Długo nie zabierałem głosu w tej dramatycznej sprawie, ale dziś - gdy, z przyczyn technicznych, nie mogę skorzystać z własnego bloga - skorzystam z mojego podwórka na Forum Pana Lema.
Po pierwsze, pokażę, co napisałem bodaj miesiąc temu na portalu potężnej starej społecznej instytucji biznesowej:
W kwestii szczęścia mój duchowy
mistrz, Stanisław Lem, był minimalistą.
Uważał, że absolutnie wystarczające
szczęście to brak nieszczęścia. Prawdę
mówiąc, dopiero długi sejmowy protest
osób niepełnosprawnych uświadomił
mi, jak bardzo jestem szczęśliwy jako
stary ojciec tylko dlatego, że mam dwójkę
dorosłych najzwyklejszych dzieci, takich
jak miliony innych.
Nieodwracalne neurologiczne problemy
są dziełem genetycznego przypadku,
zdarzają się niesłychanie rzadko, a medycyna
nie potrafi ich wyleczyć. Musimy
się pogodzić, że umysłowi niepełnosprawni
pozostaną nimi do końca życia.
Jednak jako cywilizacja umówiliśmy się,
że ludźmi pokrzywdzonymi przez biologiczny
los będziemy się opiekować. Taka
opieka trwa 24 godziny na dobę, opiekunami
zaś są osoby w pełni sprawne
fizycznie i duchowo, zazwyczaj rodzice,
a jeszcze bardziej zazwyczaj – samotne
matki. Tylko one wiedzą, jak można im
(matkom) pomóc oraz czego potrzebują
ich podopieczni. Nikt ich w tej diagnozie
nie zastąpi.
Czy niepełnosprawni są szczęśliwi?
To najdelikatniejsze i najintymniejsze
pytanie pod słońcem, a odpowiedzieć na
nie mogą – częściowo i intuicyjnie – tylko
opiekunowie. Czy opiekunowie niepełnosprawnych
są szczęśliwi? Tu wiemy
więcej z ust samych matek; na podstawie
wszechobecnych medialnych relacji
każdy słuchacz czy widz może wyrobić
sobie własne zdanie. Nie sposób jednak
zaprzeczyć – na tle ogólnej znajomości
świata i ludzi – że całe dotychczasowe
życie rodziców zmienia się diametralnie
i trwale z chwilą przyjścia na świat niepełnosprawnego
dziecka. Ich życie staje
się napełnionym miłością dożywotnim
więzieniem. Niektórzy nie wytrzymują
psychicznie.
Dlatego uważam – całkiem odwrotnie
niż przy innych strajkach, akcjach i protestach
– że moje państwo powinno spełnić WSZYSTKIE żądania sejmowych matek.
Tak mówi mi moja prywatna empatia,
mój prywatny rozum i moje prywatne
poczucie solidarności, a także mój prywatny
patriotyzm. Jak to zrobić, skąd
wziąć pieniądze, kogo opodatkować itp.
– od tego mamy rząd i parlament. Czego
chcą potrzebujący – wiemy od nich
samych. Uważam, że w tej nadzwyczajnej
sytuacji potrzebne są nadzwyczajne
i szybkie rozwiązania.
Stanisław Remuszko
remuszko@gmail.com
https://www.bcc.org.pl/wp-content/uploads/33_-maj.pdfUważam, że moje 38-milionowe duże i relatywnie bogate państwo powinno NATYCHMIAST zobowiązać się na piśmie, że da te 500 zł grupie opiekunów kalekich dzieci, młodych i dorosłych, bez różnicy.
Jeśli w tym celu trzeba zrobić systemową rewolucję budżetową - bezwzględnie jestem ZA. Łącznie z koniecznym - być może - zmniejszeniem mojej 811-złotowej emerytury. Trzeba zmienić dotychczasowe fundamentalne zasady postępowania mojego państwa. Pryncypia. To, że w dzisiejszej Polsce jest inaczej, uważam za wyjątkowy skandal ideowo-moralny. Mówię to z najgłębszym przekonaniem, rozważywszy w swoim sumieniu
pro i contra. To jest dla mnie ludzkie kryterium cywilizacyjne, takie z najwyższej półki.
Stanisław Remuszko