Co do Debaty, to miałem trochę wrażenie góry rodzącej mysz... Każdy z Panów mówił mniej więcej z takiej perspektywy, z jakiej się spodziewałem... Wojtek O. - anegdotycznej. Prof. J. - literaturoznawczej i nastawionej na różne - dla szerokiego widza nienajistotniejsze - szczegóły, ciekawostki, Dukaj - dukajowej (tj. skupiał się na tym co jego samego interesuje - tzn. na takich sprawach jak retrofuturyzm, ewolucja mód...). Zabawne było przy tym jak rozmówcy
uciekali Orlińskiemu - ot, Jarzębski spytany o zachodnie konferencje odpowiedział, że od dłuższego czasu na nie nie jeździł, a znów Dukaj indagowany o to, ile Lema miał w głowie pisząc "Perfekcyjną niedoskonałość" odrzekł, że miał w głowie raczej Egana...
Owszem, było to dość ciekawe - trochę o Dukaju (teraz nieco inaczej rozumiem w/w "Perfekcyjną..."), trochę o lemologii, trochę o Lemie, trochę o jego recepcji i wydawaniu, sporo się zza tego wyłaniało informacji o samych uczestnikach Debaty i tym co ich - m.in. oczywiście - zajmuje... Natomiast najmniej chyba o tym co zajmowało Lema...
(Aha: co do postawionej na wczesnym etapie dyskusji tezy, że bytów nadludzkich opisać się nie da, za to interesujące może być pokazanie ich relacji z +/- podobnym nam człowiekiem, co w kontekście Egana i "Perfekcyjnej..." padło, to zgadzam się i nie zgadzam... Zgadzam bo "Solaris", bo Kontaktowe okno we "Fiasku". Nie zgadzam, bo u Lema to byli Obcy, odmienne kierunki ewolucyjne, dało się enigmatycznością wykręcić, zwł., że Wszechświat ogromny, wiele zmieści. W wypadku bytów postludzkich ziemskiej proweniencji, by coś takiego pisać, trzeba je jakoś zakorzenić w ziemskich trendach i założyć, że z jakiejś przyczyny ludzi nie poddadzą eksterminacji, ani nie zastąpią pokojowo w całości. I właściwie jedynie realną, acz literacko już przez Benforda wyczerpaną, jawi mi się w tym wypadku wersja o ludzkich "insektach" kręcących się na obrzeżach maszynowej cywilizacji. Wersje choć trochę z wewnątrz tej drugiej pisane
* - choćby eganowe właśnie - owocują naiwną wizją mentalnego człowieka w zaawansowanej maszynowej postaci.
Tym bardziej, że rozdzierane jest takie "prognozowanie" nieusuwalnymi antynomiami - z jednej strony są to, jako się rzekło, byty
ponad nasze zrozumienie i b. odmienne, z drugiej jakoś pochodzą od ENIACa, biurkowych PC-tów i... nas samych, a autor musi arbitralnie wyznaczyć drogę ewolucyjną jaką pokonały, by stać się tym, czym się stały; gdzie wybór tej drogi też musi decydować o tym, co na jej końcu. Znaczy: trzeba opisać przekształcenie znanego w Nieznane tak, by kształt znanego to Nieznane determinował nie czyniąc go jednocześnie naiwnie znajomym
**. Przy braniu rzeczy w nawias ironii, jak w "Cyberiadzie", da się. Ale tak
serioserio?
Nadto... ewolucja mód... Owszem, ale moda na poszerzanie mocy umysłowych wygra raczej - długofalowo - z modą na poszerzanie jakości doznań seksualnych, bo - o czym się Dukajowi zapomniało - istnieje jeszcze kryterium skuteczności, które i mody weryfikować będzie. Darwin nie podda się tak łatwo.)
* Czego dokonuje się za pomocą takich, wymagających przyjęcia różnych dodatkowych założeń, zabiegów jak wprowadzenie Zamoyskiego, czy prezentowanie wczesnego pokolenia maszyn, co pamiętają jak kiedyś "ludźmi były"...
** Trzeba zaś, bo od tego będzie zależał stosunek tych bytów do
wciąż ludzkich bohaterów, których chce Dukaj w centrum stawiać...
ps. Może przenieść nagranie Debaty i wrażenia po niej do wątku:
http://forum.lem.pl/index.php?topic=1509.0