Odczucia jak najbardziej subiektywne. Przywołując P. Chmielewską nie stawiałem jej w jakimś szeregu Wielkich (Tarkowski). Natomiast tej jej kryminałek odgrywa się właśnie w Środowisku i dotyczy własnie "swobody twórczej" reżyserów. Konstrukcja dowodzi, że P. Joanna doskonale poznała to środowisko. Niejako osią tego kryminału jest stwierdzenie, że w warunkach polskich, adaptacja filmowa , szkodzi pisarzowi z jakimś dorobkiem a nie pomaga. O ile oczywiście w umowie nie jest zastrzeżona ingerencja pisarza w tworzone "dzieło" filmowe. I to dokładnie mogę powiedzieć o "Solaris" w wersji Tarkowskiego, nie znam realiów, ale wydaje mi się, że Mistrz po prostu "sprzedał" swoje dzieło do dosyć dowolnej adaptacji. Co do "Stalkera" (Strugaccy - "Piknik na skraju drogi"), to jest zupełna tragedia bo z pierwotnego pomysłu zostało może 5%. To znaczy, SAM POMYSŁ. Inna sprawa, to INDYWDUALNY odbiór dzieła-książki przez czytelnika. Człowiek z otwartą wyobrażnią, może zbudować sobie wokół tego co czyta, indywidualny świat, środowisko. Oczywiście jeżeli myśli obrazami. Ale zawsze są granice. Moje wyobrażenia są DLA MNIE. Natomiast film służy do rozpowszechniania. I jeżeli (Chmielewska) : w książce jest chamska, gruba, tłusta, tleniona blondyna 180 cm wzrostu, to w filmie nie będzie tu pasować drobna, brunetka, 165cm, o subtelnej osobowości (ale z powiązaniami pozamerytorycznymi). Akcja książki i dramatis personae przewiduje GRUBĄ i TŁUSTĄ.