12935
« dnia: Września 15, 2006, 09:22:41 pm »
jako że nawet ruski koniak z czasem paruje z głowy, postaram się i ja co nieco napisać. Zaczne może od drugiego końca. Rzecz jest z roku bodaj 66 czy coś koło tego (czyli jak ja), a ja po raz pierwszy czytałem ją w 78. Tło tego było takie, że wówczas nikt juz nie kupował radioodbiorników lampowych, bo tranzystory rozprawiły się z tajemniczymi, pełgającymi, szklanymi, z mnóstwem widocznych pod szkłem drucików i siateczek - triodami, pentodami, heptodami i innymi. Mozna to było jeszcze w układach wysokiego napięcia w telewizorach zobaczyć (telewizory podtrzymały życie lamp do lat 80). Słowem, pamiętam, że już w 78 roku uderzyła mnie anachroniczność cyberiady - i już wtedy było oczywiste dla mnie, że to celowy zabieg.
Z drugiej strony także forma tych "maszyn" Lema jest przedpotopowa - zamczyste, wielopiętrowe, z gzymsikiem, nitowane jak kadłuby tankowców. Starodawne - tak zostały wymyślone, żeby wyglądały dla czytającego jak tchnienie odległej epoki - choć prezentowały z drugiej strony poziom dla dzisiejszej AI niedościgły...
Wreszcie miały "charakter" - były głupie, złosliwe, zawistne, dumne, cwane lub... ludzkie.
Były jednak maszynami, można je było właczyć lub wyłączyć, choć Lem nie odmawiał im ducha (jak to w innych rozdziałach Cyberiady się okaże...).
Co do samej "zawartości" pierwszego rozdziału to Jak czytam wasze wypowiedzi to mam wrażenie, że widzę Lema odbijającego sie wielokrotnie w pokoju pełnym luster. Sens tego co napisał w tych niewinnych bajkach jest tak uniwersalny, że pasuje do każdej sytuacji styku głupoty z próżnością, dobrych chęci z ich praktycznę realizacją itp. Ten górnolotny (złosliwy? niemożliwy?) zamiar stworzenia NAUKI, który owocuje bandą eremitów, czy ten podły pomysł stworzenia NICZEGO, któy owocuje doskonałościa - czyli próznią...
Na tym tle warto wspomnieć, że w pewnym sensie Lem był oponentem Kołakowskiego. Kołakowski też napisał wielce mądre bajki, które próbowałem czytać, ale się nie dało niestety. Jak ktoś przeczytał, to niech coś powie...