- Czy twoim zdaniem robimy (to znaczny głównie NASA) wystarczająco wiele, żeby mieć pod kontrolą rozmaite Everesty lecące z grubsza w naszą stronę?
Korzystając z wystawienia na balkon przeczytałem lutową WiŻ, gdzie jest na str. 22 art. "270 metrów strachu" (tytułowym strachem jest planetoida Apophis o średnicy circa 270 metrów). Apophis to egipski demon ciemności i chaosu. Miedzy datą odkrycia (2004) a rokiem 2007 była planetoidą o największym szacowanym ryzyku uderzenia w Ziemię, ale w 2007 wykryto planetoidę 2007 VK
184 - która ma to ryzyko szacowane na 1:3000 (kolizja w 2048).
Jednak Apophis jest bardzo groźna, ponieważ wiadomo, że przejdzie bardzo blisko Ziemi 13 kwietnia 2029 (poniżej orbity satelitów geostacjonarnych - czyli mniej niż 36 tyś. km od powierzchni Ziemi). To przejście jest wyliczone z dużą dokładnością i nic nam wówczas nie grozi (no najwyżej zdmuchnie nam któregoś sputnika jak będzie miał pecha) - ale dokładne parametry tego przejścia, liczone już dalekich miejscach po przecinku będą miały zasadniczy wpływ na kolejne możliwości, począwszy od roku 2036, potem 2051 i 2076. Sek w tym, że mimo dokładności obliczeń na poziomie 99% - ten jeden pozostały procent zawiera w sobie takie parametry zbliżenia, które funkcjonują (jak to określono w art.) jako grawitacyjne dziurki. Jeśli planetoida trafi w taka dziurkę to zsynchronizuje swoją orbitę z ziemską w taki sposób, że prawdopodobieństwo zderzenia w przyszłości wzrośnie o rzędy wielkości. Istotne znaczenie ma nawet kształt i położenie środka ciężkości Apophis (o czym nic nie wiemy).
Prócz podanych przeze mnie sposobów rozwalenia intruza piszą o skolimowanej wiązce laserowej (jako pomyśle bez możliwości realizacji obecnie) oraz o doczepieniu żagla słonecznego (akurat zdaje się wystrzelono jakiś żagiel, aby sprawdzić, czy to w ogóle działa - po jakimś pechowym paśmie niepowodzeń z tym ustrojstwem jak dotąd - co eksperyment to klapa była z przyczyn technicznych, a to rakieta wybuchła a to cośtam).
Tak gwoli uzupełnienia.