Powyradzam sobie wątek - mogę?
P.S. I jeszcze o podżeganiu do Powstania przez komunistów polskich i ogólnie ZSRR. Wydaje mi się, że w głowie samego Stalina plan zniszczenia Polski Podziemnej rękami Niemców w Warszawie powstał stosunkowo późno i raczej już po wybuchu Powstania. Nie bardzo wierzę w możliwość samorzutnego jego wybuchu. To było wojsko a nie bezładna zbieranina. Z kolei wiadomo, że do tego powstania przygotowywano się od dłuższego czasu, powiedzmy od roku w sensie nie dywagacji sztabowych a gromadzenia środków bojowych i że był to plan tworzony w Londynie. Nie był to żaden nagły zryw. Brygada Sosabowskiego po to powstała i miała zostać zrzucona na Warszawę w celu wsparcia powstania na początku rojono nawet o powstaniu powszechnym, ogólnokrajowym). Trudno więc mówić, że jakiekolwiek propagandowe audycje radiowe nadawane przez (upraszczając) Stalina a już szczególnie jego przydupasów, komunistów polskich, mogły mieć wpływ na wydanie rozkazu przez Londyn. A jakby jednak miały - tym większa naiwność i wina tych, którzy go wydali.
Do
tego powstania przygotowywano się w Londynie, gdzieś tak do 1943r. Jako części powstania powszechnego. Nie było to takie bezsensowne. Przy założeniu, że Polska będzie na frontowych tyłach wojny. Wszystko zmieniło się po:
- Stalingradzie i Kursku, szybkich ofensywach radzieckich
- upadku idei frontu bałkańskiego Churchilla
- i ostatecznie, konferencji w Teheranie.
Poprzednie plany (raczej dość luźne), zmodyfikowano w plan "Burza".
Nie obejmował on WarszawyZresztą, na potrzeby Burzy, wywieziono z Warszawy sporo broni.
Dopiero niepowodzenie Burzy na Wołyniu (wiosna 44), skierowało uwagę d-ców na miasta kresowe.
Ale bez Warszawy.
Decyzja o akcji w stolicy, formowała się w ostatnim tygodniu przed godziną W.
Nie było rozkazu z Londynu.Była tylko presja, owszem silna. Coś w rodzaju -"Zdajemy sobie sprawę, że się nie da, ale gdyby się dało, ostatnia szansa..."
Po angielsku to się nazywa chyba - wishful thinking, po naszemu "pobożne życzenia".
Krótko mówiąc, Londyn scedował decyzję na dowództwo w kraju, a Mikołajczyk gdzieś wyjechał z wizytą (ale jeszcze nie do Moskwy).
E, sprawdziłem, że Sosnkowski, ale niech zostanie.Więc formalnie, była to decyzja dowództwa AK.
Zapadała z bólami, wiadomo.
Osobiście, mam wrażenie, że decydujące psychologicznie, było ujawnienie się PKWN 22-07.
Tyle.
Widzę, że zaklinowana strona martwa, a ciekawe szczegóły tam były.
Znalazłem to samo w formie książki PDF
http://www.powstanie.pl/pdf/Ksiazka_KULISY_KATASTROFY_POWSTANIA_WARSZAWSKIEGO.pdfPotwierdza ona tezę o "zbrodniczości".
Idzie nawet krok dalej.
Sporo szczegółów nie występujących w bardziej oficjalnych cegłach.
P. Ś.
Pozdrawiam świątecznie.