Maźku,
Ale czy mógłbyś zadawać trochę (a prawdę mówiąc, zdecydowanie) mniej absurdalne pytania?
Moje pytanie odnośnie bomby atomowej było retoryczne. Moim zdaniem nie ma takiej kategorii jak etyka przy podejmowaniu decyzji politycznych, chyba, że chodzi o etykę rozumianą na zasadzie "jak Kali kraść to dobrze" albo o etykę rozumianą jako poprawność polityczna w obliczu wyborców (musimy im to jakoś wytłumaczyć). Te dwie ostatnie istotnie istnieją i sprawdzają się.
Nie sądzę także, aby istniało coś takiego jak "wojna sprawiedliwa", ale nie dlatego, że myślę, że wojny są niesprawiedliwe, tylko dlatego, że uważam (całkiem jak z etyką) "sprawiedliwość" za pojęcie, którego nie można tu stosować.
Etyka to podstawa zasad moralnych. Takie więc będą zasady, jaka jest etyka. Czy jest jakaś jedna, obiektywna etyka? Nie, każda z nich jest arbitralnym systemem filozoficznym. Co prawda zdarza się, że większa grupa ludzi poczuwa się do przestrzegania pewnych zasad - i często tym ludziom zdaje sie, że są one w związku z tym obiektywne, przyrodzone i oczywiste. Tak jednak nie jest. Nawet to, czy dobro i zło jest obiektywne, czy subiektywne jest przedmiotem arbitralnego założenia.
Zapewniam Cie, że zarówno Hitler jak i Stalin byli w związku z tym etyczni (wg własnej etyki). Tzn. Hitler pod koniec się załamał, bo łatając dziury zezwolił na wcielanie podludzi do SS.
P.S. Może masz na myśli jakąś konkretną etykę, tzn. konkretny zbiór zasad, to podaj, bo faktycznie dyskusja staje się bezprzedmiotowa. Generalnie trzeba się umówić, o czym rozmawiamy. Etyka w ujęciu potocznym to co innego niż w filozoficznym (a chyba - tak mi się zdaje - została tu przywołana w tym potocznym rozumieniu). W potocznym rozumieniu (i to w naszym, nie tak znów szerokim kręgu kulturowym) karanie A, za to co B zrobił osobie C jest nieetyczne. Kierując się tymi zasadami, większość zapytana teoretycznie orzeknie, że zabicie settysięcy ludzi jest nie na miejscu. Manipulując pytaniami można otrzymać każdą odpowiedź - np. dodając, że zabije się ich po to, aby oni nie zabili nas, albo twierdząc, że jeśli tego nie zrobimy, to oni zabiją nas w znacznie większej liczbie.
Zwróć też uwagę, że szacunki Stanów odnośnie liczby zabitych podczas inwazji Japonii nie muszą być trafne, być może Japończycy poddaliby się zaraz po jej rozpoczęciu. Te szacunki nota bene mogły zostać celowo wyolbrzymione po to, aby usprawiedliwić zrzucenie bomby itd. W końcu moim zdaniem bombę tę zrzucono głównie po to, aby przestraszyć Stalina - to już całkiem nieetycznie, nie? Choć z drugiej strony można się tłumaczyć, że konwencjonalny konflikt ze Stalinem, w przypadku, gdyby ten nie zechciał się zatrzymać na jałtańskich granicach pociągnął by jeszcze więcej ofiar, więc w sumie było etycznie. Tym bardziej, że zabito "żółtków" a nie białych ludzi - ten motyw w tamtych latach był oczywisty. Atak na Irak w odwecie za Dwie Wieże, wykonany jak dziś wiadomo na podstawie naciąganych a w części ordynarnie sfabrykowanych dowodów na posiadanie broni chemicznej i powiązań z Al Kaidą, oczywiście nie służył amerykańskiemu prezydentowi do tego, aby utrzymać się przy władzy ani tym bardziej nie chodziło o ropę...
W filozoficznym ujęciu można sobie stworzyć dowolną etykę i kurczowo trzymać się jej zasad - czyli być etycznym.