tych Romulan, co wyglądają teraz zupełnie jak nasi. Uszy se zrobią i bez różnicy.
Zdarzało im się już tak wyglądać, w czasach, gdy tymi Paskudnikami, co o nich Mistrz pisał, byli. Gorzej, że teraz i ziemskie akcenty mają.
Komando atakujące androida jest bezbronne niczym niemowlę i nie może mu nic zrobić co jest dziwne. Ileż ona wytłukła?
Żeby... (mózg) androida w ludzkim ciele. Panienka nie ma fizycznej przewagi, teoretycznie.
W każdym razie Romulanie mogą se uprawiać seks z nami ale jak coś to mają ślinę najgroźniejszą czy coś czym plują.
W efekcie robią już memy o Romulanach krzyżujących się z xenomorphami.
Pikard ma w sobie coś z Luka Skywalkera. Nie zdołał zapobiec tragedii i na 20 lat się stlenił i jest na aucie. Myślą, że wzruszą tym publikę? Niedoczekanie.
I choćby tu już wychodzi przewaga "Mandalorianina" - tam mam postać, która na starcie ani mnie ziębi, ani grzeje, więc zawsze ją mogę z czasem polubić. Tu mam bohatera, który mnie irytuje, bo niby został odgrzany, a na tle oryginału (tj.
samego siebie z "TNG") strasznie popsuty.
Przecież one były siostrami oficjalnie więc nie musieli szukać tego gościa po galaktyce tylko wywiad środowiskowy przeprowadzić. Znajomi, ten tamten musieli wiedzieć, że druga jest w artefakcie.
Toteż pisałem (na forum startrekowym), że cała fabuła jest bez sensu. Wystarczyłoby uruchomić trochę znajomości sprzed lat (pokazano wszak, że wciąż je mają), pogrzebać w tym ichnim Internecie (skopiowanym nie wiedzieć po co z współczesnego) i co trzeba ustalić.
A co do
gościa, to cały sposób poprowadzenia jego wątku jest wbrew konwencji. W klasycznej SF (w tym w klasycznym "ST") jak kto chciał prowadzić mogące budzić wątpliwości badania, to budował sobie dobrze wyposażone laboratorium na samotnej planecie, planetoidzie lub księżycu, a nie wchodził w układy z rzezimieszkami.
Poziom Holdo.
Nie obrażajmy Holdo, ona nikomu nie
bluzgała .
Jak trzeba uciekać to znajdują od razu super technologię ewakuacyjną w komorze królowej. Każdy Borg ma swoją czy jest ogólnie jedna borgowa?
Jest z tym większy kłopot:
Idę oglądać Red Letter Medium.
Nie zostawili na tym "PICu" suchej nitki:
Nie powiedziałbym, że to jest gorsze od Mandalorianina
A ja - owszem. Bo mając do wyboru dwa głupie seriale nie broniące się typowymi zaletami, zawsze wybiorę dobrze wpisujący się w klimat, estetykę i konwencję oryginału, a przy tym mający w sobie owo trudnodefiniowalne
coś (zamiast tego, który owe klimat, estetykę i konwencję na każdym kroku gwałci, przez co widza już na płaszczyźnie odruchów odrzuca)
*. (Krócej: przedłożę fajny nad niefajny
.)
Zresztą ten jeszcze czynnik dochodzi, że od "SW" oczekuję po prostu kosmicznej przygody (z jakimś głębszym podtekstem od okazji do okazji), i
"Manduś" mi to - mimo wszystko - daje. A w "Treku" potrzebuję jakichś poważniejszych, najlepiej naukowo-filozoficznych, dylematów (najchętniej świeżych, ale w ostateczności mogą być i tak żałośnie odgrzewane, jak ma to miejsce w większości odcinków "ORV", bo lepsze to, niż nic...
), tymczasem "PIC" nie ma ich do zaoferowania, potrafi tylko nudzić, albo zniesmaczać...
* Pamiętajmy: "
StarWarsy" nigdy
obłoczne być nie miały, więc mogą się tam mordować do woli, nawet im to służy, a "ST" to jednak b. ściśle zdefiniowana wizja człowieczeństwa (i społeczeństwa). Poniekąd a propos:
https://www.businessinsider.com/10-reasons-star-trek-is-better-than-star-wars-2016-5A ta robocica tachająca ze sobą zdjęcia po galaktyce? Pamiątki? Misie? Hm.
B. chcieli nawiązać do "Bladego...", lepiej nie potrafili.