Pokaż wiadomości

Ta sekcja pozwala Ci zobaczyć wszystkie wiadomości wysłane przez tego użytkownika. Zwróć uwagę, że możesz widzieć tylko wiadomości wysłane w działach do których masz aktualnie dostęp.


Wiadomości - Luca

Strony: 1 [2] 3 4 ... 6
16
DyLEMaty / Odp: Ciekłosolne reaktory torowe
« dnia: Stycznia 29, 2017, 09:10:56 pm »
Q, dzięki za linki! Wszystko to interesujące materiały. Na myśl o torowym reaktorze w Polsce nawet się na moment uśmiechnąłem;-)

---

Dzięki za wypowiedź, maziek. Wybacz, że poniżej pozwoliłem sobie tak z Tobą "popolemizować", pomimo świadomości, że najpewniej doskonale się zgadzamy we wszystkich, lub niemal wszystkich, poruszonych kwestiach.

- energetyka atomowa rozwinęła się przez dekady w określonym kierunku i jest to obecnie potężny przemysł (...) Myślę, że tego typu układ jest bardzo odporny na zmiany i broni się przed nimi.

Dokładnie tak jest, szczególnie w USA, gdzie establishment jest raczej skłonny walczyć z nową technologią, niż ją rozwijać. Zwłaszcza, że paliwo torowe nie wymaga specjalnej obróbki, a aktualnie firma budująca dany reaktor ma zarazem zapewniony zbyt na pręty lub kulki uranowe przez następne kilkadziesiąt lat.

Ja jednak celowo pominąłem wątek społeczno-polityczny – na którym skupiłeś się w swojej wypowiedzi – ponieważ problemy na tym polu wydają mi się zupełnie klarowne. Co nie znaczy, że jest to temat nieistotny lub niewart rozważenia. Niestety, jest wręcz przeciwnie...

W pierwszym kroku interesowałoby mnie przede wszystkim ustalenie, choćby zgrubne, czy koncept LFTR jest faktycznie na tyle obiecujący, aby warto było wyruszać w syzyfowy bój z hydrą ludzkiej głupoty i biznesowej inercji.

Cytuj
- energetyka jądrowa wymaga olbrzymich nakładów wstępnych, nawet jeśli per saldo się opłaca. (...)
W związku z tym o ile jeśli chodzi o prostsze technologie spodziewany przyrost efektywności o kilka % skłania do wprowadzania zmian (zwłaszcza, że można to robić stopniowo) - o tyle w przypadku tak skomplikowanych i drogich we wdrożeniu nawet spodziewany "na papierze" przyrost o kilkadziesiąt % może nie wystarczyć do przełamania bezwładu.

Jasne, rozumiem. Tyle że ja torowy reaktor ciekłosolny postrzegam nie w kategoriach poprawy efektywności, a rewolucji jakościowej, która niejako przy okazji charakteryzuje się także sporo większą wydajnością. No i jest jeszcze kwestia proporcji pomiędzy kosztem inwestycji badawczo-rozwojowej a potencjalnym zwrotem w postaci zupełnie nowej technologii. W mojej ocenie, w przypadku LFTR, możliwy zysk jest tak olbrzymi, że sprowadza wszystkie wydatki wstępne do poziomu fistaszków.

Zaniechanie działania to żadne rozwiązanie. Zwłaszcza zważywszy na to co jest na drugiej szali – trzeba być skrajnie naiwnym, aby sądzić, że uratują nas jakieś protokoły z Kyoto czy inne tego rodzaju zabiegi pozorowane.

Nie mówiąc już o tym jak się to ma do celebry jaką otaczane jest hasło "innowacyjność". Czy ma się ona sprowadzać tylko do krokowych postępów w dziedzinie wyświetlaczy smartfonów lub obniżenia emisji spalin samochodowych o kilka procent? (to zresztą temat na inny wątek...) Faktyczne rewolucje technologiczne niemal zawsze były inicjowane w placówkach państwowych, bo przemysł zawsze miał i będzie miał problem z inwestowaniem wielkich kwot w projekty o niepewnym zwrocie.
Wspomnienie tutaj rozmiaru budżetu amerykańskiej armii byłoby frazesem, ale i tak nie mogłem się powstrzymać...

Cytuj
Tym bardziej, że energetyka jądrowa generalnie nie boryka się z problemami techniczno-ekonomicznymi a raczej "ekologami", populistami i lękiem mas przed atomem,

Cóż, myślę, że w tej sprawie wszyscy tutaj należymy do tej samej sekty :-)

Z ostatnich wydarzeń na świecie i w Polsce możemy wyciągnąć jeden pozytywny wniosek: propaganda ma się świetnie, a dobrze zaplanowana machina tego rodzaju jest w stanie skłonić publikę do poparcia określonych poglądów ;-)

To tylko poniekąd żart. Jestem przekonany, że bez tego rodzaju odgórnej inżynierii opinii nie ma szans na realne działania. Najpewniej musiałoby się to odbyć z poziomu państw, z gigantycznym, aktywnym i konsekwentnym wsparciem środowiska naukowego (albo może raczej pod jego przewodnictwem). Dzień po dniu, miesiąc po miesiącu...
Wydaje mi się, że bez akcji tego rodzaju ignorancja ogółu nieuchronnie zapędzi nas w ślepy zaułek.

Cytuj
(...)Przykładowo globalne ocieplenie skutkujące wzrostem temperatury wód w rzekach wykorzystywanych do chłodzenia reaktorów we Francji może już realnie spowodować, że użytkowanie tych elektrowni stanie się nieekonomiczne ze względu na częste wyłączenia.

Ciekawie, o tym jeszcze nie słyszałem. Przy jakiego rzędu zmianie temperatury rzek rozważane są takie scenariusze?

Cytuj
Diabli wiedzą, czy i jakie tego problemy wynikną przy tej nowej technologii - ale jest ryzyko, że o czymś nie mamy pojęcia w skali czasu następnych 50 lat.

Naturalnie. Moim jednak zdaniem powinniśmy inwestować we wszystkie obiecujące rozwiązania jak szaleni, bo zegar tyka, a dwutlenek węgla jest bezustannie tłoczony do atmosfery. A tymczasem mamy głównie działania pozorowane i magiczne myślenie (uratują nas elektryczne auta! energetyka odnawialna! zwiększymy wydajność cieplną mieszkań!).

Cytuj
- ta nowa-stara technologia, mimo że wiadomo o niej znacznie więcej niż o "zwykłych reaktorach" kiedy zaczynano je budować też raczej pokaże jakieś "rogi". Tego typu przedsięwzięcia należą do tych, których budżety i harmonogramy są wiecznie przekraczane a początek "zwracania się" inwestycji wiecznie ginie w kolejnej dziesięciolatce.

Ponownie: nie sposób się nie zgodzić. Uważam przy tym, że tego rodzaju przeciąganie się projektów to w znacznej mierze efekt nadmiernej biurokracji, niedofinansowania, porywania się od razu z motyką na słońcem (nomen omen, to chyba przypadek ITER), a potencjalnie również kompletnie oderwanych od rzeczywistości wymagań bezpieczeństwa.
Ciekaw jestem, ile czasu zajęłoby skonstruowanie komercyjnego LFTRa, gdyby od tego zależało zwycięstwo nad Hitlerem:-) A wygląda na to, że znajdujemy się właśnie w sytuacji tego typu.

Cytuj
- są inne obiecujące możliwości, które nie są obciążone "atomem". Aczkolwiek myślę, że jest do nich dalej (np. do reaktora termojądrowego), ale nie mają (póki co) tego obciążenia społecznego a ponadto kiedy się je wdroży z punktu przekreślą energetykę jądrową.

Moim zdaniem komercyjny reaktor termojądrowy to mrzonka w kontekście co najmniej 50 lat. Nie mówiąc już o tym, że chyba musi to być urządzenie znacznie bardziej skomplikowane od takiego LFTRa, przez co może być spory problem z jego szerszym zastosowaniem. Jeśli do budowy i obsługi będą wymagani specjaliści światowej klasy, to można zapomnieć o szybkim desancie tej technologii na całym świecie w obrębie, powiedzmy, dekady-dwóch (wizualizuję sobie kilkanaście prestiżowych reaktorów w krajach rozwiniętych, podczas gdy biedne kraje kopcą węglem na potęgę).
Co wcale nie znaczy, że jestem przeciw finansowaniu badań. Wszystkie tego rodzaju wysiłki powinny być wspierane, bo nawet jeśli nie uda się rychło uzyskać docelowego rezultatu, to jest całkiem możliwe, że przyrost wiedzy po drodze i technologie "odpryskowe" mogą zrekompensować wszelkie wydatki z nawiązką. Ponadto my wszyscy tutaj, jako osobniki przesiąknięte ideami Lema, zapewne z romantycznym zapałem kibicujemy wszelkim tego rodzaju ambitnym projektom:-)

(a przy okazji: jakie jeszcze rozwiązania zaliczyłbyś do tych "obiecujących technologii" nieobciążonych atomem?)

17
DyLEMaty / Ciekłosolne reaktory torowe
« dnia: Stycznia 28, 2017, 11:31:21 pm »
Z góry przepraszam za dużą ilość tekstu.

Chciałbym zasięgnąć opinii forumowiczów odnośnie technologii wymienionej w temacie wątku. Jestem co prawda laikiem jeśli chodzi o arkana fizyki jądrowej, niemniej interesuję się przedmiotem od wielu lat, zgłębiłem go na swoją skromną miarę i trudno mi znaleźć jakieś zasadnicze luki w koncepcji torowych reaktorów ciekłosolnych. Jednocześnie korzyści oferowane przez tą alternatywną ścieżkę uzyskiwania energii z atomu wydają się kolosalne, żeby nie powiedzieć rewolucyjne.

Z uwagi na przyzerowe zainteresowanie mediów tematem, trudno mi skonfrontować swoje spostrzeżenia z kompetentnymi opiniami spoza kręgu zagorzałych sympatyków technologii MSR czy LFTR (czyt. lifter). Z tego względu czuję się trochę jakbym należał do grona wyznawców jakiejś spiskowej teorii, gdzie opinia publiczna z niezrozumiałych względów totalnie ignoruje zagadnienie, podczas gdy ja "wiem lepiej". Co więcej, w moim przekonaniu owa "lepsza wiedza" jest – o zgrozo! – na miarę zbawienia ludzkości!

Muszę przyznać, że nie czuję się z tym specjalnie komfortowo. Dlatego postanowiłem spróbować zintersubiektywizować za pomocą tego forum – być może wspólnymi siłami uda nam się dojść do jakichś konstruktywnych wniosków. Być może forumowicze będą w stanie znaleźć jakieś błędy i problemy, których ja nie dostrzegam. Ale do rzeczy...

-

Tor.

Tor to mało znany pierwiastek o liczbie atomowej 90, który – obok uranu (dwa protony mniej) – jest jedynym naturalnie występującym pierwiastkiem nadającym się na paliwo jądrowe. Kopalny tor posiada jednak tylko jeden izotop (232), podczas gdy odmiana uranu zdatna do wykorzystania w reaktorach (235) stanowi jedynie 0.7% całości i wymaga kłopotliwego wzbogacania. Ponadto tor jest przynajmniej 3 razy pospolitszy, co sprawia, że jego zasoby są o dwa-trzy rzędy wielkości większe.

Tor nie może być jednak bezpośrednio wykorzystany do dostarczania energii z rozszczepienia. Jest on tak zwanym jądrowym materiałem "płodnym", który dopiero po napromieniowaniu neutronami przekształca się w uran-233, już zdatny do zasilania reaktora. Z tego względu, aby zastartować samopodtrzymującą się reakcję koniecznie jest jej zainicjowanie z pomocą innego materiału (np. uranu, albo plutonu). Aby reakcja faktycznie była samowystarczalna, rdzeń – gdzie ma miejsce rozszczepianie uranu – otoczony jest płaszczem zawierającym tor. Rozpady atomów w rdzeniu produkują neutrony, które z kolei powodują transmutację toru w uran-233. Tak powstały materiał rozszczepialny jest następnie transportowany do rdzenia, z którego z kolei wyprowadzane są "odpady" (produkty rozpadu uranu oraz pierwiastki transuraniczne). Taki właśnie ciągły proces umożliwia funkcjonowanie reaktora torowego.

Zaletą toru jako paliwa jest również praktycznie zerowe ryzyko proliferacji. W teorii uran-233 dałoby się wyizolować z reaktora i wykorzystać do budowy bomby, tyle równolegle powstaje także izotop o liczbie masowej 232, który charakteryzuje się bardzo dużą radioaktywnością, szczególnie w postaci twardego promieniowania gamma. A to potężnie utrudniałoby przygotowanie ładunku rozszczepialnego. Jeśli promieniowanie gamma nie zabiłoby złoczyńców, to na pewno szybko by ich zdradziło, ponieważ jest łatwe do wykrycia. Znacznie łatwiej jest po prostu wzbogacić uran pochodzący bezpośrednio z rudy, niż posłużyć się produktami działania reaktora torowego.

Co więcej, tor jest kompletnie nieprzydatny do produkcji plutonu. Aby go utworzyć atom toru musi po kolei zaabsorbować siedem neutronów, co, jak łatwo zgadnąć, zachodzi bardzo rzadki i skutkuje powstawaniem jedynie śladowych ilości plutonu.

Powyższe jest skrótowym zaprezentowaniem cyklu torowego jako alternatywy dla uranu. Jednak szczególnie interesującym elementem koncepcji reaktorów ciekłosolnych jest ośrodek, w którym odbywa się cała reakcja, czyli właśnie ciekła sól. To z nią związana jest cała plejada zalet tego rozwiązania. Jest ich tak wiele, że trudno mi zbudować jakąś spójną narrację, która stopniowo by je wprowadzała. Dlatego posłużę się po prostu (niekompletną) listą.

Ciekła sól fluorkowa.

1. Nie wymaga obudowy bezpieczeństwa.
Sól fluorkowa znajduje się pod normalnym ciśnieniem atmosferycznym, tak więc zbędna jest konstrukcja gigantycznej i bardzo kosztownej obudowy reaktora na wypadek rozszczelnienia.

2. Stopienie reaktora niemożliwe.
Sól znajduje się w stanie ciekłym, tak więc niemożliwe jest stopienie reaktora. Co więcej, umożliwia to zastosowanie tzw. "freeze plug", czyli stale chłodzonego "solnego korka", który przy braku zasilania/kontroli zostaje rozpuszczony, a zawartość reaktora zlewa się pod wpływem grawitacji do zbiornika bezpieczeństwa, gdzie nie stanowi zagrożenia.

3. Brak ryzyka eskalacji reakcji łańcuchowej.
Ciecz, w której rozpuszczone jest paliwo, charakteryzuje się negatywnym sprzężeniem zwrotnym jeśli chodzi o szybkość reakcji i temperaturę. Jeśli wzrasta szybkość reakcji to zwiększa się temperatura, co z kolei powoduje rozszerzenie się cieczy i zmniejszenie gęstości paliwa, a więc i spowolnienie reakcji rozsczepienia, a w konsekwencji obniżenie temperatury. Tak więc nie ma ryzyka zajścia niekontrolowanej reakcji łańcuchowej.

4. Możliwość ciągłego przetwarzania paliwa.
...bezpośrednio związana z ciekłym stanem skupienia soli paliwowej.

4.1. Możliwość separowania szkodliwych produktów reakcji.
Gromadzenie się tego rodzaju produktów jest jednym z poważnych problemów klasycznej energetyki jądrowej. Na przykład radioaktywny ksenon narusza strukturę prętów paliwowych, pochłania neutrony i uniemożliwia dalszy przebieg procesu. To sprawia, że w konwencjonalnym reaktorze wykorzystywany jest jedynie ułamek procenta energii znajdującego się w materiale rozszczepialnym. Co więcej, wymiana prętów wiąże się z wstrzymaniem pracy reaktora na ok. miesiąc – w przypadku technologii opartej na ciekłej soli takie przestoje nie byłyby konieczne.

4.2. Zmniejszenie ilości odpadów.
Separowanie produktów rozpadu umożliwia ogromne obniżenie ilości i radioaktywności odpadów. Setki razy mniejsze objętości "popiołów", a ich promieniowanie byłoby groźne przez 100, może 200 lat, a nie przez dziesiątki milleniów.

4.3. Produkcja pożądanych i deficytowych materiałów.
Wśród wyizolowywanych produktów reakcji znajduje się mnóstwo przydatnych i cennych izotopów, które są wykorzystywane np. w medycynie (badania czy walka z rakiem za pomocą "cząstek kierowanych") lub misjach kosmicznych (pluton-238 będący źródłem energii dla [chyba] wszystkich sond oddalających poza orbitę Jowisza). Oczywiście możliwe byłoby ich relatywnie łatwe pozyskiwanie z reaktora ciekłosolnego.

5. Wysoka sprawność produkcji prądu.
Wysoka temperatura pracy reaktora (rzędu 700 stopni) przekłada się na wyższą wydajność energetyczną (mniej strat). Chłodziwo, już po jego wykorzystaniu do produkcji energii elektrycznej, nadal posiada znaczne ciepło odpadowe, które może posłużyć do ogrzewania domów, odsalania wody, separowania wodoru, wytwarzanie sztucznych zastępników dla benzyny, itd.

6. Nie ma ryzyka eksplozji wodorowej
...co zaszło zarówno w Fukushimie, jak i Czarnobylu. W całym procesie udziału nie bierze woda, która mogłaby być rozbijana pod wpływem temperatury.

7. Stabilność soli fluorkowych.
Sole fluorkowe należą do najbardziej stabilnych chemicznie związków znanych człowiekowi. Ryzyko nieprzewidzianych reakcji chemicznych pomiędzy "paliwem" a budulcem reaktora praktycznie nie istnieje. Ponadto charakterystyka soli nie zmienia się pod wpływem wysokiej temperatury, ani silnego promieniowania.

8. Uproszczona konstrukcja.
Zapewne powinienem był napisać to znacznie wcześniej, ale sól fluorkowa w reaktorze typu LFTR funkcjonowałaby jednocześnie w charakterze chłodziwa, moderatora i paliwa (w tym ostatnim przypadku paliwem byłby tak naprawdę rozpuszczone w niej związki uranu, ale to detal nie istotny dla całości dyskusji). Ten fakt umożliwia znaczne uproszczenie konstrukcji, zmniejszenie jej rozmiarów, obniżenie kosztów, a potencjalnie nawet taśmową budowę reaktorów.

9. Ciągłe dostarczanie paliwa jądrowego do reaktora.
Tor może być dostarczany do urządzenia w sposób ciągły, co sprawia, że w samym reaktorze znajdowałby się zaledwie kilkudniowy – a nie kilkuletni, jak w przypadku klasycznych konstrukcji – zapas materiału rozszczepialnego. Dodatkowo wszystkie radioaktywne elementy są rozpuszczone w soli, która pod wpływem spadku temperatury zastyga w twardy minerał, a nie ulatuje w atmosferę. (Powiedzmy, że w reaktor uderza samolot...)

10. Możliwość spalania odpadów radioaktywnych z klasycznych elektrowni.
...jak również innych materiałów rozszczepialnych (np. plutonu z głowic jądrowych).

Zalety zbiorcze MSR / LFTR.

Oczywiście brak produkcji gazów cieplarnianych (i innych zanieczyszczeń atmosferycznych), co pozwalałoby na faktycznie efektywną walkę z potężnym kryzysem klimatycznym, ku któremu zmierzamy z idiotyczną konsekwencją. Od razu dodam, że nie widzę żadnej alternatywnej pociechy w źródłach odnawialnych, bo nie są one w stanie produkować prądu w sposób ciągły, a ich gęstość energetyczna – która jest kwestią kluczową! – jest zwyczajnie zbyt mała. Na dobitkę, wszystkie odnawialne technologie (wiatrowa, słoneczna, itd.) są zwyczajnie drogie, co efektywnie eliminuje je jako realne rozwiązania problemu (życzę powodzenia w namawianiu krajów niepierwszego świata na rezygnację z węgla i przestawienie się na dziesięciokrotnie droższe rozwiązania w imię wyższych racji, kiedy rozwinięte nacje zdążyły już skonsumować profity tanich paliw). Tymczasem oblicza się, że prąd z ciekłosolnych reaktorów torowych może być nawet tańszy od uzyskiwanego w elektrowniach węglowych (przy założeniu masowej produkcji). W każdym razie cena powinna być porównywalna.
(Swoją drogą obstawiam również, że przy czyszczeniu paneli słonecznych i serwisowaniu turbin wiatrowych ucierpiało więcej ludzi niż we wszystkich wypadkach jądrowych razem wziętych.)

Wyznawania techniczne.

1. Nierozwinięta technologia, która leżała odłogiem przez 50 lat temu.
2. Przetwarzanie paliwa wymagałoby sporych nakładów pracy badawczo-inżynieryjnych i z pewnością nie byłoby fraszką. Niemniej to trudność natury chemicznej, a z tym radzimy sobie całkiem nieźle.
3. Wyzwania związane z długowiecznością reaktora. Między innymi korodowanie elementów konstrukcyjnych pod wpływem produktów reakcji oraz kontaktu z gorącą, ciekłą solą. Również hydraulika związana z konstrukcją i manipulowaniem nietypową cieczą.
4. Powstawanie pewnej ilości radioaktywnych odpadów jest nieuniknione. Dla niektórych to będzie element kończący całą dyskusję, ale ja takowych osób niestety nie potrafię uznać za osobniki racjonalne.

Za znacznie poważniejsze od powyższych uważam problemy natury politycznej i społecznej, ale póki co nie chcę ich jeszcze poruszać. Zwłaszcza że dla większości czytających to osób powinny być one aż nadto dobrze znane. Ale oczywiście możemy do nich wrócić później.

Przeszłość i przyszłość.

Pod koniec lat 60., w USA, przez 4 lata i bez żadnych problemów działał eksperymentalny reaktor ciekłosolny (MSRE). Nie posiadał on co prawda płaszcza torowego i był zasilany po prostu uranem, niemniej udowodnił, że projekt jest realizowalny. Dlaczego zatem ta technologia nie była rozwijana? O tym może innym razem, jeśli kogoś będzie to interesować. W Stanach nie ma aktualnie żadnych szans na prace z rządowym wsparciem, a nie chce mi się wierzyć, że postępu dokonają tak celebrowane dzisiaj start-upy (a są takie, które stawiają sobie za cel stworzenie jakichś wariantów MSR, cyklu torowego lub ich wybranych fragmentów).

Moim zdaniem cała nadzieja w Chinach. Ciekłosolnymi reaktorami torowymi zajmuje się tam prestiżowa Chińska Akademia Nauk (w dwóch ostatnich latach lider rankingu Nature oceniającego instytucje naukowe), gdzie stricte tym tematem zajmuje się 750 naukowców (pod wodzą syna Jiang Zemina). Hindusi są ponoć nawet bardziej zaawansowani w kwestii toru, ale oni planują raczej reaktory na paliwo stałe, a ponadto jednym z ich priorytetów jest chyba wytwarzanie materiałów do broni nuklearnej.

Materiały/linki.

Schemat reaktora LFTR.
Thorium: An energy solution - THORIUM REMIX 2011 – jeden z filmów z pro-torowego kanału gordonmcdowell, gdzie Kirk Sorensen, główny apostoł LFTRa, przystępnie tłumaczy co i jak (nie jestem pewien czy to jest najlepszy z dostępnych tam materiałów – nie miałem siły oglądać ich ponownie, aby to zweryfikować).
Dokument o MSRE – również z kanału gordonmcdowell, gdzie opisany jest przebieg eksperymentu, tło historyczne, są także wywiady z żyjącymi naukowcami, którzy przy nim pracowali.
THORIUM: energy cheaper than coal – książka Roberta Hargravesa, najbardziej kompetentna lektura w temacie, z którą miałem okazję się zapoznać.
Artykuł z Business Insider –przeglądowy materiał prasowy z końca 2016 roku, a więc całkiem świeży.
Artykuł krytyczny wobec MSR / LFTR – moim zdaniem mało rzetelny, choć podnoszący kilka istotnych trudności technicznych. Tyle że większość z nich zasadza się na argumencie "bo jeszcze nikt tego nie zrobił" i całkowicie pomijając fakt, że projekt nie był w ogóle rozwijany od lat sześćdziesiątych! A już na konkluzję, że budowa LFTRa byłaby droższa od konstrukcji typu PWR nie mam słów.

-

Zapraszam do konstruktywnej dyskusji i proszę o ograniczenie nic niewnoszących postów (na razie nie będę jeszcze wytykał podejrzanych).
Nie będę ukrywał, że liczę zwłaszcza na opinię Szacownego Maźka, którego wiedzę merytoryczną i kulturę wypowiedzi cenię sobie na tym forum w sposób szczególny.

18
DyLEMaty / Odp: Właśnie (lub dawniej) przeczytałem...
« dnia: Maja 21, 2013, 02:51:09 pm »
Wspominał już ktoś o artykule z NewScientist.com na temat pierwszego (sic!) anglojęzycznego przekładu "Summa technologiae"?

19
DyLEMaty / Odp: Właśnie (lub dawniej) przeczytałem...
« dnia: Stycznia 30, 2013, 12:42:23 am »
Latanie samolotem na różnych ciałach Układu Słonecznego (z przymrużeniem oka i dedykacją dla maźka):
http://what-if.xkcd.com/30/

20
Hyde Park / Re: Przyczyny katastrofy
« dnia: Listopada 21, 2012, 02:36:42 pm »
Widzę, że troll staje się coraz nudniejszy...

21
Hyde Park / Re: Skok
« dnia: Października 15, 2012, 09:58:05 pm »
Trochę mnie dziwi Wasz szczery zachwyt nad sprawą, przyznam szczerze, mi się wydaje, że nie było w tym niczego szczególnie wielkiego "dla ludzkości" a już na pewno niczego naukowego.

Tak dla jasności - ja się z Twoją diagnozą maźku w pełni zgadzam. To co wzbudziło moje zainteresowanie to sposób medialnej realizacji przedsięwzięcia.

22
Hyde Park / Re: Skok
« dnia: Października 15, 2012, 05:49:34 pm »
ma Pan na myśli wczorajszego Red Bulla? Jeśli zaś nie chodzi Panu o reklamę, promocję i inne pijary wycelowane w profit, to czy dobrze rozumiem, że chodzi Panu o taką emocjonalną edukację Ziemian, która się przekłada na głosowanie w wyborach powszechnych?

Miałem na myśli profit, ale nie finansowy, a w postaci zwiększonego zainteresowania opinii publicznej badaniami kosmosu. To wcale nie musi wpływać na decyzje podczas wyborów, wystarczy, że politycy będą mieli świadomość, iż jest to sprawa jakoś ważna, albo chociaż w ogóle zauważalna dla obywateli. Lepsze to niż stan aktualny.

23
Hyde Park / Re: Skok
« dnia: Października 15, 2012, 03:48:36 pm »
Całe zamieszanie wokół skoku i zainteresowanie jakie wzbudził jest dla mnie przede wszystkim argumentem za tym, że wszelkie misje kosmiczne powinny jak najbardziej na poważnie brać kwestie umożliwiania ludności cywilnej jak najatrakcyjniejszego współuczestnictwa w całym przedsięwzięciu. Mam tu oczywiście na myśli bezzałogowe sondy w rodzaju Curosity, bo jestem zdecydowanym zwolennikiem frakcji eksploracji bezzałogowej. Być może odpowiednio zorganizowane medialne show byłoby w stanie po części usatysfakcjonować romantyków, którzy tęsknią do uniesień związanych z wyprawami załogowymi. Bynajmniej nie chcę w ten sposób dyskredytować emocjonalnego podejścia do podobnych przedsięwzięć, bo przy wczorajszym wyczynie Baumgartnera (swoją drogą relatywnie mało znaczącym) bawiłem się świetnie dzięki bezpośredniej transmisji na YouTube.

Chodzi mi więc przede wszystkim o intensywniejsze zawalczenie o serca ludzi, którzy zwykle mało interesują się tematyką kosmiczną czy też w ogóle naukową. Wszyscy tutaj mamy chyba bolesną świadomość, jak małą wagę opinia publiczna przykłada do kwestii poszerzania naszej wiedzy o świecie. To z kolei owocuje tym, że finansowanie nauki stoi w pierwszym szeregu rzeczy, które idą pod nóż w przypadku jakichkolwiek cięć, bo wyborcom (a więc i politykom) jest to zwyczajnie obojętne, a niektórzy pewnie nawet myślą, że to marnowanie środków na nikomu niepotrzebne fanaberie.

Tak więc w sukcesie medialnej realizacji wczorajszego skoku widzę potencjał dla lepszego marketingu badań kosmosu i swego rodzaju "inżynierii emocjonalnej" społeczeństwa, bo stawianie na racjonalną argumentację jest w tym przypadku naiwnością. W kolejnych sondach widziałbym zatem chętnie więcej sprzętu przeznaczonego na "efekt propagandowy", nawet kosztem pewnych celów czysto naukowych. Wiem, brzmi to dosyć paskudnie (choć sam fakt, że jeśli chcemy coś dodać to z czegoś trzeba również zrezygnować, jest oczywisty), ale w mojej ocenie długofalowy efekt tego rodzaju działań mógłby być bardzo korzystny. Ponadto, całość misji należałoby obudować w dodatkowe przedsięwzięcia edukacyjno-angażujące. Jedna z rzeczy, które przychodzą mi do głowy to choćby przygotowywanie filmów np. do IMAXa, opartych na zdjęciach wykonanych podczas misji, z towarzystwem komentarzy opisujących całą wyprawę i jej dokonania. Cameron zrobił zdaje się film na bazie podmorskich wypraw do Titanica, nie widzę więc powodu, żeby nie przygotować czegoś analogicznego np. dla Curosity (co byłoby dla mnie co najmniej 1000x ciekawsze). Swoją drogą można by nawet pomyśleć o zaangażowaniu Camerona w relację z wyprawy, bo to samo w sobie ostro zwiększyłoby jej obecność w mediach.

Aby coś takiego było możliwe musiałby jednak zmienić się cały paradygmat myślenia o wyprawach kosmicznych (i nie tylko). W tym momencie owszem, podejmowane są pewne godne pochwały działania - ciągle myślę o przykładzie MSL - ale uważam, że to wszystko na pół gwizdka i niejako przy okazji. Poza przedstawieniem lądowania (które również można by chyba medialnie lepiej wygrać) większość informacji dotyczących misji jest dosyć skutecznie odseparowana od przeciętnego odbiorcy. Poniekąd przez to, że całość nigdy nie była pomyślana jako widowisko dla gawiedzi. W dzisiejszych czasach kilka zdjęć raz na jakiś czas to za mało - aby zaangażować publiczność i dać jej poczucie uczestnictwa trzeba znacznie więcej. Przykład Baumgartnera zdaje się jednak pokazywać, że może warto byłoby rozważyć taką drogę.

Oczywiście można zżymać się, że naśladowanie efekciarskiej realizacji wczorajszego skoku w przypadku sond kosmicznych prowadziłoby tylko do marnowania środków za cenę chwilowej sensacji. Być może tak byłoby w istocie, nie pretenduję do wygłaszania tutaj prawd objawionych i z chęcią usłyszałbym w tej sprawie opinie pozostałych forumowiczów. Czekam również na ewentualne zestrzelenie moich pomysłów w postaci wykazania trudności w ich realizacji, choć mam wrażenie, że problemy w rodzaju odległości czy wydajności kanału przesyłowego byłyby do pokonania przy odpowiednim zaangażowaniu. Może jednak nie dostrzegam jakiejś trudności zasadniczej.

24
DyLEMaty / Odp: Właśnie (lub dawniej) przeczytałem...
« dnia: Sierpnia 04, 2012, 02:55:30 pm »
Bardzo ciekawy artykuł o Phillipie K. Dicku z magazynu "Rolling Stone" z 1975 roku po raz kolejny udowadniający, że był z niego niebywale pokręcony koleś:
http://www.philipkdick.com/media_files/PKD%20Rolling%20Stone%20article.pdf

Wcześniej w wątku miało miejsce drobne spięcie w okolicach Piramid, a tu naukowcy stwierdzają, że cały teren wokół nich (przynajmniej 6km2) został zmodyfikowany przez Egipcjan. Objawia się to do dziś brakiem naturalnej fraktalnej rzeźby terenu wywołanej przez wodę spływającą do Nilu. Prawdopodobnie wyrównali cały teren formując kilka płaskich terasów, być może aby wzmocnić wrażenie monumentalności stawianych tam budowli.
http://www.newscientist.com/article/mg21528743.500-pharaohs-playground-revealed-by-missing-fractals.html

25
DyLEMaty / Odp: Właśnie zobaczyłem...
« dnia: Lipca 03, 2012, 06:09:44 pm »
http://videolectures.net/yalepsyc110s07_bloom_lec16/
[po angielsku]

Szesnasty z cyklu wykładów z psychologii z uniwersytetu Yale, tytuł: A Person in the World of People: Self and Other, Part I.

Być może dla większości tubylców żadne rewelacje, niemniej w mojej ocenie ekstremalnie interesujące i podane w bardzo skondensowanej a przystępnej formie (pomijając fakt, że jedynie w wersji angielskiej i niestety bez napisów). Dla mnie szczególnie cenne, bo jestem wyjątkowo przeczulony na punkcie stronniczości, hipokryzji i błędów poznawczych, a zwłaszcza ogólnie panującej bezświadomości faktu jak bardzo wszyscy im podlegamy (ja naturalnie o wiele mniej niż inni, haha) i jak mocno trzeba się starać, żeby minimalizować ich efekty.

Jest nawet mały smaczek dla Q... [przy okazji dziękuję za przypomnienie "Summy po trzydziestu latach" - miło było obejrzeć, choć i żal nieco serce ścisnął]

Nie wiem czy już tutaj zachwalałem całą ideę witryny videolectures.net? Jeśli tak to przepraszam, ale po prostu nigdy dość celebrowania inicjatyw, które bezinteresownie szerzą wiedzę wśród chętnych. Nie wątpię, że sam patron forum chętnie by temu przedsięwzięciu przyklasnął (Q, poproszę o odpowiedni cytat;-). Obejrzałem tam już kilka pełnych cyklów wykładów, a większość z nich stała na naprawdę wysokim poziomie i była świetnym uzupełnieniem wiedzy wyniesionej z publikacji popularnonaukowych.

26
Hyde Park / Odp: Polityka smoleńska
« dnia: Stycznia 16, 2012, 07:46:15 pm »
Czy na Twojej planecie nie używa się przecinków?

Czy ktoś z forumowiczów zna może jakąś racjonalną odpowiedź na pytanie dlaczego kłopoty z interpunkcją są tak częstą sygnaturą ludzi filtrujących rzeczywistość analogicznie do wiesiola?

Chodzi mi naturalnie o jakieś wytłumaczenie poza takim, którego - przez grzeczność - nie wypada tutaj przytaczać?

27
Hyde Park / Re: Przyczyny katastrofy
« dnia: Listopada 08, 2011, 03:02:12 pm »
Ja również obejrzałem linkowany przez maźka film o Pentagonie. Całkiem sprawnie i przekonująco zrobiony, zwłaszcza jeśli zgodnie z intencją jego twórców ograniczyć się wyłącznie do materiałów i "dowodów" w nim przedstawionych. To wymaga również zignorowania wielce irytującego zabiegu autorów, którzy postanowili w swoim "dokumencie" kompletnie zignorować wszelkie dane zaprzeczające ich teorii, jak również nie przedstawiać relacji jakichkolwiek świadków, którzy twierdzą iż widzieli 757 bezpośrednio wbijający się w budynek.

Skompresowana krytyka działalności CIT (Citizen Investigation Team), ze szczególnych uwzględnieniem "teorii przelotu", tutaj:
http://911research.wtc7.net/talks/pentacon/index.html

Szukając tego materiału chcąc nie chcąc musiałem zapoznać się z szerszym spektrum teorii spiskowych dotyczących 9/11. Jest tego tyle, że zdaje się iż każdy może znaleźć coś dla siebie;-) Do tego każda teoria główna posiada jeszcze kilka lub kilkanaście wariantów szczegółowych... Ale przynajmniej większość z nich to nie jakieś kosmiczne lub paranormalne science-fiction, jakie króluje w teoriach smoleńskich.

Maźku, Twój funfel ma rację - szkoda Twojego czasu na to mrowisko paranoi. Zwłaszcza że Twoje godnie ukierunkowane zasoby potrafią dostarczać całemu forum mnóstwo interesującej, edukacyjnej strawy;-)

28
DyLEMaty / Re: Właśnie się dowiedziałem...
« dnia: Lipca 02, 2011, 01:33:11 pm »
Przedstawienie "Planeta Lem" w Teatrze Biuro Podróży w Poznaniu.

Proszę wybaczyć jeśli powielam informację, która gdzieś na forum została już zamieszczona...

29
DyLEMaty / Re: Właśnie się dowiedziałem...
« dnia: Kwietnia 27, 2011, 09:34:01 pm »
Teatr Telewizji przedstawiał niedawno spektakl "Czarnobyl – cztery dni w kwietniu", traktujący o społeczno-polityczno-biurokratycznych okolicznościach zajścia. Postać profesora Jaworowskiego pokazana jest dosyć obszernie, a w rolę wciela się Zbigniew Zamachowski. Nie wiem jaka jest wiarygodność historyczna przedstawienia, ale ogólne tło z pewnością pokazuje sporo odnośnie działających wówczas mechanizmów.
Zdaje się, że nie ma w pełni legalnego sposobu obejrzenia tego bezpośrednio w sieci, niemniej jeśli ktoś mocno zainteresowany to pewno jakąś drogę znajdzie...

Co do rozmiarów skutków katastrofy w Czarnobylu to również jestem nieustannie zadziwiony ich ciągłym i skrajnym wyolbrzymianiem w mediach i ludzkich umysłach (a teraz jeszcze Fukushima!). Na własną, skromną skalę staram się oczywiście szerzyć nieco bardziej racjonalne podejście, ale wszelkie tego rodzaju wysiłki toną w otchłani głupoty, propagandy i powtarzanych w kółko "prawd". Myślałem, że w tej kategorii nic już mnie nie zadziwi, ale niedawno znajoma z Francji jednak zdołała tego dokonać - kontrując moją wypowiedź sprowadzającą liczbę ofiar awarii do rozsądnych rozmiarów, powołała się na relację swojej koleżanki z Ukrainy, która z kolei opowiadała, że "po katastrofie na Ukrainie rodziło się mnóstwo dzieci z deformacjami". Wiadomość niemal z pierwszej ręki!

Jak zawsze przy tej okazji chciałbym skierować spragnionych informacji do strony atvn.pl i umieszczonego tam wykładu Prof. dr hab. Ludwika Dobrzyńskiego z Instytutu Problemów Jądrowych w Świerku "Przyczyny i następstwa awarii reaktora w Czarnobylu".


30
DyLEMaty / Odp: Ludzkość jako gatunek
« dnia: Sierpnia 24, 2010, 01:07:15 pm »
Być może zainteresuje was ta rozmowa z archeologiem i antropologiem Timothy Taylor`em, która zdaje się być poniekąd głosem w dyskusji, którą toczyliście niedawno w tym wątku.

Proszę wybaczyć, iż nie porwę się na streszczenie tego wywiadu;)

Strony: 1 [2] 3 4 ... 6