W imieniu dziecia, dzięki za dobre słowo.
Co do lektur, problem robi się urojony. Jeszcze w podstawówce większość czyta. W gimnazjum zdecydowana mniejszość. W liceum – jednostki.
Królują bryki i omówienia internetowe. Zasada jest prosta, im grubsza książka, tym mniej czytelników.
Oczywiście, zasada dotyczy lektur. Zresztą,
Radek o tym pisał i to pokrywa się z moimi obserwacjami.
Z przyswajaniem lektur jest jeszcze ten problem (poza ich doborem), że jakiś czas temu zrezygnowano z szerszego omawiania tła, a praktycznie nie ma korelacji z np. historią. I tak np. dzieci obmawiają
Pana Tadeusza (bodaj w gimnazjum), nie mając pojęcia o ówczesnej sytuacji Polaków i wojnach napoleońskich. Lalkę bez wiedzy o kapitalizmie przemysłowym, zaborach itp.
Pozostają wiec fabułki i opisy przyrody, a nie daj Boże rymy – dziwić się?
Jeszcze jako tako, do wrażliwszych, trafiają książki o podłożu egzystencjalnym typu Jądro ciemności, czy Zbrodnia i kara.