Nie ukrywam, że co najmniej śmieszy mnie ten wątek, choć też trochę oburza.
Przecież każdy obiektywny człowiek przeczytawszy wszystkie posty zauważy od razu, iż nikt nie ma niczego przeciwko Żydom.
Wittgenstein pytając, czy Lem ma korzenie żydowskie, nie popełnił nic dziwnego ani niezwykłego. A my tego po prostu nie wiemy.
A skoro nie wiemy nic na ten temat, to chyba nic dziwnego, że dosyć odważne tezy nt. Lema wydały się nam trochę na wyrost, mam tu na myśli Tikkun Olam. Choć nie mamy nic przeciwko żadnym tezom, byle były umotywowane. A ta teza nie jest dobrze umotywowana, jak pokazałem w poprzednim swoim poście.
I nie chodzi o to, że Tikkun Olam jest samo w sobie teorią spiskową , bo nie jest. Ale teoria mówiąca, że Lem jest realizatorem Tikkun Olam, ma cechy właśnie teorii spiskowej. Nie jest niczym innym, niż tylko interpretacją.
Wittgenstein powinieneś przyznać, że tak jak niektórzy Polacy są antysemitami i słoma z butów im wystaje, co jest prawdą - tak Ty jesteś na tym punkcie bardzo przewrażliwiony. My tu słowem nie chcieliśmy Cię urazić, a pytań o pochodzenie Lema nie odrzuciliśmy, lecz po prostu nie znamy na nie odpowiedzi. Możesz w to wierzyć albo nie, ale naprawdę uważamy, że jego pochodzenie ma znaczenie drugoplanowe.
Proszę mnie źle nie zrozumieć, rozmowy o pochodzeniu całkiem mnie interesują. Ja ma pochodzenie polsko-ukraińsko-austryjacko-angielsko-australijskie, a czy ktoś z dawnych przodków był Żydem, nie mam pojęcia. Chętnie bym to sprawdził, ale nie za bardzo jest jak.
I daję ostatnie ostrzeżenie. Jak Wittgenstein nie przestanie być natarczywy, to klimat stanie się nieprzyjemny.