Hmm... Nie jestem biologiem, ale wydaje mi się to uogólnienie pewną manipulacją. Są przecież ssaki o większej rozrodczości i większym erosie od gadów (mam na myśli przykładowo króliki vs węże). Są też i ptaki o wyjątkowo dużym erosie, przewyższającym większość ssaków (np. papużki nierozłączki). To takie pierwsze dwa przykłady jakie mi przyszły do głowy, a tak intuicyjnie wydaje mi się, że jest ich dużo więcej. Być może biorąc wszystkie gatunki pod statystyczną lupę to jakąś prawidłowość by z tego wyszła, ale nie wydaje mi się to jakimś powszechnym prawem natury
Ja bym prędzej to widział tak, że ewolucyjnie jest tendencja do wzrostu erosa. Natomiast co do rozrodczości to już inna kwestia. Wpływ ma tutaj środowisko w jakim żyje gatunek, sposób odżywiania i ogólniej sposób życia (metoda przetrwania). I to głównie z tej ostatniej pewnie wynika mniejsza rozrodczość u coraz to bardziej rozwiniętych ewolucyjnie gatunków. Bo przecież masowy rozród wynikał z tego, że większość potomstwa ginęła. U zwierząt bardziej rozwiniętych, wspólne wysiłki rodziców pozwalają coraz większej liczbie potomków przetrwać.
W mojej miejscowej bibliotece natknąłem się na książkę "Co to jest cybernetyka?" Georga Klausa oraz Heinza Liebschera, a także "Teoria gier w cybernetyce" Jana Kazimierczaka. Wypożyczyłem obie i jestem po lekturze tej pierwszej. Poza tym, że od połowy książki jest opis wyższości socjalistycznego planowania nad kapitalistycznym ustrojem (dążącym niechybnie do upadku.... itd), to nawet książka stanowi całkiem ciekawy wstęp do cybernetyki. Niesamowicie zastanowiła mnie jednak pewna informacja z książki:
"Już teraz zarysowuje się możliwość stworzenia ogólnej teorii samoreprodukcji i samorozwoju, niezwiązanej z konkretnymi, ściśle określonymi procesami substancjalnymi i energetycznymi. Pierwsze próby poczynił w tym kierunku amerykański matematyk John von Neumann. Usiłował on ściśle na drodze matematycznej wykazać możliwość konstrukcji urządzenia technicznego, które mogłoby się reprodukować, to znaczy wytworzyć drugi, identyczny w stosunku do siebie układ. Nie wnikając bliżej w treść tych wywodów, należy wspomnieć, że maszyna taka musiałaby się składać z ponad 100 000 części składowych. Do tej chwili nie możemy jej jeszcze zbudować.Kiedyś czytałem w jakimś Świecie Nauki czy Wiedzy i Życiu, że gdyby tylko nanoroboty potrafiły się samoreplikować, to można by je powszechnie stosować do leczenia przeróżnych chorób. Zastanowił mnie ten fragment, bo z tego wynika, że potrzeba
skończonej liczby elementów do maszyny samoreplikującej się i zostało to rzekomo udowodnione matematycznie. Czy rzeczywiście? Czy ktoś z Was może wie coś więcej na ten temat? I jeśli to prawda, to jak zmieniła się sytuacja w sprawie konstrukcji takowej maszyny, przez te 30 lat od napisania książki?