Polski > Akademia Lemologiczna

Akademia Lemologiczna [Solaris]

<< < (3/80) > >>

Miesław:

--- Cytuj ---
Nie wiem czy się dobrze rozumiemy z tą murzynką. Otóż w książce jedyną czarnoskórą osobą jest nawiedzający stację solaryjski gość. Jest to wielka murzynka, która jest gościem Gibariana.
--- Koniec cytatu ---
Tak


--- Cytuj ---W filmie Tarkowskiego Sartorius jest odzwierciedleniem wizji Lema. Jest starszym łysiejącym białym mężczyzną.
--- Koniec cytatu ---
Możliwe.


--- Cytuj ---Soderbergh pozwolił sobie natomiast na sporą zmianę w stosunku do książki. Do scenariusza wprowadził czarnoskórą postać pani naukowiec o nazwisku Gordon. Postać taka jak Sartorius w ogóle nie pojawia się w filmie.
Niemniej jednak Twoje założenie, że Gordon mogłaby być według Soderbergha książkowym Sartoriusem, jest całkiem ciekawe.
--- Koniec cytatu ---
Tak jest. właśnie z Sartoriusem ją utożsamiam. W końcu też była naukowcem. W książce na stacji byli Kelvin, Snaut i Sartorius. W filmie Sodebergha: Kelvin, Snow i Gordon.


--- Cytuj ---Wobec tego mam wątpliwości. Czy ktoś mógłby je rozwiać?
--- Koniec cytatu ---
Tak, ja też proszę, rozwiejcie. Być może Terminus tu pomoże.

Falcor:

--- Cytuj ---Tak jak za pierwszym razem, tak i teraz w mojej głowie pojawiło się pytanie - co ta kobieta chce od Gibariana i jak wielkim musi go darzyć uczciem, że leży obok jego martwego, zimnego ciała? a może jest to jakiś szczególne uzależnienie?
--- Koniec cytatu ---

Nigdy się nad tym dłużej nie zastanawiałem, ale właśnie zacząłem :) Faktycznie ciekawe kto to taki i co łączyło ją z Gibarianem? Będzie trzeba popchnąć do działania wyobraźnię i samemu sobie wszystko dopowiedzieć, bo innego wyjścia raczej nie ma.

Wydawało mi się, że wszelkie istoty stworzone przez Solaris, są co prawda tworzone w dużej mierze przez umysły załogi, ale potem mają dość dużą autonomię i  trudno im, ale mogą istnieć bez "stwórcy".

Co do schizofrenii, to założenie iż chorzy na nią nie posiadają takich samych urojeń sprawdza się w tym przypadku (tzn. zaobserwowania murzynki), jeżeli przyjmiemy, że sam Snaut nie był stworzony przez chory umysł Kelvina. No ale to teoretyzowanie, bo wiemy przecież, że nasz bohater nie jest obłąkany :)

Rachel:

--- Cytuj --- Wydawało mi się, że wszelkie istoty stworzone przez Solaris, są co prawda tworzone w dużej mierze przez umysły załogi, ale potem mają dość dużą autonomię i  trudno im, ale mogą istnieć bez "stwórcy".
--- Koniec cytatu ---


A może posługujemy się złym określeniem?
Goście są tworzeni, powoływani do życia przez Ocean, ale ich wzór czy pewnego rodzaju schemat, mapa itp. pobierane są z umysłu człowieka.
Można stwierdzić zatem, że człowiek nie przyczynia się w żaden sposób do odwiedzin gościa.
O ilu osobach myślimy na co dzień? A ile z nich zostaje w naszej pamięci?
Oczywiście jest to tylko kolejna hipoteza i to w tej książce najbardziej fascynuje - niezliczona ilość interpretacji ::)

ANIEL-a:
A mi za każdym razem, kiedy czytam Solaris ten test na brak choroby psychicznej wydaje się naciągany.

Kelvin obawia się, że jest chory, że majaczy, w pewnym momencie zastanawia się nawet, czy w ogóle dotarł na Solaris, może jest jeszcze na Prometeuszu (statku, którym leciał z Ziemi) i leży w gorączce.

A potem wywołuje Sateloid i żąda od niego podania jakichś tam danych, a następnie sam te dane wylicza. Ponieważ się zgadzają, zakłada, że nie majaczy.

A skąd wie, że sobie tego Sateloida nie uroił? Albo skoro nawet Sateloid istnieje w rzeczywistości, to nie uroił sobie transmisji danych od niego? Przecież chwilę wcześniej podejrzewa, że jego chora wyobraźnia wyprodukowała całą stację, planetę, 2 słońca, zmiany temperatur itp. To dlaczego nie mogła jeszcze wyprodukowac ciągu cyfr, a potem go niby-wyliczyć?

Rozumiem, że jest to chwyt pisarski, który ma  odrzucić interpretację, że cała powieść to "sen wariata śniony nieprzytomnie", ale jakoś mi się to nie podoba...

Co o tym sądzicie?

Sokratoides:

--- Cytuj ---A skąd wie, że sobie tego Sateloida nie uroił? Albo skoro nawet Sateloid istnieje w rzeczywistości, to nie uroił sobie transmisji danych od niego? Przecież chwilę wcześniej podejrzewa, że jego chora wyobraźnia wyprodukowała całą stację, planetę, 2 słońca, zmiany temperatur itp. To dlaczego nie mogła jeszcze wyprodukowac ciągu cyfr, a potem go niby-wyliczyć?

Rozumiem, że jest to chwyt pisarski, który ma  odrzucić interpretację, że cała powieść to "sen wariata śniony nieprzytomnie", ale jakoś mi się to nie podoba...

Co o tym sądzicie?
--- Koniec cytatu ---


Cytacik z książki:

"Jeżeli nawet cyfry, dostarczone przez Sateloid, nie są rzeczywistością, tylko płodem mego obłąkanego umysłu, to i tak nie będą się mogły pokryć z drugim szeregiem danych liczbowych. Mózg mój bowiem może być bowiem chory, ale nie byłby - w żadnych okolicznościach - w stanie przeprowadzić rachunku, wykonanego przez wielki kalkulator Stacji, gdyż wymagałoby to wielu miesięcy czasu."

To prawda, że z perspektywy Kelvina nie sposób z całą pewnością wykluczyć rozstroju umysłowego, niezależnie od przeprowadzanych eksperymentów, bowiem nie może on mieć żadnej pewności, że nie pada w danej chwili ofiarą zwodniczości swego umysłu.
Jednak pozostaje jeszcze obiektywne oko czytelnika, którego w tym osądzie rola nie mała ::)


Nawigacja

[0] Indeks wiadomości

[#] Następna strona

[*] Poprzednia strona

Idź do wersji pełnej