Polski > Akademia Lemologiczna
Akademia Lemologiczna [Solaris]
Sokratoides:
--- Cytuj ---4. Kelvin dostrzegł twór "nawiedzający" stację (murzynkę). Jak później się dowiedzieliśmy Snaut także ją widział (poprawcie mnie jeśli się mylę). Z tego co wiem, chorzy na schizofrenię nie posiadają wspólnie zbieżnych halucynacji.
CU
Deck
--- Koniec cytatu ---
Nie jest jednak wykluczone, iż są one wytworem przypadkowym, powstałym w wyniku "umysłowego zmęczenia" członków załogi. Pamiętajmy, że pracowali oni w dość osobliwych warunkach, o których wpływie na ludzki mózg trudno jest wyrokować. Nie znaczy to, iż chcę na siłe podtrzymać hipotezę o omamach (jak powiedziałem wcześniej: zastanawiam się na ile wytwory owe są produktem psychiki załogantów a na ile aktywności własnej oceanu), ale sprawę mind-body uważam za otwartą.
Sokratoides:
--- Cytuj ---
Co do schizofrenii, to założenie iż chorzy na nią nie posiadają takich samych urojeń sprawdza się w tym przypadku (tzn. zaobserwowania murzynki), jeżeli przyjmiemy, że sam Snaut nie był stworzony przez chory umysł Kelvina. No ale to teoretyzowanie, bo wiemy przecież, że nasz bohater nie jest obłąkany :)
--- Koniec cytatu ---
No cóż, nie zadał sobie pytania Am I real ??? więc chyba nie było z nim jeszcze najgorzej ::)
Pozdrawiam,
SdS
A-cis:
A nikt nie robi założenia, że cała ta stacja, Snaut, Gibarian, Murzynka i Harey są wytworem wyobraźni? :)
paw-el:
"Nie byłem obłąkany. Ostatni promyk nadziei zgasł. Wyłączyłem nadajnik, wypiłem resztkę bulionu z termosu i poszedłem spać." Dla mnie bomba.
maziek:
witajcie!
Nie lubię Solaris, nie wiem dlaczego. W wypowiedziach Lema z okazji filmu z Clooneyem odkryłem jego własną ambiwalencję i to być może jest jakieś usprawiedliwienie. Brak mi pewnego przymróżenia oka, które jest charakterystyczne dla Lema, czasem bardzo śladowe, a czasem bardziej zauważalne. A w tej książce przymróżenia oka zero i zero, stacja Solaris... Napocząłem tą książkę jeszcze w szkole ale nie zmogłem (niewątpliwie optyke miałem inną wówczas). Teraz, dwa czy trzy lata temu, kiedy postanowiłem uzupełnić półkę aby mieć wszystko co Lem napisał, kupiłem i to. Zmogłem wówczas, a teraz jeszcze raz... Przepraszam że burzę harmonogram, ale doceniam istotę pytania zadanego w książce, nie trawiąc równocześnie jej formy.
Sądzę, że Lem badał na różne sposoby fenomen świadomości. Dla mnie ta książka nie jest o żadnym oceanie, ona jest o jaźni. W tej książce świadomość występuje jako zagnieżdżona cysta, obecna w umysłach załogi (w każdym razie Gilberta i Krisa, o reszcie nie wiemy...). Lem nakłuwał ten problem z wielu stron, W "terminusie" komputer stał sie siedliskiem 2 czy trzech świadomości, które wciąż tam żyły. W "pokoju na ziemi" mózg głównego narratora miescił w sobie dwie. Sądzę, że Lem uważał, że świadomości nie da sie wytłumaczyć jako odpowiednio mocno skomplikowanego deterministycznego procesu, lecz raczej sądził, że jest to zjawisko poniekąd "samowzbudne", które może "zasiedlić" nietypowe dla siebie środowiska. Jak już powiedziałem książka mi nie leży, natomiast myśl, że być może w moim mózgu, pasożytniczo czy symbiotycznie żyje Harey (pół biedy jeśli to Harey) jest z jednej strony niepryjemna, a zdrugiej wiem, że bym to sprawdził, gdybym miał Solaris... . Taki wyosobniony proces, który toczy się obok mnie.
Tak więc dla mnie ta książka niewiele lub zgoła nic nie mówi o kontakcie z OBCYMI, natomiast wiele o nas.
Nawigacja
[#] Następna strona
Idź do wersji pełnej