Aby odpowiedzieć na to pytanie, muszę opisać całą swoją biografię...
Krótko mówiąc, nie jestem typowym tłumaczem, zarabiam na chleb z masłem i z czymś jeszcze zupełnie innymi rzeczami (z wykształcenia jestem matematykiem-programistą, nawet zostałem doktorem nauk technicznych właśnie w dziedzinie komputerów i programowania). Z powodu swojego hobby - twórczości Stanisława Lema - musiałem zająć się również tłumaczeniami, aby CAŁĄ twórczość Lema przybliżyć czytelnikom rosyjskojęzycznym. Prawie cała beletrystyka Lema została przetłumaczona przede mną, ale pozostało nie mniej dzieł NON FICTION, co i robiłem - tłumacząc w wolnym czasie od głównej pracy. Dlatego tłumaczę, co chcę, kiedy chcę, ile chcę i kiedy mogę - czyli wyłącznie Lema i trochę o Lemie. Zacząłem od "Tajemnicy chińskiego pokoju" i "Bomby megabitowej" - bo to właśnie mój profesjonalny temat, a tłumacze filologowie-literaci nie byli w stanie. Udało się, podobało się - i kontynuuję...
Co do języka polskiego, to od dzieciństwa w Grodnie dorastałem w trójjęzycznym środowisku: rosyjskim w szkole, białoruskim w domu w rozmowach z rodzicami, polskim także w domu codziennie, bo godzinę lub więcej Ojciec słuchał radia BBC i/lub DW w języku polskim plus codziennie oglądaliśmy Telewizję Polską. Potem jako student w Mińsku bardzo dużo czytałem po polsku: Iskry - Klub srebrnego klucza, Czytelnik - Z jamnikiem, Wydawnictwo Literackie - Joe Alex, fantastykę i oczywiście Lema. W Mińsku była specjalna Księgarnia "Przyjaźń", w której sprzedawano książki w języku polskim, gdzie można było je później oddać, a także zamówić dowolną z katalogów. Nie wiem ile przeczytałem - sztuk 200 chyba, bo najciekawsze zostawiłem sobie i mam je, oprócz Lema zachowało się około 50 sztuk. Stąd język polski - specjalnie nigdy go nie uczyłem...