Chyba nie było takiego zjawiska dawniej. Mówię to z niejakim zdziwieniem, ponieważ zasadniczo uważam, że nihil novi sub sole
Chyba było, tylko elitarne, niszowe. I jak wszystko w epoce umasowienia uległo procesowi "opadania kultury". W tym wypadku kultury szeroko rozumianej, jako zachowania społeczne. Rzeczywiście - internet stał się głównym narzędziem które otworzyło masom oczy na ambiwalentność pojęcia prawda.
A jeszcze żyją ludzie, dla których coś co stało w gazecie, czy szerzej - napisane literami, to była święta prawda - z automatu.
Internet swoją rolę odgrywa, ale też takich ludzi załatwili domokrążcy oferujący cuda za grosze i podsuwający kwitki podpisane przez prezesów, które miały gwarantować...w sumie, efekt wolnego rynku. I założenia, że każdy ma swoją prawdę. W nim prawda jedyna możliwa jest tylko, gdy z żywych został jeden człowiek - i jest to jego prawda - np. sól jest słodka. Po nadejściu Kaina, który miał inne zdanie obaj mieli po pół prawdy.
A teraz trzeba ją dzielić na miliardy, na dodatek każdy podsuwa swoją w ładnych opakowaniach. A najładniejsze opakowania mają ci forsiaści.
O młodym pokoleniu szkoda gadać - dla nich to naturalny żywioł, choć zapewne są wyjątki.
Świat to rodzaj przedstawienia, gdzie wszystko jest umowne.
Bo, czy polityk, który w kampanii coś obiecuje, ale wszyscy mają świadomość, że tak trzeba (łącznie z politykiem) i to tylko obietnice których nie trzeba, ba - nie można, dotrzymywać i dotrzymane nie zostaną - to on kłamie? Czy nie?
Jeśli kłamie, to konsekwentnie kłamcami są wszyscy aktorzy.
Ktoś ma pretensje do Savalasa, że nie jest Kojakiem? Raczej nie, bo wie, że telewizja to umowność.
I ta umowność wszystkiego zeszła w real. Brakuje mi tylko przy tej post truth, że ona płynna.
Jak to by było?
Fluid?
A słowo "post" załatwia całą masę tłumaczenia, bo wszystkim się zdaje że wiedzą o co chodzi. I to w tym najbardziej urocze.
Taki post mi wyszedł niedzielnie.