Ja sam mam wątpliwości co do solipsyzmu- tzn. takie, że on być może nie ma najmniejszego sensu. Ale jak już sobie takie diatryby urządzamy, to odpowiem i na Twój argument o niezmienności zasad tego świata... A co, jeśli to taki dłuuugi sen (przychodzą mi się na myśl sny wielopoziomowe z
Incepcji Nolana
)? A tak prościej, to co z tego, że wszystko się w tej, zwał jak zwał, rzeczywistości, nie zmienia jak w kalejdoskopie? Nie mówimy o zwykłym śnie.
A może wszystko się zmienia co sekundę, ale wraz ze zmianą pamięć nasza ulega zmazaniu i zapisaniu na nowo fałszywymi wspomnieniami.
Ponownie nawiążę do Incepcji, gdzie bardzo ładnie jest pokazane, jak rzeczywistość się zlewa ze snem, ułudą czy iluzją (znów, zwał jak zwał), że tak na prawdę odróżnić się ich nie da. I zdaje się, że Lem też pisał o takim zatarciu się różnic między jawą a fantomatyczną iluzją. Nie możemy mieć pewności, że to już nie jest naszym udziałem. Kiedy zaś mówimy już o takich nierealnych światach, w których nasze jaźnie byłyby uwięzione, to tak naprawdę jakiekolwiek odnoszenie się do "realiów", jakie dostępne są naszej obserwacji, jest bezsensowne, bo ten wyższy "poziom snu" może się rządzić zupełnie innymi prawami i to, że coś tutaj jest niemożliwe, nielogiczne i niewyobrażalne, tam może być czymś normalnym.
To się tak ładnie zlewa z tym, co
Q pisał o różnych systemach logicznych w innym temacie. W tej "rzeczywistości" posługujemy się logiką do niej adekwatną mniej lub bardziej*, ale tylko do niej.
Koniec końców zawsze jesteśmy uzależnieni od kaprysów naszych umysłów i zmysłów.
Ale zamotałem.
___________
* A jeśli- odwołując się jeszcze raz do słów
Q z "Właśnie nie przeczytałem..."- pełna adekwatność tejże logiki do rzeczywistości jest nieosiągalna, to być może coś z tą rzeczywistością jest nie tak?