Ogólnie to chciałam dać posta we "właśnie przeczytałem" jak właśnie przeczytam.... Zasadniczo, to moim zdaniem akurat w tym eseju głupoty pisze - ma pretensje do niewierzącego Lema, że uważał Boga za takiego "ulepszenego i wzmocnionego" człowieka... a nie widział go tak, jak widzą wierzący (czyli dość absurdalny zarzut), natomiast reszta jest ciekawa - i tego eseju i ogólnie książki - są 2 wywiady z "wrogami" Lema - tzn z jego amerykańskim tłumaczem i jego agentem europejskim - oba spisane już po kłótniach Lema z tymi ludźmi. Ale ciekawe, obaj mówią bez specjalnego zacietrzewienia, starają się być obiektywni, mają jakieś swoje zdanie... to warto moim zdaniem. Są wspomnienia Oramusa z różnych spotkań z Lemem, pisane do tej książki, są też tworzone do różnych gazet felietony i eseje - niektóre dość ciekawe, nie wszystko jeszcze przeczytałam.