skany są dwa, dwa razy machnięto tę samą stronę. Niestety w drugim skanie coś się przesunęło i obcięło.
Powiększałem na ile mogłem. Teraz linki;
Cała strona, skan pierwszy
https://i.imgur.com/9UYjDhL.jpg (https://i.imgur.com/9UYjDhL.jpg)
Cała strona, skan drugi (z przycieciem)
https://i.imgur.com/Ds3Yc8C.jpg (https://i.imgur.com/Ds3Yc8C.jpg)
Kluczowy fragment tak mi się... ze skanu 2
https://i.imgur.com/1CgNE92.jpg (https://i.imgur.com/1CgNE92.jpg)
I najlepiej wyglądający ze skanu 1 -
https://i.imgur.com/wDLMm52.jpg (https://i.imgur.com/wDLMm52.jpg)
He, nie widziałem wpisu olki gdym zaczynał swój  :D

Tytuł: Odp: Doktor Lem. Anegdoty
Wiadomość wysłana przez: lemolog w Kwietnia 10, 2018, 11:12:32 pm
Przeglądając różne dziwne książki, np. książkę adresową Lwowa z 1916 roku znalazłem tam jednego Adolfa z Lemów.

(https://ic.pics.livejournal.com/lemolog/6833845/67982/67982_600.jpg)
Nazwiska Lem nie ma...
Tytuł: Odp: Doktor Lem. Anegdoty
Wiadomość wysłana przez: liv w Kwietnia 10, 2018, 11:56:06 pm
Cytuj
Nazwiska Lem nie ma...
Ano nie ma, tak samo jak Adolfa Lehma.
W 1912/13 też go nie ma (kto wtedy mieszkał na Rzeźnickiej 13?)
(https://i.imgur.com/bP0J8H4.jpg)
Czyżby przywiało go dopiero podczas Wielkiej Wojny?
Marginesem - skąd ten Lem bez h. Może skrót od wcześniejszego Lemberg?
A dopiero potem dodane te h - dla fantazji... :)
Jednego Lemberga widziałem w takiej książce adresowej
Tytuł: Odp: Doktor Lem. Anegdoty
Wiadomość wysłana przez: lemolog w Kwietnia 11, 2018, 12:15:10 am
kto wtedy mieszkał na Rzeźnickiej 13?
Lwów,1908 r.
Landes Herman, urzędnik pryw., Rzeźnicka 13.
Litwak Juda, administrator realności, Rzeżnicka 13.
Mahru Artur, urzędnik prywatny, Rzeźnicka 13.
Zimmermann Schaje, krawiec, Rzeźnicka 13.
Zitter Neumann, majst. instal., Rzeźnicka 13.
Tytuł: Odp: Doktor Lem. Anegdoty
Wiadomość wysłana przez: liv w Kwietnia 11, 2018, 12:23:37 am
kto wtedy mieszkał na Rzeźnickiej 13?
Lwów,1908 r.
Landes Herman, urzędnik pryw., Rzeźnicka 13.
Litwak Juda, administrator realności, Rzeżnicka 13.
Mahru Artur, urzędnik prywatny, Rzeźnicka 13.
Zimmermann Schaje, krawiec, Rzeźnicka 13.
Zitter Neumann, majst. instal., Rzeźnicka 13.

Dzięki, czyli wygląda na wielorodzinna kamienicę - pewnie jakiś właściciel wynajmował różnym lokatorom. A ten Adolf wprowadził się do jednego z mieszkań (myślałem, że może całą miał).
Natomiast fucha tego Litwaka - administrator realności - brzmi bardzo futurystycznie  ;D
Akurat coś dla Olki, bo na razie administruje surrealizmem i to purenonsensowym chyba  ::)
Tytuł: Odp: Doktor Lem. Anegdoty
Wiadomość wysłana przez: lemolog w Kwietnia 11, 2018, 01:06:50 am
Z tych księg adresowych mamy Lehmów:
Na Rzeźnickiej 14 mieszkali: Samuel i jego ojciec Hersch (później on że jako Herman). I Abraham .
Na Owocowej 6 mieszkali: Benjamin (Gajewska myśli, że to brat Hermana), Izrael i Leizor.

A teraz powiązanie Rzeźnickiej i Owocowej:
(https://ic.pics.livejournal.com/lemolog/6833845/68098/68098_1000.jpg)
Czyli Abraham Lehm sprzedał Herschowi Lehm część realności na Owocowej 6.
Abraham Lehm - kto to jest? Ktoś krewny - pewnie też brat Herscha (Hermana) czy jego siostrzeniec (syn Benjamina)... I Izrael i Leizor też pewnie krewni...
Tytuł: Odp: Doktor Lem. Anegdoty
Wiadomość wysłana przez: olkapolka w Kwietnia 11, 2018, 03:05:08 pm
Natomiast fucha tego Litwaka - administrator realności - brzmi bardzo futurystycznie  ;D
Rewelka. W Krakowie wychodził dwutygodnik dla właścicieli realności...:
https://jbc.bj.uj.edu.pl/dlibra/plain-content?id=29708 (https://jbc.bj.uj.edu.pl/dlibra/plain-content?id=29708)
...a właściwie dla ich obrony...:))
Z ciekawszych zawodów (wymienionych w spisie): fizyk miejski i? wdowa - co troszkę uzupełnia obraz kobiet z owej epoki;)
Tytuł: Odp: Doktor Lem. Anegdoty
Wiadomość wysłana przez: liv w Kwietnia 11, 2018, 10:44:40 pm
Cytuj
Rewelka. W Krakowie wychodził dwutygodnik dla właścicieli realności...:
Chcesz więcej?
Ciekawe zestawienie dochodów właściciela realności na przykładzie jednej kamienicy. Z 1917.
https://jbc.bj.uj.edu.pl/Content/301546/PDF/NDIGCZAS014000_1917_061.pdf (https://jbc.bj.uj.edu.pl/Content/301546/PDF/NDIGCZAS014000_1917_061.pdf)
Cytuj
Czyli Abraham Lehm sprzedał Herschowi Lehm część realności na Owocowej 6.
Dobrze widzę? 2/12 kamienicy? Czyli jedno mieszkanie chyba, albo pewniej -  dwa.
Dziwne, że Abraham sprzedaje kawałek domu na Owocowej 6. w roku 1900.
Z twojej wklejki z 1908 wynikałoby, że właścicielem tej kamienicy był raczej Lejzor.
Ale może innej? Lub niecałej? Hmm ???

Tytuł: Odp: Doktor Lem. Anegdoty
Wiadomość wysłana przez: maziek w Kwietnia 11, 2018, 10:49:15 pm
Czy jak się sprzeda realność to jest nierealność, czy nie ma nic? Czy można sprzedać część realności?
Tytuł: Odp: Doktor Lem. Anegdoty
Wiadomość wysłana przez: olkapolka w Kwietnia 12, 2018, 12:45:30 am
Cytuj
Rewelka. W Krakowie wychodził dwutygodnik dla właścicieli realności...:
Chcesz więcej?
Ciekawe zestawienie dochodów właściciela realności na przykładzie jednej kamienicy. Z 1917.
Thx - lubię takie starocie - zawsze jakiś cymesik się trafi...właściciel realności np. bardzo dotkliwie odczuwa wbijanie niemiłosierne gwoździ i wyrywanie przy wyprowadzaniu się...
Ale to czasopismo też go nieco nabija...w butelkę...bo na samym dole jest sedno: roczna składka uprawnijąca do darmowych porad:)

Tja...te dochody to raczej rozchody;)
Czy jak się sprzeda realność to jest nierealność, czy nie ma nic? Czy można sprzedać część realności?
A czy nierealność jest czymś? Czy niczym? Wróblem na dachu?:)

Nawiasem - prawdziwa administracja nierealnościami zaczęła się w Polsce po wojnie - właściciel niby był właścicielem, ale na regulowanym pasku urzędniczym...kwaterunki przygodnych osób - nawet nie na całe mieszkania, ale do poszczególnych pokoi - ze wspólną kuchnią - jak był nadmetraż...cudo.
Drugim nawiasem - te 2/12 czy inne ułamkowe własności - pachną dzisiejszymi wspólnotami mieszkaniowymi...też nierealności.

Tytuł: Odp: Doktor Lem. Anegdoty
Wiadomość wysłana przez: maziek w Kwietnia 12, 2018, 06:58:04 pm
To był handel nadrealnościami (po wojnie). Teraz wracają z przestrzeni nadrealnej, czyli urojonej, do realnej. Tylko trochę jak popadnie.
Tytuł: Odp: Doktor Lem. Anegdoty
Wiadomość wysłana przez: lemolog w Września 16, 2018, 01:18:59 pm
Anegdota XXII
(https://ic.pics.livejournal.com/lemolog/6833845/71094/71094_600.jpg)

(https://ic.pics.livejournal.com/lemolog/6833845/71232/71232_600.jpg)

(https://ic.pics.livejournal.com/lemolog/6833845/71612/71612_600.jpg)
Tytuł: Odp: Doktor Lem. Anegdoty
Wiadomość wysłana przez: liv w Września 17, 2018, 06:22:01 pm
Fajnie, że wróciłeś do tematu.
Czekam/czekamy na więcej.
Rozwaliło... szczoteczka do zębów musi być nieodłącznym rekwizytem każdego żołnierza... Konwencje genewskie bis powinny uwzględnić wieczorną przerwę w wymianie ognia na obowiązkowe szczotkowanie zębów  :)
A dotychczas myślałem że nieodłączny jest chlebak który, jak wiadomo, służy do noszenia - granatów.
Tytuł: Odp: Doktor Lem. Anegdoty
Wiadomość wysłana przez: Q w Września 17, 2018, 08:23:26 pm
Ano, miło się dowiedzieć czym się "krwawy ubek" Le(h)m zajmował. Laryngologią, jak przed wojną...

lemologu, gdzie dorwałeś tego "Lekarza wojskowego"? I czy Przypadek o dokonaniu znaleziska zdecydował, czy wiedziałeś czego (i gdzie) szukasz? Znaczy: uchyl rąbka tajemnicy nt. Twoich metod badawczych.
Tytuł: Odp: Doktor Lem. Anegdoty
Wiadomość wysłana przez: lemolog w Września 17, 2018, 10:45:02 pm
lemologu, gdzie dorwałeś tego "Lekarza wojskowego"?
Warszawa - Biblioteka Narodowa - Polska Bibliografia Lekarska za rok 1948:

1466  LEM S. Angina Plaut-Vincenti. Lek. Wojsk. 1948. R. XXIV. Nr 3. str. 333-335.

Odpowiedny numer "Lekarza Wojskowego" jest w Bibliotece Narodowej...
Tytuł: Odp: Doktor Lem. Anegdoty
Wiadomość wysłana przez: Q w Września 17, 2018, 10:56:59 pm
Genialnie proste, szukałeś S. Lemów w katalogu (można Cię tedy liczyć do prekursorów szukanistyki?). Ciekawość mnie zżera co jeszcze znalazłeś? :)
Tytuł: Odp: Doktor Lem. Anegdoty
Wiadomość wysłana przez: lemolog w Września 17, 2018, 11:36:13 pm
Anegdota XXIII

Jedno z najważniejszych dzieł medycyny polskiej:
(https://ic.pics.livejournal.com/lemolog/6833845/71701/71701_600.jpg)

(https://ic.pics.livejournal.com/lemolog/6833845/71975/71975_600.jpg)
I za rok 1957:
(https://ic.pics.livejournal.com/lemolog/6833845/72195/72195_600.jpg)
I za rok 1955:
(https://ic.pics.livejournal.com/lemolog/6833845/72483/72483_600.jpg)
Tytuł: Odp: Doktor Lem. Anegdoty
Wiadomość wysłana przez: Q w Września 18, 2018, 12:35:46 am
Jedno z najważniejszych dzieł medycyny polskiej:

Medycyny to może - tak serio - nie, ale o medycynie - z pewnością. I to w dziejach literatury światowej. Bo wszak mało w niej pierwszorzędnych dzieł z lekarzami ukazanymi przez pryzmat pracy zawodowej w centrum fabuły. Kogóż tu - poza Lemem - można wymienić? Złośliwca Molière'a, Camusa z jego doktorem Rieux (piękna, do nierealności, postać)... Kogo jeszcze?
Tytuł: Odp: Doktor Lem. Anegdoty
Wiadomość wysłana przez: lemolog w Września 22, 2018, 10:52:50 pm
Anegdota XXIV
A to już taki rodzynek czy perełka, a raczej diament tej kolekcji anegdotów o doktorze Lemie:
(https://ic.pics.livejournal.com/lemolog/6833845/72768/72768_600.jpg)
Czyli:   
Moskwa, 6 lipca 1992 r.

Szanowny doktorze Lem!
Dziękuję Pana za bardzo ciekawy materiał do naszej konferencji. (...)
Ściskam Pana rękę i mam nadzieję zobaczyć Pana gościem Funduszu.
                                                                         M. Gorbaczow


Historia tego następująca:

   W czerwcu 1992 r. Stanisław Lem ("jako specjalista od przyszłości") otrzymał od Michaiła Gorbaczowa list z zaproszeniem do udziału w lipcu w naukowej konferencji "Do nowej cywilizacji".
(Po rozpadzie ZSRR i odejsciu od władzy pierwszy i ostatni Prezydent Związku Radzieckiego Michaił Gorbaczow założył międzynarodowy fundusz swojego imienia, i ta konferencja była pierwszą dużą imprezą tego funduszu.)
Na konferencje Lem nie poleciał, ale skoro w lutym 1992 r. napisał dość duży futurologiczny artykuł dla paryskiej "Kultury", który został tam opublikowany w majowym numerze:
1. Lem S., Świat i Polska. – Kultura (Paris), 1992, nr 5, s.3-18
(toż później w Polsce: a) SEX WARS, czyli świat i Polska / w ks.: Lem S., Sex Wars. – W.: NOWa, 1996;
b) Sex Wars, czyli Świat i Polska / w ks.: Lem S., Sex Wars. – Kr.: WL, 2004;
c) Sex Wars, czyli Świat i Polska / w ks.: Lem S., Sex Wars. – W.: Agora SA, 2009),

to na podstawie tego artykułu 1 napisał i odesłał wykład, który był przetłumaczony na rosyjski i przed rozpoczęciem konferencji był opublikowany 11 lipca w moskiewskiej gazecie "Komsomolskaja prawda":
2. Лем С., Планета Земля. Век XXI. – Комсомольская правда (Москва), 1992, №125, с.3
(toż znacznie później po polsku: Lem S., Planeta Ziemia, wiek XXI. – Nowa Fantastyka (W.), 2001, nr 9).
Wyżej akurat jest fragment listu od Michaiła Gorbaczowa z podziękowaniem za ten nadesłany wykład.
 
A we wrześniu 1992 r. już na podstawie artykułu 1 i wykładu 2 Stanisław Lem napisał nowy artykuł, który został opublikowany w Polsce:
3. Lem S., Sex wars (Ludzkość w XXI wieku). – Tygodnik Powszechny (Kr.), 1992, nr 38
(toż: Lem S., Sex wars, czyli Ludzkość w XXI wieku. – Tygodnik Powszechny (Kr.), 2015, wyd.spec.2).
Tytuł: Odp: Doktor Lem. Anegdoty
Wiadomość wysłana przez: olkapolka w Września 22, 2018, 11:15:45 pm
Anegdota XXIV
A to już taki rodzynek czy perełka, a raczej diament tej kolekcji anegdotów o doktorze Lemie:
Wisienka na anegdotowym torcie:)
Cytuj
Wyżej akurat jest fragment listu od Michaiła Gorbaczowa z podziękowaniem za ten nadesłany wykład.
No dobrze...ale jak Ty wszedłeś w jego posiadanie?
To chyba nie zasoby Biblioteki Narodowej?:)
Tytuł: Odp: Doktor Lem. Anegdoty
Wiadomość wysłana przez: Q w Września 22, 2018, 11:54:54 pm
lemologu, a znalazłoby się jeszcze co smakowitego na temat Lema i Biurakanu?
Tytuł: Odp: Doktor Lem. Anegdoty
Wiadomość wysłana przez: lemolog w Września 23, 2018, 10:37:54 am
lemologu, a znalazłoby się jeszcze co smakowitego na temat Lema i Biurakanu?
Pewnie cos znajdzie sie. Ale czy to bedzie pasowac do anegdotow o "doktorze Lemie"? Mysle, ze to bedzie juz jakas inna historia...
Tytuł: Odp: Doktor Lem. Anegdoty
Wiadomość wysłana przez: Q w Września 23, 2018, 02:33:34 pm
Mysle, ze to bedzie juz jakas inna historia...

Skoro masz wątpliwości, zawsze możesz podzielić się takimi "anegdotami" tam, gdzie wątek biurakański był już poruszany:
http://forum.lem.pl/index.php?topic=640.msg33664#msg33664
Albo założyć nowy topic 8).
Tytuł: Odp: Doktor Lem. Anegdoty
Wiadomość wysłana przez: lemolog w Września 23, 2018, 10:14:44 pm
Anegdota XXV

Drobna nieprzyjemność w życiu studenta-medyka:
(https://ic.pics.livejournal.com/lemolog/6833845/73210/73210_600.jpg)
Tytuł: Odp: Doktor Lem. Anegdoty
Wiadomość wysłana przez: Q w Września 24, 2018, 12:10:13 am
A to skądżeś dorwał (bo wątpię by jako dzieło S. Lema skatalogowane było)? :o :o :o
Tytuł: Odp: Doktor Lem. Anegdoty
Wiadomość wysłana przez: lemolog w Września 24, 2018, 11:37:02 am
A to skądżeś dorwał?
http://mbc.malopolska.pl/dlibra/

http://mbc.malopolska.pl/dlibra/docmetadata?id=90622&from=&dirids=1&ver_id=&lp=15&QI=
Tytuł: Odp: Doktor Lem. Anegdoty
Wiadomość wysłana przez: Q w Września 24, 2018, 07:30:22 pm
Nawet nie wiedziałem, że dziś tak prosto wszystko znaleźć... ::) No nic, sadowię się wygodnie w fotelu i czekam czym nas tu jeszcze zaskoczysz...
Tytuł: Odp: Doktor Lem. Anegdoty
Wiadomość wysłana przez: lemolog w Października 19, 2018, 09:14:04 pm
Anegdota XXVI
19 marca 1965 r.
(https://ic.pics.livejournal.com/lemolog/6833845/73600/73600_original.jpg)
Tytuł: Odp: Doktor Lem. Anegdoty
Wiadomość wysłana przez: Q w Października 19, 2018, 09:37:43 pm
Biblia i technologia? Ładnie się to z tym, o czym piszę w dyskusji "o 'Summie...'" splotło ;). Przy czym zastanawiam się skąd ów DR przed nazwiskiem Lema - forma grzecznościowa związana z nabytym (acz nieukończonym) wykształceniem medycznym (w końcu lekarzom się u nas zwykle doktoruje), czy efekt redaktorskiego przekonania, że jak kto mądry, to ani chybi z doktoratem (przypomina mi się jak na liście uczestników jednej konferencji figurowałem - w wyniku kreatywnego myślenia jej obsługi - jako doktor inżynier, co z dość ostrą ironią sprostowałem).
Tytuł: Odp: Doktor Lem. Anegdoty
Wiadomość wysłana przez: liv w Października 21, 2018, 08:47:54 pm
Anegdota XXV
Drobna nieprzyjemność w życiu studenta-medyka:
(https://ic.pics.livejournal.com/lemolog/6833845/73210/73210_600.jpg)
Na ulicy Śląskiej 9 w Krakowie, nowoczesnej dzielnicy rozwijającej się podczas dwudziestolecia międzywojennego w pobliżu kompleksu wojskowych szpitali i okalających centrum miasta Alej Trzech Wieszczów, w latach 45-47, mieszkał też inny uciekinier z Lwowa - Zbigniew Herbert.
Pewnie się nie raz nie dwa, mijali.
Tytuł: Odp: Doktor Lem. Anegdoty
Wiadomość wysłana przez: maziek w Października 21, 2018, 10:16:42 pm
Ciekawe, czy to przypadkowa zguba, czy o uniknięcie kamaszy chodziło :) .
Tytuł: Odp: Doktor Lem. Anegdoty
Wiadomość wysłana przez: lemolog w Marca 03, 2019, 07:20:01 pm
Anegdota XXVII

Pracował... Wojna... Niewola...
(https://ic.pics.livejournal.com/lemolog/6833845/73873/73873_1000.png)

Czekali z niewoli...
(https://ic.pics.livejournal.com/lemolog/6833845/74006/74006_1000.png)

I doczekali się!
(https://ic.pics.livejournal.com/lemolog/6833845/74470/74470_1000.png)
Tytuł: Odp: Doktor Lem. Anegdoty
Wiadomość wysłana przez: liv w Marca 03, 2019, 10:21:16 pm
Brakowało mi Twoich anegdot. Cieszę się, że kontynuujesz  :)
Pozwolisz na wciśniecie 3 groszy?
Ciekawe te historie wojenne, nie zbadane, zwłaszcza epizod włoski, który Orliński uznał za fikcyjny. Niby słusznie, ale... rok 15 faktycznie odpada, jednak 17-18? Bitwa nad Piavą zamiotła ten front dopiero w czerwcu 1918.
Kiedy dokładnie Samuel wyszedł z rosyjskiej niewoli?
Patrzę tak i patrzę na te nazwiska...
Cytuj
I doczekali się!
Nie wszyscy - w sumie tylko Samuel został. A pozostali, gdzie?
Wspierając się góglem... szef katedry - Antoni Jurasz po wojnie odszedł do Poznania.
https://pl.wikipedia.org/wiki/Antoni_Jurasz_(otolaryngolog) (https://pl.wikipedia.org/wiki/Antoni_Jurasz_(otolaryngolog))
Ale co z Ignacym Wieserem? Brakuje go w powojennym spisie - jest vacat.
Tymczasem, powinien być, bo... (ale może piszący artykuł zaburzył chronologię?)
...W 1920 r. przeniósł się do Poznania. Początkowo lwowska katedra musiała się zadowolić skromnym, prowizorycznym ambulatorium. Przyjmowali w nim m.in. Ignacy Wieser i Samuel Lehm.  Starania  o  klinikę  szły  bardzo  opornie. Bezpośrednio  przed  I  wojną  światową  istniały gotowe  plany  kliniki  na 20 łóżek.  Z  pomocą Wydziałowi Lekarskiemu w budowie kliniki, którą otwarto  dopiero  16  maja  1924  r.,  przyszło  Ministerstwo Spraw Wojskowych.
strona 101
https://www.magazynorl.pl/wp-content/uploads/2016/09/2016_07-09-magazynorl.pdf (https://www.magazynorl.pl/wp-content/uploads/2016/09/2016_07-09-magazynorl.pdf)
chyba jednak cofnął się do czasów przedwojennych - czyli Wieser znika po wojnie.
W powyższym artykule autor powołuje się na fundamentalną książkę, może w niej coś więcej ale nie mam do niej dostępu
https://archiwum.allegro.pl/oferta/zarys-dziejow-chirurgii-polskiej-plyta-pzwl-i5290445937.html (https://archiwum.allegro.pl/oferta/zarys-dziejow-chirurgii-polskiej-plyta-pzwl-i5290445937.html)
Klinikę na kilkadziesiąt łóżek zrealizował dopiero następny "szef"
 Teofil Zalewski

W 1917 roku otrzymał tytuł profesora nadzwyczajnego tytularnego, a 1 października 1919 roku został nominowany na profesora nadzwyczajnego i kierownika Katedry i Kliniki Otolaryngologii UJK we Lwowie. W 1923 r. został mianowany profesorem zwyczajnym. W przydzielonym przez Ministerstwo Spraw Wojskowych osobnym budynku po koszarach austriackich przy ul. Pijarów 6 utworzył 16 maja 1924 roku klinikę na 40 łóżek, z 5 łóżkami dla dzieci, laboratoriami i innymi gabinetami. 10 lutego 1927 roku uruchomił ambulatorium foniatryczne przy klinice. W latach 1934–1935 urządził oddział dla chorych na gruźlicę górnych dróg oddechowych. W klinice stworzył nowoczesne warunki pracy, zaopatrzył ją w najnowsze urządzenia, szkolił odpowiednie siły naukowe i pomocnicze. Habilitował trzech docentów: A. Dobrzańskiego (1929), W. Jankowskiego (1939) i T. Ceypka (1939).
W roku akademickim 1927/1928 był dziekanem, a w 1930 roku – prodziekanem Wydziału Lekarskiego

https://pl.wikipedia.org/wiki/Teofil_Zalewski (https://pl.wikipedia.org/wiki/Teofil_Zalewski)
Został Orest Litwinowicz (jest kilka wzmianek ze Stanisławowa) z okresu "na czas wojny" i sługa Murawski co w wojsku był - i wrócił.
Tytuł: Odp: Doktor Lem. Anegdoty
Wiadomość wysłana przez: liv w Kwietnia 02, 2019, 10:32:01 am
Kartka z kalendarza  :)
110 lat temu niejaki Samuel Lehm - Polak, został absolwentem Uniwersytetu Franciszkańskiego w Lwowie.
Czyli ze co?
Zdał ostatni egzamin, obronił pracę dyplomową, dokonano urzędowego wpisu?
Pojęcia nie mam...
(https://i.imgur.com/aEGFg3M.jpg)
Mam nadzieję, że lemolog nie ma pretensji o "gościnne" skorzystanie z wątku bez pytania założyciela?
Tytuł: Odp: Doktor Lem. Anegdoty
Wiadomość wysłana przez: Q w Kwietnia 02, 2019, 10:59:30 am
Urocza (bez ironii) i podnosząca na duchu jest ta samoidentyfikacja ludności o mojżeszowych korzeniach (poza Mistrzowym ojcem mamy tam - jak widać - Polaków Egre i Rothfelda* (http://*), oraz Polkę Silberstein) jako Polaków. Dobra szkoła rabina Ber Meiselsa. :)

* Ciekawe czy krewny wiadomego ministra?
Tytuł: Odp: Doktor Lem. Anegdoty
Wiadomość wysłana przez: lemolog w Kwietnia 02, 2019, 10:48:44 pm
110 lat temu niejaki Samuel Lehm - Polak, został absolwentem Uniwersytetu Franciszkańskiego w Lwowie.
Czyli ze co?
Zdał ostatni egzamin, obronił pracę dyplomową, dokonano urzędowego wpisu?
Pojęcia nie mam...

Zobacz "Anegdota II": Gazeta Lwowska od 03.04.1909 r.:
[02.04.1909 r.] Pani Maria Zofia Oktawia Pogonowska rodem ze Lwowa, pp. Jan Saphier rodem z Brzeżan i Samuel Lehm rodem ze Lwowa otrzymali na Uniwersytecie tutejszym stopień doktora wszech nauk lekarskich.

Mam nadzieję, że lemolog nie ma pretensji o "gościnne" skorzystanie z wątku bez pytania założyciela?

Na początku tego wątku napisałem: Zapraszam do uzupełnienia zbioru anegdot...
Tytuł: Odp: Doktor Lem. Anegdoty
Wiadomość wysłana przez: liv w Kwietnia 02, 2019, 11:37:03 pm
Cytuj
Zobacz "Anegdota II": Gazeta Lwowska od 03.04.1909 r.:
Zobaczyłem  :)
Tylko dalej nie wiem, co oznacza data 2 kwietnia. Ona się powtarza w innych latach, z czego można by wnioskować, że to jakiś "stały" tradycyjny termin. Ale są też inne; styczniowe, marcowe, majowe, listopadowe grudniowe...
Co w danym dniu się wydarzyło, tego nie wiem; dzień rygorozy (https://sjp.pl/rygorozum), czy może rada wydziału zatwierdzała decyzję, uroczyście wręczano papier czy jeszcze coś innego?
Nie widzę tu logiki, ni rocznej, ni semestralnej, a zapewne jakaś jest.
Druga kwestia, tożsamościowa - są Rosjanie, Rusini, Czesi a nawet Polacy z Rumunii, z rzadka nie ma nic w temacie za to zupełnie nie ma Żydów... i Niemców?? Choć są.
Aaa przepraszam - jeden Niemiec jest (str 28)  :)
Czy to absolwenci deklarowali tożsamość narodową, czy autor publikacji sam sobie to określił?
 - tej publikacji (z roku 1919);
http://dlibra.umed.wroc.pl/Content/180/106435+Bednarski.pdf (http://dlibra.umed.wroc.pl/Content/180/106435+Bednarski.pdf)
Cytuj
Na początku tego wątku napisałem: Zapraszam do uzupełnienia zbioru anegdot...
Kurtuazyjnie napisałem...na wszelki wypadek, bo ostatnio różnie działo się z "ojcami założycielami " wątków.
Z tym tak, z tym nie...eeep  8)
Tytuł: Odp: Doktor Lem. Anegdoty
Wiadomość wysłana przez: liv w Lipca 10, 2019, 12:32:54 pm
Cytuj
Druga kwestia, tożsamościowa - są Rosjanie, Rusini, Czesi a nawet Polacy z Rumunii, z rzadka nie ma nic w temacie za to zupełnie nie ma Żydów... i Niemców?? Choć są.
Aaa przepraszam - jeden Niemiec jest (str 28)  :)
Czy to absolwenci deklarowali tożsamość narodową, czy autor publikacji sam sobie to określił?
Chyba się wyjaśniło. W CK Imperium narodowość określano wedle języka, takie rubryki były w ankietach. Z jakiegoś względu nie można było deklarować jidisz czy hebrajskiego - nie było rubryczki?
Zatem większość Żydów którzy może i by chcieli tak się zidentyfikować a nie mogli, deklarowała język polski jako swój zostając w ten sposób statystycznymi Polakami.
Tytuł: Odp: Doktor Lem. Anegdoty
Wiadomość wysłana przez: Q w Lipca 10, 2019, 07:57:20 pm
Z jakiegoś względu nie można było deklarować jidisz czy hebrajskiego - nie było rubryczki?

Nie było. Przeglądając w Sieci dostępne materiały o wiadomym pogromie (i kwestiach związanych) wyczytałem, że w istocie nie istniała w owych dokumentach taka rubryczka, wolno było deklarować wyłącznie (z interesujących nas) narodowość/język polską/polski lub niemiecką/niemiecki.

W efekcie - owszem:
większość Żydów którzy może i by chcieli tak się zidentyfikować a nie mogli, deklarowała język polski jako swój zostając w ten sposób statystycznymi Polakami.

Przy czym i to był określony wybór kulturowo-polityczny (niekoniecznie dla pokolenia Samuela, ono mogło już mówienie po polsku wynieść z domu*, ale dla jego rodziców - niewątpliwie), w dodatku nieintuicyjny, można rzec, bo większość galicyjskich Żydów - na etapie wcześniejszym, kahałowo-gettowym - mówiła w domu w jidysz, po niemiecku (był to język żydowskich elit, przypuszczam, że również wcześniejszych generacji tych Lehmów), ew. po hebrajsku, dwa ostatnie stanowiły również oficjalne języki urzędowe gmin żydowskich (jidysz, mowę biedoty, traktowano pogardliwie jako żargon i zwalczano), przez co teoretycznie wszechstronnie łatwiej - i z powodów językowych, i politycznych - deklarowanie się jako Niemiec postrzegane było jako dowód silniejszej lojalności wobec cesarza - byłoby jej dokonać innej samoidentyfikacji.

(Nawiasem: nawet kwestia pisowni imion została wówczas upolityczniona. Np. polsko-niemiecki "Samuel" był dobrze widziany, żargonowy "Szmul" - passé. Ergo: patrząc na same imiona wcześniejszych Lehmów da się cokolwiek powiedzieć o ich statusie społecznym i stosunku do idei asymilacji.)

Poniekąd a propos:
http://cejsh.icm.edu.pl/cejsh/element/bwmeta1.element.ojs-doi-10_12775_KH_2016_123_3_02/c/KH.2016.123.3.02-10413.pdf

* Pomijam, że wkraczały wtedy na scenę nacjonalizmy (w tym syjonizm) sprawy komplikując.
Tytuł: Odp: Doktor Lem. Anegdoty
Wiadomość wysłana przez: liv w Lipca 15, 2019, 03:02:44 pm
Umieszczę notatkę w tym wątku jako najbardziej pasującym, ponieważ sprawa dotyczy przede wszystkim Samuela, choć akurat dla mnie wynikła z okoliczności śmierci jego rodziców na Brajerowskiej 4.
O czym rozmawialiśmy tu;
https://forum.lem.pl/index.php?topic=1726.msg76675#new (https://forum.lem.pl/index.php?topic=1726.msg76675#new)
 Przeglądając dostępne materiały uwagę zwrócił taki passus z książki Agnieszki Gajewskiej „Zagłada i gwiazdy”
"Rękopis życiorysu doktora Samuela Lehma, sporządzony przez niego po wojnie i dołączony do podania o pracę, zawiera informacje o tym, że jego matka Salomea Lehm zmarła w roku 1920, a ojciec Herman zmarł rok później, czyli w tym samym roku, kiedy urodził się Stanisław Lem, który otrzymał zresztą drugie imię po dziadku." str. 139

Wielce prawdopodobne jest, że oba zejścia można przesunąć o rok, co wynikałoby z zamieszonej przez lemologa notatki prasowej, czyli Sara (pierwsze imię Salomei) umarła w 1919, a Herman 1920.
A jeśli by tak było to nawiązując do kolejnego fragmentu książki Pani Gajewskiej;
"Mieszkanie przy ulicy Brajerowskiej nie należało do rodziny Lemów, nie wiadomo, kiedy dokładnie wprowadzili się pod ten adres, musiało to mieć związek z otwarciem prywatnej praktyki laryngologicznej doktora." - str. 140.

Jak ostrożnie sądzę, na podstawie dostępnych źródeł można dość precyzyjnie określić czas nabycia wzmiankowanego mieszkania. Podstawą wnioskowania będą książki adresowe i anegdotki przekazane przez Stanisława Lema.
Ale zanim przejdę do meritum – zarysuję romantyczne tło.
Zatem, dawno dawno temu... żyje  sobie młody lekarz – laryngolog, na tyle zdolny, że pracuje na Uniwersytecie Lwowskim.
szematyzm 1914
(https://i.imgur.com/uex8RlR.jpg)
I cała kolekcja źródeł uzupełniających dotycząca tej posady oraz zdresu z Anegdoty XXVII lemologa na górze tej strony

 Niestety, nie zarabia tam zbyt dużo a zakochuje się w kobiecie, która pochodzi z rodziny raczej ubogiej, ale  za to ma "charakterek" (Lem-Bereś str. 10) – młodzi (choć już po 30-stce) zaręczają się jeszcze przed wybuchem wojny. Ich sytuacja materialna za wesoła nie jest i stąd zapewne mieszkają u ojca Hermana na Rzeźnickiej 14. Gdy wojna w sierpniu 1914 ostatecznie wybuchnie, nasz bohater trafi do wojska.
Tymczasem tam też, na Rzeźnickiej, Samuel przyjmuje pacjentów co potwierdzają kolejne książki adresowe;
 z 1908.. no, w tym czasie jeszcze pobierał nauki, więc może tylko mieszkał i "był kandydatem"?  :)  źródło od lemologa
(https://i.imgur.com/Aw3BzYS.jpg)
 1913 już jest doktorem;
(https://i.imgur.com/7N23SLx.jpg)
1916.
(https://i.imgur.com/UR2q3Dt.jpg)
Ten ostatni wpis może dziwić, wszak wiemy, że Samuel został powołany (lub był ochotnikiem?) i w latach 1914-1918/19 przebywał jako wojskowy lekarz na wojnie (Przemyśl, a potem obóz jeniecki).
Widocznie na ten czas zawiesił praktykę choć adres został, co potwierdza taki wpis w Kalendarzu Galicyjskim z 1915.
(https://i.imgur.com/MYrPE8o.jpg)
Na podstawie powyższego z całą pewnością można stwierdzić, że do końca wojny jedynym adresem Samuela Lehma jest Rzeźnicka 14 (przy rodzicach).
Pytanie, czy oni też tam mieszkają, czy może ulegli panice w sierpniu 1914 i uciekli z miasta jak zrobił to jeden z członów ich rodziny?
Czytając wspomnienia z tej ewakuacji, a miała ona bardzo panikarski charakter, można wnosić, że nie – raczej nie pozwalał im na to wiek i być może, stan zdrowia. Zatem najpewniej przeczekali krótką okupację rosyjską a już w 1916 sprawy polityczne wróciły do jakiej takiej c.k. normy.
Podobnie wrócił wspomniany Lehm uchodźca.

Konkursik?  8)
A który to był taki zapobiegliwy?
Podaj jego imię.
Forma nagrody w trakcie ustalania.   ::)

    Wracając do przeszłosci...
Za to nie wrócił jego brat Samuel – ten akurat przebywał w obozie jenieckim. Zabiegi czynione przez narzeczoną, to jedna z kolejnych anegdot przytoczona przez Stanisława w rozmowie z Fiałkowskiem (str. 14) Nie będę jej streszczał, kto chce sam przeczyta - warto.
Faktem jest, że koniec końców powrócił i Samuel, co stało się u schyłku 1918 (wojna kończy się w listopadzie), lub na początku 1919. Niewątpliwie był już we Lwowie 30 maja 1919 – wszak to dzień jego ślubu (za P. Gajewską).
        Czy tak szybko przywiała go w rodzinne strony wyłącznie tęsknota za narzeczoną? Być może, ale niewykluczone też, że doszły go pogłoski o pogarszającym się zdrowiu rodziców, zwłaszcza matki.
Mamy zatem taki oto obrazek; młodą parę na ślubnym kobiercu, lekarza-weterana wojennego, który zamierza wrócić do praktyki lekarskiej, stęsknioną narzeczoną która cudem odzyskała ukochanego, powojenny nastrój euforii, wiosna, lecą bociany zatem i myśli o dzieciach... a z prozy życia; niemłodzi i być może schorowani, zatem wymagający opieki rodzice, oraz perspektywa mieszkania „na kupie”.
 Reasumując - na Rzeźnickiej 14 staje się zbyt ciasno.
(mimo tego, ze zniknął zeń intrygujący Adolf  :D).
     I w tym (ale nie o Adolfa mi...) bym widział główną przyczynę zmiany lokalu na, zapewne większy, przy ulicy Brajerowskiej 4. Ponieważ pod tym adresem zmarła wkrótce matka Samuela, co stało się w 1919 (przyzwyczaiłem się do tej daty) można z dużą dozą pewności stwierdzić, że mieszkanie na Brajerowskiej rodzina Lehmów wynajęła w roku 1919. Ostatecznie, co mniej prawdopodobne, w 1920.
Intuicja podpowiada mi, że wiążąc się węzłem małżeńskim młoda para miała już uwite gniazdko na nową drogę życia. Oczywiście na swoje intuicje nijakich dowodów nie posiadam, zatem czas kończyć ten odcinek.
Tytuł: Odp: Doktor Lem. Anegdoty
Wiadomość wysłana przez: liv w Lipca 23, 2019, 05:30:56 pm
Lemologu - masz może  informacje, czy  dr Gecel Wolner miał dzieci starsze niż ten synek z 37?
Próbuję ustalić rodziców Zygmunta i Mietka - kuzynów Lema z WZ.
Niestety zostaje mi tylko droga eliminacji.
Tytuł: Odp: Doktor Lem. Anegdoty
Wiadomość wysłana przez: lemolog w Lipca 23, 2019, 09:11:05 pm
czy  dr Gecel Wolner miał dzieci starsze?
Na ten temat nigdzie nie spotkalem zadnej informacji....
Tytuł: Odp: Doktor Lem. Anegdoty
Wiadomość wysłana przez: liv w Lipca 23, 2019, 09:47:06 pm
Dziękuję.
Brak informacji to też informacja.
Tytuł: Odp: Doktor Lem. Anegdoty
Wiadomość wysłana przez: liv w Sierpnia 01, 2019, 08:09:09 pm
Cytuj
No to powstaje pytanie: jakim było oficjalne imie doktora Wolnera, poczynające się na litere “G” (Dr. G.Wolner), skoro w rodzinie jego nazywali “Gienek”, a ktoś nawet nazywał “Marek”? 
i
Cytuj
Na szybko przychodzi myśl, że dr Wollner miał dwa imiona. Marek i G.
Ale te G. ?
 W oficjalnych drukach nie byłoby raczej zdrobnienia G=Gienek.  Eugeniusz jest na E.  :)
Gienadij?
i
Cytuj
Gianmarco.
i
Cytuj
No to już udało się odnaleźć odpowiedź na pytanie z Anegdoty XIV:

Dr G.Wolner = Doktor medycyny Gecel Wolner
i
Cytuj
Podobne Eugeniuszowi, ale to słabe raczej, w wolnej chwili poszukam może coś więcej.
Akurat zdarzyła się wolna chwila.
I niby co tu wracać do sprawy już wyjaśnionej, ale... życie pełne niespodzianek, nie tylko my mieliśmy ten problem - oto wariant zaskakujący kreatywnością.
Otóż Gienek to ...  ;D  8)

(https://i.imgur.com/IQU3KJ2.jpg)
Tytuł: Odp: Doktor Lem. Anegdoty
Wiadomość wysłana przez: lemolog w Sierpnia 01, 2019, 08:40:19 pm
Otóż Gienek to ...  ;D  8)

Tak, niedawno to tez odnalazlem - w tym wydaniu:

ILUSTROWANY INFORMATOR MIASTA LWOWA
ZE SPISEM MIEJSCOWOŚCI WOJEW.  LWOWSKIEGO
NA ROK 1939

I razem z tym jeszcze jedno znane nazwisko - Zych ;)
Tytuł: Odp: Doktor Lem. Anegdoty
Wiadomość wysłana przez: liv w Sierpnia 01, 2019, 08:57:56 pm
Cytuj
I razem z tym jeszcze jedno znane nazwisko - Zych ;)
I też laryngolog  ;)
starszy ordynator oddziału uszno-gardłowego – mjr dr Jan Marcin Mieczysław Zych
https://pl.wikipedia.org/wiki/6_Szpital_Okr%C4%99gowy (https://pl.wikipedia.org/wiki/6_Szpital_Okr%C4%99gowy)
Tytuł: Odp: Doktor Lem. Anegdoty
Wiadomość wysłana przez: Q w Sierpnia 02, 2019, 07:19:50 pm
A propos Wollnerów... Pochwalę się, choć nie wiem czy jest czym (wahałem się więc trochę, ale co tam...). Otóż wpadłem dość przypadkowo na informację o istnieniu w Warszawie pewnego Wollnera o izraelskich korzeniach:
https://lente-magazyn.com/autorzy/uri-wollner/
https://pl.linkedin.com/in/uri-wollner-35915733
Napisałem więc z głupia frant do jego żony:
http://julia-wollner.com/bio/
Z pytaniem czy jej ślubny nie pochodzi aby z tych lwowskich W. Może to jakaś rodzina do Lema?

Edit:
Pani J.W. odpowiedziała. Rodzina jej męża pochodzi z Transylwanii (czyli Siedmiogrodu), ale obiecała przeprowadzić familijne śledztwo, czy nie mieli aby krewnych we Lwowie.
Tytuł: Odp: Doktor Lem. Anegdoty
Wiadomość wysłana przez: liv w Sierpnia 25, 2019, 03:53:13 pm
Anegdota XVIII.

Z wywiadu z profesorem Stanisławem Sławomirem Nicieją  ( https://pl.wikipedia.org/wiki/Stanis%C5%82aw_Nicieja )
http://www.cracovia-leopolis.pl/index.php?pokaz=rozmowy&id=936
(http://www.cracovia-leopolis.pl/_images/kwartalniki/2001-02/6.jpg)

"Marian Hemar, uciekając przed Niemcami, nie mógł zabrać swojej ukochanej matki, a jadąc na Zaleszczyki miał w samochodzie wolne miejsce. Matka ginie w getcie. Znane są jego listy pełne rozpaczy. Jego matka nazywała się z domu Lem. Hemar korespondował z Samuelem Lemem, ojcem Stanisława Lema. Samuel opisuje mu historię aresztowania matki przez Niemców. O tych listach rozmawiałem ze Stanisławem Lemem. Był zaskoczony, że mam listy jego ojca do Mariana Hemara".
Korzystając z przeczytanej książki Anny Mieszkowskiej "Mistrzowie kabaretu. Marian Hemar i Fryderyk Jarosy" uzupełnię ten cytat, gdyż można go odebrać w sposób krzywdzący dla Hemara. Pamiętając, że matka Berta miała w tym czasie 68 lat.

"Kilka dni po wybuchu wojny, w nocy z 6 na 7 września 1939 r. uciekłem z Warszawy na skutek wiadomości o nadciągającej armii niemieckiej. Moja ucieczka z Warszawy, przez Lublin, Lwow, Stanisławów do Śniatynia trwała 10 dni i nocy, co bez wątpienia doprowadziło [mnie] psychicznie oraz fizycznie do granicy wytrzymałości. Szosy i drogi polne jak i miasta, przez które przejeżdżałem (w dwuosobowym samochodzie z 5 pasażerami), były przepełnione uciekinierami. Nie mogąc dostać benzyny musiałem użyć mieszankę z nafty i spirytusu, co wywołało taki skutek, że co kilka kilometrów musiałem czyścić gaźnik, wymieniać opony i bardzo często musiałem nawet pchać samochód kilometrami. Działo to się wszystko często w ciemności. Szybkość tej jazdy wynosiła ca. 5 kilometrów do 10 kilometrów na godzinę. Podczas tych 10 dni nie [było] prawie nic do jedzenia, a spałem tylko po kilka minut w przydrożnych rowach. Najgorszym było stale wzrastające uczucie strachu szczególnie podczas nalotów, kiedy to drogi i szosy bombardowano lub ostrzeliwane były z karabinów maszynowych nisko latających samolotów (...) W tych warunkach udało mi się przekroczyć granicę polsko-rumuńską w nocy z 17 na 18 września."
Tytuł: Odp: Doktor Lem. Anegdoty
Wiadomość wysłana przez: liv w Września 01, 2019, 03:42:07 pm
Sam nie wiem jak zacząć - od głowy, czy od ogona?  :)
Od głowy - ale najpierw korpus (delicti)
Cytuj
W rocznice - znaczy Sara umarła w 1928 r. Ale to nie bardzo pasuje stwierdzeniu z Wysokiego Zamku: "w sypialni w której spałem, tak, chyba w niej,  umarli moi dziadkowie".
A czy może ta ofiara być w dziesiątą rocznicę (od 1919 r.), chociaż napisane że w rocznicę (od 1928 r.)?
A może po śmierci męża babcia Sara mieszkała już w innym pokoju czy gdzie indziej?
i
Cytuj
Wielce prawdopodobne jest, że oba zejścia można przesunąć o rok, co wynikałoby z zamieszonej przez lemologa notatki prasowej, czyli Sara (pierwsze imię Salomei) umarła w 1919, a Herman 1920.
A jeśli by tak było to nawiązując do kolejnego fragmentu książki Pani Gajewskiej;
"Mieszkanie przy ulicy Brajerowskiej nie należało do rodziny Lemów, nie wiadomo, kiedy dokładnie wprowadzili się pod ten adres, musiało to mieć związek z otwarciem prywatnej praktyki laryngologicznej doktora." - str. 140.
oraz
Cytuj
Mamy zatem taki oto obrazek; młodą parę na ślubnym kobiercu, lekarza-weterana wojennego, który zamierza wrócić do praktyki lekarskiej, stęsknioną narzeczoną która cudem odzyskała ukochanego, powojenny nastrój euforii, wiosna, lecą bociany zatem i myśli o dzieciach... a z prozy życia; niemłodzi i być może schorowani, zatem wymagający opieki rodzice, oraz perspektywa mieszkania „na kupie”.
 Reasumując - na Rzeźnickiej 14 staje się zbyt ciasno.
(mimo tego, ze zniknął zeń intrygujący Adolf  :D).
     I w tym (ale nie o Adolfa mi...) bym widział główną przyczynę zmiany lokalu na, zapewne większy, przy ulicy Brajerowskiej 4. Ponieważ pod tym adresem zmarła wkrótce matka Samuela, co stało się w 1919 (przyzwyczaiłem się do tej daty) można z dużą dozą pewności stwierdzić, że mieszkanie na Brajerowskiej rodzina Lehmów wynajęła w roku 1919. Ostatecznie, co mniej prawdopodobne, w 1920.
Intuicja podpowiada mi, że wiążąc się węzłem małżeńskim młoda para miała już uwite gniazdko na nową drogę życia. Oczywiście na swoje intuicje nijakich dowodów nie posiadam, zatem czas kończyć ten odcinek.
Czas na głowę - a to właściwie jedno zdanie, wtrącone, w felietonie Hemara.
 Zacytuję.
Po wojnie ukraińskiej, przez kilka miesięcy spałem u dziadka, który był wtedy sam, na Brajerowskiej, tam w tych okolicach, tak zaczynał się dzień bez dźwięku samochodów, ale od takiego buch buch bach"
Hemar, "Świstki z podróży" 1964, w "Awantury w rodzinie", PFK Londyn 1994, s 209.

Użyte onomatopeje to efekt porannego trzepania betów i innych pierzyn na balkonach a porównanie dotyczy Tel Awiwu. Ale nie w tym rzecz..
Rzecz w implikacjach tego zdania. Zatem wnioski;

1. Mieszkanie na Brajerwoskiej 4 wynajęli, by tam mieszkać na starość, Herman i Sara Lehm. Zapewne po zakończeniu okupacji rosyjskiej (1915) w czasie której opuścili wcześniejsze lokum na Rzeźnickiej. KA z roku 1916 ich nie "widzi", zatem może chodzić o przedział czasowy1916-19.
2. Początkowo mieszkają tam we dwójkę.
3. Sara umiera i stary, schorowany Herman zostaje sam, więc młody wnuk (18 lat) Marian (jeszcze wtedy) Hescheles wprowadza się tam w celach m. in. opieki nad samotnym dziadkiem. A przy okazji uczy się do matury; maj (?) -1919.
4. w maju/czerwcu 1919 na Bajerowską wprowadza się świeżo upieczone małżeństwo. Samuel z małżonką przejmuje opiekę nad ojcem. Babcia Sara już w tym czasie nie żyje.
5. Sara Lehm umarła w pierwszych miesiącach 1919 roku
6. Sprawa kluczowa, co Hemar rozumie pod pojęciem "wojna ukraińska"? Wejście Armii Polskiej do Lwowa? Byłby to listopad 1918.
Czyżby Sara Lehm umarła w tym właśnie roku?
Niekoniecznie - Halicka Armia Ukraińska próbowała odzyskać Lwów przez następne miesiące i dopiero w marcu/kwietniu 1919 została odepchnięcia dalej.
https://pl.wikipedia.org/wiki/Wojna_polsko-ukrai%C5%84ska (https://pl.wikipedia.org/wiki/Wojna_polsko-ukrai%C5%84ska)
Na takiej podstawie optowałbym, że Hemar ma na myśli ten okres; marzec-maj 1919.
30 maja 1919 jest ślub Samuela i może nieco wcześniej, może nieco później, to oni zastępują Mariana w roli opiekuna, a po śmierci Hermana już tam zostają.
7. Pora wiosenno-letnia jest najodpowiedzniejszą porą trzepania betów po zimie. To akurat też pamiętam.  ;)

Może być? Czy gdzieś się kropnąłem?
Tytuł: Odp: Doktor Lem. Anegdoty
Wiadomość wysłana przez: Q w Maja 23, 2020, 10:07:21 pm
Nie wiem gdzie dać, tu chyba najlepiej (wszystko w rodzinie zostanie ;) )? Na Lubimy Czytać pojawił się profil naszego Admina (z sympatycznym portrecikiem Lema Młodszego):
(https://s.lubimyczytac.pl/upload/authors/32693/591684-352x500.jpg)
https://lubimyczytac.pl/autor/32693/tomasz-lem
Tytuł: Odp: Doktor Lem. Anegdoty
Wiadomość wysłana przez: Q w Stycznia 30, 2021, 10:55:26 am
Przytoczę za Gajewską, niech za swego rodzaju motto robi.

"Doskonale pamiętam, że Lem senior był wspaniałym młodopolskim panem, z czarnym fontaziem przy koszuli."

Maria Orwid, "Przeżyć… I co dalej?"

ps. Jest to zresztą fragment dłuższego wspomnienia, zacytuję:

"Dlaczego postanowiłaś zostać psychiatrą?
Namówił mnie do tego Stanisław Lem. Zdałam maturę w 1948 roku i chciałam iść na filozofię. On już wiedział, że zbliża się stalinizm, który tę naukę zniszczy. Wiedział też, że to, co mnie w gruncie rzeczy interesuje, nie jest czystą i abstrakcyjną filozofią, bo tak naprawdę fascynuje mnie człowiek oraz jego problemy.
Skąd wziął się Stanisław Lem w twoim życiu?
Po naszym przyjeździe do Krakowa mamusia spotkała gdzieś jego ojca, którego znała z czasów przedwojennych. Doskonale pamiętam, że Lem senior był wspaniałym młodopolskim panem, z czarnym fontaziem przy koszuli. W 1946 roku zaprosił nas na śniadanie wielkanocne do swego mieszkania przy ulicy Śląskiej 3. Stół ustawiony był w dużym pokoju, z którego prowadziły maleńkie schody do dziupli z oknem, gdzie znajdowały się książki, wąska leżaneczka, stół z maszyną do pisania oraz... Stanisław Lem. Studiował wtedy medycynę i już zaczynał pisać. Nie pamiętam, czy brał udział w tym śniadaniu. Jeśli tak, to szybko poszedł do siebie. Po jakimś czasie Lem senior powiedział do niego: „Staszku, zajmij się tą małą, bo po co ma się tu nudzić", a on zaprosił mnie do swojej niszy. Weszłam tam bardzo przestraszona. Choć miałam piętnaście i pół roku, mówił do mnie „proszę pani", co mi ogromnie imponowało. Zapewne zaczęliśmy rozmawiać o książkach, które czytaliśmy. Na koniec naszej wizyty Lem senior spytał syna: „No i jak ta mała?". Pan Stanisław odpowiedział: „Niegłupia". I wtedy jego ojciec poprosił go, by się mną zajął, a on się zgodził.
Przez kilka lat bardzo często do mnie przychodził, przynosił mi różne książki, a potem rozmawiał o nich ze mną. Dyskutowaliśmy też o pokazywanych właśnie w kinach filmach. Był moim intelektualnym tutorem, a ja miałam do niego szalone zaufanie. Nigdy nie rozmawialiśmy o sprawach osobistych. Nie podkochiwałam się w nim. Nie bałam się go. Dobrze się z nim czułam i nie nudziłam w jego obecności ani trochę. Czasem kpił ze mnie, czasem na mnie krzyczał. Raz zastał mnie z Pamiętnikiem pani Hanki Dołęgi-Mostowicza i zapowiedział, że z idiotkami, które czytają podobne szmiry, nie będzie więcej rozmawiać. Kiedy się tak na mnie złościł, byłam wprawdzie trochę rozśmieszona, ale też bardzo zawstydzona. Czasem się wściekałam, gdy mnie straszył, że zaraz zrobi jakiś eksperyment, a wtedy zostanie ze mnie chmura atomów.
Myślę, że do dzisiaj nie zdaje sobie sprawy z tego, jak wiele dla mnie zrobił. Przypuszczam, że to mamusia zaaranżowała w jakiś sposób jego intelektualną opiekę nade mną. Nie sądzę, by się z taką prośbą zwróciła wprost do Lema seniora, ale może podczas tego śniadania wspomniała o swoich obawach na temat mojej przyszłości. Miała głębokie przekonanie, że sama sobie ze mną nie poradzi. Wiedziała, że tkwię w intelektualnej pustce i trzeba mnie z niej wyrwać.
Nadal jednak nie wiem, dlaczego twierdził, że powinnaś iść na psychiatrię. Zdałaś maturę w 1948 roku, rok wcześniej on skończył pisać Szpital Przemienienia i...
Była to pierwsza część jego trylogii Czas nieutracony. Przyjaźniliśmy się wtedy, kiedy zbierał do niej materiały. Pamiętam, jak z Mietkiem Goldsztajnem, moim kolegą z Ha-Szomer ha-Cair, ze studiów, a potem z ZAMP, śledziliśmy z napięciem poszczególne etapy jej powstawania, jak się martwiliśmy, kiedy cenzura nie chciała jej puścić do druku, i jak się strasznie cieszyliśmy, kiedy się wreszcie ukazała. Dostałam ją od Lema z piękną dedykacją: „Drogiej, Byłej Urszulance, Pannie Marysi, Na Pamiątkę Dawnych: Rozmów, Filozofij, Uczesań I Wzruszeń U Krynicy Wiedzy — złożył tę xiążkę, Były Medicus, Obecnie Inżynier Dusz, Stanisław Lem, Kraków, październik 1955".
W Szpitalu Przemienienia Stanisław Lem napisał: „Terapia — to nie żadna sztuka: do czterdziestu lat wariat, to dementia praecox: zimne kąpiele, brom, skopolamina. Powyżej czterdziestki — dementia senilis: skopolamina, brom i zimny tusz. No i szoki. To właściwie cała psychiatria". Cytat ten odnosi się do czasów okupacji. Ale przez kilka powojennych lat niewiele się w psychiatrii zmieniło, a jeśli już, to na gorsze. Trudno powiedzieć, by traktowała człowieka podmiotowo. Dlaczego więc namawiał cię do studiowania tej dziedziny?
Był przekonany, że każdy powinien robić to, co go w życiu interesuje, a mnie interesował człowiek."
Tytuł: Odp: Doktor Lem. Anegdoty
Wiadomość wysłana przez: lemolog w Grudnia 23, 2021, 03:35:35 pm
Wszystkie Anegdoty I-XXVII jednym plikiem:
https://solaris.lem.pl/prace/WJ_Doktor_Lem_Anegdoty.pdf
Tytuł: Odp: Doktor Lem. Anegdoty
Wiadomość wysłana przez: liv w Sierpnia 27, 2022, 09:21:51 pm
Pozwolę sobie zamieścić tutaj.
W nawiązaniu do dyskusji o dziadkach Stanisława, coś się wyjaśniło.
Cytuj
Umieszczę notatkę w tym wątku jako najbardziej pasującym, ponieważ sprawa dotyczy przede wszystkim Samuela, choć akurat dla mnie wynikła z okoliczności śmierci jego rodziców na Brajerowskiej 4.
O czym rozmawialiśmy tu;
https://forum.lem.pl/index.php?topic=1726.msg76675#new (https://forum.lem.pl/index.php?topic=1726.msg76675#new)
 Przeglądając dostępne materiały uwagę zwrócił taki passus z książki Agnieszki Gajewskiej „Zagłada i gwiazdy”
"Rękopis życiorysu doktora Samuela Lehma, sporządzony przez niego po wojnie i dołączony do podania o pracę, zawiera informacje o tym, że jego matka Salomea Lehm zmarła w roku 1920, a ojciec Herman zmarł rok później, czyli w tym samym roku, kiedy urodził się Stanisław Lem, który otrzymał zresztą drugie imię po dziadku." str. 139
Potwierdziło się. Co do Hermana.
W wolnej chwili poszukam Sary-Salomei.
Herman umarł 10 marca 1921.
Na serce, z czego można wnosić, że Samuel odziedziczył przypadłość.
Notka urzędowa jest w słupku, podzieliłem go i daję w trzech kolumnach
(https://i.imgur.com/FSRzicu.jpg)
Przy okazji serdeczne pozdrowienia przerzucam przez płot - dla autora tego wątku.
Tytuł: Odp: Doktor Lem. Anegdoty
Wiadomość wysłana przez: lemolog w Grudnia 13, 2023, 09:18:49 pm
Otorynolaryngologiczny dorobek Samuela Lehma (1879–1954)
https://otorhinolaryngologypl.com/api/files/view/1826413.pdf