Scenariusze to pierwszy krok, może najłatwiejszy w obecnej dobie (bo kto bełkot ludzki od maszynowego odróżni?), mam na myśli krok dalszy, jak w "Obłoku...", kiedy na przykład zadasz maszynie parametry: "fabuła 'Niezwyciężonego', wiernie oddana, Horpach - twarz Kirka, Rohan - Deckera, wnętrza statku - styl pierwszego kinowego 'Star Treka', sprzęt planetarny - weź estetykę 'Aliens', ogólny styl wizualny wczesnego Camerona", i po paru godzinach pracy taką ekranizację wypluje, nieodróżnialną na oko od nakręconej w fizycznych dekoracjach, z żywymi aktorami, poprawną pod każdym względem, ale nijaką (mimo wszystko jednak lepszą do odmóżdżającego oglądania, niż płody Bay'a czy Abramsa)...