1
Hyde Park / Odp: Rosja, ZSRR, Ukraina...
« dnia: Luty 28, 2022, 03:43:30 pm »
Ola, dzięki.
Ta sekcja pozwala Ci zobaczyć wszystkie wiadomości wysłane przez tego użytkownika. Zwróć uwagę, że możesz widzieć tylko wiadomości wysłane w działach do których masz aktualnie dostęp.
xy... (link)
Wg mnie, sprawa wygląda następująco:
- Celem numer 1 dla Moskwy na danym etapie jest całkowite przejęcie władzy w Ukrainie;
- Rezygnacja z tego celu nie wchodzi w rachubę;
- W ciągu ostatnich ośmiu lat nie udało się osiągnąć celu drogą względnie "pokojową". Nie pomogły ani marionetka Janukowicz, ani "projekt Noworosja". Krym i ŁuganDon to raczej sukces taktyczny. Co im zatem pozostaje? Pozostaje unicestwienie państwowości Ukrainy drogą wojny;
- Ergo wojna wydaje się nieunikniona.
Secundo, bądź co bądź, Rosja to potęga, 1/8 część lądu ziemskiego. Obrazowo rzecz ujmując, czy może północna półkula udusić blokadą półkulę południową?
Czeczenia - 10 lat. No wycofali się.I wojna czeczeńska zaczyna się w grudniu 1994, kończy się w sierpniu 1996 wycofaniem się Rosjan, co daje niecałe dwa lata. Jeżeli zważyć, że większość Rosjan postrzegała tę wojnę jako wojnę domową, oraz stosunek sił i uzbrojenia, to sądzę, że w przypadku "problemów" na Ukrainie cierpliwość Rosjan wyczerpie się znacznie szybciej.
Jeszcze jedna bardzo istotna różnica - górzysty teren. Poległ ZSRR, poległy USA, poległa i III Rzesza w Jugosławii. To są warunki, w których niewielkie siły mogą w wojnie partyzanckiej wiązać mocarstwo. Czy takie warunki są gdziekolwiek w Ukrainie?
Nie musimy miotać się od zera do nieskończoności - ale sądzę, że zarówno w rachunkach Putina jak i mentalności Rosjan dopuszczalne straty są wyższe niż w krajach Zachodu.
Pytanie jakie jest to prawdopodobieństwo? I jakie można zaakceptować wobec domniemanie następującego w efekcie użycia broni jądrowej? 1%? 5%? 10%?
Opłaciło się spłaszczanie?Tego raczej nie będziemy wiedzieć, bo jak wyliczyć i zważyć koszty takie jak zapaść gospodarcza, wpływ lockdownu na zdrowie psychiczne i edukację, czy wreszcie wzrost zgonów na inne choroby? Onkolodzy już biją na alarm, że skuteczność leczenia nowotworów poleciała w dół w stosunku do poprzednich lat.
Może by zatrzymało, a może doprowadziło do nuklearnej zagłady. Stawka za wysoka dla każdego racjonalnego przywódcy. Poza tym to byłby niebezpieczny precedens.Broni atomowej nie powinno się przekazywać nikomu w żadnej sytuacji (jeśli mówimy ściśle o tym, co się powinno czynić).W sensie wysokoetycznym masz rację. W sensie praktycznym - czy to by nie zatrzymało Putina?
To raczej nie ma większego znaczenia, bo i tak w praktyce oznacza wojnę z Rosją. Trzeba się w końcu określić - albo jesteśmy przekonani, że Rosja się nie zatrzyma, i zagrać wysoko, broniąc państwowości Ukrainy jak własnej, albo wierzymy (moim zdaniem naiwnie), że tym razem to już koniec, że chodzi tylko o Donieck i Ługańsk, a potem już tylko pokój, przyjaźń i biznes, i ograniczyć się do symbolicznych gestów oburzenia. To oczywiście myślenie życzeniowe, bo i tak póki co o tym decydujemy nie my. Ale gdybyśmy w ciągu paru lat zmodernizowali własną armię, moglibyśmy stać się prawdziwym graczem i podjąć decyzję tego typu. Przy następnej okazji...czas skończyć z wiarą w mrzonkę, że jak tym razem Putin osiągnie swój cząstkowy cel, to będzie spokój, i wysłać jednostki na front w Donbasie.Przy czym nie wypowiadać wojny Rosji, a wystąpić przeciw nieuznawanym "republikom".
Rosję może powstrzymać tylko widmo porażki ekonomicznej lub ogromnych strat na polu bitwyCzy, retorycznie zapytam, to ich kiedykolwiek powstrzymało? Nie, i od razu odpowiadam, że na pewno nie w Afganistanie. ZSRR poniósł kolosalne straty ludności podczas DWŚ - ale zarazem patrząc na mapę to jest jedyne państwo, które uzyskało sowite, bardzo sowite zdobycze terytorialne, czy jak kto woli "kolonialne" (a tak patrząc to np. Anglia zwinęła się jak parasolka). Z punktu widzenia patrzącego na mapę to jedyny zwycięzca DWŚ. Gdyby cała historia przepadła a dzieje świata odtwarzano tylko z wykopalisk, to zasięg "kultury radzieckiej" (w nawiązaniu do "kultury łużyckiej" i innych) poświadczyłby dobitnie, że w połowie XX w. państwo to dokonało wielkich podbojów zdobywając tereny, które nigdy do niego nie należały. Nie sądzę, żeby Putin patrzył na to inaczej.
Zawsze istnieje takie ryzyko, ale mogłoby być też tak, że właśnie realne wzmocnienie sił obronnych Ukrainy przez zaangażowanie sił zbrojnych innych państw zapobiegłoby wojnie.Cytuj...dlatego osobiście uważam, że czas skończyć z wiarą w mrzonkę, że jak tym razem Putin osiągnie swój cząstkowy cel, to będzie spokój, i wysłać jednostki na front w Donbasie.Nie wiem, czy światówki by nie było.
Ten szantaż był możliwy ze względu na siłę USA i słabość Sowietów. Teraz ani Stany nie są tak silne, ani Rosja tak słaba, by było to możliwe.Właśnie dlatego, że NATO nie jest skłonne walczyć w poważnej wojnie, Ukraina nie zostanie przyjętaNo i to - IMHO - należałoby szybko zmienić, pod tym względem tęsknię do atomowych szantaży Reagana. A propos atomu - czy w zaistniałej sytuacji nie powinno się Ukraińcom fundnąć na nowo broni jądrowej, którą im zabrano (w zamian za gwarancje)?
O ile taki mierny znawca polszczyzny jak Państwa pokorny sługa w ogóle może sądzić o niuansach polskiej wymowy
Zgadzam się tu z Łukasiewiczem:
https://krytykapolityczna.pl/swiat/pieprzyc-putina-i-przyjac-ukraine-do-nato/
Przy czym uważam, że należałoby zrobić to szybciej, niż on postuluje.
Nie wiem jak jest w USA, może inaczej, biorąc pod uwagę tamtejsze umiłowanie broni i strzelania, ale u nas jak omyłkowo, czy też z dezynwoltury, wydano tłumiącym zamieszki ostrą amunicję (i dwie osoby zginęły), to była grubsza chryja (choć proces, jak to proces, ciągnął się latami):
https://www.money.pl/archiwum/wiadomosci_agencyjne/pap/artykul/lodz;po;4;latach;sledztwa;akt;oskarzenia;ws;tragedii;na;juwenaliach,131,0,352131.html
https://wiadomosci.wp.pl/od-policyjnych-kul-zginely-dwie-osoby-sad-uchylil-wyrok-6031957807604865a
Ergo: uzbrojenie też ma znaczenie, zwł. w nerwowej sytuacji, w której możesz odruchowo skorzystać z tego, co masz pod ręką...
Według Ciebie też byli uzbrojeni nieadekwatnie?
Jak sam zlinkowałeś - sąd dopiero będzie to oceniał. Przy czym jednak Rittenhouse (ani żaden z jego kolegów, o ile wiem) nie jest policjantem, nie postępował (nawet teoretyczne) według ustalonych (i wielokrotnie ćwiczonych) procedur, nie przechodził egzaminów przed przyjęciem na służbę, itd. (A - przypomnę, bo może nie byłem zbyt precyzyjny - rozmawialiśmy o zwykłych uzbrojonych obywatelach, nie o tym, w co należało wyposażyć wysłanych na miejsce BLM-owskich demonstracji policjantów, i dlaczego.)
Jak trup sie nie sciele gesto, to juz protest jest pokojowy? To jakies jaja? Podpalenia, wandalizm, grabierze, etc. to wszystko sie kwalifikuje jako pokojowe zachowanie?
Pokojowy, nie pokojowy - to są wszystko semantyczne zabawy. Ważne, że jak demonstranci nie mordują i nie powodują ciężkich obrażeń, to wychodzenie przeciw nim z bronią automatyczną wydaje się... nieadekwatne.
Wg mnie poważny problem z TE (jaki można wskazywać) jest taki, że przeważnie każdy myśli o czymś innym mając na myśli TE (tzn. rozumie ją wąsko, szerzej, albo i tak, jak to określił Darwin - zwłaszcza krytycy TE zazwyczaj krytykują Darwina, zwykle zresztą przekręcając) - ja np. rozumiem ją jako konglomerat. Tak jak mając na myśli "chemię" można myśleć o niej kategoriami początku XX w. (nazwijmy to "klasycznie") ale aby przewidywać konformację cząsteczek trzeba zaprząc do tego fizykę, a aby móc ją badać - m. in optykę itd. Więc ja myślę szeroko. I zgodzę się, że w takim myśleniu TE, jako "łącząca idea" nie ma jakiegoś jednego wzoru (jak np. zasada Newtona, że F=ma), który można sprawdzić i wyjdzie, albo nie. Dopóki istnieje dowolność łączenia faktów z teorią zgadzam się z Tobą. Moim jednak zdaniem praktycznie w tej dyscyplinie nastąpiło już mocne zazębienie "twardej nauki" (chemii, fizyki) z faktami obserwowanymi makroskopowo. Nie jest ono zapewne jeszcze stuprocentowe, ale kiedy przypominam sobie co było przedmiotem art. pop. n. w latach 80-tych to moim zdaniem postęp jest olbrzymi i "przeszedł przez punkt zero", jeśli tak można to ująć.
1. Falsyfikowalność wedle Poppera dotyczy tylko teorii tworzonych w ramach nauki i aspirującycyh do miana naukowych. Nie dotyczy metafizycznych ram teorii naukowych (np. twierdzenia, że przyroda rządzi się prawami) ani twierdzeń metanaukowych (np. twierdzenia, że każda teoria naukowa jest falsyfikowalna). Inaczej mówiąc, mówienie o falsyfikowalności czegoś, co nie jest teorią aspirującą do bycią teorią naukową, jest pozbawione sensu.Wytłumacz proszę, bo nie rozumiem o co Ci chodzi. Tzn. to pierwsz jak sam napisałem OK, ale to drugie? Tzn. TE nie jest teorią aspirującą do bycia teorią naukową?