Za przeproszeniem, nic takiego nie mówię. Po prostu zwróciłem uwagę na tytuł litewskiego artu: "Papież - agentem Kremla?"
A, rozumiem. Tym razem należało skupić się na tytule, pomijając treść...
Notabene, czyżby to książe Myszkin zwał każdego "dobrym człowiekiem"? Hm. Co prawda, od dawna nie brałem do rąk "Idioty", toteż nie jestem pewien... Czy nie mylisz go przypadkiem z bułhakowskim Ha-Nocrim?
Dosłownie każdego - racja - nie (nazwał nawet jednego jegomościa
kanalią), ale b. często posługiwał się tym, i pokrewnymi określeniami (
"Dziękuję panu, panie generale, postąpił pan ze mną jak niezwykle dobry człowiek",
"A to, co pan napisał o Pawliszczewie, przekracza wszelkie granice: pan tego najszlachetniejszego człowieka nazywa lubieżnym i lekkomyślnym z taką odwagą, tak stanowczo, jakby pan rzeczywiście mówił prawdę, a tymczasem był to jeden z najczystszych na świecie ludzi!",
"zdążyłem sam doskonale przyjrzeć się panu Burdowskiemu i widzę teraz, co to za człowiek... To człowiek niewinny, którego jednak wszyscy oszukują! Człowiek bezbronny... i dlatego muszę mu okazywać daleko idące względy!",
"On was wszystkich, razem z nieszczęśliwym panem Burdowskim, wszystkich was oszukał, panowie, którzy przyszliście w szlachetnej intencji udzielenia wsparcia swojemu przyjacielowi"), z naciskiem na słowa, w których - można rzec - zawarł programowo swój ogląd świata:
"I cóż? Zobaczyłem ludzi wytwornych, dobrodusznych, mądrych; zobaczyłem starca, który przygarnia i wysłuchuje takiego żółtodzioba jak ja; widzę ludzi zdolnych do rozumienia i przebaczania, prawdziwych Rosjan, ludzi dobrych, prawie tak samo dobrych i serdecznych jak ci, których spotykałem tam, prawie nie gorszych od nich. Proszę więc osądzić, jak byłem mile zdziwiony! O niechże mi wolno będzie to powiedzieć! Słyszałem wiele i sam w to wierzyłem, że w sferach wyższych wszystko jest wymuszone, wszystko jest oparte na skamieniałych formach, a źródło życia wyschło; ale sam teraz widzę, że nie ma u nas nic podobnego, że to wszędzie jest możliwe, tylko nie u nas. Czyżbyście wszyscy teraz byli jezuitami i oszustami? Słyszałem, jak niedawno opowiadał książę N.: czyż to nie jest najszczerszy, najbardziej natchniony humor, czyż to nie jest prawdziwa dobroduszność? Czyż takie słowa mogą wychodzić z ust człowieka... strupieszałego, o wyschniętym sercu i talencie? Czyż ludzie martwi mogliby się obejść ze mną tak, jak wyście się obeszli? Czyż to nie jest materiał... dla przyszłości, dla nadziei? Czyż tacy ludzie mogą nie zrozumieć, mogą być zacofani?"Przy czym obaj, i Myszkin, i Ha-Nocri (przynajmniej taki, jakim go Bułhakow widział/stworzył)
* zdają się osadzeni w tradycji prawosławia, z którą mam duży kłopot, bo z jednej strony - w pewnych swoich nurtach - szlachetnie nie wierząc w wiekuiste potępienie kogokolwiek
** (czego nie mogę nie uznać za najpiękniejszą formę myśli chrześcijańskiej), z drugiej tak łatwo przez to usprawiedliwia rozmaitych, zwł. będących przy władzy (w czym już mniej szlachetnych motywów można się doszukiwać, i tu wracamy do agenta "Michajłowa") łajdaków...
* Skądinąd od jednego do drugiego niedaleko:
https://sportinsider.ru/en/zdorovye-recepty/kem-yavlyaetsya-ieshua-obraz-i-harakteristika-ieshua-v-romane-master-i.htmlhttps://optolov.ru/pl/kitchen/kem-yavlyaetsya-ieshua-ieshua-ga-nocri-ieshua-bukvalno-oznachaet-spasitel.html**
https://www.miesiecznik.znak.com.pl/6802011ks-henryk-paprockiile-trwaja-wieczne-meki/